Dla pana Marcina czas zatrzymał się 10 lutego 2016 r. Odbierając kolejne harmonogramy spłaty kredytu widział na nich wciąż tę samą kwotę długu, co w lutym 2016 r. Kiedy nasz czytelnik zaczął dymić, bank w ogóle przestał mu wysyłać harmonogramy. To była bolesna retorsja, gdy kredyt jest spłacany w ratach malejących. W ramach narastającej spirali nienawiści pan Marcin zastosował „opcję atomową”
W filmie „Dzień Świstaka” z 1993 r. główny bohater, prezenter pogody (w tej roli Bill Murray) musi zrelacjonować tytułowy rytuał zapowiadający nadejście wiosny. Robota jest parszywa i bohater stwierdza, że to jeden z najgorszych dni w życiu. Na jego nieszczęście prezenter zamyka się w pętli czasu i przeżywa ten sam dzień na nowo kilkadziesiąt razy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nasz czytelnik mógł się poczuć podobnie. W jego przypadku czas zatrzymał się pewnego feralnego dnia w lutym 2016 r.
W Eurobanku czas zatrzymał się na dobre
Początek tej historii sięga jednak aż 2015 r. Wtedy to Pan Marcin podjął życiową decyzję przeprowadzce do własnego mieszkania. W celu sfinansowania własnego „M” zdecydował się skorzystać z kredytu w Eurobanku. Początkowo wszystko szło gładko, ale pewnego dnia… Kiedy nasz czytelnik kolejny raz otworzył list z harmonogramem spłaty, poczuł, że cofnął się w czasie. Bo kwota do spłaty wynosiła tyle samo, ile przed miesiącem. Choć przecież zapłacił kolejną ratę.
Sytuacja nie była jednorazowa. Za miesiąc to samo, po kolejnym miesiącu bez zmian – w Eurobanku czas zatrzymał się na dobre i wcale nie chciał ruszyć. W końcu Pan Marcin, żeby nie zwariować, postanowił podzielić się swoją historią z nami.
„Bank od półtora roku wysyła do mnie harmonogramy zawierające tę samą kwotę pozostałą do spłaty. Nie odejmuje kwot faktycznie spłaconych w ratach. Każdy kolejny harmonogram z najbliższymi ratami zawiera kwotę pozostałą do spłaty sprzed 10 lutego 2017 r.”
Odpowiedź na reklamację: „papier jest cierpliwy, klient też musi”
Osoba o słabych nerwach mogła dostać zawału. Klient spłaca regularnie raty, odlicza miesiące do wyzwolenia się z kredytowego chomąta, a bank mu wysyła kwity, z których wynika, że pieniądze, które wpłacił rozpłynęły się gdzieś w powietrzu.
Nasz czytelnik postanowił załatwić sprawę na własną rękę i zarzucił bank reklamacjami. Efekt? Bank przyznał, że faktycznie system, który generuje listy z harmonogramem wpadł w pętle czasu. „Ale spokojnie” – powiedzieli bankowcy – „pieniądze nigdzie nie giną, tylko księgują się co do złotówki, pomniejszając pozostałą do spłaty kwotę”.
Zapewnienia zapewnieniami, ale problem w tym, że bank chyba nie za bardzo wie jak naprawić błąd – minął kolejny rok, a papierowe harmonogramy pana Marcina ciągle zawierały błędy.
Czytelnik jedzie po bandzie. Bank w rewanżu… też
Nasz czytelnik – jak sam o sobie mówi – jest wymagającym i czepiającym się klientem, który uważa, że jeśli za coś płaci, to to musi być dobrze zrobione. W tym wypadku żąda poprawienia błędnie generowanych przez system dokumentów. Aby nauczyć bank porządku, zażądał ponownej wysyłki wszystkich błędnie wygenerowanych dokumentów, tym razem już w wersji prawidłowej.
Na takie żądania można się było spodziewać różnych odpowiedzi banku: że to nieekologiczne marnowanie papieru; że pokornie wyślą wszystko jeszcze raz, albo że potrzebują jeszcze trochę czasu na naprawę błędu. Pan Marcin jak sam przyznaje, chyba przeciągnął strunę, bo bank w odpowiedzi stwierdził, że do momentu naprawienia błędu nie zamierza w ogóle wysyłać jakichkolwiek wyciągów.
„Pech chciał, że wziąłem mniej popularne, ale i mniej kosztowe raty malejące i nie mogłem co miesiąc spłacić stałej raty, więc jednak harmonogram bardzo by mi się przydał”
– stwierdził czytelnik. Co gorsza, system bankowości internetowej Eurobanku też nie pokazywał tej kwoty, więc pan Marcin musiał dzwonić na infolinię i sprawdzać jaką w danym miesiącu ma ratę do spłaty.
I znowu błąd. Tym razem na korzyść klienta!
Zakładaliśmy, że po tym okresie burz i napięć na burzliwym morzu relacji klienta z bankiem zapanuje wreszcie flauta. Wzięliśmy się głębszy oddech i odczekaliśmy kilkanaście tygodni. A potem zapytaliśmy klienta czy coś się zmieniło z tymi wyciągami. W sensie: czy już jakieś dostaje i czy może nawet są prawidłowe? Odpowiedź była więcej niż zaskakująca.
„Po ostatnich „poprawkach” bank drukuje tym razem niezgodnie ze stanem faktycznym kwotę do spłaty, ale już na korzyść klienta! Po każdej racie kwota do spłaty na harmonogramie jest mniejsza o jedną ratę w stosunku do tej, jaka widnieje w systemie banku. Oczywiście przy spłacie kredytu bank wymaga spłaty kwoty widniejącej w systemie, a nie w dokumencie, który wysyła klientowi – opowiada nam pan Marcin.
W końcu czytelnik stwierdził, że ma dość tych perypetii i 10 września dokonał… wcześniejszej spłaty kredytu. Wolał pozbyć się zobowiązania wobec banku, który wciąż ma błędy na harmonogramach. W sumie racja: skoro bank ma problem z liczeniem to lepiej zarządzić ewakuację.
Z naszych informacji wynika taki „Dzień Świstaka” w Eurobanku przeżył nie tylko pan Marcin. Bank przyznaje, że winna jest technologia. I przeprasza:
„Problem z danymi w harmonogramach spłaty kredytu hipotecznego rzeczywiście miał miejsce. Z powodu błędu technicznego mogły zdarzyć się sytuacje, w których Klient otrzymał harmonogram bez zaktualizowanej informacji o stanie kapitału do spłaty. Chcielibyśmy podkreślić, że problem dotyczył wyłącznie etapu generowania wyciągu. Nie miał natomiast żadnego wpływu na faktyczne wyliczenia dotyczące wysokości kapitału pozostałego do spłaty, czy wysokości rat płaconych przez Klienta. Błąd został naprawiony. Za wszystkie powstałe z tego powodu niedogodności przepraszamy”.