Unia Europejska, wspólnie z USA i Wielką Brytanią, ogłosiły nowe sankcje na Rosję. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła, że jest dogadana z głowami najważniejszych państw – w tym USA i Wielkiej Brytanii – by odciąć część rosyjskich banków od systemu rozliczeń międzynarodowych SWIFT. Ale padła też druga deklaracja: że Zachód „sparaliżuje” rosyjski bank centralny. To może oznaczać krach rubla, run na bankomaty i kantory w całej Rosji, brak dostępu do dolarowych depozytów przez zwykłych Rosjan i… bankructwo Rosji. Czy ta solidarna akcja Zachodu może zniszczyć władzę Putina?
W dniu, w którym umundurowani i uzbrojeni bandyci wysłani przez Kreml (bo nie można nazwać ich żołnierzami) przypuścili szturm na Kijów, zakończył się kilkudniowy bój europejskich krajów o wprowadzenie jednej z bardziej dotkliwych sankcji przeciwko rosyjskiemu reżimowi – odcięcie części rosyjskich banków od systemu rozliczeniowego SWIFT. Co prawda nie uniemożliwi to całkiem przeprowadzania płatności międzynarodowych, ale je spowolni i utrudni. A przede wszystkim uczyni dużo droższym.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Odcięcie rosyjskich banków od SWIFT. Przelew jak droga przez mękę
Odcięcie od SWIFT rosyjskich banków było na stole od wielu dni. Ursula von der Leyen ogłosiła w sobotę późnym wieczorem, że uzgodniła z głowami kilku kluczowych państw, iż od systemu SWIFT zostanie odcięta „określona liczba banków”. Nie wiemy, jak duża i które dokładnie. I nie wiemy też, kiedy to nastąpi. [EDIT: już wiadomo, że technicznie nastąpiło w niedzielę przed południem].
Prawdopodobnie mówimy o tych bankach, które prowadzą międzynarodową działalność (poza rynkiem rosyjskim) – ale nie te, za pomocą których Europa rozlicza płatności z Rosją np. za gaz. Chodzi o to, żeby sankcje na Rosję przyniosły możliwie duże konsekwencje dla rosyjskiej gospodarki, a dla Zachodu – jak najmniejsze.
SWIFT to system komunikatów, dzięki którym w wystandaryzowany, ten sam na całym świecie, i bezpieczny sposób banki przekazują sobie informację o przeksięgowaniu pieniędzy z konta na konto. Odcięcie dostępu do SWIFT nie oznacza, że przeksięgowania nie można wykonać – są inne sposoby. W grę wchodzi np. porozumienie się banków nadawcy i odbiorcy przez telefon i jakiś „ręczny” sposób autoryzacji transakcji.
Oznacza to jednak kłopoty dla każdej rosyjskiej firmy, która – za pośrednictwem współpracującego z Zachodem rosyjskiego banku – chciałaby wykonać albo przyjąć przelew zagraniczny. Rosja co prawda od 2015 r. rozwija własny system rozliczeń międzynarodowych, ale jest dość dysfunkcyjny, bo nie są do niego podpięte banki zachodnie. Jest też połączona z systemem rozliczeń międzynarodowych chińskiego banku centralnego.
Ale to ułatwia transakcje rosyjskich firm głównie z Państwem Środka, nie jestem pewny, czy z resztą świata (i czy rosyjskie banki mogą za pośrednictwem chińskich banków wysyłać pieniądze na cały świat). Odcięcie od SWIFT nie jest więc „ciosem kończącym”, ale bardzo ważnym dla ekonomicznego pokonania bandyty z Kremla. Zwłaszcza że w nocy pojawiła się też zapowiedź, że wykluczeniem ze SWIFT mogą zostać objęte także największe banki białoruskie, które reżim Putina mógłby wykorzystać jako pośrednika w rozliczaniu transakcji międzynarodowych.
To dobrze, że kraje europejskie – w tym Niemcy, Włochy oraz mniejsze Węgry i Cypr, które były niechętne tej sankcji – zdecydowały się na zadanie Rosji takiego ciosu. Ale sojusz Zachodu przeciwko Putinowi zdołał uzgodnić coś znacznie lepszego: zamrożenie rosyjskiemu bankowi centralnemu możliwości używania rezerw w walutach euro i dolarach.
