Użytkownicy nieruchomościowego portalu Morizon dostali dziś do ręki nową „zabawkę” – narzędzie, które porównuje kredyty hipoteczne w kilkudziesięciu bankach, pozwala wybrać najlepsze dla klienta parametry kredytowania oraz złożyć przez internet kompletny wniosek kredytowy. Już to przetestowałem i dzielę się z Wami pierwszymi spostrzeżeniami
Morizon to jeden z największych w Polsce portali nieruchomościowych. Można znaleźć w nim mieszkanie lub dom, przeszukując oferty po różnych parametrach, zaś hasłem przewodnim serwisu jest „Od wyszukania do zamieszkania”. Cechą wyróżniającą portal na pierwszy rzut oka jest to, że od pierwszego momentu nie zarzuca użytkowników setkami ogłoszeń, tylko prowadzi „za rączkę” do wyboru wśród tych spełniających konkretne wymagania.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Od dziś Morizon wzbogacił się o nowy moduł – porównywarkę cen kredytów hipotecznych. Za pośrednictwem „Eksperta Kredytowego Online” będzie można sprawdzić swoją zdolność we wszystkich największych bankach oraz złożyć w większości z nich kompletny wniosek kredytowy. Nie jest to jeszcze kredyt hipoteczny online, ale już całkiem do niego niedaleko, bo wszystkie potrzebne dokumenty można załączyć w skanach, a potem tylko dostarczyć do banku lub do pracownika Morizon, który „pilotuje” wniosek.
Porównywarko-wnioskowarkę stworzyła firma Lendi, internetowy pośrednik kredytowy z tej samej grupy kapitałowej, w której działa Morizon. Co ciekawe, całość opiera się na tym samym „silniku”, z którego już dziś korzysta większość stacjonarnych pośredników finansowych w Polsce. A więc jeśli pójdziemy do doradców finansowych albo pośrednika nieruchomościowego, to mamy 70% szans, że zagląda do tego właśnie narzędzia. Teraz będą mogły się nim „bawić” także osoby poszukujące nieruchomości przez internet.
Na podobnej zasadzie działają Bancovo oraz Finai, czyli platformy zajmujące się pośrednictwem przy kredytach gotówkowych. W ich przypadku też istotą rzeczy jest porównywanie spersonalizowanych ofert pożyczkowych z różnych instytucji finansowych. Z tym, że obie te platformy potrafią nie tylko podsunąć klientowi konkretne propozycje pożyczek, ale i sprokurować niemal natychmiastowe wypłacenie pieniędzy. W przypadku kredytów hipotecznych banki wciąż działają zbyt „analogowo”, by było to możliwe.
Czytaj też: Jak porównywać raty kredytów hipotecznych? Case study
Nie lubisz grzebać się w cyferkach? Polubisz kredyt z Morizona
„Pobawiłem” się narzędziem, które od dziś oferuje Morizon. Ma kilka zalet. System dość zgrabnie prowadzi użytkownika najprostszą drogą do celu. Już na samym początku trzeba się opowiedzieć za jedną z opcji: albo mam już na oku nieruchomość (czyli finansowanie dopasowuję do tego, co chcę kupić), czy też dopiero się rozglądam (wtedy kluczowa jest odpowiedź na pytanie „na ile mnie stać”). Później z kolei idziemy ścieżką „najniższa rata” albo „najniższy koszt kredytu” (dla tych trochę bardziej elastycznych finansowo).
Na poziomie porównywania cyferek rzecz jest naprawdę solidnie zrobiona (ale nie może być inaczej, skoro już dziś korzysta z niej 70% rynku pośrednictwa kredytowego). Porównywarka uwzględnia nie tylko oprocentowanie i marżę, ale i wszystkie koszty dodatkowe, prowizje, cross-selling i podpowiada np. ile pieniędzy będziemy musieli dodatkowo wydać na notariusza, wpisy sądowe, czy prowizję pośrednika nieruchomościowego. Na podstawie kalkulacji od Lendi można dość precyzyjnie określić ile tak naprawdę będzie nas kosztowała transakcja.
Co ciekawe, porównywarka nie zasypuje mnie tabelkami z ofertami 20 banków, lecz najpierw przedstawia jedną, najlepszą zdaniem „Eksperta…” propozycję. Zapoznaję się z nią, po czym mogę wybrać: idziemy dalej tą drogą czy szukamy jeszcze innych ofert? Wybierając opcję dalszych poszukiwań dostaję tabelkę z pozostałymi bankami. To mała rzecz, ale też świadczy o dostosowaniu urządzenia do potrzeb różnych użytkowników. Jeden lubi grzebać w cyferkach, a inny chce dostać jedną, najlepszą ofertę i nie tracić czasu na oglądanie innych.
Podoba mi się komunikacja Lendi z użytkownikiem. Co prawda nie ma tu klasycznego bota, który odpowiadałby interaktywnie na pytania, ale jest „asystent”, który bardzo po ludzku, zrozumialem i przyjemnym językiem tłumaczy co się aktualnie dzieje na ekranie, jakie to ma znaczenie dla życia klienta i jak należy to interpretować. Niby drobiazg, ale przez cały czas „zabawy” tym narzędziem czułem się tak, jakbym miał obok siebie asystenta, który tłumaczy rzeczy z języka finansowego na „nasze”.
