Dotarliśmy do informacji, z których wynika, że mBank i Alior Bank zmieniły podejście do udzielania kredytów. Ban na kredyty dostaną m.in. klienci pracujący w branżach najbardziej dotkniętych przez epidemię koronawirusa, ale również osoby związane z firmami z innych branż mające dochody z umów cywilnoprawnych
Na początku marca pisałem, że Nest Bank wycofuje się z udzielenia kredytów klientom indywidulanym. Bezpośrednim powodem był wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przypominający bankom o obowiązku rozliczania się z klientami z prowizji w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu. A to oznaczało koszty (trzeba przyznać, że Nest Bank – w przeciwieństwie do niektórych banków – z pokorą przyjął wyrok TSUE „na klatę”). Na to nałożyły się problemy o charakterze „systemowym”. Bank przyznał, że jego portfel kredytowy nie był dobrze zdywersyfikowany i kredyty w dużym stopniu trafiały do klientów o gorszym scoringu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Z rynku wypadł więc jeden kredytodawca. Była to decyzja podjęta jeszcze w „erze przedkoronawirusowej” i mało kto prognozował, co nas wkrótce spotka. Nadal żyjemy w dużej niepewności. Ale wygląda na to, że banki już zaczęły dmuchać na zimne i pracują nad przemodelowaniem swoich systemów scoringowych, czyli uproszczając – zmieniają zasady udzielania kredytów.
Przeczytaj też: A jeśli po epidemii znikną osiedlowe sklepiki, butiki, zakłady usługowe, bary i restauracje? Są pierwsze pomysły jak możemy im pomóc
W związku z zagrożeniem koronawirusem większość banków zadeklarowała pomoc kredytobiorcom w postaci odroczenia o kilka miesięcy spłaty rat kredytowych. W niektórych bankach można przesunąć spłatę trzech rat, w innych nawet sześć. Choć bywa, że jest to pomoc… oprocentowana.
Przeczytaj więcej na ten temat: Na jak długie wakacje kredytowe mogą liczyć kredytobiorcy? Które banki grają fair, a które nie? Sprawdzam antykryzysową ofertę banków
W związku z epidemią koronawirusa banki staną się wkrótce „pośrednikiem” w rozdzielaniu pomocy firmom. Chodzi tu jednak o kredyty np. z gwarancjami Banku Gospodarstwa Krajowego. Dla banku udzielenie takiego kredytu nie jest ryzykowne, bo gdy nie zostanie on spłacony, uruchomiona będzie właśnie owa gwarancja.
Nie zmienia to faktu, że w gorszych czasach banki zwykle zacieśniają klientom warunki udzielania kredytów. Na bieżąco analizują to, co dzieje się na rynku pracy i do tej sytuacji dostosowują swoje modele scoringowe.
Klient na śmieciówce nie dostanie już kredytu?
Banki z jednej strony obiecują odsunięcie płatności rat kredytowych już zaciągniętych przez klientów kredytów, ale z drugiej strony nie czekają z otwartymi ramionami na nowe wnioski kredytowe. Wiemy już jak podejście do udzielania kredytów zmieniły mBank i Alior Bank.
„W związku z zaistniałą sytuacją rynkową i występującym zagrożeniem epidemicznym mBank podjął decyzję o tymczasowym zastosowaniu zmian w polityce kredytowej ograniczających ryzyko finansowe niektórych transakcji”
– taką wiadomość mBank rozesłał do współpracujących z nim pośredników kredytowych. Część zmian weszła w życie już 18 marca. Z listu wynika, że nie będzie można złożyć wniosku o kredyt konsolidacyjny. Kredyty nie dostaną też klienci uzyskujący dochód z tytułu umowy zlecenia lub umowy o dzieło. Od finansowania odcięci będą też klienci z najgorszą oceną scoringową, która wcześniej pozwalała na zaciągnięcie kredytu.
Przeczytaj też: 140 mld zł – tyle może kosztować koronawirus budżet państwa. Czy jest „szczepionka” na recesję? Tak, sześcioskładnikowa i ryzykowna
Przeczytaj też: Tak powinna wyglądać „Tarcza Antykryzysowa” dla firm dotkniętych „zamrożeniem”? Tam rząd pomoże pokryć niemal wszystkie straty
Wiadomo też, że mBank pracuje nad kolejnymi ograniczeniami. Z listu wynika, że pojedynczy klient klient nie dostanie w banku więcej niż 75.000 zł niezabezpieczonego kredytu. Miałoby być nawet gorzej: łączne „zaangażowanie kredytowe” klienta w kredyty w mBanku i innych bankach też nie może przekroczyć tej wartości. To oznacza, że jeśli ktoś już ma 50.000 zł kredytu np. w innym banku – to mBank nie przyznałby mu więcej, niż 25.000 zł.