Nowe sankcje na Rosję: „sparaliżują” rosyjski bank centralny
Ursula von der Leyen oświadczyła w sobotni wieczór, zapowiadając nowe sankcje na Rosję: „sparaliżujemy rosyjski bank centralny”. Niewiele szczegółów padło, ale z tego, co zrozumiałem, to państwa demokratyczne wspólnie podejmą działania, by rosyjski bank centralny nie mógł skorzystać z pieniędzy, które ma – w formie dolarów i euro – na swoich rachunkach. To może oznaczać kryzys finansowy, bankowy, recesję gospodarczą i krach na rynku kapitałowym.
Jaka kasa wchodzi w grę? Jedna trzecia rezerw walutowych banku centralnego Rosji to aktywa w euro, a 16% – w dolarze. Mówimy więc o połowie wszystkich rezerw walutowych kraju, wynoszących 650 mld dolarów. Te pieniądze mają być „zamrożone”. Jeśli tak się stanie, to bank centralny Rosji nie będzie mógł ich wykorzystać do obrony kursu rubla ani do wspomagania rosyjskich firm.
Dlaczego rosyjski bank centralny mógłby nie móc dysponować swoimi pieniędzmi? Przecież to jego euro, funty i dolary. Otóż okazuje się, że w erze digitalizacji finansów nie jest już tak, że rezerwy walutowe przechowuje się w całości w skarbcach, w formie gotówki czy złotych sztabek. Większość zagranicznych walut banki centralne mają w formie zapisów księgowych na swoich rachunkach w bankach centralnych krajów-emitentów tych walut.
I właśnie te rachunki – należące do banku centralnego Rosji, prowadzone przez banki centralne na Zachodzie – mają być zamrożone. Nie wiemy, kiedy to nastąpi, ale szefowa Komisji Europejskiej powiedziała, że jest to już uzgodnione. To w świecie finansów „broń nuklearna”. Żaden bank centralny w normalnych okolicznościach nie „zamraża” pieniędzy innego banku centralnego, bo jest to wypowiedzenie wojny ekonomicznej. Zaufanie do takiego banku centralnego ległoby w gruzach, jego waluta też, a potem i system finansowy.
Ale właśnie Zachód chce spuścić na Rosję tę „finansową bombę atomową”. Ponieważ koalicja jest szeroka, a okoliczności wyjątkowe – to się może udać. Tak się składa, że w formie elektronicznych zapisów Rosja ma równowartość 400 mld dolarów, które zostaną „zamknięte”. W gotówkowej formie, w swoich skarbcach na terenie Rosji, kraj ten przechowuje tylko równowartość… 12 mld dolarów. Na poniższym wykresie widzicie, jaką część rezerw Rosja ma w gotówce i pod ręką, a jaką na swoich rachunkach w innych bankach centralnych:
Czy Putin się tego nie spodziewał? Nie mógł się spodziewać, że spotka go to ze strony prawie wszystkich najważniejszych banków centralnych naraz – zwłaszcza „europejskich partnerów”, którym sprzedaje gaz. Podejrzewał, że taki numer wykręcić mógłby mu „wróg”, czyli Amerykanie. Dlatego w ostatnich latach – przygotowując się do wojny – bank centralny Rosji zmniejszał dolarową część rezerw, zwiększając tę w juanach i w euro. Po Niemcach się żadnych nieprzyjemności nie spodziewał. Uważa ich za głupich i słabych, a poza tym to jego „gazowy dealer” na Europę. A tu proszę. Taka brzydka niespodzianka.
Krach rosyjskiej gospodarki zacznie się już w poniedziałek?
Zamrożenie aktywów banku centralnego czyni go bezzębnym i bezbronnym wobec rynkowych spekulantów. Dlatego należy się spodziewać, że w poniedziałek – już z powodu samego ogłoszenia nowych sankcji – nastąpi drastyczny spadek kursu rubla. A to może uruchomić lawinę, bo bank centralny nie będzie mógł zareagować. Pieniądze w postaci rezerw walutowych, potrzebne do obrony rubla, będą zablokowane przez Zachód (bank centralny nie będzie mógł rzucić ich na rynek).