Porównywarka sprawdzi co zrobić, żeby koszt wybranego kredytu był najniższy
Wśród atutów „Eksperta Kredytowego Online” jest też na pewno funkcja doradcza. Objawia się ona w kilku miejscach, przede wszystkim wtedy, gdy system „wypluwa” informacje finansowe. Narzędzie Lendi podaje np. całkowity koszt odsetek od kredytu, czyli uświadamia potencjalnemu kredytobiorcy, że koszt finansowania przez 30 lat zwiększa finalną cenę nieruchomości np. o połowę. Żaden „naziemny” pośrednik takiej informacji klientowi sam z siebie nie poda, bo nie jest samobójcą.
W tym momencie klient dostaje też informację o ile spadłby łączny koszt kredytu, gdyby skrócić jego okres. A więc: możesz płacić przez krótszy okres wyższe raty, a ostatecznie kredyt będzie tańszy. Jeśli zaś idziemy drugą drogą – „najniższej raty” – to system automatycznie dobiera taki okres kredytowania, by koszt kredytu był możliwie najniższy. To nie jest czysta porównywarka, lecz system, który stara się uwzględniać przy porównywaniu ofert autentyczny interes klienta.
Nota bene w momencie, gdy użytkownik zaczyna wypełniać formularz w ramach narzędzia natychmiast zostaje do niego przyporządkowany „żywy” pomocnik, znany z imienia, nazwiska, zdjęcia i numeru telefonu. W każdej chwili można do niego zadzwonić i wyjaśnić wątpliwości, a na późniejszym etapie to on odpowiada za zebranie od klienta i przekazanie do banku uzupełniającej dokumentacji (czyli wszystkiego, co bank musi mieć „w papierze”).
Wady? Jak na XXI wiek „Ekspert…” w stosunkowo małym stopniu wykorzystuje możliwości np. robienia zdjęć dokumentom i automatycznego wypełniania formularzy na tej podstawie (tzw. technologia OCR). Sporo danych trzeba wpisywać „z ręki”, przydałaby się wersja mobilna, na którą mógłbym w każdej chwili przeskoczyć, żeby w wygodniejszy sposób wprowadzić do systemu nowe dokumenty. Pod względem technologicznym jestem bardzo rozpieszczony i wymagający, a tutaj „Ekspert…” trochę nie domaga.
Zabrakło mi też – wracając do funkcji doradczych systemu – pewnego spojrzenia w przyszłość jeśli chodzi o koszt kredytu. Jakie stopy procentowe dziś mamy – wiadomo. Najniższe w historii. Jest pewne, jak w banku, że rata kredytu w przyszłości będzie wyższa. I nawet da się oszacować ile może wynieść maksymalnie w ciągu 20-30 lat spłaty przy założeniu w miarę ustabilizowanej gospodarki. Można byłoby pokazać użytkownikowi: „takie w przyszłości możesz płacić raty”.
Czytaj też: Polska, czyli kraj nienormalnych kredytów. Alicja, franki, Rodzina na Swoim…
Czytaj też: Bezpiecznie kupić mieszkanie na kredyt? W Polsce to często niemożliwe
Czytaj też: Wzięli kredyt na mieszkanie, ale zostali oszukani. Spłacają kredyt, a bank przyszedł po nowe zabezpieczenie
Następny etap tej rewolucji? Kredyt hipoteczny całkiem online
Dołączenie narzędzia finansowego to z punktu widzenia portalu nieruchomościowego ważna innowacja, bowiem z jednej strony klient dostaje kompleksową obsługę swoich potrzeb (te nieruchomościowe z reguły są związane z finansowymi) w tym samym miejscu, a z drugiej strony pośrednik ogłoszeniowy zyskuje nowe źródło dochodów – nie odsyła już klientów do pośredników finansowych lub banków, lecz sam prowadzi preselekcję kredytów.
Kluczem do sukcesu będzie oczywiście ergonomia porównywarki kredytowej i wygoda z punktu widzenia użytkownika. Ale tę już niech każdy z Was oceni sam. Ruch Morizona przypomina mi trochę decyzję sprzed kilku lat, by otworzyć dla konsumentów bazy BIK. Wcześniej mogły z nich korzystać tylko banki, a teraz każdy może zobaczyć co wie o nim BIK. W przypadku narzędzia Lendi jest nieco podobnie – dostajemy do ręki automat, na którego używanie do tej pory monopol mieli tylko pośrednicy finansowi.
Czytaj też: Dwa miesiące czeka klient na wydanie decyzji kredytowej. Czy banki łamią prawo?
Przeczytaj też: „To bank czy dom wariatów?”. Jesienią złożyli pierwszy wniosek o kredyt. Minęło pół roku i… czekają
Czekam na kolejny etap tej rewolucji, czyli kredyt hipoteczny, który będę mógł wziąć całkiem online, od A do Z. W Morizonie i Lendi mówią, że nie jest to takie niemożliwe i wprowadzenie kilku technologicznych usprawnień po stronie banków (żeby można było procedować wnioski wyłącznie w oparciu o dokumentację elektroniczną) oraz możliwość przypięcia się do kilku baz „urzędniczych” zawierających informacje na nasz temat może załatwić sprawę. A kredyt hipoteczny całkiem online – to byłaby dopiero rewolucja na skalę światową.
Lendi planuje uruchomić podobne narzędzia także do kredytów dla przedsiębiorców. To równie trudne pole, bo – tak samo, jak kredyty hipoteczne – wymagają one wielu formalności i dokumentów, a i stopień personalizacji produktu jest tu większy, niż przy przeciętnym produkcie bankowym.
zdjęcie tytułowe: Morizon.pl