8 kwietnia 2020

Ładna pogoda, w lodówce pusto, małżonek wkurza, a rząd zabrania wychodzić z domu. Będzie aplikacja przyznająca… nagrody za przestrzeganie samoizolacji?

Ładna pogoda, w lodówce pusto, małżonek wkurza, a rząd zabrania wychodzić z domu. Będzie aplikacja przyznająca… nagrody za przestrzeganie samoizolacji?

Przybywa pomysłów na to, jak wykorzystać nowoczesne technologie w walce z koronawirusem. Głównym i potężnym orężem mają być… nasze smartfony. Rząd chce sprawdzać z kim i kiedy się widzieliśmy, żeby stworzyć „mapę zakażeń”. Czy powinniśmy się bać rządowego „Wielkiego Brata”? A może go nawet polubimy, jeśli za dobre zachowanie będziemy dostawali… nagrody? Plotki mówią, że są już takie pomysły!

Liczba przypadków zakażeń koronawirusem rośnie, a szczyt zakażeń jeszcze przed nami. Miną miesiące lub lata zanim wymyślimy szczepionkę albo lek. Rządy szukają sposób na to, jak sprawniej i szybciej wytępić wirusa albo przynajmniej powstrzymać go przed rozprzestrzenianiem. Chodzi o to, by doprowadzić do sytuacji, w której jeden zarażony statystycznie będzie zakażał mniej, niż jedną osobę. Wtedy wirus znajdzie się w odwrocie.

Zobacz również:

Jak tego dokonać? Znamy tylko dwa instrumenty. Pierwszym jest testowanie jak największej liczby osób, by wśród wszystkich chorych jak największa część została „ujawniona” i wyeliminowana jako źródło dalszych zakażeń. Drugim jest sprawne i szybkie wychwycenie wszystkich osób, z którymi kontaktowała się osoba zidentyfikowana jako chora oraz zamknięcie ich w domach.

Jak może wyglądać taka kontrola pokazali Chińczycy, którzy wyposażyli wszystkich obywateli w aplikację, bez której nie da się swobodnie poruszać po mieście, a następnie – po wrzuceniu danych pochodzących z tej aplikacji do wielkiej chmury obliczeniowej wyposażonej w sztuczną inteligencję – zaczęli wyświetlać ludziom kody. Zielony pozwala wyjść z domu, a czerwony tego zabrania.

Polski rząd zobligował osoby przebywające na kwarantannie do korzystania z aplikacji śledzącej położenie, w planach jest też apka, która automatycznie wytypuje… czy mogliśmy zostać zarażeni. O ile jednak prawie każdy z nas już teraz dobrowolnie poddaje się komercyjnej „inwigilacji” korzystając z wielu innych aplikacji (tutaj beneficjentem danych o naszym położeniu, zainteresowaniach i transakcjach są komercyjne firmy), to poddanie się rządowemu „Wielkiemu Bratu” może budzić opór. Czy słusznie? A może można walczyć z wirusem stosując metodę marchewki, zamiast kija?

Boisz się Wielkiego Brata i aplikacji rządowych? Swoje dane kładziesz na tacy od lat

Codziennie odzieramy się z prywatności na własne życzenie. Musimy to robić, jeśli chcemy korzystać z dobrodziejstw smartfona: z map do nawigacji, z aplikacji lojalnościowych, z przewozów, car-sharingu, dostawy żywności itp., itd. Dzięki temu, że smartfony łączą się z sieciami wi-fi sklepów korporacje wiedzą nie tylko, ile czasu spędzamy w sklepie X, a ile w sklepie Y, ale też w jakiej kolejności do nich wchodziliśmy, a nawet jakimi ścieżkami chodzimy np. po centrach handlowych.

