Od 1 października łatwiej kupić obligacje skarbowe, w tym te najfajniejsze, antyinflacyjne. Do dotychczasowego monopolisty, jeśli chodzi o dystrybucję tych papierów – biura maklerskiego PKO BP – dołączyło biuro maklerskie Banku Pekao. Jest możliwość, żeby kupić tam obligacje przez internet, nie będąc klientem banku z „żubrem”. Jak przeprowadzić zakup obligacji skarbowych przez smartfon?
Wygląda na to, że nie osłabnie w najbliższym czasie boom na obligacje skarbowe. Co prawda ich oferta nie jest bez skazy i na pewno mogłaby być bardziej atrakcyjna, ale na tle depozytów bankowych na pewno jest warta zainteresowania. Choćby dlatego że nie ma różnych ograniczeń, które banki narzucają przy najlepiej oprocentowanych depozytach (kwota, okres, „nowe środki”).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Niedawno Michał Wachowski – słusznie, sam go „podjudzałem” – narzekał na „Subiektywnie o Finansach”, że dostęp do obligacji jest kiepski. W XXI wieku, gdy wszystko załatwia się przez internet, główny dystrybutor (czyli PKO BP) wprowadził dodatkowe utrudnienia dla osób, które nie mają w tym banku konta osobistego albo nowoczesnego, biometrycznego dowodu. Niefajne to i szkodliwe, bo obligacje skarbowe to „dobro narodowe” i nie powinno być obiektem monopolizacji. A zakup obligacji skarbowych powinien być łatwy.
Będzie łatwiej kupić obligacje. Ministerstwo Finansów poszło po rozum do głowy
Teraz sytuacja trochę się poprawia, bo od 1 października do sprzedaży oszczędnościowych obligacji skarbowych włączono drugiego dystrybutora – też państwowego. Chodzi o biuro maklerskie Banku Pekao, w którym można kupić – również zdalnie, nie ruszając się z fotela – wszystkie obligacje poza rodzinnymi 6-latkami i 12-latkami, czyli papierami dostępnymi dla beneficjentów 500+.
Tak się składa, że są to najbardziej opłacalne obligacje, ale ich dostępność jest ograniczona (można zainwestować tylko tyle, ile się otrzymało w ramach świadczenia). W biurze maklerskim Banku Pekao do kupienia są następujące obligacje:
>>> 3-miesięczne (OTS) ze stałym oprocentowaniem 3% w skali roku
>>> 1-roczne (ROR) i 2-letnie (DOR) z oprocentowaniem uzależnionym od stopy procentowej NBP. To nowość w ofercie Ministerstwa Finansów, wprowadzona raptem kilka miesięcy temu. W przypadku 2-letnich do stopy procentowej NBP doliczany jest bonus w wysokości 0,25 pkt procentowego. Oprocentowanie zmienia się w trakcie trwania „życia” zakupionych przez klienta obligacji, wraz ze stopą NBP. Obecnie wynosi 6,75% dla obligacji 1-rocznych oraz 7% dla obligacji 2-letnich. Nie ma żadnych ograniczeń co do wpłacanych kwot.
>>> 3-letnie (TOS) ze stałym oprocentowaniem 6,85% rocznie, zagwarantowanym na trzy lata.
>>> 4-letnie (COI) i 10-letnie (DOS) z oprocentowaniem indeksowanym inflacją. W pierwszym roku oprocentowanie jest stałe (7% dla 4-letnich i 7,25% dla 10-letnich), a potem „włącza” się indeksacja do inflacji. Oprocentowanie wynosi tyle, ile inflacja GUS-owska za poprzedni rok plus marża, która wynosi 1% dla 4-letnich i 1,25% dla 10-letnich. Dodatkowo w przypadku 10-letnich jest kapitalizacja odsetek, czyli są doliczane do sumy inwestycji i przez to odsetki w kolejnych latach są liczone od coraz większej kwoty.