Widząc spadek wartości swojej waluty, ludzie rzucą się do bankomatów i kantorów (wypłacać ruble i zamieniać je na dolary) oraz do oddziałów banków, w których mają swoje dolarowe i eurowe depozyty. Pierwsi odbiją się od „wyczyszczonych” z waluty bankomatów i kantorów, a drudzy… no cóż. W rosyjskim systemie bankowym jest jakieś 270 mld dolarów klientowskich depozytów walutowych. I jeśli oni przyjdą po swoje pieniądze do banków komercyjnych, w których te depozyty złożyli – będzie grubo.
Nie wiem, ile dolarów mają w kasach banki komercyjne. Podejrzewam, że – tak samo, jak te w Polsce – niewiele. Bank centralny z rezerw walutowych nie będzie w stanie dostarczyć więcej niż 12 mld dolarów w gotówce. Więcej nie ma, a z USA nie zamówi, bo nie może. Normalnie byłoby tak, że prezes banku centralnego dzwoni do swojego odpowiednika w USA i mówi: „dostarcz mi trochę gotówki i zdejmij tę kwotę z mojego rachunku walutowego”. I przeważnie leci samolot, który dostarcza gotówkę. Chyba że jest pandemia.
Czytaj więcej o kłopotach z dolarami w pandemii: Dlaczego w bankach brakuje dolarów? Klienci przychodzą po gotówkę i…
Ale z bandytami, takimi jak Putin, prezesi poważnych banków centralnych już nie gadają. A gdy tylko pojawią się problemy z odzyskaniem pieniędzy trzymanych w banku, to mamy panikę i gotowy kryzys bankowy. Ludzie rzucą się wypłacać, co się da. Jak wiemy, banki komercyjne mają pod ręką tylko tyle pieniędzy, by obsłużyć wypłaty kilku procent klientów (nawet jeśli przyjdą po ruble, a nie po dolary).
Wydaje się, że to się już dzieje. Na Twitterze są relacje, z których wynika, że już o 5 rano pojawiły się gigantyczne kolejki przed bankomatami w Moskwie.
Rosjanie już wpadli w panikę i to całkiem uzasadnioną. Prawdopodobnie ci, którzy przyjdą do oddziałów banków w poniedziałek po swoje pieniądze, już dostaną tylko ich drobną część, bo banki wprowadzą limity wypłat. I Rosjanie się zorientują, że zostali okradzeni w biały dzień przez żałosną namiastkę Hitlera usadzonego na Kremlu.
Banki rosyjskie, żeby się ratować, mogą przymusowo wymienić ludziom depozyty dolarowe na rublowe i wypłacać pieniądze w domowej walucie. Ale to też będzie zwykła kradzież, bo kurs rubla będzie tonął. Firmy rozliczające się między sobą zaczną wymagać płatności w dolarach, a tych będzie brakowało. I tak kryzys przeniesie się na całą gospodarkę. Firmy staną się niewypłacalne i będziemy mieli falę bankructw.
W sytuacji krachu rubla i braku możliwości reakcji ze strony banku centralnego nikt już nie będzie chciał pożyczać Rosji pieniędzy w rublach (łącznie z obywatelami tego państwa) – jedyny dług, jaki Rosja będzie mogła zaciągnąć, to będzie dług dolarowy. Być może Putin spróbuje zadłużyć się w Chinach. Chińczyk może i pomoże, ale nie za darmo. Trzeba będzie „zastawić nerkę”. Właśnie w ten sposób Chiny ratowały zbankrutowane kraje w Afryce drogimi pożyczkami i de facto przejmowały jako swoje kolonie. Pół Afryki „należy” dzięki temu do Chin.
Czytaj też: W wielu bankomatach zabrakło gotówki. Oto dwa powody. Oba głupie
Czy Rosja może zrobić, żeby się bronić przed „finansową inwazją”?
Co może zrobić Rosja? Sprzedać warte 140 mld dolarów sztabki złota. Nad nimi akurat ma kontrolę, bo leżą w skarbcach w Rosji. Tylko nie da się tego zrobić szybko – a już na pewno nie po dobrej cenie, skoro się jest „na musiku”. Rosja będzie mogła ratować się przed bankructwem, wyprzedając aktywa denominowane w juanach. Ale nie wiadomo, ile w ten sposób potrzebnych jak tlen dolarów uda się uzyskać np. od Chińczyków.
Do dyspozycji będzie też Fundusz Zamożności Narodowej, który powstawał przez lata z wyższych, niż zakładano w państwowym budżecie, cen surowców. Wynosi on równowartość 280 mld dolarów. Jak oszacował dla Bloomberga analityk Credit Suisse – połowa z tej kwoty jest przechowywana w dolarach. Nie wiem jednak, czy te pieniądze są przechowywane w Rosji czy – jak rezerwy walutowe – na zagranicznych kontach bankowych (wtedy dostęp do nich może być ograniczony).
Rosja może – o czym wspomniałem wyżej – poprosić o bratnią pomoc Chiny (np. o dostawę dolarów), ewentualnie zrobić kolejną bandycką rzecz: znacjonalizować zagraniczne inwestycje w Rosji. Być może dzięki takiej kradzieży pozyska trochę dolarów znajdujących się na kontach firm. No i wreszcie może – aczkolwiek to byłoby samobójcze – zakręcić kurek z gazem i ropą naftową.
Tyle że Gazprom i Rosnieft potrzebują dolarów. Bank centralny Rosji też potrzebuje dolarów. Zwłaszcza teraz, gdy ogłoszono nowe sankcje na Rosję, A zakręcenie kurków nie jest takie proste – gazu się nie „wyłącza”, tylko ewentualnie tłoczy do magazynów. Ale nie można tak robić bez końca.
Czytaj więcej o rosyjskim budżecie: Putin znów wchodzi na Ukrainę. Czy go na to stać? Sprawdzam mu budżet
Jedno jest pewne – konsekwencje nowych sankcji mogą być dla Rosji opłakane, z bankructwem kraju włącznie. Europa też ucierpi, zwłaszcza jeśli Putin zagra va banque i zacznie majstrować przy kurkach. Ale widać, że przywódcy europejscy zgodnie uznali Putina za gościa, który nadaje się już tylko do resocjalizacji.
Czytaj więcej o tym: Ukraina zaatakowana. Czy Europa może dać Putinowi nauczkę?
Sankcje na Rosję, przegląd pomysłów
A gdyby tak chcieć dobić gada? W głowach polityków są też kolejne sankcje – niektóre już wprowadzono, niektórych jeszcze nie – w sumie składające się na rzeczywiste odizolowanie Rosji od gospodarki światowej i skazanie jej na uwiąd. Co się składa na program wykańczania na raty rosyjskiego dyktatora? Na liście nie uwzględniam takich elementów jak zamrożenie aktywów rosyjskim oligarchom i samemu Putinowi.
>>> zakaz inwestowania w obligacje emitowane przez państwo rosyjskie oraz przez rosyjskie banki i firmy (Gazprom, Rosnieft i inne). Co prawda zadłużenie rosyjskiego państwa jest niewielkie (niecałe 20% PKB), a z tego zadłużenia tylko niewielka część (10% PKB) to dług zagraniczny, ale nie zaszkodzi zablokować agresorowi możliwości zadłużania się. Może to mieć większe znaczenie w przypadku firm potrzebujących czasem pieniędzy na inwestycje.
>>> odcięcie banków rosyjskich od kartowych systemów rozliczeniowych Visa i Mastercard oraz od systemów płatności mobilnych Apple Pay i Google Pay. Rosja jest w dużej części odporna na tę blokadę – od kilku lat działa tam lokalny system MIR (nie są tam w ogóle na większą skalę emitowane karty z logo Visa lub Mastercard). Zatem klienci banków rosyjskich nie mogą zostać odcięci od płatności. Chodzi o to, żeby żadne karty płatnicze posiadane przez Rosjan nie mogły działać za granicą. Nie mogą też być przypinane do systemów płatności mobilnych Apple Pay i Google Pay.
>>> wykluczenie rosyjskich firm z indeksów giełdowych (czyli uznanie ich za „niebyłe”) oraz dalsze obniżenie ratingu dla rosyjskiego długu. Agencje ratingowe oceniają wiarygodność kredytową Rosji bez szaleństw – np. S&P na poziomie BB+ (po niedawnej obniżce), zaś Fitch ostatnio obniżył ją na CCC (jest to ocena „śmieciowa”). Ale zawsze może być gorzej. I nawet powinno, bo Rosja kompletnie straciła reputację wiarygodnego pożyczkobiorcy.
Chodzi o to, by inwestorzy – abstrahując od kłopotów związanych z zawieraniem transakcji na rynku rosyjskim w euro i dolarach – nie mieli powodu, żeby inwestować w akcje rosyjskich spółek. I żeby – nieniepokojone przez żaden poważny kapitał – spokojnie sobie dogorywały przy śmieciowych wycenach i zerowej możliwości pozyskania pieniędzy na rozwój.
>>> zakaz kupowania czegokolwiek od rosyjskich firm, łącznie z gazem i ropą naftową. A w wariancie minimum – nakładanie dodatkowych „dopłat” do rosyjskich surowców. Chodzi o to, żeby nikomu nie opłacało się kupować ropy i gazu pochodzenia rosyjskiego.
Częściowo ten postulat jest już realizowany przez wolny rynek – w ostatnich dniach rosyjscy handlarze ropą naftową musieli udzielać nabywcom wysokich rabatów, sięgających kilkunastu procent. Bo chętnych na rosyjską ropę nie było. Eksport Rosji w 40% idzie do Europy i Rosjanom będzie trudno znaleźć inne rynki zbytu (eksport do Chin to tylko 13% całości). Dlatego sankcje na Rosję mają szansę zadziałać.
>>> zakaz sprzedawania rosyjskiemu rządowi i tamtejszym firmom jakichkolwiek zaawansowanych technologii. A dodatkowo uziemienie rosyjskich linii lotniczych poprzez zawieszenie serwisowania samolotów, które są w jej flocie. W większości są to samoloty zagranicznych producentów, więc ich uziemienie de facto oznacza zlikwidowanie rosyjskiej branży lotniczej (według rosyjskich szacunków 80% samolotów zostałoby pozbawionych możliwości latania). To działanie jest już w pakiecie sankcji.
Czytaj też: Ukraina zaatakowana. Czy Europa może dać Putinowi nauczkę?
Czego najbardziej boi się Rosja?
Czy te sankcje na Rosję zatrzymają inwazję na Ukrainę? Najpewniej nie, bo Putin nie może się już zatrzymać. Ale – jeśli „kara” dla tego „niedorobionego Hitlerka” z Kremla będzie konsekwentnie wymierzana, a sankcje nie będą dziurawe, to uda się „zagłodzić” kraj Putina.
Brak inwestycji zagranicznych, brak zaawansowanych technologii, brak możliwości pozyskiwania kapitału, brak możliwości operowania dolarem lub euro (czyli de facto zlikwidowanie opcji kupowania i sprzedawanie przez Rosję czegokolwiek za granicą), „uziemienie” systemu bankowego, ograniczenie możliwości działania bankowi centralnemu Rosji – to musi zaboleć, bo Putin szybko wyda wszystkie pieniądze, które zgromadził na „chude lata”. A tak stanowczej reakcji Zachodu się na pewno nie spodziewał.
Tym, co dodatkowo mogłoby prowadzić do „zagłodzenia” Putina, byłyby niskie ceny ropy naftowej i gazu. W rosyjskim budżecie na lata 2022-2024 przewidziano, że ceny ropy nie przekroczą 55 dolarów za baryłkę. Byłoby cudownie, gdyby udało się ściągnąć je niżej, poprzez spadek zużycia (uniezależnienie się od paliw kopalnych) i wzrost produkcji w „pozarosyjskich” źródłach. To byłoby lepsze niż najlepsze sankcje na Rosję.
