Bierzemy pod lupę kantor internetowy Fritz Exchange. Przelewy, które kiedyś wychodziły z kantoru w ciągu kilkunastu minut, dziś trafiają na docelowe konto w ciągu kilkudziesięciu godzin. Ponoć niektórzy klienci czekają na przelewy ponad 10 dni. Kontakt z infolinią graniczy z cudem, a ze strony kantoru na Facebooku znikają komentarze wkurzonych klientów. Co się dzieje?
Dla wielu osób potrzebujących kupić lub sprzedać obcą walutę kantory internetowe stały się miejscem pierwszego kontaktu. Nic dziwnego. Z reguły jest taniej niż w bankach czy kantorach stacjonarnych i wygodniej, bo wszystko odbywa się zdalnie. Standardem jest też to, że ma być szybko: po dokonaniu transakcji wymienione środki trafiają na konto klienta w kilka czy kilkanaście minut.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pan Arkadiusz ma nieco inne doświadczenia. Pracuje za granicą. Zarabia w euro, a pensja trafia na jego zagraniczne konto. Od kilku lat korzysta z usług polskiego kantoru internetowego Fritz Exchange. I opowiada:
Do niedawna wszystko działało pięknie. Przelewałem rano pieniądze z Irlandii bezpośrednio do Fritz Exchange, praktycznie zawsze tego samego dnia po południu pieniądze trafiały do kantoru. Szybka wymiana waluty i zlecenie przelewu na konto w mBanku. Pieniądze trafiały na konto w przeciągu kilku minut, maksymalnie 15.
Przeczytaj też: Poznajcie automatyczny kantor. Do wymiany walut kasjer już się nie przyda? Ostatnio korzystałem i…
Przelew wyjdzie, jak się przypomnisz
Ale kilka miesięcy temu z szybkością zaczęło dziać się coś złego. Pan Arkadiusz zauważył, że po zleceniu przelania złotówek do mBanku mija nawet kilkadziesiąt godzin zanim pieniądze pojawią się na koncie. Podkreśla, że to wbrew regulaminowi kantoru, którym mówi, że realizacja wypłaty do mBanku trwa od 5 minut do 24 godzin.
Trzykrotnie, co miesiąc kontaktowałem się z kantorem przez infolinię. Po kilkunastu minutach muzyczki konsultantki zawsze prosiły o chwilę oczekiwania w celu sprawdzenia danych, po czym miłym głosem informowały, że wkrótce przelew zostanie zrealizowany. I za każdym razem pieniądze docierały w ciągu kilku minut po rozmowie. Miesiąc temu czekałem 2 dni robocze zanim wykonałem telefon
– mówi nasz czytelnik. Co ciekawe, mimo że pieniądze trafiają z dużym opóźnieniem, to potwierdzenie wykonania przelewu do mBanku jest generowane w systemie w ciągu kilku minut od zlecenia przelewu – zaznacza pan Arkadiusz i konkluduje:
Prowadzi mnie to do bardzo jasnego wniosku – potwierdzenia wykonania przelewów są wystawiane prawie natychmiast, a moje pieniądze po cichu zarabiają sobie tkwiąc na kontach kantoru przez dodatkowy dzień czy dwa. Tylko dlaczego zarabiają dla kantoru, a nie na moim koncie, gdzie powinny już dawno tkwić? Tym bardziej, że nie mówimy tu o małych kwotach, a o takich rzędu 15-20 tys. zł co miesiąc.
Przeczytaj też: Rata kredytu minus 25 CHF i wściekli klienci. Co się dzieje z przelewami do Banku BPH?
Kantor trzyma pieniądze, wpisy znikają
Nie jest to odosobniona opinia na temat działalności tego kantoru. Poszperałem na forach internetowych. Oto jeden z lipcowych wpisów:
Nie dajcie się nabrać na pozytywne opinie – kantor jest na skraju bankructwa, obraca naszymi pieniędzmi lub dzieje się tam coś, co dziać się nie powinno. Ja również czekam na przelew już kilka dni. W międzyczasie musiałem się posiłkować pomocą znajomych, bo kredyt za mieszkanie trzeba zapłacić. Co do infolinii to gratuluje temu, komu się udało na nią dodzwonić. Ja niestety nie miałem tyle szczęścia.
A to kolejna opinia:
Na infolinię nie można się dodzwonić, nie odpowiadają na mejle, nie odpowiadają na wezwania do zapłaty. Od tygodnia czekam na pieniądze. Wystawiają fikcyjne potwierdzenia przelewów.
I kolejna…
Zaczyna dziać się coś złego. Kolejny miesiąc, gdy przeciągają w nieskończoność przelew wychodzący. Przesądzone. Żegnam się z nimi po 4 latach.
I jeszcze jedna:
Kantor ewidentnie na skraju bankructwa!! Nie wierzcie poniższym pozytywnym opiniom! Kantor realizuje przelewy dopiero po postraszeniu prokuraturą!!! Poczytajcie komentarze pod ich postami na ich profilu fb, oczywiście starają się kasować je na bieżąco.
Rzeczywiście na Facebooku klienci też narzekają: „Czekam już 11 dni”, „czekam około tygodnia” – to tylko niektóre wpisy.
Widać też, że spora część komentarzy zniknęła. Facebook zostawia bowiem ślady. Pod jednym z postów wstawionych przez kantor czytam, że ma on 12 komentarzy, ale po kliknięciu w opinie pojawiają się tylko dwa.
Kantor internetowy bez gwarancji
Co się dzieje? Ponad tydzień temu wysłałem e-maila do Fritz Exchange z pytaniami m.in. o to, czy potwierdza to, o czym mówią jego klienci i czy mają on powody do niepokoju. Ale odpowiedzi do tej pory nie otrzymałem.
Ludzie z branży wymiany walut mówią, że problem z długim przetrzymywaniem pieniędzy przez kantor, o którym opowiada nasz czytelnik, praktycznie mógłby się pojawić, gdyby zlecenie dokonane było w piątek wieczorem. Ale nasz czytelnik wyraźnie zaznacza, że zlecał przelewy rano, a inni klienci donoszą już wręcz o kilkunastodniowych zatorach.
Co robić w takiej sytuacji? Pamiętajmy, że kantory to nie banki, a przekazywane im pieniądze nie trafiają na lokaty objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jeśli kantor zbankrutuje, mała szansa na odzyskanie kasy.
Przeczytaj też: mBank zmienił sposób ustawiania limitów na kartach. Ale chyba coś poszło nie tak…
Przeczytaj też: Alior Bank wspólnie z Niemcami do końca roku stworzy europejski „fintechobank”. Revolut ma problem? A może za wysoko mierzą?
Część kantorów internetowych (w tym opisywany Fritz Exchange pod numerem IP43/2017) działa w formie biura usług płatniczych, ale z punktu widzenia bezpieczeństwa środków powierzanych kantorom nie ma to większego znaczenia. Licencję na prowadzenie takiego biura wydaje Komisja Nadzoru Finansowego i ona formalnie nadzoruje takie podmioty. Jednym z warunków otrzymania licencji jest niekaralność kierownictwa. Ale czy to gwarantuje, że kantorem zarządzają uczciwi ludzi oraz tacy, którzy wiedzą jak się prowadzi taki biznes?
Polisa OC nie chroni przed bankructwem
Firmy z licencją biura usług płatniczych obowiązkowo muszą też wykupić polisę OC. Niech to was jednak nie zmyli. Ubezpieczenie chroni przed błędami popełnianymi przez firmy. Przykład? Wiele firm ze wspomnianą licencją to pośrednicy w opłacaniu rachunków za prąd czy telefon. Może się zdarzyć, że taka firma zrobi przelew do usługodawcy już po terminie płatności, a klientowi zostaną naliczone odsetki karne. Polisa OC może pokryć koszt tych odsetek, ale nie chroni od bankructwa firmy. Słowem – taka polisa to nie gwarancje BFG.
Co zatem robić, jeśli kantor pracuje na utratę zaufania? Moja rada – jest w czym wybierać. W Polsce działa blisko 60 kantorów internetowych.