Przy okazji takich wydarzeń jak zamachy terrorystyczne wielu zastanawia się „a co by było gdyby…”. Kilka milionów Polaków od czasu do czasu lub nawet regularnie wyjeżdża za granicę na wakacje lub długie weekendy, co niestety nasuwa na myśl ryzyko, że znajdziemy się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Prawdopodobieństwo jest niewielkie, znacznie więcej osób odnosi rany lub ponosi śmierć w zwykłych wypadkach samochodowych (w zeszłym roku w wypadkach drogowych – nie licząc innych – w Polsce rannych zostało 40.766 osób i zginęło 3026), ale… każdy ma prawo się obawiać.
——————————————————————-
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj sekcję „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach”. W niej m.in. o tym ile naprawdę kosztuje chorowanie, jaka jest cena świętego spokoju i iczy opłaca się grać z życiem w ruletkę. Wejdź na stronę „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach”
———————————————————————
Boisz się terrorystów? Kupuj drogie bilety
Kto wybiera się za granicę w celach wypoczynkowych zapewne zastanawia się czy nie warto byłoby odwołać wyjazdu lub przełożyć na „spokojniejsze” czasy. Jeśli jedziemy samochodem – nie ma sprawy. Jeśli samolotem – gorzej. O ile mi wiadomo nie ma zbyt wielu szans na to, że na kilka, kilkanaście dni przed wylotem uda się bezkosztowo przebukować bilet lotniczy (tanie linie w najpopularniejszych taryfach w ogóle nie pozwalają zmieniać czegokolwiek w danych biletu, a „zwykli” przewoźnicy czasem pozwalają na to za sutą dopłatą).
Gdy więc gdzieś wyjeżdżam, koszt biletu albo staram się zminimalizować (bo to jedyny składnik kosztów, który jest „nieodwoływalny”) albo… kupuję drogi bilet elastyczny (choć bywa i pięć razy droższy od podstawowego). Z hotelami jest już lepiej: w większości przypadków można liczyć na przesunięcie daty przyjazdu – albo zgodnie z regulaminem (jeśli mamy elastyczną taryfę z możliwością odwołania do ostatniej doby), albo grzecznościowo (w sytuacji, gdy hotel pobrał przedpłatę – deklarując, że nie rezygnujesz, lecz tylko przekładasz pobyt na później – możesz uratować sytuację).
Ze względu na to, że żyjemy w niestabilnych czasach, rezerwując hotel wybieram zawsze opcję płatności po przyjeździe (gdy byłem w Hiszpanii kilka tygodni temu, kosztowała mnie dodatkowo „duże” kilkaset złotych). Jeśli dopłata za tę opcję wynosi mniej niż 10% ceny pokoju, to można traktować to jako cenę „ubezpieczenia” na wypadek, gdyby – z jakichkolwiek przyczyn: choroby lub… strachu – nie udało mi się dotrzeć na miejsce.
Czytaj też: Spóźniłeś się na samolot. Jakie koszty to pociąga?
Polisa od rezygnacji nie zadziała na terrorystów
Czasem zapobiegliwi turyści – zwłaszcza ci, którzy wiedzą, że los potrafi pokrzyżować szyki – kupują polisę od rezygnacji z podróży. Wtedy można odzyskać zarówno koszt biletu lotniczego, jak i ewentualnie rezerwacji hotelowej (lub ceny imprezy jeśli nie kupowaliśmy hotelu, tylko „komplecik” w biurze turystycznym).
Niestety, tego typu polisy nie obejmują zamachów terrorystycznych. Ubezpieczyciel pokryje koszty jeśli będziemy musieli zostać w kraju z powodu choroby, wypadku, kradzieży lub ważnego egzaminu, ale nie w przypadku strachu przed wyjazdem w miejsce, gdzie właśnie uderzyli terroryści.
Czytaj też: Kiedy możesz skorzystać z polisy od rezygnacji z wycieczki?
W sytuacji awaryjnej – gdyby np. okazało się, że z powodu zamachu w najbliższej okolicy samoloty są opóźnione – można natomiast walczyć o wypłatę odszkodowania z tytułu opóźnienia samolotu. To klauzula znajdująca się tylko w najbardziej wypasionych wariantach polis turystycznych (nie od rezygnacji z podróży, lecz klasycznych polis turystycznych). Można otrzymać 100-200 euro na pokrycie niezbędnych kosztów i to dopiero po opóźnieniu lotu o co najmniej sześć godzin. Czasem jednak wyłączone są loty czarterowe.
fot. zamach w Barcelonie, van wjechał w tłum ludzi na La Rambla
Terroryzm z polisach turystycznych z ograniczeniami
W zasadzie jedynym sposobem na zabezpieczenie się – przynajmniej przed finansowymi skutkami biernego uczestnictwa w zamachu terrorystycznym – jest wykupienie polisy turystycznej. W przypadku, gdybyśmy zostali ranni lub trwale okaleczeni w tego typu wydarzeniu, ubezpieczyciel może pokryć koszty leczenia w szpitalu, kosztów lekarzy i zrefundować powrót do kraju. Jeśli oprócz kosztów leczenia i medycznego assistance polisa ma też opcję NW – za każdy procent trwałego uszczebku na zdrowiu dostaniemy po powrocie do kraju
Jest tylko jedno „ale”: po pierwsze trzeba taką polisę przed wyjazdem za granicę kupić (lub mieć całoroczną i obowiązującą także poza Polską), a po drugie ta polisa musi mieć opcję pokrywania kosztów nie tylko w razie nagłego zachorowania lub nieszczęśliwego wypadku, ale też w przypadku uczestnictwa w zamachu terrorystycznym.
