„Polacy wychodzą z pandemii z wyższymi wynagrodzeniami i oszczędnościami” – wykrzyknął radośnie na Twitterze Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, zapewne chcąc przy okazji trochę pochwalić siebie, jako szefa organizacji będącej ostatnio głównym „operatorem” pandemicznej pomocy dla firm. Nie zauważyliście, że przez rok pandemii zarabiacie o 8% więcej? W portfelach nie macie wcale więcej oszczędności? Zastanawiacie się czy coś jest z Wami nie tak? Już tłumaczę
O ile jeśli chodzi o „straty w ludziach” jesteśmy blisko czołówki krajów, które najgorzej poradziły sobie z pandemią (kluczowy wskaźnik to nadmiarowe zgony, który jest u nas niezwykle wysoki), o tyle jeśli chodzi o stan gospodarki, to Polska relatywnie łagodnie przechodzi przez pandemiczny kryzys.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Gdy Wielka Brytania, czy kraje południa Europy notowały spadek PKB (czyli wartości wszystkich towarów i usług, które wszyscy ludzie wypracowują) o 20% i więcej, my mieliśmy ledwie 8-9% spadku PKB. Gdy tamte gospodarki cierpią, polskie firmy produkcyjne zwiększyły produkcję w trakcie pandemii i wysyłają na Zachód więcej mebli, części do maszyn i żywności, niż przed Covid-19.
Do tych optymistycznych danych dochodzą kolejne, dotyczące wzrostu wynagrodzeń – średnie wynosi już 5.929 zł brutto, czyli 4.270 zł na rękę – oraz naszych oszczędności (na rachunkach bankowych mamy już ponad bilion złotych). Skomentował je na Twitterze Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju. To facet, którego bardzo cenię jako fachowca najwyższej klasy (ma jeden z największych w Polsce track-recordów jeśli chodzi o realizację dużych projektów) i prywatnie również lubię jako człowieka. Ale czasem się z nim kłócę, gdy za bardzo staje się u(rząd)nikiem.
„Świetne dane na temat wzrostu wynagrodzeń. Przed nami kilka miesięcy wysokiej dynamiki rocznego wzrostu wskaźników ekonomicznych. Jest to efekt dobrej kondycji gospodarki oraz upływu roku od trudnego drugiego kwartału 2020 r. Polacy wychodzą z pandemii z wyższymi wynagrodzeniami i oszczędnościami„
– napisał prezes Borys. Czyli: jest świetnie. Zapewne wielu twitterowiczów, przeczytawszy zwłaszcza ostatnie zdanie tego statementu, pobiegło sprawdzić zawartość swoich portfeli. A ci, w których portfelach nie potwierdziła się teza o wyższych wynagrodzeniach i oszczędnościach, zaczęli się zastanawiać: „co jest ze mną nie tak? Dlaczego nie umiem więcej zarabiać i oszczędzać, skoro wszyscy inni Polacy potrafią?”.
Ten powyższy wykres od PKO BP, w formule interaktywnej, jest do obejrzenia tutaj. Pragnę Was – a obawiam się, że jest Was większość – uspokoić. Z Wami jest wszystko w porządku. Rozbieżność między zachwytem prezesa Borysa i mizerią Waszej osobistej sytuacji wynika z kilku rzeczy, które w punktach opiszę.
1. Czujesz, że nie jesteś bogatszy niż rok temu. Co poszło nie tak?
Polska gospodarka rzeczywiście zniosła pandemię relatywnie dobrze, a podstawowym powodem jest jej struktura, a nie (tylko?) świetne rządy. Masz więcej pieniędzy, jeśli miałeś szczęście. W Polsce ok. 60% ludzi (oczywiście tych aktywnych zawodowo, których wcale nie jest tak dużo) pracuje w sektorze usług, a 40% w przemyśle. W Unii Europejskiej odsetek ludzi zatrudnionych w usługach wynosi 75%, zaś w najbardziej rozwiniętych krajach – aż 80% (tutaj trochę danych). Tymczasem Covid-19 uderzył punktowo właśnie w sektor usług.
Pandemia „skasowała” branżę turystyczną, usługi rozrywkowe, branżę eventową, wszystkie branże koncentrujące się na zapewnianiu nam miłego spędzania czasu (restauracje, hotele, spa). Tak się składa, że to są usługi, na które wydaje się pieniądze, jak się ma zaspokojone podstawowe potrzeby. Zatem te sektory rozwijają się w krajach bogatych. My dopiero się bogacimy.
