To, co wyrabia od kilku miesięcy właściciel notowanej (wciąż) na warszawskiej giełdzie ukraińskiej spółki Kernel, jest nie tylko skrajnym przypadkiem lekceważenia akcjonariuszy mniejszościowych, ale też solidnym argumentem – choć na razie tylko jednostkowym – przeciwko notowaniu na naszym parkiecie firm zarejestrowanych za granicą. Polscy inwestorzy i emeryci zostali „wyciśnięci” w sposób bezwzględny i nieuczciwy, zaś polski nadzór i zarząd polskiej giełdy tylko się temu bezradnie przygląda
Jakiś czas temu na warszawską giełdę zaczęły trafiać spółki zagraniczne. Miało to zwiększyć atrakcyjność polskiego parkietu dla inwestorów, ale też ściągnęło na nich dodatkowe ryzyko. Spółki mające siedzibę poza Polską, choć są notowane na warszawskim parkiecie, nie podlegają naszej jurysdykcji i – co za tym idzie – mogą robić na giełdzie rzeczy, do których nie przywykliśmy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jednym z takich zagranicznych emitentów jest czeski CEZ, innym jest chorwacka Krka. Pojawił się też ukraiński Kernel, który wykręcił nam taki numer, jakiego w historii warszawskiej giełdy jeszcze nie grali. Firma jest holdingiem rolniczym prowadzącym działalność w regionie Morza Czarnego. Dostarcza na rynki międzynarodowe zboże oraz olej słonecznikowy, które są produkowane w Ukrainie i w Rosji. Posiada czarnoziemne tereny uprawne, zakłady przemiału nasion oleistych, cukrownie, elewatory i terminale eksportowe.
Kernel, czyli zawiedziona miłość polskich inwestorów
Kernel – jako jedna z największych spółek branży rolniczej na Ukrainie – był atrakcyjnym kąskiem dla wielu polskich inwestorów, w tym funduszy inwestycyjnych i emerytalnych. W Polsce spółek o takim profilu działalności i o takiej skali można szukać ze świecą. Jeden z największych na świecie areałów, znajdujący się na żyznych i bogatych w wodę regionach Ukrainy – to przepis na sukces.
Firma jest notowana na warszawskiej giełdzie od 2007 r. Jego kapitalizacja w najlepszych czasach sięgała 5 mld zł. Obecność na giełdzie o wysokiej reputacji pozwalała firmie na osiąganie lepszych warunków finansowania działalności, a polskie fundusze ochoczo inwestowały pieniądze klientów i przyszłych emerytów w ukraińskie czarnoziemy. Wśród byłych lub obecnych akcjonariuszy Kernela znajdziemy OFE: PZU, PKO BP, Nationale Nederlanden, UNIQA czy Norges Bank, a więc norweski państwowy fundusz majątkowy.
Notowania Kernela były bardzo zmienne, tak jak koniunktura na rynku żywności, ale firma płaciła systematycznie dywidendy, które wynosiły 1-3% wartości rynkowej akcji, co w erze niskich stóp procentowych było nie do pogardzenia. W 2020 r. oraz w 2021 r. stopa dywidendy wynosiła 3,2-3,3% ceny akcji, a więc całkiem przyzwoicie. Niestety, ta historia przybrała bardzo zły obrót.
Akcje Kernela spadły w tym roku o 58% i nie zanosi się, aby cokolwiek pozytywnego wydarzało się z jej notowaniami w najbliższym czasie. Obecnie cena akcji wynosi 7 zł i jest to zaledwie 10% wartości sprzed sześciu lat, kiedy spółka przeżywała chwile chwały. Ba, jeszcze dwa lata temu można było sprzedać te papiery po 60 zł za akcję. Dziś wydają się niemal bezwartościowe, a wszystko przez działania głównego akcjonariusza, który postanowił wymanewrować polskich inwestorów.
Z jego zachowania wynika, że spółka nigdy nie powinna być notowana na cywilizowanej giełdzie, a przestrzeganie praw mniejszościowych akcjonariuszy – delikatnie mówiąc – nie jest jego priorytetem. W efekcie podjętych decyzji przez Radę Dyrektorów Kernela (w rzeczywistości głównego akcjonariusza) akcjonariusze mniejszościowi, w tym zarówno fundusze emerytalne, jak i fundusze inwestycyjne, już straciły setki milionów złotych. I nie zanosi się, żeby te straty zostały kiedykolwiek odrobione.
