Na zdolność kredytową oraz możliwość uzyskania finansowania ma wpływ wiele czynników. Co ciekawe, w niektórych przypadkach o możliwej do uzyskania kwocie decyduje również… płeć wnioskującej lub wnioskującego. Teoretycznie nie powinno tak być, ale… znalazłem przypadek, w którym kobieta ma trudniej! Dyskryminacja?
Ostatnio miałem do czynienia z rodzeństwem (chłopak i dziewczyna) w tym samym wieku (rocznik 1979), które postanowiło kupić sobie po mieszkaniu. Mają prawie takie same dochody (ok. 5000 zł na rękę), poza tym brak zobowiązań, innych kredytów oraz brak rodziny na utrzymaniu. Zdecydowali się na zakup mieszkań w tej samej inwestycji, mieszkania są o zbliżonej wartości.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Złożyli wnioski kredytowe w bankach. I tu zrobiło się ciekawie: zaproponowane przez banki maksymalne kwoty kredytów nie były takie same! Okazało się, że płeć ma znaczenie – jedno z nich ma zdolność kredytową na potrzebną do zakupu kwotę, a drugie już nie. Z czego to może wynikać?
Zdolność kredytowa w przypadku standardowego kredytu jest zwykle niższa niż w przypadku słynnego już kredytu z dopłatą („Bezpieczny Kredyt 2%”), ale bohaterowie tego artykułu nie są pewni, czy spełniają warunki „Bezpiecznego Kredytu 2%”, więc na wszelki wypadek poprosili o „wycenę” swojej zdolności kredytowej dla zwykłego kredytu.
Zdolność kredytowa kobiety została wyliczona przez bank na 296 000 zł przy okresie spłaty 15 lat i jedynie na 116 000 zł, jeżeli zechce spłacać zobowiązanie przez 20 lat. W przypadku mężczyzny kredyt na 15 lat oznaczałby taką samą zdolność kredytową, ale w przypadku 20 lat będzie to już… ok. 332 000 zł. A zatem dwa razy więcej niż bank wyliczył kobiecie!
Dziwne? A jakże. Para postanowiła sprawdzić, czy ta sama zasada zadziała, gdyby wystąpili o kredyt z dopłatą. W przypadku takich kredytów zdolność kredytowa jest liczona inaczej – raty co prawda są malejące, a nie równe (to zawsze zmniejsza zdolność kredytową), ale z drugiej strony zdolność kredytowa jest liczona dla wysokości raty już po uwzględnieniu dopłaty. Czyli od raty o ten 1000-2000 zł niższej (w zależności od wysokości kredytu).
Jeżeli nasi bohaterowie mieliby szansą na „Bezpieczny Kredyt 2%”, to ich zdolność kredytowa wyglądałaby następująco: na minimalne ustawowe 15 lat zdolność byłaby taka sama w przypadku obu osób i wyniosłaby ok. 354 000 zł. Ale zupełnie inaczej sytuacja wygląda, gdybyśmy chcieli wydłużyć okres kredytowania do 240 miesięcy, czyli 20 lat.
W takim wypadku zdolność kredytowa mężczyzny to ok. 419 000 zł, a kobiety – jedynie ok. 147 000 zł. Jak widać, różnica jest kolosalna. Tylko z czego wynika? Przecież wszystkie parametry (oprócz płci) są takie same! Obie osoby mają po 45 lat i niemal identyczne dochody. Dlaczego kobieta jest „dyskryminowana”?
Jak to mawiają: diabeł tkwi w szczegółach. Tak naprawdę to nie chodzi o to, że ktoś jest kobietą lub mężczyzną (inne płcie we wnioskach kredytowych nie występują). Płeć formalnie nie ma znaczenia. Kluczowa jest kwestia kto i kiedy… osiągnie wiek emerytalny. Obecnie w Polsce dla kobiet jest to 60 lat, a faceci pracują (w zasadzie nabywają prawo do emerytury) o pięć lat później. Poza tym kobiety statystycznie żyją dłużej, więc ZUS prawdopodobnie też dłużej będzie im wypłacał emeryturę.
Jeżeli połączymy to z faktem, że kobiety są statystycznie gorzej wynagradzane niż mężczyźni, to wyjdzie na to, że ich dochód na emeryturze będzie niższy. A skoro szacunkowy dochód (nawet przyszły, dopiero za wiele lat) będzie niższy, to banki „tną” im zdolność kredytową w momencie, gdyż okres kredytowania pokryje się z przejściem na emeryturę. I okazuje się, że płeć ma znaczenie dla zdolności kredytowej, choć nie powinna.
Czy to jest fair? Czy tak powinno być? Przecież de facto i tak większość osób obecnie pracuje dłużej niż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Zwykle to nie wybór, ale konieczność, gdyż świadczenie emerytalne to jedynie ułamek dochodu z umowy o pracę. Czyli czy banki mają rację?
I jeszcze jedna kwestia. Jak już klient banku (potencjalny kredytobiorca) jest na emeryturze, to dla banku idealny klient. W końcu jest to świadczenie dożywotnie. Pomijając przypadki szczególne, nie ma opcji, aby ktoś przestał otrzymywać swoje świadczenie. Dlatego też banki bardzo lubią udzielać kredytów emerytom, jednak już nie hipotecznych (bo po co?) tylko raczej gotówkowych. Jeżeli chcesz policzyć swoją zdolność kredytową, to zapraszam.
Przeczytaj też: Ile wynosi Twoja szacunkowa zdolność kredytowa? Zanim pójdziesz po kredyt do banku, wylicz ją samodzielnie. Dzięki temu unikniesz pułapki
zdjęcie tytułowe: Jonathan Borba/Unsplash