Sądne dni Bitcoina? Rusza nowość, która wyprowadzi go na szerokie wody albo… zniszczy. Futures!

Sądne dni Bitcoina? Rusza nowość, która wyprowadzi go na szerokie wody albo… zniszczy. Futures!

Dla wszystkich, którzy kibicują gigantycznej hossie na rynku bitcoina – najpopularniejszej (krypto)waluty świata – nadszedł bardzo ważny moment. Być może jeden z tych, które zaważą na całej przyszłości bitcoina. Pierwsza poważna giełda instrumentów pochodnych CBOE wprowadziła bowiem do obrotu kontrakty terminowe na bitcoina.

Nowy instrument jest notowany pod symbolem XBT i ma trzy warianty. Można kupić kontrakt z terminem rozliczenia za nieco ponad miesiąc, a także kontrakt dwumiesięczny lub trzymiesięczny. Na razie – w pierwszych godzinach handlu – największą popularnością cieszy się ten jednomiesięczny, na który przypada ponad 90% obrotów. Do końca roku kontrakty na bitcoina zamierza wprowadzić do obrotu także druga giełda instrumentów pochodnych – CME.

Zobacz również:

Notowania kontraktów na bitcoina na gieldzie CBOE znajdziesz tutaj 

Dlaczego wprowadzenie bitcoina na poważne giełdy „pochodnych” ma takie znaczenie? Bo albo bitcoina ucywilizuje i „uspokoi”, albo go ostatecznie zniszczy i pogrzebie. Nieprawdopodobny wzrost wartości tej kryptowaluty wynika bowiem z tego, że jest to bardzo mało płynny rynek, niezwykle podatny na manipulacje. Według szacunków publikowanych ostatnio przez „Fortune” zaledwie 1000 „grubych ryb” kontroluje 40% „wyemitowanych” bitcoinów!

Kontrakty terminowe ucywilizują bitcoina…

Wprowadzenie do obrotu – i to przez wiarygodne giełdy – instrumentów opartych na bitcoinie może przynieść dwa efekty. Pierwszy to zwiększenie dostępności bitcoina jako inwestycji. Dziś, by wejść w jego posiadanie, trzeba fizycznie kupić go na jednej z bitcoinowych giełd. A to dla wielu inwestorów czarna magia. Jeśli nie muszę mieć bitcoina, by zarabiać na jego wzroście lub – co ważne – spadku, to być może prędzej skuszę się na tego typu inwestycję.

Czytaj też: Buffet w 2014 r. ostrzegał przed bitcoinem. Gdyby wtedy go kupił…

Czytaj też: Świat oszalał. Facet sprzedał dom w Auckland, żeby zbudować fabrykę bitcoinów

To może „ucywilizować” rynek bitcoina i nieco uspokoić wahania jego cen – a to te wahania są dziś przecież podstawowym zagrożeniem dla jego pozainwestycyjnych zastosowań – bo najwięksi spekulanci przeniosą się na rynek kontraktów terminowych na bitcoina, gdzie będzie możliwość zarabiania i tracenia pieniędzy jeszcze szybciej (dzięki lewarowi). Poza tym popyt się rozłoży na „fizycznego” bitcoina oraz instrumenty pochodne (tak, jak stało się ze złotem)

To byłby ważny efekt, bo zdaniem analityków na rynku bitcoina rozwija się z dużym powodzeniem efekt FOMO (z ang. fear of missing out). Kolejni sceptycznie nastawieni inwestorzy nie wytrzymują „utraconych korzyści” i – niezależnie od tego co myślą o bitcoinie – w końcu przyłączają się do tłumu. I karuzela pędzi coraz szybciej. Biorąc pod uwagę jak mała jest płynność tego rynku, wprowadzenie nowych wentyli, które mogłyby „zassać” bitcoinowy popyt, może zmniejszyć drgawki na rynku „fizycznego” bitcoina.

Czytaj też: Oto co pisałem o bitcoinie, gdy stał się droższy od uncji złota

Czytaj też: Burger King dorzuci klientom do bułek… kryptowalutę. Jedzenie wreszcie będzie inwestycją?

…albo zniszczą jego wiarygodność

Ale może też nastąpić drugi efekt, który bitcoina ostatecznie zniszczy. Inwestorzy, którzy decydują dziś o wycenie bitcoina, mogą dojść do wniosku, że aby zarabiać pieniądze nie muszą już ograniczać się do „pompowania” cen na „fizycznym” rynku i napędzania do karuzeli świeżych graczy.