Jeszcze kilka lat temu terroryzm był przez ubezpieczycieli z definicji wykluczany z odpowiedzialności – podobnie jak skutki wojny, strajków lub zamieszek. Dopiero od niedawna w polisach turystycznych oraz w ubezpieczeniach od nieszczęśliwych wypadków zaczęła się pojawiać ochrona także od skutków wydarzeń na tle terrorystycznym. Dziś taka klauzula jest w zdecydowanej większości polis, ale w wielu przypadkach zakres ochrony jest w przypadku skutków terroryzmu dość mocno okrojony.
Czytaj też: Czym różnią się od siebie polisy turystyczne? Porównuję
Jakie są najpopularniejsze ograniczenia?
Jak to wygląda w przypadku poszczególnych polis? Możliwe są dwie sytuacje: albo terroryzmu w danej polisie w ogóle się nie wymienia jako szczególnej przyczyny utraty zdrowia, albo się wymienia w dziale „wyłączenia”. I w tym drugim przypadku powinno nam się zapalić światełko w głowie. Choć sama obecność „aktów terroryzmu” w wyłączeniach nie musi oznaczać, że polisa wyłącza odpowiedzialność ubezpieczyciela.
Np. w sztandarowej polisie turystycznej największego ubezpieczyciela PZU znajduje się zapis mówiący, że „z odpowiedzialności PZU wyłączone są koszty leczenia, które powstały z tytułu lub w następstwie (…) aktów terroryzmu które wystąpiły na terytorium państwa zagrożonego aktami terroryzmu” chyba, że klient zapłacił dodatkową składkę. Kraje „zagrożone terroryzmem” – czytamy w definicji – to te, w przypadku których MSZ wydał ostrzeżenia „nie podróżuj” lub „opuść natychmiast”.
W polisie Warty od nieszczęśliwych wypadków znajduje się niezbyt zgrabne sformułowanie wyłączające odpowiedzialność ubezpieczyciela w przypadku „udziału” klienta w aktach terroryzmu. Wygląda na to, że ten „udział” obejmuje nie tylko bycie terrorystą, ale też „wzięcie udziału” jako ofiara.
W warunkach polisy Ergo Hestii znajduje się zastrzeżenie, iż w przypadku skutków terroryzmu odpowiedzialność ubezpieczyciela kończy się po pięciu dniach. Jeśli więc w wyniku zamachu trafimy do szpitala, to ubezpieczyciel będzie pokrywał koszty leczenia tylko przez pięć dni. Bardzo podobna klauzula znajduje się w warunkach turystycznej polisy TU Europa. O ile pamiętam podobne zastrzeżenie jest w polisach Axy.
Firma ubezpieczeniowa Allianz również ubezpiecza klientów od skutków aktów terroryzmu, ale ogranicza pokrywane koszty leczenia do 8000 zł i do jednej wizyty lekarskiej. Podobne klauzule (mówiące o różnych kwotach) widziałem w OWU ubezpieczń turystycznych takich firm jak Generali i Uniqa.
Czytaj: Wybierasz się na wakacje? Oto check-lista rzeczy do zrobienia
Warto mieć „panic button” pod ręką
Nawet jeśli w polisie jest zawarta klauzula odpowiedzialności ubezpieczyciela w przypadku terroryzmu) – albo inaczej: nie ma wyłączenia – to w razie nieszczęścia trzeba zachować zimną krew, żeby nie dać firmie ubezpieczeniowej pretekstu do odmowy wypłaty. Standardowym zapisem w większości polis (jeśli nie we wszystkich) jest ten, który mówi o wyłączeniu odpowiedzialności ubezpieczyciela w sytuacji, gdy klient postępuje „niezgodne z zaleceniami władz”. Jeśli policja mówi, że mam iść w lewo, a ja idę w prawo, to z punktu widzenia polisy może to być okoliczność utrudniająca uzyskanie pieniędzy, gdyby nam się coś stało.
Nie ma dwóch zdań, że w sytuacji kryzysowej przewagę mają polisy, które zawierają procedurę ułatwionego kontaktu z ubezpieczycielem – „kontakt na jeden klik”. Takie ułatwienie ma polisa sprzedawana klientom Banku Millennium przez aplikację mobilną tego banku. Kupuje się tę polisę przez internet (zawiera opcję odpowiedzialności ubezpieczyciela na wypadek terroryzmu) i instaluje się w smartfonie tzw. panic button. W razie potrzeby po prostu go naciskamy (jest dostępny przed zalogowaniem) i czekamy na kontakt z centrum alarmowego. A tam już wiedzą kim jesteśmy, gdzie jesteśmy i jaki jest nasz numer telefonu.
Czytaj też: Pierwsza polisa turystyczna, którą opłaci się kupić przez smartfona?