Wygląda na to, że elektromarkety wreszcie zaczęły rozdawać coś za darmo. Wystarczy rozłożyć zakup elektroniki na raty, a sklep zapłaci za nas pierwszą lub nawet dwie z nich. O co tu chodzi i czy ktoś nie robi nas w konia?
Podobno pieniądze szczęście nie dają, ale jeszcze nie widziałem smutnej osoby, która wychodzi ze sklepu z nowiusieńkim 55 celowym telewizorem 4K Ultra HD. Albo z iPhonem X. Albo z kinem domowym klasy hi-end. Ale jak sfinansować elektro zachcianki, gdy na koncie debet? Niektórzy liczyli zapewne na sukces naszych biało czerwonych orłów na mundialu i na promocje, które organizowały takie sieci jak Media Markt, oleole.pl, czy Neo-net.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Media Markt deklarował, że odda całą kasę za zakupy jeśli nasza reprezentacja awansuje do półfinału, a Oleole.pl dawał bony zakupowe za wyjście z grupy. Dziś te promocje brzmią jak ponury żart i zastanawiam się, czy sieci już nie powinny szykować promocji za sam awans naszych na zbliżające się multinarodowe Euro w 2020 r. (12 miastach w 12 różnych krajach, bez Polski, za to z Rosją).
Czytaj też: Oto „lokata”, z którą podobno można wygrać na Mundialu. Ale w tym interesie… nawet wygrać to jak przegrać
Raty 0%. A jak jest naprawdę?
Na razie gdy futbolowe emocje opadły, a piłkarze wyjechali na zasłużone wakacje, sieci sklepów szukają innych wabików. Pan Rafał zwrócił uwagę na raty 0% z rabatem.
Temat rat zero procent to materiał na pracę doktorską. Z punktu widzenia klienta to rozwiązanie zupełnie niezłe – nie muszę mieć całego, kilkutysięcznego kapitału żeby kupić sobie potrzebny (albo zupełnie niepotrzebny) gadżet, płatność rozkładam na 10-20-30 rat bez żadnych odsetek. Coś kosztuje 10.000 zł. to płacę co miesiąc po 1000 zł i po niecałym roku sprzęt jest już mój i tylko mój, a nie banku.
Znam osoby, którym faktycznie udało się zrobić zakupy bez ponoszenia dodatkowych opłat i rzeczywiście ich RRSO wyniosło czyściusieńkie 0%. Ja sam nie mam takich doświadczeń. Co najmniej kilka razy, kiedy odwiedzałem elektrosklepy o odcieniach niebieskiego, żółtego i czerwonego, raty zero procent okazywały się być palcem po wodzie pisane.
Czytaj też: Tytus-troszczytus, drobny druczek i inżynieria językowo-finansowa. Nie będziecie się nudzić…
Czytaj też: Jak kupować na raty zero procent? Koszt rat jest w cenie towaru?
Żeby skorzystać z takich rat trzeba często założyć kartę kredytową lub zapłacić prowizję. Zwykle gdy przychodzi co do czego sprzedawca dokooptowuje nam do umowy kredytowej ubezpieczenie, w cenie powiązanej (w jakimś niewielkim procencie) z wartością zakupu.
Nie roztrząsam, czy jest ono potrzebne, czy nie – jak ktoś chce mieć polisę niech ją sobie ma. Problem w tym, że takie ubezpieczenia powinny być całkowicie dobrowolne, a tymczasem sprzedażowcy przekonują, że bez niego nie mogą procedować wniosku i że jak tak bardzo jestem „na nie” to mogę je sobie potem wypowiedzieć.
Ten list zwrócił naszą uwagę. Czy jest się do czego przyczepić?
Gdy raty 0% spowszedniały, sklepy zaczęły oferować raty z… rabatem. Zapewne nie raz i nie dwa rzuciły Wam się w oczy reklamy „pierwszą ratę zapłacimy za ciebie”. Wyścig zbrojeń trwa i ostatnio widziałem już promocję, z której wynika, że sklep zapłaci za klienta aż dwie raty. Nie tylko ja to zauważyłem.
„W sklepie Euro AGD jest opcja 40 rat 0% i dwie raty gratis. Brzmi super, ale gdy chciałbym wziąć taki rabat w wysokości tych dwóch rat, to słyszę „że się nie da”. Podobna oferta jest w Media Expert – 7% rabatu przy zakupie na raty. Czy to reklama oferty nie istniejącej w realu czy też może rzeczywiście można gdzieś takie raty ustrzelić? I czy rzeczywiście sklep płaci je za klienta? Przecież to niedorzeczne!”.
To wiadomość, którą dostaliśmy od pana Rafała. Rzeczywiście, jest powód do podejrzeń. Bez karty lojalnościowej, bez przymusu, bez żadnych warunków chcą nam dać kilka stówek? Czytamy więc warunki w poszukiwaniu pułapek.
Czytaj też: Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć o ratach zero procent
Zgodnie z regulaminem promocji pierwszą i drugą ratę kredytu wskazane w harmonogramie spłat pokrywa organizator promocji, a kredytobiorca nie uiszcza jakichkolwiek należności z tego tytułu. Taka oferta była do niedawna w RTV Euro AGD. Czy tym razem ekipa „Subiektywnie o Finansach” nie ma czego szukać? Wręcz przeciwnie
7 faktów o ratach z rabatem
Po pierwsze. Bank udziela nam komercyjnego kredytu i niczego nam nie daje w prezencie. Sklep deklaruje, że sfinansuje dwie raty, ale to są to wewnętrzne rozliczenia między sklepem, a bankiem. My mamy umowę z bankiem na określoną kwotę – pełną cenę towaru.
Po drugie. Jeśli decydujemy się na taką ofertę upewnijmy się co jest napisane w umowie kredytowej (czy rzeczywiście nasz dług jest potrącony o owe dwie raty). Jedynym dłużnikiem banku będziemy my sami, a nie firma, która jest właścicielem sieci sklepów.
Po trzecie. Jeśli sklep się zapomni, przeoczy, czegoś nie dopilnuje i nie przeleje bankowi raty, to odpowiedzialność za opóźnienie idzie na nasze konto. I zupełnie bez naszej winy na naszym koncie w Biurze Informacji Kredytowej może zostać odnotowane, że spóźniliśmy płatność raty.
Po czwarte. To działa też w drugą stronę – faktyczne raty zero procent i do tego bonus są dobrym sposobem na bezkosztowe (bo bez odsetek) poprawienie swojej historii BIK.
Po piąte. A co jeśli chcemy skorzystać z rabatu, ale mamy gotówkę i nie chcemy sobie zaprzątać głowy ratami? Skoro nie można skorzystać z rabatu bez brania rat, to można to obejść? Wziąć raty, pozwolić sklepowi spłacić dwie pierwsze raty, a potem resztę nadpłacić. Ale jest ryzyko w postaci opłaty za wcześniejszą spłatę. Upewnijmy się, że się nie natniemy.
Po szóste. Być może najważniejszy punkt, który jest kluczem do obnażenia tej oferty. Dwie raty gratis mogą, ale nie muszą stanowić różnicę w cenie produktu. Skoro cena wyjściowa jest wyższa niż w innych sklepach, to bez żalu można wziąć na siebie spłatę dwóch rat. Czy tak jest faktycznie? Sprawdziłem ceny kilku wybranych produktów w różnych sklepach. Wnioski są niejednoznaczne. Można faktycznie upolować coś taniej, ale trzeba się wysilić.
Po siódme. To już ostatni punkt. Oferta z ratami gratis to dobre rozwiązanie jeśli nie dysponujemy gotówką, a nie możemy sobie odmówić zakupu. Z tego punktu widzenia jest mi bez różnicy czy nie mam 2000 czy 2400 zł. Nawet jeśli w danym sklepie jest ciut drożej, a daje mi on raty zero procent i do tego dwie gratis, to chyba dobry interes.