Jeśli kontroluje się dużą część rynku i jednocześnie można zarobić na lewarowanych transakcjach na rynku instrumntów pochodnych, to może pojawić się u niektórych bitcoinowych „grubych ryb” chęć takiej gry – „strząsnąć” kurs bitcoina i jednocześnie obstawić z lewarem jego spadek. Zarobek na instrumentach pochodnych będzie znacznie większy, niż strata na wycenie „fizycznego” bitcoina.

Oczywiście: na dłuższą metę żadnej z „grubych ryb” nie zależy na trwałej przecenie bitcoina. Ale jeśli zwycięży chciwość, to bitcoin stanie się otwartą areną nieuczciwych gier. A rynek, który jest miejscem manipulacji i „kontrolowanych krachów” może stracić resztki wiarygodności. Dziś wszyscy grają w jednej drużynie – w ich interesie jest „pompowanie rynku”. Ale wraz z pojawieniem się instrumentów pochodnych może się to zmienić.

Uwaga na bitcoinowe zmowy „grubych ryb”

Aaron Brown, były dyrektor zarządzający i szef badań rynków finansowych w AQR Capital Management ostrzega w wypowiedzi cytowanej przez Bloomberga, że „grube ryby” na bitcoinowym rynku mogą w dużo łatwiejszy sposób koordynować swoje ruchy. Wielu dużych właścicieli pakietów btcoinów zna się od lat, bo są na tym rynku od początku.

„Myślę, że jest kilkuset facetów, którzy w każdej chwili mogą do siebie zadzwonić i ustalić wspólną strategię” – mówił ostatnio Bloombergowi Kyle Samani, partner zarządzający Multicoin Capital. Na „normalnych” giełdach papierów wartościowych działanie w porozumieniu i wykorzystywanie informacji poufnych jest przestępstwem i idzie się za to do więzienia. Ale na bitcoinowym rynku przynajmniej niektóre rodzaje udostępniania informacji poufnych innym inwestorom są legalne.

Oczywiście: jeśli grupa inwestorów połączy się, w celu podniesienia cen, a potem zacznie rozpowszechniać nieprawdziwe informacje, by oddać „napompowane” coiny w ręce frajerów, a rzecz wyjdzie na jaw, to będzie to oszustwo. Bittrex, cyfrowy kantor wymiany walut, napisał ostatnio do swoich użytkowników ostrzeżenie, że ich konta mogą zostać zawieszone, jeśli połączą się w grupy, których celem będzie manipulowanie cenami.

„Podobnie jak w przypadku każdej innej kategorii aktywów, duzi indywidualni posiadacze i duże instytucje finansowe mogą zmawiać się, aby manipulować ceną” – zgadza się w wypowiedzi dla Bloomberga Ari Paul, współzałożyciel BlockTower Capital i były zarządzający portfelem inwestycyjnym funduszu University of Chicago. „W kryptowalutach taka manipulacja jest ekstremalnie łatwa ze względu na młodość tych rynków i spekulacyjny charakter aktywów”.

To co jedni uważają za wielką wadę – podatność bitcoina za zmowę – inni odczytują jako jego siłę. Na klasycznym rynku kapitałowym spółki, w których jest stabilna grupa inwestorów „strategicznych” są najwyżej cenione. To właśnie zdyscyplinowany brak podaży bitcoinów ze strony jego „twardego elektoratu” spowodował gigantyczny wzrost wartości tego pieniądza.

Tyle, że porównywanie posiadaczy bitcoina do akcjonariuszy spółek, która coś wytwarza, ma majątek i wypłaca dywidendy może być kontrowersyjne. Tam są aktywa, a tu tylko wiara i nadzieja.

Renomowane banki ignorują kontrakty na bitcoina

Nic dziwnego, że wiele renomowanych banków inwestycyjnych albo w ogóle nie udostępnia swoim klientom żadnych możliwości inwestowania w bitcoina, albo robi to dopiero po zebraniu od klienta pisemnego oświadczenia, iż „bawi się” w bitcoina na własną odpowiedzialność.

Czytaj też: Wielkie banki rzucają kłody kontraktom na bitcoina

A same giełdy instrumentów pochodnych też muszą uważać, bo przy dużej zmienności tzw. aktywa bazowego klienci bardzo często będą okazywali się niewypłaalni. Już wiadomo, że CME będzie wymagać od graczy bitcoinowymi kontraktami posiadania 35% tzw. depozytu zabezpieczającego, a CBOE depozytu w wysokości aż 44% dziennej ceny rozliczeniowej.

Jeśli ktoś chce „zagrać” kontraktem o wartości 15.000 dol. będzie musiał mieć 6.600 dol. własnego wkładu zdeponowanego na giełdzie. W przypadku „normalnych” aktywów depozyty zabezpieczające wynoszą 10-15%, a w przypadku stabilnych aktywów – mniej.