Wadą obligacji antyinflacyjnych – najbardziej korzystnych w tym zestawieniu – jest oczywiście sztywne (aczkolwiek dość wysokie) oprocentowanie w pierwszym roku, „przesunięcie” indeksacji inflacyjnej (oprocentowanie zależy nie od bieżącej inflacji, lecz od tej, która już była) oraz podatek Belki w wysokości 19%, który trzeba zapłacić od zysku. Ale mimo wszystko to dość przyjemny sposób na częściową ochronę pieniędzy przed inflacją.
Zobacz też: Jakie obligacje premier włożył do swojego prywatnego portfela?
Zakup obligacji skarbowych po nowemu, czyli… na selfie. Przyda się też mObywatel
Zakup obligacji skarbowych oszczędnościowych w Banku Pekao (a ściślej pisząc – w jego biurze maklerskim) może przebiegać tradycyjnie (czyli podróż „z buta” do maklerów i podpisanie umowy w tradycyjnej, papierowej formule) albo przez internet. W tym drugim sposobie najłatwiej mają oczywiście klienci Banku Pekao (o ile używają aplikacji PeoPay) – oni tylko podpisują umowę na obsługę obligacji, zatwierdzając ją w aplikacji mobilnej, i wybierają, które obligacje mają być dla nich kupione.
Jeśli ktoś nie ma konta w Banku Pekao, a chciałby kupować obligacje online, to może skorzystać z kilku sposobów weryfikacji tożsamości. Można to zrobić albo przez aplikację mObywatel, albo przez dowód osobisty z warstwą biometryczną (ma takie cacko już kilka milionów Polaków) w procedurze podobnej do tej, za pomocą której zdalnie otwiera się konto bankowe w Pekao.
Trzeba więc ściągnąć ze sklepu mobilnego aplikację PeoPay, wybrać „zostań klientem”, potem „kup obligacje”. Otworzy się formularz, w którym trzeba wpisać swoje dane, a system przyzna login (pozwalający też odtworzyć wniosek, gdyby jego wypełnianie zostało przerwane). Kolejny etap to SMS-owa weryfikacja numeru telefonu – trzeba go wpisać w formularzu, a potem dopisać przesłany przez bank kod.
Potem ustawiamy hasło do logowania do systemu, w którym będziemy zarządzali naszymi obligacjami i wybieramy sposób weryfikacji naszej tożsamości. Możemy do tego użyć wspomnianego wyżej dowodu osobistego z warstwą biometryczną (jeśli masz dowód wydany po 4 marca 2019 r., to najpewniej jest już biometryczny). Wtedy wystarczy zbliżyć dowód do smartfoma i gotowe.
Jeśli mamy „zwykły” dowód osobisty albo używamy aplikacji mObywatel, to czeka nas standardowa procedura weryfikacji przez selfie. A wcześniej, w przypadku dowodu osobistego, trzeba zrobić jego zdjęcie i wysłać przez aplikację, a w przypadku mObywatela – wygenerować kod i przekleić go do aplikacji PeoPay. Potem trzeba zrobić krótkie nagranie – pokręcić głową w obie strony i poczekać kilka minut.
Jeśli wszystko pójdzie OK, to mamy już dostęp do systemu Pekao24 i podpisujemy z bankiem umowę – już tylko poprzez kliknięcia na ekranie. A potem znajdujemy ikonę „zakup obligacji” (jest w sekcji „produkty”, w podsekcji „inwestycje”) i zabieramy się do inwestowania. Trzeba oczywiście zapewnić kaskę na rachunku pieniężnym, żeby maklerzy mieli z czego pobrać pieniądze. Za kilkanaście godzin dostajecie e-mailem potwierdzenie zakupu obligacji, a podgląd na nie macie w systemie. W przypadku wycofania się z inwestycji kasa trafia po kilku dniach na konto, z którego ją wpłacaliście.
Zakup obligacji skarbowych powinien być możliwy na każdym rogu
„Wjazd” Banku Pekao do systemu dystrybucyjnego obligacji może ułatwić wielu klientom zakup obligacji. Mam nadzieję, że weryfikacja przez selfie działa lepiej niż na początku jej istnienia w Banku Pekao, bo robiłem wówczas kilka testowych podejść i za każdym razem wyskakiwał jakiś błąd. W każdym razie: jeśli weryfikacja via selfie działa prawidłowo, to mamy na stole najbardziej przyjazny sposób kupowania obligacji.
Z tym że to powinien być dopiero początek. Mam nadzieję, że otwarcie na drugi państwowy bank nie wyczerpuje ambicji Ministerstwa Finansów, by popularyzować obligacje skarbowe wśród obywateli. A jeśli chcemy je popularyzować, to powinny być dostępne na każdym rogu – w każdym banku, a nawet w aplikacjach fintechowych do inwestowania. Każdy, kto wypełni wymogi bezpieczeństwa i weryfikacji tożsamości, powinien móc oferować obligacje. I tego żąda od władz „Subiektywnie o Finansach”.
Na koniec dwa słowa o bezpieczeństwie. Obligacje skarbowe oczywiście są obarczone ryzykiem niewypłacalności kraju, który je wyemitował. W moim prywatnym portfelu ich udział nie przekracza 10-15%, w porywach dochodzi do 20% (w zależności od momentu rynkowego). Na razie Polska nie stoi na krawędzi bankructwa, ale oczywiście nie można wykluczyć, że kiedyś stanie. Z obligacji skarbowych można się z dnia na dzień wycofać przed terminem, płacąc relatywnie niewielka opłatę karną.
————————–
„Finansowe Sensacje Tygodnia”, odc. 124. Banki centralne na wojnie walutowej. Lawinowo rośnie liczba kradzieży z włamaniem
————-
Skorzystaj z bankowych promocji
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
—————
Zobacz też: antyinflacyjny portfel obligacji – zapis webinaru
———————————-
Zaproszenie: tutaj inwestuję swoje prywatne pieniądze
“Tanie oszczędzanie” w TFI UNIQA (tanie fundusze inwestujące na całym świecie)
Jeśli chcesz ulokować oszczędności w amerykańskie obligacje, załóż przez internet konto „Tanie oszczędzanie” w TFI UNIQA. To fundusze inwestycyjne, które kupujemy w 100% zdalnie, z poziomu fotela, nie płacąc za to żadnej opłaty manipulacyjnej, z niskimi opłatami za zarządzanie (część funduszy pobiera tylko 0,5% w skali roku za zarządzanie). Konto „Tanie oszczędzanie” daje pełną elastyczność, nie ma obowiązku „mrożenia” pieniędzy aż do emerytury. Szczegóły i możliwość założenia konta „Tanie oszczędzanie” – pod tym linkiem.
Dom Maklerski MICHAEL / STROM do inwestowania w obligacje
Myślisz o tym, jak ochronić oszczędności przed inflacją? Rozważ ulokowanie niewielkiej części pieniędzy w obligacje największych polskich firm. Obecnie oprocentowanie ich obligacji to 8-11% w skali roku. Pomaga w tym Michael / Ström, największe niebankowe biuro maklerskie na rynku obligacji korporacyjnych. Jeśli masz chrapkę na obligacje emitowane przez firmy, to zapraszam do zainwestowania za jego pośrednictwem. Ja też to robię i wkrótce opiszę swój portfel oraz opowiem o tym, jak go zbudowałem z pomocą mojego opiekuna w domy maklerskim (więcej szczegółów o ofercie Michael / Ström pod tym linkiem). A w tym poradniku dwa słowa o tym, ile można zarobić, jakie jest ryzyko i jak inwestować, żeby nie osiwieć z nerwów.
zdjęcie tytułowe: Łukasz Radziejewski/Unsplash/Bank Pekao