„To byłoby de facto zamknięcie się na kredyt gotówkowy dla przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność. Bo średnio taka firma ma kredyt gotówkowy w kwocie 50.000-100.000 zł. Widać to po danych, które banki otrzymują z BIK przy badaniu wiarygodności płatniczej klientów”
– komentuje osoba z branży bankowej. Z listu wynika i druga regulacja. Łączne „zaangażowanie klienta” w kredyty zabezpieczone i niezabezpieczone w mBanku nie mogłoby przekroczyć 500.000 zł. Chodzi tu np. o kredyt hipoteczny i gotówkowy.
Ostatecznie chyba aż tak źle nie będzie. Co prawda tak właśnie brzmiała informacja w cytowanym liście do pośredników, ale mBank już sprostował im tę informację – według najnowszych informacji łączne zaangażowanie klienta w kredyty niezabezpieczone w mBanku i innych bankach nie może przekraczać 500.000 zł (dla osób fizycznych oraz firm), ale ograniczenie to nie dotyczy kredytów hipotecznych.
Zobaczymy jak będzie w realu, ale jedno jest pewne – dostęp do kredytu będzie znacznie trudniejszy. Bank ma też wprowadzić dodatkowe bufory przy wyliczaniu zdolności kredytowej klienta. Szczegółów nie znam, ale domyślam się, że może to oznaczać, że przy stosunkowo niskich zarobkach, które dotychczas pozwalały na uzyskanie kredytu, teraz stanie się to niemożliwe.
Alior odcina od kredytów pracowników zagrożonych branż
Od poniedziałku (23 marca) politykę kredytową zmienił też Alior Bank. Chodzi o pożyczkę gotówkową, której nie dostaną osoby prowadzące działalność gospodarczą w turystyce i hotelarstwie, transporcie, produkcji autoczęści, elektroniki, odzieży i tekstyliów, kulturze i rozrywce oraz gastronomii. Co ciekawe, to ograniczenie obejmuje pracowników powyższych branż zatrudnionych na etacie, ale na czas określony. Ban na kredyty gotówkowe dostali też wszyscy klienci zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych.
Przeczytaj też: Dziś pierwsi klienci przetestują płatności zbliżeniowe bez podawania PIN-u za zakupy do 100 zł. Niestety, chyba będzie chaos
Przeczytaj też: Setki tysięcy Polaków mogą nie dostać w tym miesiącu wynagrodzenia. Kto jest najbardziej zagrożony? Oto lista grozy. I kwoty strat
Jeszcze jedna grupa „wyjęta” z możliwości uzyskania pożyczki w Aliorze to klienci, którzy uzyskują dochód z tytułu umowy o pracę świadczonej na terytorium Niemiec i Czech, jeżeli zakład pracy nie ma przedstawicielstwa w Polsce, a wnioskujący mieszka w Polsce. Ograniczenia w Alior Banku obowiązują do końca czerwca, ale bank zastrzega, że mogą być przedłużone.
Politykę kredytową, ale wobec firm, zmienia też bank BNP Paribas. Powód?
„Obecna sytuacja gospodarcza i dynamicznie zmieniające się otoczenie wpływające na spadek aktywności biznesowej w niektórych branżach sektorach gospodarki, wymusza na BNP Paribas dostosowanie się procesowo i produktowo do wymagań rynkowych”
– wyjaśnia bank w piśmie do pośredników kredytowych. Bank nie odciął automatycznie wszystkich klientów od kredytu, ale zaznaczył, że wnioski o kredyty składane przez firmy z zagrożonych branż będę bardziej szczegółowo analizowane. A chodzi m.in. o firmy zajmujące się transportem osób, działalnością turystyczną, zakwaterowaniem osób (hotele, pensjonaty), gastronomią, edukacją oraz część firm działających w handlu hurtowym i detalicznym.
Jak to ma wyglądać w szczegółach? Nowi klienci z wymienionych branż zostaną odcięci od finansowania produktami niezabezpieczonymi. Klienci, którzy są bankowi znani, mogą liczyć na kredyty niezabezpieczone w kwocie nie większej niż dwukrotność miesięcznych przychodów
Nie wiem natomiast, czy powyższe przykręcanie kredytowej śruby dotyczy wszystkich wnioskodawców, czy tylko tych, którzy po kredyt pójdą do pośrednika współpracującego z bankiem. Spodziewam się, że wkrótce inne banki pójdą w ślad mBanku, Alior Banku i BNP Paribas (jeśli już tego nie zrobiły).
Wiadomo już bowiem, że pierwszymi ofiarami koronawirusa są pracownicy tych branż, które właściwie z dnia na dzień musiały wstrzymać działalność. A banki nie lubią pożyczać pieniędzy komuś, kto za chwilę nie będzie miał go z czego spłacać. Brutalne, nieludzkie, ale z perspektywy banku – tak to niestety działa.