Więcej: o warunkach kontraktów terminowych na bitcoin pisze MarketWatch.com

Rozprawią się z bitcoinem na twardo? Tak bułgarski rząd „znalazł” 3 mld dolarów

Giełdy bitcoinowe zamknęli Chińczycy i kilka innych krajów. Nota bene wpłynęło to tylko pozytywnie na notowania bitcoina, który jeszcze bardziej stał się „owocem zakazanym”, preferowanym dla przechowywania majątku przez każdego, kto prowadzi nielegalne interesy. A to z kolei może wzmagać pokusę, by z bitocinem „rozprawić się na twardo”. I z jego użytkownikami również.

W ostatnich godzinach kryptowalutowy świat obiegła wiadomość, że bułgarski rząd „znalazł” 3 mld dolarów w bitcoinie. Takie pieniądze byłyby nie do pogardzenia nawet w znacznie większej Polsce, a co dopiero w Bułgarii. To prawie jak znaleźć Złoty Pociąg. Bitcoiny jakiś czas temu zostały skonfiskowane w operacji antykorupcyjnej.

W międzynarodowej akcji aresztowano 23 bułgarskich obywateli i zdobyto 213.519 bitcoinów. Grupa hakowała komputery służby celnej i omijała opłaty importowe. Bitcoiny były oczywiście potrzebne jako sposób lokowania zarobionych pieniędzy oraz przekazywania łapówek.

Teraz bułgarskie władze zablokowały rachunki giełd bitcoinowych, które działają w tym kraju. Oczywiście, zawsze znajdzie się kraj, w którym takie giełdy znajdą schronienie, ale nie ma wątpliwości, że dziś położenie łapy przez władze na przechowywanych w portfelach giełdowych bitcoinów jest podobnie dużym zagrożeniem, jak zhakowanie takiej giełdy i wykradnięcie ludziom bitcoinów (tak jak niedawno stało się z największą giełdą w Polsce

Czytaj też: Tak zniknęła największa polska giełda bitcoinowa Bitcurex. Pieniądze inwestorów też

Czytaj też: Masz bitcoiny? Prawo cię nie obroni. Kryptowaluty w szarej strefie

Czytaj też: Osiem wielkich problemów, które ma bitcoin

Oswajanie bitcoina. Tylko żeby nie było jak z Amber Gold

Stawka w grze o przyszłość bitcoina jest wyjątkowo duża. Jeśli nowe możliwości i pokusy wynikające z łatwości „potrząsania” tym rynkiem nie sprowadzą go do poziomu śmieciowego, to ucywilizowany bitcoin może wypłynąć na szersze wody. I stać się pełnoprawną inwestycją alternatywną, taką jaką dziś jest np. złoto. Już teraz pojawił się pierwszy fundusz inwestycyjny, który pomaga – na razie tylko instytucjom finansowym – inwestować w bitcoina.

To może być – po kontraktach terminowych – kolejny instrument finansowy oparty na bitcoinie, który pozwoli ulokować pieniądze w kryptowalutę inwestorom nie będącym specjalistami w tej dziedzinie. Zresztą sądzę, że w niedalekiej przyszłości powstanie więcej tego typu funduszy i to nie opartych na bitcoinie, ale na wszystkich kryptowalutach.

Szwajcarskie banki Vontobel i Falcon też oferują swoim klientom sposoby spekulacji na bitcoinowym rynku. Vontobel oferuje coś, co nazywa certyfikatem uczestnictwa, rodzajem instrumentu pochodnego, który pozwala na zakłady „za” lub „przeciw” cyfrowej walucie. To coś jak zakłady na zakłady w Lotto. Nie wiadomo co będzie jak się wygra ;-).

W przypadku „szwajcarskich” inwestycji nie wiadomo co będzie jak się przegra, bo przecież bank jest w tym wypadku wystawcą papieru wartościowego, klient nie inwestuje bezpośrednio w bitcoina. Może to na koniec dnia wyglądać tak, jak Amber Gold, gdzie klienci „inwestowali w złoto”, tylko złota nie było.

Cameron Winklevoss, bitcoinowy miliarder: „bitcoin to złoto 2.0”

Cameron Winklevoss i jego brat bliźniak Tyler, którzy zostali uznani za pierwszych na świecie bitcoinowych miliarderów (w 2014 r. zainwestowali w bitcoina 11 mln „zielonych”, które dziś warte są ponad miliard dolarów), chcieliby pozycjonować kryptowalutę jako nową inwestycję alternatywną, „złoto 2.0”.

Oni nie są głupi. Wiedzą, że choć płatności oparte na kryptowalutach są zdecentralizowane i anonimowe (w odróżnieniu od płatności, w których pośredniczą banki i organizacje płatnicze), to jednak rosnące opłaty sprawiły, że transakcja na sieci bitcoin jest wolniejsza i droższa, niż tradycyjna.