Ukraiński oligarcha wpada na pomysł. Zarobić kasę kosztem polskich emerytów
Cała saga rozpoczęła się w marcu 2023 r., kiedy to kontrolowany przez Andrija Werewskiego Namsen Limited – główny udziałowiec Kernela – ogłosił publiczne wezwanie do sprzedaży akcji przez pozostałych akcjonariuszy. Zaoferował 18,5 zł za akcję. Oferta wzbudziła sporo kontrowersji, ponieważ proponowana cena była rażąco niska (po tej cenie spółka była handlowana np. w 2014 r., po pierwszej agresji Rosji na Ukrainę.
Niemniej od strony formalnej wszystko było lege artis. Cena oferowana przez Namsen Limited była zgodna z polskim prawem, gdyż odpowiadała średniej cenie z ostatnich sześciu miesięcy. Akcje Kernela w pierwszym roku pełnoskalowej wojny w Ukrainie potaniały z 60 zł do 20 zł. Nic dziwnego, wojna oznacza trudności w eksporcie żywności na cały świat i musi odbić się na finansach firmy z branży spożywczej.
Zwykle bywa tak, że jeśli ktoś chce wycofać „swoją” spółkę z giełdy, to proponuje cenę atrakcyjną dla innych akcjonariuszy. Tym razem było odwrotnie. Werewski nie tylko nie zamierzał negocjować ceny wezwania, lecz z miejsca zapowiedział, że przeprowadzi delisting spółki z giełdy bez względu na jego wynik. Zrobi to prędzej czy później, a na wzrost cen akcji w tej sytuacji nie ma co liczyć. Liczył, że część akcjonariuszy wystraszy się, iż zostaną z akcjami nienotowanymi na giełdzie.
Szantaż poskutkował. Ostatecznie Namsen dokupił w wezwaniu 30,2 mln akcji Kernel Holding z planowanych 52 mln akcji. Swoje udziały w spółce za półdarmo odsprzedało m.in. część polskich OFE. W rezultacie ukraiński oligarcha zwiększył stan posiadania z 18,14 mln do 62,22 mln akcji Kernela, czyli kontrolował już 74,05% kapitału zakładowego.
Skoro poszło tak gładko – pomyślał sprytny biznesmen ze Wschodu – to dlaczego by nie pójść za ciosem? Główny akcjonariusz ciągle nie był w stanie wycofać spółki z giełdy. Do tego jest potrzebne 90% głosów na WZA przy obecności co najmniej 50% wszystkich głosów lub osiągnięcie poziomu 95% w głosach i ogłoszenie przymusowego wykupu. Wówczas głos akcjonariuszy mniejszościowych nie ma już znaczenia.
Emisja akcji i „rozwodnienie” polskich inwestorów
Jak to zrobić? Otóż w tym celu Rada Dyrektorów spółki zdecydowała o emisji nie więcej niż 216 mln akcji skierowanych… wyłącznie do inwestorów kwalifikowanych. Uchwała całkowicie pominęła udział akcjonariuszy mniejszościowych w emisji. Nie jest pewne, czy takie postępowanie jest zgodne z prawem luksemburskim, gdzie jest zarejestrowana spółka, ale wiadomo, że jest całkowicie niezgodne z prawem polskim.
Oligarcha ogłosił, że bardzo potrzebuje tych pieniędzy z emisji, bo chce pozyskać 60 mln dolarów na spłatę swoich wierzycieli, z którymi trwają negocjacje. Cenę jednostkową nowo emitowanych akcji ustalono na 0,2777 dolarów za sztukę (ok. 1,14 zł), czyli znacznie mniej niż wynosił wtedy kurs spółki na GPW (ok. 11 zł).
Ogłoszenie skali i parametrów emisji wstrząsnęło rynkiem. Akcjonariusze mniejszościowi, w tym polskie instytucje finansowe, wystosowały list, w którym wskazywały na naruszenie podstawowych praw i reguł panujących na rynku i poniesienie ogromnych strat finansowych. KNF zajął się sprawą i zagroził wycofaniem akcji z publicznego obrotu, ale do tej pory nie był w stanie ustalić, czy emisja dodatkowych akcji odbyła się zgodnie z prawem luksemburskim czy nie.