Poza tym Polska nie jest krajem turystycznym, nasz klimat jest zmienny, co powoduje, że nie jesteśmy mekką wakacyjnych wyjazdów. Mamy zimne morze i malutki kawałek gór. Jesteśmy świetnym krajem do zwiedzania, ale do wygrzewania kości – niekoniecznie. To wszystko uratowało nam skórę w pandemii (choć rządzący lubią powiedzieć, że to oni „uratowali miliony miejsc pracy”).
Krótko pisząc: w Polsce łatwo było trafić do grupy tych, którzy nie odczuli pandemii, bo pracujemy stosunkowo często w branżach, które nie zostały nią uderzone. Jeśli nie należysz do tego grona, to po prostu masz pecha, bo nie skręcasz śrubek w fabryce (na Zachodzie Twoją robotę wykonywałyby robotę, a Ty pracowałbyś w usługach), tylko postanowiłeś rozwijać firmę w przyszłościowym sektorze usług. Sorry.
Niskie na tle innych krajów mamy też bezrobocie. Ale tylko to oficjalnie (7%), bo zasiłek dla bezrobotnych jest u nas fikcją. Jednocześnie mamy jeden z największych w Europie wysypów ludzi, którzy postanowili być drobnymi przedsiębiorcami i zakładają działalność gospodarczą. Rząd częściowo zwalnia ich ze składek na ZUS, więc oni nie rejestrują się w Urzędach Pracy (to by popsuło statystyki), tylko idą „na swoje”. I dopiero jak zbankrutują, to wyjdą w statystykach jako bezrobotni. Ale szczęśliwie wtedy będzie można zgonić to na inne czynniki, niż złe zarządzanie państwem w czasie pandemii.
2. Twoje zarobki nie wzrosły przez rok o 8% i nie zarabiasz 4.300 zł na rękę. Co poszło nie tak?
Dane o średnich wynagrodzeniach w Polsce to bullshit. W ogóle nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Główny Urząd Statystyczny, który je podaje, nie ukrywa, iż pochodzą one od firm o liczbie pracujących osób powyżej 10. „Etatowców” jest w Polsce niecałe 11 mln (z czego tylko ok. 5-6 mln w przedsiębiorstwach) spośród prawie 16,5 mln osób aktywnych zawodowo. Więcej na ten temat piszemy w ramach naszych rocznicowych, pandemicznych zdziwień.
Poza tym statystyka fałszuje samą średnią. Jeśli prezes banku dostanie 8% podwyżki to jego wpływ na wzrost średniego wynagrodzenia jest większy, niż jeśli taką podwyżkę dostanie szeregowy pracownik. Generalnie dwie trzecie pracowników zarabia mniej, niż średnia rynkowa. Mediana zarobków w Polsce, czyli pensja najczęściej wypłacana, to 5.100 zł brutto (niecałe 3.700 zł na rękę). Gdyby uwzględnić płace w mikrofirmach – byłoby jeszcze mniej. A co piąty Polak zarabia 2.800 zł brutto (2.000 zł na rękę). Co piąty! A z danych GUS wynika też, że 40% Polaków żyje na krawędzi, „od pierwszego do pierwszego”.
Jest tak dlatego, że nasza gospodarka nie jest innowacyjna (nie produkujemy iPhone’ów, tylko etui do nich, nie mamy miliona aut elektrycznych, a jak trzeba zaprojektować karoserię to zamawiamy to we Włoszech), a wydatki na rozwój sztucznej inteligencji mamy niemal najniższe w Europie). Zjednoczona Prawica nie unowocześnia gospodarki, dopiero ostatnio polityka Unii Europejskiej zmobilizowała ją do tego, żeby przestać ładować miliardów w energetykę węglową.
Jeśli więc rzeczywistość nie pasuje Ci do radosnych kwików oficjeli, to zapewne dlatego, że: a) nie jesteś prezesem banku, b) nie pracujesz na etacie w dużej korporacji, c) nie starczyło dla ciebie miejsca w malutkiej w Polsce branży innowacyjnej.
3. Nie masz więcej oszczędności niż rok temu? Co poszło nie tak?
Ogólnie mamy więcej oszczędności, chociaż nie można powiedzieć, że „Polacy wyszli z pandemii z wyższymi oszczędnościami”. Wyszli ci, którzy pracują w branżach niedotkniętych pandemią (a już ustaliliśmy, w Polsce jest to bardziej prawdopodobne niż w „cywilizowanych” krajach) oraz nie mieli na co wydawać pieniędzy, bo zamknięte były usługi.
Z większymi oszczędnościami wyszli z pandemii też ci, których rząd przypadkiem „trafił” pomocą finansową. W pierwszej fali pandemii rządzący zrzucali pieniądze z helikoptera wszystkim, jak leci. Nie ma co tego krytykować, nie wiedzieliśmy wtedy jak to się skończy. A tak naprawdę pandemia uderzyła bardzo mocno tylko w 10-15% polskiej gospodarki. Sporo firm i ludzi dostało więc pieniądze, które „zaparkowali” w bankach.
W drugiej i trzeciej fali rząd i PFR pomagają już punktowo, choć przy okazji głupio, bo decydującym kryterium jest kod PKD. A on nie odzwierciedla złożoności gospodarki i zależności między firmami. No, ale za to tak jest łatwiej urzędnikom. Efekt? Spośród 70.000 restauracji pomoc w ostatniej turze tarcz dostało tylko 15.000, choć rząd zamknął wszystkie (przy okazji: warto przeczytać jaki fajny patent na otwarcie restauracji znaleźli Duńczycy).
Pretensje, że to tak wygląda, trzeba mieć umiarkowane, bo walka z tym kryzysem to wyjątkowo trudne zadanie (właśnie ze względu na jego punktowość). Ale przypisywanie rządowi zasług za to, że zwiększyły się nasze oszczędności, to przesada. Na całym świecie rosną oszczędności ludzi, bo wszędzie mają ten sam problem, że nie są w stanie celnie „strzelać” pomocowymi pieniędzmi. I wszędzie „ostrzelani” rządową kasa ludzie nie mają ich na co wydać.
4. Nie zarabiasz więcej, a płacisz więcej za wszystko. Co poszło nie tak?
To, że „Polacy wyszli z pandemii z wyższymi zarobkami i oszczędnościami” dotyczy tylko części z nas. Ale na tych, którzy są w tym gronie „szczęśliwców” płacimy wszyscy. Jak?
Rząd postanowił, że będzie ratował gospodarkę korzystając z jej atutów (czyli z tego, że produkujemy śrubki, a nie usługi). Z pomocą NBP obniżył stopy procentowe, osłabił złotego jak tylko się dało i powiedział przemysłowi: „produkuj i pchaj wszystko na eksport”. Przy korzystnym kursie walutowym przemysł zaczął produkować (np. meble) i oto tajemnica sukcesu.
A cena? Inflacja. Płacimy ją wszyscy: w sklepach, rachunkach za mieszkanie, za prąd, za śmieci. Nie stać nas na zakup własnego mieszkania (bo ciągle drożeje, polskie miasta są w czołówce wśród wszystkich europejskich, gdzie metr mieszkania najszybciej oddala się od mieszkańca). To jest cena tego, że niektórzy wyszli z pandemii z wyższymi zarobkami i oszczędnościami. Wszyscy się na to składamy każdego dnia. Warto, aby o tym pamiętać.
Czytaj też: Czy zakup mieszkania w dzisiejszych warunkach cenowych może uchronić oszczędności przed inflacją? Przeczytaj minianalizę oraz zapisz się na webinarium, na którym – wraz z moim gościem – opowiemy o tym więcej!
Nie wiemy jaką część z nas dotknął wzrost płac o ponad 3-4% – bo tylko on gwarantuje wzrost realnej wartości zarobków. Wiemy tylko, że jednej trzeciej najlepiej zarabiających (etatowcy z dużych firm) zarobki wzrosły średnio o 8% (czyli być może prezesowi o 20%, a pracownikom o 2%). A ci, którym pensja nie wzrosła o co najmniej 3-4%, de facto finansują – dzięki nakierowanej na wysoką inflację polityce rządu – wzrost pensji pozostałych.
