Towarzystwa ubezpieczeniowe rozpoczęły wypłaty odszkodowań za ból i łzy bliskich ofiar wypadków samochodowych. Do tej pory pieniądze należały się tylko za ból po ich śmierci. Teraz zadośćuczynienie otrzymasz też za ciężki wypadek, po którym bliski jest w stanie wegetatywnym. Walką o pieniądze zajęły się kancelarie odszkodowawcze, ale okazuje się, że samodzielna walka o odszkodowanie jest też coraz bardziej skuteczna
Prawnicy, którzy walczą o pieniądze dla ofiar wypadków mają dwie twarze. Ta działalność jest nawet szczytna – pomoc w otrzymaniu od ubezpieczyciela dodatkowych pieniędzy na życie, rehabilitację ofiar wypadków. Problem w tym, że niektóre kancelarie wyspecjalizowały się w nakłanianiu rodzin ofiar do współpracy za wszelką cenę i nie bacząc na okoliczności. Od wywalczonych odzkodowań i zadośćuczynień pobierają nawet 20-25% prowizji.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czy można im to wybaczyć? Zapewne okolicznością łagodzącą jest to, że jednak większa część kwoty trafia w końcu do rodziny, która bez tej pomocy nie miałaby nic, albo miałaby dużo mniej.
Dramat na drodze w Gliwicach. Stan wegetatywny i 100.000 zł na początek
Życie szczęśliwej rodziny z Gliwic przerwał dramatyczny wypadek. 40-letnią kobietę, która jechała rowerem, potrącił samochód. Poszkodowana znalazła się w stanie wegetatywnym: nie było z nią żadnego kontaktu i wymagała 24-godzinnej opieki. Jej bliscy wierzą, że mimo to słyszy co do niej mówią, ale czują też, że w jednej chwili stracili żonę, matkę i córkę – to poczucie straty jest w tej historii istotne.
Wina kierowcy była bezsporna, choć nieumyślna. Po dwóch latach od wypadku sprawczyni została skazana na dwa lata nieodpłatnej pracy społecznej. Sąd zakazał jej też prowadzenia pojazdów przez 5 lat.
Firma ubezpieczeniowa, w której sprawczyni wypadku miała wykupioną polisę OC, przyznała ofierze 100.000 zł zadośćuczynienia. Czy to duża kwota? Bardzo szybko okazało się, że rodzinie brakuje pieniędzy na leczenie i opiekę nad poszkodowaną. Córka prowadziła zbiórkę na rzecz opieki nad mamą i jej leczenia oraz rehabilitację. Ta informacja pocztą pantoflową dotarła do kancelarii odszkodowawczej Auxilia.
Dodatkowe 165.000 zł. Wypłacone prawie po dobroci
Mecenasi wzięli sprawy w swoje prawnicze ręce i – tu zaskoczenie – nawet bez procesu sądowego wywalczyli dodatkowe pieniądze. Po interwencji prawników, mąż poszkodowanej kobiety dostał od ubezpieczalni dodatkowe 65 tysięcy złotych, córka – 60 tysięcy, a ojciec – 40 tysięcy. Te pieniądze już zostały wypłacone.
Podkreślmy – sprawa nie trafiła nawet do sądu. Firma ubezpieczeniowa wypłaciła je po otrzymaniu pisma przedsądowego. Do tej pory takie przypadki były rzadkością. To jednak nie zamknęło sprawy, prawnicy postanowili iść za ciosem.
Aktualnie prowadzone są negocjacje z towarzystwem ubezpieczeniowym, od których zależy czy sprawa zakończy się polubownie. Niewykluczone jest złożenie pozwu o dodatkowe 900 tysięcy zł. To jeden z pierwszych przypadków w kraju, w których rodzina otrzymała duże pieniądze za cierpienie z powodu ciężkiego wypadku mamy, żony i córki – poinformowała nas kancelaria Auxilia.
Czytaj też: Będą zadośćuczynienia dla rodzin ofiar wypadków. Sąd Najwyższy zdecydował
Odszkodowania za ból nie tylko po śmierci
Prawnikom gratulujemy i cieszymy się, że rodzina ma dodatkową poduszkę finansową. Ale gwoli ścisłości musimy zaznaczyć, że pieniądze popłynęły na konto rodziny nie tylko dzięki doświadczeniu i kwalifikacjom kancelarii odszkodowawczej, ale dzięki nowej linii orzecznictwa.