Czytaj też: Przegięcie czy dobry pomysł? Ubezpieczyciel zdalnie sprawdzi, czy nie gadasz, gdy prowadzisz

Korzystając z wielu aplikacji często godzimy się na udostępnienie wielu prywatnych danych: nie tylko o położeniu, ale też wieku, płci, wykształceniu, o tym czy mamy psa czy kota… wszystko co kiedyś opisaliśmy w jakiejś aplikacji możemy być wykorzystane – w końcu bezrefleksyjnie zaakceptowaliśmy regulamin. Ale przecież to żadna nowość i nie powinniśmy być oburzeni.

Teraz jednak do zestawu tych danych zamierza dobrać się rząd i wykorzystać z do walki z koronawirusem. A więc w sumie w dobrym celu… Jakie pomysły są na tapecie? Poniżej krótki przegląd pomysłów.

Czytaj też: Koronawirus, a składki do PPK. Setki tysięcy Polaków mają dylemat: robić „money-back” i wiać, czy… tanio zainwestować w przyszłą emeryturę?

Czytaj też: Nad Polskę nadciąga fala zwolnień. Grozi ci bezrobocie? Sprawdź czy masz ubezpieczenie od utraty pracy? Kupisz sobie czas. Co potem?

„Sajmon mówi”… zrób sobie selfie, bo inaczej mandat!

Po pierwsze aplikacja „Kwarantanna domowa”. Od 1 kwietnia stała się obowiązkowa dla wszystkich przebywających w kwarantannie (czyli osób „podejrzanych” o kontakt z chorym), co ma odciążyć policję. Zamiast chodzić po domach i odmachiwać stojącym w oknie nieszczęśnikom przebywającym w kwarantannie, policjanci będą mogli zająć się patrolowaniem ulic i karaniem osób zażywających grupowo spacerów w parkach i skwerach.

Gdy rząd mówi, że aplikacja jest obowiązkowa, to nie żartuje. Z obowiązku jej instalacji są zwolnione tylko „osoby z dysfunkcją wzroku (niewidzące lub niedowidzące)” i „osoby, które złożyły oświadczenie, że w ogóle nie mają telefonu lub ich telefon uniemożliwia instalację tego oprogramowania”. Jeśli nie mamy smartfona, a zostaliśmy wysłani na obowiązkową kwarantannę, to musimy napisać oświadczenie pod rygorem odpowiedzialności karnej.

Aplikacja polega na tym, że raz na jakiś czas dostajemy SMS-a z prośbą/poleceniem (niepotrzebne skreślić), na mocy którego mamy 20 minut, żeby np. zrobić sobie zdjęcie typu „selfie”, dzięki czemu odpowiednie służby (policja, wojewodowie, sanepid) nie tylko nas zobaczą, ale zlokalizują. I sprawdzą czy jesteśmy w miejscu kwarantanny. Nic prostszego, w końcu wiele osób robi sobie selfie kilka razy dziennie. Chociaż z drugiej strony selfie zrobione na komendę to jednak nie to samo, co robione z próżności czy z nudy. Niejedna osoba może poczuć się jak wykonujący polecenia słoń w cyrku.

Użytkownicy podzielili się na dwa obozy – jedni nie widzą w tym nic złego. Skoro ma to odciążyć służby, pomóc w walce z koronawirusem, to czemu nie. Inni alarmują, że kod źródłowy aplikacji jest tajny, przez co – tak na dobrą sprawę – nie wiemy jakie jeszcze funkcjonalności kryje sobie apka i czy nie jest to aby jakaś grubsza „pluskwa” (bo może to-to np. potrafi też transmitować dźwięk z mikrofonu smartfona?).

Czytaj też: Tarcza Antykryzysowa jest dziurawa jak sito. Ile pieniędzy rząd może dorzucić, żeby ją załatać? Senat podpowiada, premier rozbraja

Czytaj też: Rynek hotelowy i turystyczny zamarł. A właściciele pokojów w condohotelach pytają: „Co z moim gwarantowanym zyskiem 8% rocznie?” No właśnie, co?