Czytaj też: Według Camerona Winklevoss, miliardera bitcoinowego, ten pieniądz może podrożeć jeszcze 20-krotnie. Na jego miejscu też bym tak mówił -)

To oznacza, że podstawowa funkcja, do której bitcoin został wymyślony (niezależne od systemu finansowego i anonimowe przenoszenie wartości) może coraz bardziej ograniczać się do działalności przestępczej. A to z kolei zwiększa ryzyko, że kiedyś bitcoin zostanie zakazany, na poziomie globalnym zdelegalizowany, a giełdy – zamknięte. W kilku krajach to już się zdarzyło – po prostu rząd położył łapę na aktywach zgromadzonych przez inwestorów i co mu zrobisz?

Choć z drugiej strony wciąż powstają przedsięwzięcia, które mają zapewnić nowe sposoby dokonywania płatności bitcoinem. Lightning Network ma umożliwiać zawieranie prywatnych transakcji, a następnie przekazywać o nich informacje do sieci publicznej. Jeśli dobrze rozumiem byłaby to taka bictoinowa „Visa”. Ale dopóki cena bitcoina nie będzie stabilna nie jestem sobie wyobrazić takiego pieniądza jako globalnego sposobu płatności takiego jakim jest np. PayPal.

Czytaj też: Płacić bitcoinem lub ethereum w każdym sklepie? Pojawiły się karty, które już to potrafią

Bracia Winklevoss doskonale wiedzą, że tym, co może uratować bitcoina jest jego spozycjonowanie jako „złota 2.0”, a nie jako narzędzie transakcyjne. „Bitcoin jest łatwiej przenośny i bardziej podzielny, niż złoto” – mówią. I porównują stałą emisję bitcoina z podażą złota.

Dość to naciągane, biorąc pod uwagę, że bitcoin nie ma żadnej wewnętrznej wartości (wynika ona wyłącznie z mody na to aktywo). Wiknlevoss uważają, że wcale tak nie jest, bo ta wewnętrzna wartość jest pochodną liczby użytkowników. „Sieci społecznościowe rosną w tempie wykładniczym w zależności od liczby użytkowników i uczestników. Gdy więcej ludzi się do nich przyłączy, zyskują na wartości. Z bitcoinem jest tak samo”.

Nadchodzą sądne dni bitcoina?

Osobiście wciąż uważam, że dużo bardziej prawdopodobny jest koniec ery bitcoina i zbudowanie na jego gruzach krytpowalutowego systemu pozbawionego wad „nielegalnego pieniądza”. Aczkolwiek wiele zależy od tego jak zachowają się bitcoinowe „grube ryby” po pojawieniu się kontraktów terminowych na bitcoina.

I czy nowe instrumenty finansowe, dla których bitcoin będzie aktywem referencynym, nie sprowokują możnych tego świata do ostatecznego rozprawienia się z pieniądzem, który służy w dużej mierze do ukrywania nielegalnych przychodów i omijania podatków.

Czytaj też: Osiem rzeczy, które mogą sprowadzić wartość bitcoina (prawie) do zera. Tak naprawdę wystarczy jedna z nich…

 

Subscribe
Powiadom o
5 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Bitcoinik
7 lat temu

Artykuł powyżej ledwie muska temat „podwodnej części góry lodowej”.
Warto poczytać o patologiach rynku kryptowalut:
https://independenttrader.pl/pulapki-na-rynku-kryptowalut.html

inwestor
7 lat temu
Reply to  Bitcoinik

Independent Trader nie ma pojęcia o kryto-walutach ale zabiera się za tematy mu kompletnie obce. Kiedyś naganiał na złoto i srebro a ostatnio polecał gorąco XTB, teraz przyszedł chyba czas na kryto-waluty.

Karol
7 lat temu
Reply to  inwestor

Independent Trader może i nie, ale wiele osób komentujących artykuły (linkowany artykuł jest wcześniejszym komentarzem do innego artykułu) widać, że ma wiedzę wręcz ekspercką. Nie popełniajmy grzechu uogólnienia (np. „znam Polaka, który jest czarnoskóry, więc wszyscy Polacy są czarnoskórzy”).

7 lat temu

Dzięki za kolejny rok z Twoim blogiem i dużo wpisów w przyszłym!

6 lat temu

Sądne dni? Bitcoin rośnie i rośnie.. według mnie jeszcze długo będzie rósł.. ale jak spadnie ludzie stracą sporo bo teraz każdy inwestuje w tego BTC 😉 Wpis świetny 😉 zresztą jak zawsze

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu