Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w czwartek dekret, z którego wynika, że dostawy gazu do Europy już od 1 kwietnia mają być przez kontrahentów zachodnich opłacane w rublach. Czy to oznacza, że dostawy gazu zostaną lada moment odcięte? Że w całej Europie staną fabryki? Realna groźba czy żart na Prima Aprilis? Oto trzy przesłanki, które wskazują, że płatności za gaz w rublach to blef
Prezydent Rosji zapowiedział ten krok już tydzień temu, wywołując oczywiście niemałe zamieszanie na rynku gazu (ceny wzrosły) oraz na rynku walutowym (kurs rubla się umocnił). Putin ogłosił, że daje rządowi oraz koncernowi Gazprom tydzień na przygotowanie się do nowych warunków płatności.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W tym artykule tłumaczyłem, dlaczego pomysł Putina, by w rozliczeniach z Rosją stosować ruble zamiast euro i dolarów, jest niebezpieczny. I dlaczego nie wolno się nań godzić. Nie chodzi wcale o wojnę w Ukrainie ani o sytuację gospodarczą Rosji. Taki precedens otworzyłby Chińczykom drogę do zniszczenia dominacji dolara jako światowej waluty rozliczeniowej.
Czy 1 kwietnia Putin zakręci gaz Europie?
Plan Putina był taki: na Unię Europejską pada blady strach i, po kilku dniach nerwowych negocjacji, pierwsze państwa – najchętniej Niemcy lub Włochy – wymiękają, zaś ich przywódcy przychodzą do Putina z gałązką oliwną w zębach.
Okazało się, że nikt nie wymiękł. Najpierw państwa grupy G7, a potem Unia Europejska ogłosiły, że nie zamierzają płacić za gaz w rublach. Wymagałoby to sporządzenia stosownych aneksów w kontraktach, a tych nikt sporządzać nie zamierza. „Idi na chuj” – usłyszał więc Putin i znalazł się w kolejnych tarapatach.
Skoro więc zapowiedź sprzed tygodnia, iż rząd oraz Gazprom mają przygotować nowe zasady rozliczeń, nie przyniosła żadnego skutku, sam Putin zakasał rękawy i przystąpił do dzieła.
Dekret Kremla nakazuje, aby dostawy od 1 kwietnia były opłacane w rublach. „Jeśli nieprzyjazne kraje nie będą płacić w rublach od 1 kwietnia, uznamy to za naruszenie kontraktów gazowych, a więc istniejące kontrakty zostaną wstrzymane” – zapowiedział Putin. Jednocześnie podkreślił, że za naruszenie harmonogramu płatności grożą konsekwencje. „Jeśli takie płatności nie zostaną dokonane, uznamy to za niewywiązanie się z umowy przez kupujących, co pociąga za sobą konsekwencje”.
Brzmi groźnie, nieprawdaż? Biorąc pod uwagę, że europejskie magazyny gazu są napełnione zaledwie w kilkunastu procentach (i to bardzo nierównomiernie) oraz że 40% gazu zużywanego w Unii Europejskiej pochodzi z Rosji (nie da się więc z dnia na dzień ściągnąć surowca skądinąd) – zapachniało ograniczeniem produkcji przemysłu i poważnymi kłopotami. Dla gospodarstw domowych gazu by pewnie nie zabrakło, ale dla przemysłu na pewno by nie starczyło.
Płatności za gaz w rublach? „Spokojnie, sami sobie wymienimy”
Wygląda jednak na to, że Putin blefuje. Ponieważ zagrał va banque i okazało się, że przegrywa, postanowił podbić stawkę. I przedłużyć grę. Przynajmniej tak to ma wyglądać w oczach zwykłego Rosjanina. Ale wstrzymania dostaw gazu od 1 kwietnia prawdopodobnie nie będzie. Z kilku powodów.
Po pierwsze: płatności za kwietniowe dostawy gazu przypadają… za kilka tygodni albo miesięcy. Z dekretu Putina wynika, że nowymi zasadami miałyby być objęte dostawy gazu po 1 kwietnia. Ale to nic nie znaczy bez informacji o terminach płatności za ten gaz. Otóż w większości kontraktów z Gazpromem za kwietniowy gaz płatność przypada najwcześniej w połowie miesiąca, a przeważnie – pod koniec kwietnia. Są i takie kontrakty, w których płatności są kwartalne, czyli za kwietniowy gaz płaci się dopiero w czerwcu.
A więc Putin dopiero za kilka tygodni będzie wiedział, czy kontrahenci podporządkowali się jego fanaberii. Do tego czasu gaz powinien płynąć. Co ciekawe, Putin w wypowiedzi telewizyjnej oświadczył: „Będziemy nadal dostarczać gaz w ilościach i po cenach określonych w obecnych długoterminowych umowach”. I dodał: „Rosja ceni sobie reputację biznesową”. No pewnie, że sobie ceni. Pisaliśmy przecież niedawno, jak bardzo Rosja stara się, by nie uzyskać statusu bankruta. Tak samo nie chce mieć statusu gazowego bandyty.
Po drugie: wygląda na to, że wymiany dolarów na ruble będzie dokonywał… bank Gazpromu. Cytowany przez Bloomberga premier Włoch Mario Draghi zeznaje, że rosyjski przywódca zdradził mu w rozmowie telefonicznej, jak ma wyglądać nowy system płatności „w rublach”.
Otóż firmy z Unii Europejskiej nadal będą mogły płacić za gaz w euro lub dolarach, a konwersja płatności na rubla „odbędzie się wewnętrznie”. A więc dokona jej Gazprombank, który otworzy swoim kontrahentom z Zachodu konta rublowe i sam będzie wymieniał dolary kontraktowe na „ruble transferowe”.
Żeby było jeszcze śmieszniej: Gazprom i tak musi wymieniać 80% pozyskanych walut na ruble (Putin postanowił w ten sposób okradać rosyjskie firmy i obywateli po tym, jak Zachód zablokował mu rezerwy walutowe). No to teraz jego bank będzie wymieniał 100% walut kontraktowych na ruble. I co? I nic.
Kreml nie skomentował wprost słów Draghiego. Rzecznik Putina, Dmitrij Pieskow, powiedział tylko, że po zmianie procedury płatności „nie będzie praktycznie żadnych zmian dla nabywców rosyjskiego gazu”. A dziennikarzom w Moskwie szepnął do uszka, że „oni po prostu kupią ruble za walutę określoną w kontrakcie na dostawy”. Ale nie powiedział, kim są ci „oni”. Prawdopodobnie „oni” to… dealerzy walutowi Gazprombanku.
Czytaj też: Inwestowanie w kryptowaluty: przez ETF, ETP, fundusz i… przez aplikację
Rosja „zjada” rezerwy walutowe. Kiedy koniec rubla?
Po trzecie: Rosja coraz bardziej potrzebuje walut obcych, bo topnieją jej rezerwy walutowe. Putin wykorzystał już niemal wszystkie możliwości, by bronić kursu rubla, choć jest pozbawiony dostępu do rezerw walutowych. I wciąż wymyśla nowe.
Okradł własnych obywateli (obowiązkowa wymiana 80% wpływających walut na ruble), zablokował im oszczędności (zakaz wyjmowania z kont bankowych więcej niż 10 000 dolarów), okradł zagranicznych inwestorów (zakaz sprzedawania akcji oraz obligacji oraz zakaz wywozu walut).
Te wszystkie „patenty” sprawiają, że oficjalny kurs rubla (80-90 rubli za dolara) wciąż nie został „uśmieciowiony”, choć przecież nie ma nic wspólnego z prawdziwą wartością tej waluty. Jeśli rubel już oficjalnie nie będzie nic warty, to nie będą nic warte oszczędności ludzi i ich zarobki. To mogłoby oznaczać rewolucję w Rosji.
Cena trzymania rubla na respiratorze jest olbrzymia. Z ostatnich danych wynika, że przez miesiąc wojny rezerwy walutowe Kremla zmniejszyły się o 40 mld dolarów. Biorąc pod uwagę, że realnie może kontrolować tylko 300 mld dolarów (częściowo w juanie i złocie) – to 10-15% wszystkiego, czego może użyć, by walczyć o rubla. A są to rosyjskie dane, niewykluczone, że ostro podkolorowane:
Płatności za gaz w rublach? Putin zgrywa bohatera, ale wisi u klamki Europy
A przecież przez ten miesiąc Europa przesłała 10 mld dolarów płatności za ropę i gaz. Ta kwota z miesiąca na miesiąc będzie się zmniejszała. Jeśli Rosja będzie w takim tempie „zjadać” rezerwy walutowe, to za kilka miesięcy znajdzie się w agonii po tym, jak straci możliwość obrony rubla. Trzeba też pamiętać, że wojna kosztuje Putina dziennie 1 mld dolarów (czyli 30 mld dolarów miesięcznie, stąd zapewne ostatnio spadła intensywność działań).
„Rosja chce wysłać wiadomość, że tak długo, jak jej gaz jest opłacany na czas i w całości (niezależnie od tego, która waluta jest do tego używana), gaz będzie nadal płynął” – twierdzi Oxford Institute for Energy Studies cytowany przez Bloomberga. Nawet jeśli nie ma racji, to Putin może spróbować co najwyżej chwilowo ograniczyć dostawy (tłumacząc się jakąś awarią), żeby pokazać, że jest gotów na wszystko.
Putin zgrywa więc bohatera, ale jest pod ścianą. Podejmuje coraz bardziej desperackie kroki licząc na to, że zastraszy Zachód (czy to groźbami atomowymi, czy gazowymi), ale tak naprawdę jest zdany na naszą łaskę i niełaskę. Jeszcze kilka miesięcy i Putin może być trupem. Przynajmniej ekonomicznym. Żądanie płatności za gaz w rublach tylko obnaża jego desperację.
Czytaj też: Czy będzie światowe embargo na rosyjską ropę? Po ile będzie paliwo?
Czytaj też: Ukraińcy i Rosjanie „parkują” pieniądze w krypto. Jak kupić kryptowaluty?
—————————
„Finansowe sensacje tygodnia”: polskie banki i konta dla Ukraińców. Posłuchaj!
—————————
na zdjęciu: włości Gazpromu