Czytaj też: Komu pomoże Tarcza Antykryzysowa? Czy polski rząd nie docenił wysokości fali tsunami? Czesi docenili: planują trzeci największy pakiet pomocowy dla firm w Europie. Czym się różni od polskiego? Porównuję!

Czytaj też: Komu pomoże Tarcza Antykryzysowa? Czy polski rząd nie docenia nadchodzącej fali tsunami? Czesi doceniają: ogłosili gigantyczny program wsparcia firm

Czytaj też: Jak żyć bez pracy i z kredytem hipotecznym? Oferowane przez banki wakacje kredytowe są za drogie? Jest lepsze rozwiązanie! Ale banki się nim nie chwalą

Nowy pomysł  Ministerstwa Cyfryzacji: Bluetooth „wyłapie” koronawirusa?

Ale rządowi to ciągle mało i wpadł teraz na drugi pomysł – oszacować prawdopodobieństwo zarażanie śledząc to, z kim się spotkaliśmy. W ostatnich dniach Ministerstwo Cyfryzacji zakomunikowało, że chce wprowadzić nową aplikację o nazwie ProteGo, która ma informować nas o tym, czy spotkaliśmy się z kimś, kto złapał koronawirusa. Do jej działania konieczny jest włączona na stałe funkcja Bluetooth. Dzięki niej nasze urządzenie komunikuje się z urządzeniami innych użytkowników aplikacji znajdujących się w pobliżu, a urządzenia innych użytkowników – komunikują się z naszym.

W Chinach działa aplikacja Close Contact Detector, która ostrzega przed zbliżeniem się do potencjalnego nosiciela koronawirusa, a w Izrael wprowadził apkę Hamagen (po polsku Tarcza), która umożliwia identyfikację kontaktów między zdiagnozowanymi pacjentami a osobami, które były w odległości dwóch metrów od osoby zainfekowanej.

Polska apka będzie jedynie wyłapywać i zapamiętywać z jakimi innymi telefonami/użytkownikami byliśmy w bliskim kontakcie (zasięgu parowania Bluetootha). I jeśli ktoś, z kim się mijaliśmy, zachoruje (musi to zaznaczyć w telefonie), to my dostaniemy powiadomienie, że znaleźliśmy się w grupie ryzyka. Apka ma być dobrowolna, a ministerstwo twierdzi, że ProtegoGo nie będzie gromadzić żadnych danych, ani śledzić położenia użytkowników. Wszystkie informacje pochodzące z aplikacji mają być przechowywane lokalnie, na smartfonie użytkownika.

W zależności od kontaktu z zarażonym lub jego braku nasz status będzie: Czerwony (jest to sygnał, że mieliśmy kontakt z osobą zarażoną i należy skontaktować  się z lekarzem oraz poddać się kwarantannie) albo  Zielony (nie jesteśmy w grupie zagrożonych).  Podobno dane o napotkanych urządzeniach przechowywane będą w naszym telefonie jedynie przez dwa tygodnie.

Czy kwarantanna „z aplikacji” będzie obowiązkowa? Jak dokładnie będzie wyłapywać innych użytkowników aplikacja? Czy wystarczy się minąć na ulicy? A może trzeba będzie stać w odległości 1,5-2 metrów przez kilkadziesiąt sekund? Nie wiadomo. Tylko osiągnięcie efektu skali, setek tysięcy użytkowników przyniosłoby efekt.

Widać, że rząd szykuje się na wielomiesięczną walkę z koronawirusem. Możliwe, że wkrótce pojawiają się kolejne aplikacje.  Być może takie, które wlepią nam mandat za opuszczenie mieszkania?

Czytaj też: Trzy grzechy główne jakie nosi w sobie Tarcza Antykryzysowa w rządowej wersji.

