22 lipca 2024

Czy kłopoty grupy HRE zwiastują nieruchomościową bessę? Co z tysiącami inwestorów czekających na „pewne” zyski? Będzie katastrofa czy wybawienie?

Czy kłopoty grupy HRE zwiastują nieruchomościową bessę? Co z tysiącami inwestorów czekających na „pewne” zyski? Będzie katastrofa czy wybawienie?

Niezależnie od tego, jak (i kiedy) skończy się restrukturyzacja HREIT, czyli finansowej części deweloperskiej grupy HRE, będzie ona kolejną nauczką dotyczącą inwestowania pieniędzy oraz weryfikacją hipotezy, że „na nieruchomościach nie da się stracić”. Skąd się wzięły kłopoty dużego dewelopera i czy mogą oznaczać początek deweloperskiej bessy?

Nie będę tutaj załamywał rąk nad losem ludzi, którzy zainwestowali pieniądze w spółki realizujące inwestycje mieszkaniowe prowadzone przez HRE. Ani narzekał na państwo, że znów zawiodło i pozwoliło, by ci ludzie dali się wpuścić w lokaty kapitału gwarantujące głównie ryzyko i jednocześnie niegwarantujące żadnych zysków. Ani krzyczał o „oszustach w białych kołnierzykach”, którzy znów wyciągnęli nam z kieszeni pieniądze. Takie rzeczy się po prostu dzieją. Warto wiedzieć, dlaczego się dzieją, wtedy będzie łatwiej uchronić nasze pieniądze.

Zobacz również:

Czarne chmury nad grupą HRE

Nie znamy jeszcze skali strat, bo restrukturyzacja HREIT (spółki pozyskującej finansowanie dla deweloperskich projektów realizowanych w grupie HRE) jeszcze nawet nie ruszyła. Nie znamy też bilansu końcowego. Nawet jeśli HRE się zrestrukturyzuje i odda pieniądze ludziom, którzy zainwestowali z myślą o krociowych zyskach z nieruchomości, zapewne potrwa to kilka lat. A jeśli wszystko pójdzie nie tak, będziemy mieli kolejny przypadek katastrofy o skali porównywalnej do Amber Gold czy Getback.

Na razie nie mam żadnych podstaw, by takie skojarzenia snuć. Wiem tylko tyle, że finansowe ramię znanego dewelopera złożyło do sądu wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego, co oznacza, że nie jest w stanie wywiązywać się terminowo ze zobowiązań. I że już wcześniej grupa miała kłopoty płynnościowe (nie regulowała w terminie uzgodnionych płatności niektórym inwestorom oraz namawiała ich do prolongowania inwestycji), jak również kłopoty operacyjne (część inwestycji jest grubo opóźniona w realizacji). To fakty ogólnie znane. Pomagaliśmy w tych sprawach czytelnikom już w 2022 r.

„Mój przypadek to inwestycja Tuwima Sky. Kupiłem 20 udziałów (o wartości łącznej 20 000 zł) w styczniu 2021 r. HREIT miał czas do końca grudnia 2022 r. na zrealizowanie swojej opcji. Ale dotychczasowy doradca zwolnił się z HRE, więc podpisaliśmy dokumenty z opóźnieniem. Od dwóch miesięcy czekam na pieniądze. Pisałem SMS-y do doradcy, na jeden z nich dostałem po dwóch dniach odpowiedź, że „przelewy są w trakcie realizacji”. Może kwota 20 000 zł nie jest oszałamiająca, ale mam też w innej inwestycji – Bytom Łagiewniki – 40 udziałów, wartych kolejne 40 000 zł i cała ta sytuacja mocno mnie niepokoi, jeśli firma ma problem z wykupem wartym 20 000 zł…”

– pisał do nas pan Bartosz. Czyli już dwa lata temu w kasie było różnie z pieniędzmi. Ale wtedy to jeszcze działało tak, że gdy skontaktowaliśmy się z odpowiednimi osobami w HRE, to dało się sprawę ruszyć… W kwietniu ów czytelnik napisał:

„Nie wiem, czy to efekt Państwa działań, ale dziś środki z wykupu wreszcie wpłynęły. Nigdy więcej inwestycji z HRE. Dziękuję za Wasze zaangażowanie i pomoc.”

Wiemy też, że grupa HRE pozyskiwała pieniądze na finansowanie budów głównie od prywatnych inwestorów (na dość wysoki procent). I że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał kilka miesięcy temu, iż robi to nieetycznie (nie informując inwestujących pieniądze ludzi o wszystkich ryzykach). UOKiK nałożył prawie 12 mln zł kar na HREIT oraz osoby zarządzające grupą, ale prawdopodobnie kary te nie zostały jeszcze wyegzekwowane (obwiniony może się odwołać)

Wiadomo więc, że „coś tu nie gra”, a wniosek o restrukturyzację to potwierdził. Agresywny marketing i wysokie zyski obiecywane inwestorom są zwykle zwiastunem kłopotów. Pytanie brzmi, czy te kłopoty mogą jeszcze rozejść się po kościach. Z góry zaznaczam: nie znam odpowiedzi na to pytanie, aczkolwiek nie mam dobrych przeczuć.

Co wiemy o kłopotach dużego dewelopera?

Jaka może być skala problemu w najgorszym scenariuszu? Już dwa lata temu wartość kilkudziesięciu realizowanych projektów HRE mogła sięgać 7-8 mld zł. Tak przynajmniej deklarowali szefowie firmy. Ale mogli przesadzać, bo tyle nie mają dziś „na stanie” nawet średniej wielkości deweloperzy giełdowi. W inwestycję Łódź Bałuty – chyba największy projekt HRE – inwestorzy włożyli prawie 90 mln zł.

Z ostatnich dostępnych danych za 2022 r. wynika, że sama spółka HREIT miała „tylko” 1,2 mld zł aktywów i mniej więcej takie samo zadłużenie. Ale cała grupa składa się z mnóstwa spółek holdingowych, więc trudno powiedzieć, jaki jest pełny obraz skali jej działalności. I wartość przekazanych przez inwestorów pieniędzy. Według „Pulsu Biznesu” na dziś kwota powierzona przez inwestorów, która znalazła się „na ryzyku” z powodu kłopotów płynnościowych firm, to mniej więcej miliard złotych.

Czy „to” się może przewrócić? Firma istnieje od sześciu lat, jej twarzą jest Michał Sapota, czyli facet, który zjadł zęby na nieruchomościach (wcześniej współzarządzał Murapolem, jednym z największych mieszkaniowych deweloperów na rynku). Nie jest to wydmuszka ani firma-krzak. Zakończyła w czasie swojej działalności trochę inwestycji (np. w 2021 r. informowała, że rozliczyła 26 projektów, a realizuje 37). Ale na stronie internetowej HREIT podaje, że ma rozliczonych sześć inwestycji. Grupa nie jest notowana na giełdzie, a jej struktura nie ułatwia ustalenia, ile tam krąży pieniędzy:

Kłopoty z płynnością nie muszą oznaczać trwałej niewypłacalności. Jeśli pieniądze pozyskane od inwestorów są zainwestowane w budowy, które co prawda się opóźniają, ale zostaną dokończone (lub sprzedane „w trakcie” i zamienione na gotówkę), mówimy tylko o odroczeniu spłaty zobowiązań. Niestety nie ma pewności, że tak jest. Scenariusz średnio kiepski zakłada, że rentowność projektów nie wystarczy, by oddać pieniądze, zaś scenariusz bardzo kiepski (na razie czysto spekulacyjny) – że zatrzymanie napływu do firmy nowych pieniędzy może spowodować jej „wywrotkę”.