————————————
Zapoznajcie się też z tym, co już na temat wojny o Ukrainę napisaliśmy na „Subiektywnie o Finansach”:
>>> [MACIEJ SAMCIK] Co zrobić z pieniędzmi, gdy armia rosyjska ruszyła na zachód? Co zrobić w czasie wielkiego zamieszania z cenami akcji, walut, surowców? Dwie rady na krótszy termin i dwie rady na dłuższy.
>>> [MACIEJ SAMCIK] Kredytobiorcy jako pierwsi mogą zapłacić za tę wojnę. Czy NBP będzie musiał interweniować, żeby ratować notowania złotego? Do przeczytania tutaj.
>>> [IRENEUSZ SUDAK] Trzy rzeczy, które musisz wiedzieć o bezpieczeństwie energetycznym, zanim wpadniesz w panikę i pobiegniesz na stację benzynową zatankować. Do poczytania tutaj.
>>> [MACIEJ SAMCIK] Na jaką wojnę stać Putina? I jak rosyjski dyktator przygotował się do tej wojny? Analiza budżetu rosyjskiego państwa. W jakim stopniu zaszkodzi mu ewentualne embargo i sankcje? Czy okupowana Ukraina ma dla niego sens? Zapraszam do przeczytania tutaj.
>>> [IRENEUSZ SUDAK, MACIEJ SAMCIK] Jak można ukarać Putina za agresję? Czy możemy uniezależnić się od surowców z Rosji i „zagłodzić” rosyjskiego agresora? Zapraszam do przeczytania tutaj.
>>> [IRENEUSZ SUDAK] Inwazja na Ukrainę jest także za nasze pieniądze. Ile każdy z nas – chcąc, nie chcąc – włożył Putinowi do kieszeni? I co możemy zrobić, żeby mu zaszkodzić. Bardzo krótka lista. Zapraszam do przeczytania tutaj.
>>> [IRENEUSZ SUDAK] Polska wykupiła już „ubezpieczenie” na wypadek wojny w Ukrainie. Czy zdążymy uniezależnić się od rosyjskiego gazu? Zapraszam do przeczytania tutaj.
>>> [MARCIN KUCHCIAK] Ile może kosztować wojna na Ukrainie? I jak mogą wyglądać sankcje na Rosję? Czy da się odciąć Rosję od międzynarodowych systemów finansowych i rozliczeniowych, np. od SWIFT? Przeczytaj w tym tekście
>>> [MARCIN KUCHCIAK] Czy da się zabezpieczyć majątek i oszczędności na czas wojny? Które aktywa w przeszłości zyskiwały na wartości w takiej sytuacji? W co inwestować, a czego unikać, gdyby Ukraina została zaatakowana? Co zrobić z pieniędzmi, żeby nie stracić? Do poczytania tutaj
>>> [MACIEJ SAMCIK] Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, to zaatakuje też Polskę. Ale będą to cyberataki. Czego nie robić, żeby nieświadomie nie stać się narzędziem w rękach hakerów Putina? Do poczytania tutaj.
A więcej o tym, jak dziś wygląda cyberwojna – i jak może nas dotknąć – piszemy na multiblogu Homodigital, czyli subiektywnie o technologii:
>>> Cyberwojna na Ukrainie. Czy Polska może czuć się zagrożona? (homodigital.pl)
>>> Wojna na Ukrainie. Jaki jest informatyczny stan polskiej armii? (homodigital.pl)
>>> Cyberwojna. Izrael, Palestyna, Iran i cyfrowe rozgrywki wielkich mocarstw. (homodigital.pl)
Zapraszam też do posłuchania podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”, w którym jednym z głównych tematów jest ten, co zrobić z pieniędzmi w tak niepewnych, wojennych czasach. Do posłuchania pod tym linkiem, jak również na Spotify, w Google Podcast, Apple Podcast i na pięciu innych, popularnych platformach podcastowych.
zdjęcie: Amza Andrei/Pixabay