Kilka lat temu Rzecznik Finansowy zwrócił się do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie, czy bliskim osoby żyjącej, ale poważnie poszkodowanej w wypadku komunikacyjnym należy się zadośćuczynienie ze względu na naruszenie dóbr osobistych. A jeśli tak, to czy powinno być ono wypłacane z obowiązkowego ubezpieczenia OC.
Wcześniej tylko niektóre sądy przyznawały rodzinom osób ciężko poszkodowanych w wypadkach zadośćuczynienia za ból i cierpienie. Sąd Najwyższy jednoznacznie stwierdził, że takie świadczenie się należy i na podobnych zasadach, jak gdyby bliska osoba zmarła.
Bez tego rozstrzygnięcia, walka rodzin ofiar wypadków o pieniądze była duża trudniejsza. Na ile dziś można liczyć? Na ile wycenić ból, cierpienie? Za śmierć żony czy męża współmałżonek może liczyć na 80-100 tysięcy zł. Matce, która traci jedyne dziecko, sądy przyznają nawet 150 tysięcy zł. Kiedy dziecko traci oboje rodziców, dostaje od ubezpieczyciela mniej więcej 250 tysięcy zł. Każda sprawa jest indywidualna, często zadośćuczynienia nie przekraczają kwoty 50 tysięcy zł, ale w niektórych przypadkach idą w „duże” setki tysięcy złotych.
Pewnym punktem odniesienia jest wyrok Sądu Najwyższego z ubiegłego roku, który po katastrofie smoleńskiej zarządził siostrze jednej z ofiar 200 tysięcy zł zadośćuczynienia za śmierć bliskiej osoby. W pierwszej instancji było to 70 tysięcy zł.
Czytaj też: Jak dostać odszkodowanie, gdy sprawca wypadku zbiegł?
Czytaj też: Jak się uchronić przed bankructwem służby zdrowia? Oto pięć kroków ratunkowych
Czytaj też: Ile warto zapłacić za święty spokój czyli skąd się biorą ceny polis
Prawo poskromi prowizyjne apetyty kancelarii odszkodowawczych
Opisana przez nas powyżej sprawa jest o tyle przełomowa, że nie trzeba fachowej pomocy, by skłonić ubezpieczalnię do wypłaty dodatkowych kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tak, jak w tym przypadku, wystarczyło tylko zwykłe pismo przedsądowe, a to można próbować napisać korzystając z wzorów pism w internecie, nawet bez pomocy prawnika.
Stawką jest prowizja prawników, zwłaszcza, ze kancelarie odszkodowawcze przestały być transparentne w kwestii pobieranych od klientów opłat. Auxilia zasłania się tajemnicą handlową, gdy zapytać ją o to ile zarobiła na obsłudze klientki, o której piszę powyżej. 20% wywalczonej kwoty? A może 50%?
W parlamencie trwają prace nad ustawą nakładającą kaganiec na kancelarie odszkodowawcze. Co ma się zmienić? Kancelarie nie będą mogły szukać klientów po szpitalach, cmentarzach czy domach pogrzebowych, tak jak zdarzało się to w przeszłości, ale będą mogły to robić na przykład na Facebooku.
Według projektu pieniądze wpływałyby od razu na konto klienta, a dopiero później ten przelewałby prawnikom część uzyskanej przez nich rekompensaty w postaci prowizji. Ustalono by też górny limit prowizji i zmuszono kancelarii do zakupu obowiązkowej polisy OC.
Obłożone nowymi obowiązkami i kosztami kancelarie będą odbijały sobie te koszty na klientach, jeszcze bardziej podwyższając i tak już wygórowane prowizje. A przecież jest inny, prostszy sposób na zlikwidowanie zapotrzebowania na usługi kancelarii odszkodowawczych. Wystarczy, że ubezpieczyciele w większym stopniu byliby zainteresowani sprawną i uczciwą obsługą poszkodowanych.
źródło zdjęcia:PixaBay