To naprawdę dobra zmiana, dzięki której rzadziej będziemy zaskakiwani wizytami komorników z powodu bardzo starych długów. Weszła w życie ustawa skracająca podstawowy okres przedawnienia roszczeń do sześciu lat. A jeszcze ważniejsze jest to, że sąd, gdy trafi do niego sprawa długu, automatycznie będzie teraz uwzględniał przedawnienie. Ale uwaga: mogą tez wystąpić bolesne skutki uboczne
Do tej pory podstawowy okres przedawnienia roszczeń wynosił dziesięć lat. To oznaczało, że dopóki nie minie dekada od powstania długu, wierzyciel może używać wsparcia aparatu państwowego, by odzyskać swoje pieniądze. Np. może iść do sądu i uzyskać zgodę na przysłanie do nas komornika, zajęcie nam konta w banku albo wyniesienie nam z domu telewizora.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W poniedziałek 9 lipca weszła w życie nowelizacja prawa, która skraca ten czas do sześciu lat. Z jednej więc strony wierzyciele muszą zagęszczać ruchy, bo szybciej będą tracili prawo do „wsparcia państwowego” w odzyskiwania długów, a z drugiej strony dłużnicy rzadziej będą przedmiotem inwazji komorników w sprawie bardzo starych długów.
Jest i druga nowość. Jeśli wierzyciel (lub działająca na jego zlecenie firma windykacyjna) pójdzie do sądu po „przyklepanie” prawomocności długu i zgodę na wysłanie komornika, to sąd z automatu będzie musiał sprawdzić czy wierzytelność nie jest już przedawniona. Do teraz było inaczej – o skorzystanie z przedawnienia musiał wystąpić do sądu dłużnik. Jeśli z jakichś przyczyn nie stawił się w sądzie (bo np. nie wiedział, że jest w ogóle jakaś sprawa w sądzie), prawo do przedawnienia mogło mu przepaść.
Przedawnienie po nowemu. Nie będziesz już musiał udowadniać, że nie jesteś wielbłądem
W obu tych zmianach chodzi o to, by ukrócić obrót bardzo starymi długami. Chodzi o to, że w przypadku takich „staroci” często trudno jest odtworzyć w pamięci czy rzeczywiście pieniądze nie zostały zapłacone i czy faktycznie konsument ma dług. Konia z rzędem temu, kto pamięta, że dziewięć lat temu czegoś-tam nie zapłacił i jest w stanie odtworzyć dokumentację, która potwierdzi istnienie długu.
Czytaj też: Niefart czy niechlujstwo? Bank już dwa razy zablokował mu konto, bo miał… podobne numerki do dłużnika
Czytaj też: Komornik-leń, przypadkowy klient i trzy banki. Każdy zachował się inaczej. Ale tylko jeden – przyzwoicie
Czytaj też: „Piła” przy tym to pieszczota. Dwa banki, windykator, komornik w akcji
Czytaj też: Co robić, gdy na koncie pojawia się omyłkowe zajęcie komornicze? Poradnik
Nie raz i nie dwa opisywałem na „Subiektywnie o finansach” problemy ludzi, których znienacka odwiedzał komornik – albo zajmował im konto – twierdząc, że jest jakiś bardzo stary dług do spłacenia. I bardzo wysokie odsetki od tego długu. Ofiara nie przypomina sobie, żeby miał jakieś długi, a widykator nie potrafi przedstawić żadnych dokumentów. Ale ma kwit z sądu potwierdzający, że można prowadzić egzekucję komorniczą.
Firmy windykacyjne łącznie zarządzają długami wartymi ponad 100 mld zł. Jaka część z nich to długi, które z powodu zmiany prawa „wpadną w przedawnienie”? Prawdopdoobnie jakieś 20-30%. Oczywiście nie wszystkich rodzajów zadłużenia dotknie zmiana terminu. Długo telekomunikacyjne już dziś przedawniają się po trzech latach, podobnie jak te związane z działalnością gospodarczą i z zaległościami pracowniczymi.
Tutaj: więcej o terminach przedawnienia roszczeń wszelakich
Czytaj: Głupia sytuacja? Gdy komornik się pomyli, bank się zagapi…
Czytaj też: Perpetum mobile? Gdy komornik zablokuje puste konto, a bank nie chce go zamknąć
Czytaj: Bank się pomylił i przesłał pieniądze komornikowi, choć nie powinien. Wsiadam na koń!
Sześć rzeczy, które zmienią się pod rządami nowego prawa o przedawnieniu
Jakie konsekwencje dla dłużników będzie miało nowe prawo? I jakie może mieć teoretycznie skutki uboczne? Postanowiłem zebrać najważniejsze z nich w sześciu punktach.
1. Państwo już nie pomoże w egzekucji bardzo „starych” długów, ale nie będziesz bezkarny. Zmiana terminu przedawnienia roszczeń nie oznacza bezkarności kogoś, kto nie spłacił długu. Oznacza tylko tyle, że państwo nie pomoże wierzycielowi w egzekucji długów. W dalszym ciągu będą działały biura informacji gospodarczej, w których takie przeterminowane długi są rejestrowane. Owszem, nie przyślą do Ciebie komornika, ale telewizora na raty nie weźmiesz, mieszkania nie wynajmiesz (o ile wynajmujący zerknie na „czarną listę” dłużników), a o kredycie bankowym w ogóle zapomnij.
2. Nie zostaniesz „ugotowany” zaocznie. Jeśli masz jakiś dług, który podlega przedawnieniu, to nie będziesz musiał nic robić, żeby z tego prawa skorzystać. Odpadną problemy związane z przywróceniem terminu przedawnienia w sytuacji, gdy odwiedzi Cię komornik z nakazem egzekucji jakiegoś starego długu. Do tej pory „odkręcenie” sytuacji było trudne i stresujące, teraz nie będzie trzeba nic robić. Sąd sam musi zablokować egzekucję długu, który jest starszy, niż sześć lat
3. Łatwiej będzie ci udowodnić nieistnienie długu. Jeśli masz porządek w papierach, będzie Ci łatwiej udowodnić, że dług jest fikcyjny. Nie ma co kryć, że odkopywanie dokumentów sprzed lat jest trudne i nie wszystkie da się odtworzyć. W przypadku, gdy poszukiwania da się ograniczyć do sześciu lat – sytuacja jest łatwiejsza dla kogoś, kto np. ma takie samo nazwisko jak dłużnik i został „oskarżony” o posiadanie długu. Albo np. spłacił dług, co nie zostało odnotowane i teraz ma go spłacać po raz drugi.
Czytaj też: Biletowa windykacja, czyli dług bez dokumentów, przedawniony, a proces zaoczny
4. Rzadziej będzie się opłacało „hodowanie” Twojego długu. Dzisiaj zdarza się, że wierzyciele niespiesznie odzyskują długi, które mają już swoje lata. W końcu im dłuższy dług, tym wyższe odsetki. Teraz – gdy czas do przedawnienia biegnie szybciej – nie będzie już tak wesoło. Hodowanie długów stanie się zabawą dla twardzieli.
5. Będziesz intensywniej „grillowany” polubownie. Windykatorzy mają bogaty arsenał działań, by uprzykrzyć życie dłużnikowi. Gdy mieli za sobą łagodne prawo (dziesięć lat na uzyskanie „wsparcia państwowego”, a czasem i więcej, o ile dłużnik nie podniósł zarzutu przedawnienia) – nie byli nerwowi. Teraz będą pod ścianą: sześć lat i „pozamiatane”. Dlatego – zwłaszcza w przypadku długów, w których okres „prawomocności” długu powoli dobiega końca – mogą być mniej cierpliwi w negocjacjach i bardziej skłonni, by pójść do sądu i odzyskać cały dług, póki jeszcze mogą.
6. Zapłacisz za „przedawnionych” klientów? Jest niemal pewne, że windykatorzy będą musieli spisać na straty znacznie większą część długów, które kupili za ciężkie pieniądze jako „żywe”, a teraz okazuje się, że są przedawnione. To oznacza, że będą chcieli wykręcić większą efektywność na tych długach, które są jeszcze nieprzewdawnione, by powetować sobie straty. Mogą być mniej skłonni do ugód i dużej redukcji długów. O ile dziś byli jak rzep przypięty do psiego ogona, to zapewne po wejściu w życie nowego prawa będą jak dwa rzepy razem wzięte.
źródło zdjęcia tytułowego: StevePb/Pixabay