Czytaj też: Dlaczego Polski nie stać na mocniejszą tarczę? Bo 90 mld zł rząd rozdał tym, którzy pomocy nie potrzebują

Zamiast kija, będzie internetowa marchewka?

A może iść w inną stronę? Ostatnio podobno – słyszałem o tym w kręgach „zbliżonych do rządowych” – zrodził się pomysł, żeby zamiast kija, dać Polakom… marchewkę. Jak wynika z danych, które podała agencja Publicis, w kwarantannie ludzie najchętniej oglądają filmy w streamingu i czytają wiadomości (choć tacy Niemcy wolą tradycyjną telewizje). Jak to wykorzystać?

Wyobraźmy sobie, że jeśli wszyscy domownicy przez tydzień nie wyjdą z domu – co sprawdzi stosowna aplikacja – to dostaną pakiet dodatkowego internetu i może dostęp do jakiegoś cenionego serwisu VOD za darmo na na następne 7 dni? Pomysł na dodatkowe pakiety internetu może być śmiesznie prosty – ot, 1 dzień siedzenia na tyłku to 1 GB ekstra. To też mogłoby na jakiś czas powstrzymać przed wychodzeniem z domu, ale i bez tego telekomy już teraz rozdają dodatkowe pakiety danych.

Być może trzeba iść o krok dalej i uwarunkować wypłatę 500+ od spełnienia wymogów akcji #zostańwdomu? Np. domownicy mogliby wychodzić dwa razy dziennie na spacer z psem i raz na tydzień na zakupy? W innym scenariuszu można by dołożyć kolejne 500+ za zaostrzenie warunków domowej kwarantanny – niewychodzenie z domu przez dwa tygodnie. Ale to już chyba fantastyka, skoro rządu nie stać nawet na zwykłą Tarczę Antykryzysową, tylko na taką z papieru.

Jesteśmy dopiero na początku drogi walki z koronawirusem i nie wiadomo jakie jeszcze nie typowe pomysły przyjdą rządzącym do głowy. Ale niektóre z nich może nie będą takie złe. Oby tylko ich ambicje do „troszczenia się” o nas ograniczyły się tylko do walki z pandemią.

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
4 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Nieufny
4 lat temu

To raczej bardzo silny sygnał, że należy się pomału odzwyczajać od korzyści wynikających z posiadania telefonu i szykować na jego zniszczenie. I to nie tylko smartfona, bo te świry chcą lokalizować ludzi na podstawie danych od operatorów (https://m.bankier.pl/wiadomosc/Minister-cyfryzacji-z-dostepem-do-informacji-o-uzytkownikach-telefonow-7857920.html). No chyba, że ktoś naprawdę ufa, że jeśli to wejdzie, to tylko na czas epidemii – takim pomóc się już nie da 🙂

Ppp
4 lat temu
Reply to  Nieufny

Do listy błogosławieństw trzeba dodać kolejne:
Błogosławieni, którzy dotychczas nie mają smartfona!
Pozdrawiam.

gosc
4 lat temu
Reply to  Ppp

Ja się właśnie do takich osób zaliczam. Telefon, który używam kupiłem w 2008 roku. Jestem z niego cały czas zadowolony i mam zamiar go używać tak długo jak długo będzie działał. Jest to dobre dla kieszeni, dla ochrony środowiska oraz dla prywatności i cyberbezpieczeństwa.
Polecam to rozwiązanie w czasach kryzysu. Zamiast kupować nowy telefon – wykończ najpierw wszystkie stare telefony.

Tomek
4 lat temu

Niestety, pomysł z aplikacją śledzącą interakcje międzyludzkie przy użyciu bluetootha nie zadziała zgodnie z oczekiwaniami – tu napisałem artykuł tłumaczący, dlaczego: https://informatykzakladowy.pl/o-tym-dlaczego-aplikacja-protego-nigdy-nie-zadziala-zgodnie-z-oczekiwaniami-ministerstwa-cyfryzacji/

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu