Po wielu tygodniach milczenia, w czasie którego posiadacze obligacji rwali sobie włosy z głowy, prawie-że-upadły windykator Getback ogłosił pierwsze propozycje dla tych, którzy pożyczyli mu pieniądze. Jak należy je ocenić? Ja oceniam dość jednoznacznie
Dziś poznaliśmy pierwsze przybliżenie skali największej w historii polskiego rynku obligacji katastrofy finansowej, dotyczącej zwykłych ciułaczy. Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że niewypłacalność żadnej innej firmy, która emitowała obligacje, nie zaboli tak bardzo jak kłopoty Getbacku. Mówimy o firmie mającej „na stanie” 291 serii obligacji, które powinna wykupić w latach 2018-2022. Łączna wartość to 2,3 mld zł.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W dalszym ciągu nie wiemy jaka jest kondycja finansowa Getbacku, bo firma nie opublikowała raportu za zeszły rok. Z wcześniej pokazywanych raportów wynikało jedynie, że firma agresywnie kupuje portfele wierzytelności, ale też to, że odzyskuje wystarczająco dużo pieniędzy z wcześniej kupionych, by biznes się spinał (choć – o czym pisałem przy okazji giełdowego debiutu – był to taniec na cienkiej linie).
Czytaj: Getback sprzedawał akcje. Tak je recenzowałem. Kto posłuchał?
A tymczasem… Można znów kupić obligacje Orlenu. Nie płaci jak Getback, ale…
Getback proponuje inwestorom… szybki 1% plus akcje
Wiemy natomiast, że w ramach ekspresowej wersji postępowania układowego, o które wystąpiła spółka, opracowano pierwszą propozycję dla posiadaczy obligacji. Zakłada ona zwrócenie 65% długu obligacyjnego w ciągu czterech lat oraz zamianę pozostałej części na akcje (byłyby „sprzedawane” inwestorom po 8,6 zł za każdą, co oznacza, że tylko przy takiej lub wyższej cenie rynkowej obligatariusze mogliby mówić o odzyskaniu pieniędzy.
Na dziś – gdy akcje Getbacku są zawieszone, a gdyby nimi handlowano, to miałyby wartość niemal zero – największym problemem jest nie tylko redukcja wartości obligacji, którą być może część inwestorów byłaby w stanie wziąć na klatę (choć nie w tak drakońskiej wersji) lecz redukcja w połączeniu z odroczeniem spłat.
Z propozycji restrukturyzacyjnej wynika, że na koniec 2018 r. obligatariusze dostaliby tylko… 1% pieniędzy. Dopiero na koniec 2019 r. spółka wypłaciłaby pierwszą należaną ćwiartkę, a w kolejnych dwóch latach – resztę. De facto więc mówimy o propozycji zredukowania należności w zamian za obietnicę, że kiedyś może coś z tej zredukowanej części spółka zapłaci.
W zasadzie nie wiadomo nawet kto firmuje tę ofertę, bo pełniący obowiązki prezesa firmy William Maynard złożył właśnie rezygnację. Jej przyjęcie wymaga zgody większości wierzycieli przed sądem.
A dylemat „za czy przeciw” dotyczy dużej liczby inwestorów. W obligacje zainwestowało bezpośrednio 9.000 osób, do tego dochodzi 7.000 posiadaczy certyfikatów i funduszy inwestycyjnych, których wartość jest uzależniona od kondycji finansowej Getbacku.
W propozycji układowej spółka pisze, że jeśli nie będzie zgody inwestorów na restrukturyzację, to trzeba będzie po prostu sobie upaść, a wtedy – jak czytamy w papierach – szacowany odsetek „odzysku” finansowego dla obligatariuszy wyniósłby 25%. Nie wiadomo na jakiej podstawie i z jakich czerpiąc obliczeń taki wniosek wypływa.
Czytaj też: Kupili obligacje Getback, a teraz drżą o swoje pieniądze. Bo polski rynek obligacji to proteza
Czytaj też: Czy kłopoty Getbacku uderzą w klientów funduszy inwestycyjnych?
„Zredukuj nam długi i… weź na wstrzymanie”
Sądzę, że na akceptację planu ratunkowego złożonego w sądzie nie ma wielkich szans. Mówimy raczej o sondażowej propozycji, która ma zmiękczyć posiadaczy obligacji i uświadomić im, że szans na odzyskanie wszystkich pieniędzy nie mają. A być może też skierować ich w kierunku dystrybutorów i sprzedawców obligacji, by tam szli szukać swojej kasy.
Ta propozycja Getbacku nie ma, moim zdaniem, walorów typowego układu, który powinien polegać na tym, iż dzięki umorzeniu częsci zobowiązań wierzyciel może szybko odzyskać dużą część tego, co dłużnik jest mu winien. Redukcja długu do 65% wartości nominalnej (nie licząc odsetek)? W porządku, ale niech te 65% – albo ile spółka tam ma – będzie wypłacone natychmiast.
Układ, w którym inwestor godzi się na redukcję długu, a w zamian dostaje obietnicę, że za siedem miesięcy oddadzą mu 1% włożonych pieniędzy jest raczej z gatunku żartobliwych – lub obraźliwych, o ile ktoś nie ma poczucia humoru (a obligatariusze Getbacku zapewne nie mają).
Drugim problemem jest fakt, że układ przypomina kupowanie kota w worku. Mianowicie mówimy o sytuacji, w której nikt rzetelnie i niezależnie nie zbadał rzeczywistej kondycji spółki windykacyjnej. Nie wiemy czy rzeczywiście z wartych nominalnie 30 mld zł portfeli wierzytelności uda się odzyskać tylko tyle, by starczyło na zwrot 65% długu w ciągu czterech lat. Żeby móc rozmawiać o jakimś sensownym kompromisie trzeba znać podstawowe liczby.
Randka w ciemno czyli kto chce „ścisnąć” obligatariuszy?
Największym udziałowcem Getbacku jest fundusz inwestycyjny Abris, który na polskim rynku wsławił się już m.in. najbardziej ostrym w historii sporem z Komisją Nadzoru Finansowego (musiał – sytuacja bez precedensu – sprzedać za półdarmo swój bank w Polsce). W jego interesie jest zmniejszenie zadłużenia Getbacku z tytułu obligacji. Im bardziej uda się „ścisnąć” dług obligacyjny, tym większa szansa, że akcje Getbacku będą cokolwiek warte.
Czytaj też: Abris chce od Polski 2 mld zł. Szef KNF twardy jak Linda: „w imię zasad…”
I tu chyba należy szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego propozycja przyszła tak nagle, dlaczego jest tak marna i dlaczego spółka wie już co zaproponować inwestorom (i potrafi to uzasadnić oraz przedstawić jeszcze bardziej tragiczną alternatywę), a nie potrafi przedstawić raportu finansowego, który pomógłby inwestorom samodzielnie ocenić czy sytuacja jest tak zła, by trzeba było przyjmować tak skąpą propozycję.