Zobacz też: Inflacja w sklepach. O to sześć prostych sposobów na to, żeby spróbować ją pokonać
Drugim elementem tej ceny, którą wszyscy płacimy, jest dług Polski, który w pandemii zwiększył się o 200 mld zł (nie licząc 85 mld zł pustego pieniądza dodrukowanego przez NBP). Tyle pieniędzy rząd przeznaczył na ratowanie nas przed pandemią. Jeśli niektórym wzrosły zarobki, to częściowo z tych pieniędzy. Jeśli komuś wzrosły oszczędności – to też po części z tego długu.
Czy jeśli pożyczę od kogoś pieniądze i położę je na koncie bankowym, to mogę powiedzieć, że mi wzrosły oszczędności? No chyba nie. Więc nie bardzo rozumiem dlaczego rządowi oficjele posługują się tym argumentem.
Większe oszczędności i pensja nie dla Ciebie? Mimo wszystko… nie wszystko poszło nie tak!
Jak widzicie sytuacja naszych domowych budżetów jest bardziej złożona niż to, co wynika ze zdania, iż „Polacy wyszli z pandemii z wyższymi pensjami i oszczędnościami”. Choć jest prawdą, że na tej pandemii jako gospodarka zapewne skorzystamy – spadliśmy mniej niż inni i odbiliśmy się bardziej. Ale to dlatego, że ten kryzys uderzył tam, gdzie najbardziej boli najbogatszych. A my (także dzięki polityce rządzących) „szczęśliwie” nie zdążyliśmy się tam wbić. Tylko nie wiem, czy to jest powód wyłącznie do radości.
—————————
Recommended by Samcik:
Oszczędzaj a emeryturę i dostań 400 zł „samcikowej” premii. Chcesz dostać 200 zł premii za zainwestowanie 2000 zł albo 400 zł premii za zainwestowanie z myślą o dodatkowej emeryturze 4000 zł? Kliknij ten link albo ten link oraz wpisz kod promocyjny msamcik2021.
Zainwestuj w fundusze z całego świata bez prowizji, jak Samcik. Chcesz wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat lokować pieniądze w funduszach inwestycyjnych z całego świata? Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o finansach”. Samcik też tam kupuje fundusze. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych po wpisaniu kodu promocyjnego ULTSMA.
Zainwestuj w ETF-y z całego świata z obniżoną opłatą. Proste inwestowanie w ETF-y z całego świata jest możliwe dzięki platformie Finax, z której korzysta sam Samcik. Dzięki temu linkowi zainwestujesz jeszcze taniej, bo nie zapłacisz opłaty 1,2% za zainwestowanie mniejszej kwoty, niż 1000 euro.
Wypróbuj usługę „Tematy inwestycyjne” ułatwiającą inwestowanie. Jesteś klientem mBanku? Ja też. Sprawdź stronę „Tematy inwestycyjne”, która ułatwia inwestowanie. Wpisz w co chciałbyś zainwestować, a oni podpowiedzą ETF, który możesz kupić za pomocą kilku kliknięć.
—————————
HOMODIGITAL.PL POLECA:
>>> Sprawdź hosting od Zenbox: Masz stronę internetową, e-sklep, prowadzisz bloga? Szukasz najlepszego na rynku hostingu? Sprawdź Zenbox, czyli hosting, któremu zaufało „Subiektywnie o finansach”. Po szczegóły zapraszam tutaj! A tutaj przeczytaj czym różni się porządny hosting od kiepskiego.
>>> Chcesz chronić swoją prywatność podczas przeglądania stron internetowych? Skorzystaj z VPN od firmy Surfshark. Bezpieczeństwo i dyskrecja w sieci level hard za rozsądną cenę. Przetestowane przez ekipę „Subiektywnie o finansach” i Homodigital, czyli subiektywnie o technologii. Sprawdź przed jakimi niebezpieczeństwami chroni cię VPN. Potrzebujesz więcej prywatności i bezpieczeństwa? Kliknij tutaj
Homodigital.pl, czyli subiektywnie o technologii. Codziennie nowy artykuł, w którym walczymy o Twoje prawa, rozwiązujemy problemy, ostrzegamy przed pułapkami, radzimy jak ochronić się przed utratą prywatności, danych lub pieniędzy. Zaglądaj na Homodigital.pl, codziennie nowy felieton!
zdjęcie tytułowe: SpaceX, PKO BP, Annie Spratt/Unsplash