Po tej emisji udział głównego akcjonariusza w Kernelu wzrósł do poziomu ponad 91,5% i niebezpiecznie zbliżył się do poziomu 95%, który pozwoliłby na „wyciśnięcie” reszty polskich akcjonariuszy w sposób przymusowy (choć przecież dotychczasowy sposób postępowania oligarchy nie był dużo bardziej „cywilizowany”). Squeeze-out, czyli przymusowy wykup akcji, będzie ostatnim krokiem przed zapowiadanym wcześniej zdjęciem spółki z warszawskiej giełdy.
Kernel: konsekwencje afery dla rynku i ukraińskich spółek
Myliłby się ten, kto by uważał, że postępowanie ukraińskiego oligarchy wobec polskich inwestorów wynika ze stanu wyższej konieczności, z potrzeb ratowania spółki przed upadkiem. To wciąż – pomimo wojny toczącej się na terenie Ukrainy – sprawnie działający agroholding, przynoszący znów (po jednorocznej „wojennej” przerwie) zyski. Poniżej – za StrefaInwestorów.pl – tabelka z wynikami finansowymi Kernela.
Na emisji i rozwodnieniu akcjonariatu Kernela stracili przede wszystkim polscy inwestorzy mniejszościowi. Są to zarówno wymierne straty finansowe dla konkretnych firm i osób (polskich przyszłych emerytów i nie tylko polskich), jak i straty wizerunkowe dla polskiej giełdy.
Co więcej, wydaje się, że jeśli decyzje podjęte przez Radę Dyrektorów są zgodne z prawem luksemburskim, to również polski nadzorca nie będzie miał tu wiele do powiedzenia. Niestety główna konkluzja jest taka, że ściąganie na polską giełdę zagranicznych spółek powinno być w przyszłości bardzo dobrze przemyślanie – szczególnie jeśli są to spółki zarejestrowane w krajach, które bardzo swobodnie traktują prawa akcjonariuszy mniejszościowych.
Tylko polski nadzór giełdowy i włodarze samej giełdy nie potrafili zareagować na czas (to kolejny kamyczek do ogródka przewodniczącego KNF). O ile ogłoszone przez głównego akcjonariusza wezwanie było lege artis, to emisja akcji skierowanych do wybranych inwestorów mogła zostać ukarana natychmiastowym zawieszeniem notowań spółki. Polski nadzór na razie się zastanawia.
Inna sprawa, że pewnie akcjonariuszom mniejszościowym niewiele by to pomogło, zaś ukraińskiego sprytnego biznesmena raczej nie zniechęciło. Chociaż emitowanie akcji – bez względu na cenę – przez spółkę z „zamrożonymi” notowaniami na giełdzie byłoby utrudnione. Dla inwestorów to kolejna nauczka, że obecność spółki na giełdzie nie musi oznaczać, że nie zostaną oszukani i okradzeni. Niby reguły, niby zasady, ale i tak może się skończyć utratą wszystkich pieniędzy.
Ukraiński główny udziałowiec Kernela zniszczył zaufanie nie tylko do spółek giełdowych z tego kraju, które chciałyby być notowane na cywilizowanych rynkach (niektóre są obecne na polskiej giełdzie, np. Astarta, Ovostar, Agroton, KSG Agro, Agroliga), ale też nie pomógł reputacji ukraińskiego biznesu w Polsce. O tym, jak działa ukraiński rynek rolny, kto na nim zarabia i jakie to jest bagienne środowisko, był niedawno tekst w „Subiektywnie o Finansach”. Gorąco go polecam, stanowi bardzo dobre uzupełnienie do tej sprawy.
Inna sprawa, że przecież mieliśmy takie „afery” na parkiecie z udziałem rodzimych spółek. „Wyciskanie” mniejszościowych udziałowców wydarzyło się też przy okazji przejmowania Energi przez Orlen. Złe traktowanie udziałowców mniejszościowych jest niestety dość powszechną praktyką w polskich spółkach rodzinnych, w których mały akcjonariusz ma dawać kasę, siedzieć cicho i słodko się uśmiechać, gdy „rodzina” robi co chce z jego pieniędzmi.
———————–
ZAPLANUJ SWOJĄ ZAMOŻNOŚĆ. Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.
———————–
Na koniec warto napisać, że na polskiej giełdzie można kupić nie tylko akcje spółek notowanych u nas, ale też zarejestrowanych za granicą. Działa platforma GlobalConnect, która ułatwia zakup w Warszawie udziałów największych europejskich spółek giełdowych, można też skorzystać z emitowanych przez ING certyfikatów Turbo, które pozwalają inwestować z dźwignią w zagraniczne koncerny.
——————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie i technologiach” – w każdy czwartej przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
MACIEJ SAMCIK POLECA:
>>> Prosto i tanio inwestuję oszczędności na emeryturę w funduszach TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet, kliknij ten link i wpisz kod promocyjny „MSAMCIK2023”.
>>> Sztabki złota kupuję wygodnie „po kawałku” na GOLDSAVER.PL. W tym sklepie internetowym (należącym do renomowanego sprzedawcy złota, firmy Goldenmark) każdy może kupić sztabkę złota we własnym tempie i bez zobowiązań. Kliknij ten link, załóż konto, a otrzymasz bonus w wysokości 100 zł. Możesz także wpisać kod „SoF” w formularzu rejestracji. Subiektywna recenzja tego rozwiązania jest tutaj.
>>> Waluty obce kupuję po dobrych kursach na CINKCIARZ.PL, a potem płacę kartą za zakupy w zagranicznych sklepach. Na Cinkciarz.pl można kupić dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna i wirtualna wielowalutowa karta płatnicza z możliwością legalnego udostępnienia jej na określony czas innej osobie. Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl.
>>> Portfel globalnych inwestycji buduję razem z XTB, by mieć wszystko w jednym miejscu. Podobnie jak wielu innych inwestorów – używam i polecam aplikację do inwestowania XTB, gdzie nie płacisz prowizji za inwestowanie w ETF-y z całego świata (aż do wartości 100 000 euro obrotu miesięcznie), a masz możliwość budowania portfela z różnych aktywów. Gdybyś chciał korzystać z kontraktów CFD, czyli zawierających dźwignię finansową, to pamiętaj, że ryzykujesz całością kapitału i że większość inwestorów indywidualnych osiąga na takich inwestycjach straty. Przemyśl to dobrze.
>>> Pieniądze bezpiecznie przechowuję za granicą w SAXO BANK. Część swoich oszczędności mam w duńskim Saxo Banku. To bank inwestycyjny z siedzibą w Kopenhadze. Saxo Bank oferuje porządne oprocentowanie pieniędzy. Konto jest bezpłatne dla większości klientów (trzeba dokonać jedną transakcję w roku lub mieć wartość rachunku powyżej 10 000 euro).
>>> Fundusze z całego świata bez prowizji mam na platformie F-TRUST. Wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat (pomijając oczywiście opłaty za zarządzanie pobierane przez fundusze) mogę lokować pieniądze w funduszach inwestycyjnych z całego świata. Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o Finansach”. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych na F-Trust jest możliwe po wpisaniu kodu promocyjnego „ULTSMA”.
WAŻNY DISCLAIMER: Pamiętaj, to nie są porady inwestycyjne, ani tym bardziej rekomendacje. Jestem tylko blogerem i dziennikarzem, nie mam licencji doradcy inwestycyjnego i nie mogę wydawać rekomendacji. Dzielę się po prostu swoim doświadczeniem i tylko tak to traktujcie. Twoje pieniądze to Twoje decyzje, a ja – o czym się już wielokrotnie przekonałem – nie jestem nieomylny, mimo ponad 20-letniego doświadczenia w inwestowaniu własnych pieniędzy. Weź to proszę pod uwagę czytając ten i inne teksty o inwestowaniu.
————
RANKING LOKAT – GDZIE DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT?
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl. Zacznij zarabiać w bankach!:
>>> Tutaj ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Tutaj ranking najlepszych kont oszczędnościowych
>>> Tutaj ranking najlepszych kart kredytowych dla konsumentów
>>> Tutaj ranking najlepszych bankowych kont osobistych
>>> Tutaj ranking najlepszych kont dla małej firmy
————
zdjęcie tytułowe: Kernel