Na deweloperce zarabia się krocie. Co może pójść nie tak?

Dlaczego coś złego miałoby się stać? Przecież rentowność firm deweloperskich jest rekordowo wysoka, marże na projektach sięgają 30%, a mieszkania sprzedają się (a przynajmniej tak było do niedawna) po rekordowych cenach. A HRE działało trochę jak fundusz inwestycyjny – zbierało od ludzi pieniądze, obdzielało ich udziałami, zarządzało budową, sprzedawało mieszkania i oddawało ludziom pieniądze razem z „oprocentowaniem” lub udziałem w zysku.

Tu kasa powinna się mnożyć jak króliki. Z danych NBP wynika, że „czysty” koszt budowy metra kwadratowego mieszkania nie przekracza 6000-6500 zł, w zależności od lokalizacji. A potem sprzedaje się te metry np. po 12 000 zł albo więcej (HRE działa także poza największymi miastami, więc to jest raczej 12 000 zł za metr, a nie np. 17 000 zł, jak w Warszawie czy Wrocławiu). Zysk wygląda kosmicznie, ale oczywiście trzeba też kupić grunt (co stanowi 20-30% kosztów projektu) i pokryć koszty sprzedaży.

Byłbym zapomniał o najważniejszym – kosztach finansowania. Jeśli muszę pożyczyć skądś kapitał na budowanie i jestem nawet bardzo wiarygodnym płatnikiem, to on mnie może kosztować 8-9% w skali roku. W skali trzech lat (a tyle trwa budowanie) – 25-30%. Nawet więc jeśli mam 60-70% rentowności brutto na samym budowaniu (albo więcej), to jak dojdzie koszt finansowania i podatki, to zostanie 20-30%. To nadal nie jest zły pieniądz.

Dlatego Michał Sapota nie miał problemu z pozyskiwaniem setek milionów złotych od inwestorów, którzy tak właśnie chcieli lokować kapitał. I z tego samego powodu notowania akcji spółek deweloperskich na giełdzie w ciągu ostatnich lat się podwoiły i rosły trzy razy szybciej niż ogólny indeks akcji WIG.

indeks akcji spółek deweloperskich na tle rynku
Indeks akcji spółek deweloperskich na tle rynku (indeksu WIG)

Wydaje mi się, że model biznesowy HRE po prostu nie wytrzymał wzrostu ceny pieniądza. Bo HRE tym różni się od typowej giełdowej spółki deweloperskiej, że nie finansuje się kredytami bankowymi ani obligacjami sprzedawanymi inwestorom giełdowym, tylko sprzedawało udziały w projektach z gwarancją ich odkupienia.

„Nie wiem, czy znają Państwo specyfikę inwestowania z HREIT – w skrócie: na potrzeby danej inwestycji powoływana jest spółka celowa, w której kupuje się określoną ilość udziałów. Wraz z zakupem udziałów dostaje się opcje CALL i PUT, które do dnia X pozwalają na wykup udziałów przez HREIT, a do dnia Y udziałowcowi”

– opisywał nam ten model biznesowy jeden z czytelników. A żeby inwestorzy byli bardziej podnieceni – czasem HRE dokładał kwartalne wypłaty „odsetek” (czyli zyski były wypłacane już w trakcie, a nie po zakończeniu projektu). W tym modelu od strony cash-flow dla inwestorów przypominało to raczej obligacje niż udziały.

Wzrost stóp procentowych sprawił, że warunki do działania dla wszystkich, którzy lewarują się pożyczonymi pieniędzmi, są trudniejsze. Nawet giełdowe spółki deweloperskie o ustalonej reputacji muszą dziś płacić 10-11% rocznych odsetek. W czasach niskich stóp procentowych płaciły 6-7%. Jest różnica, prawda? Skoro na zwykłych obligacjach rządowych mogę wycisnąć 7% rocznie, to ile musiałbym dostać, żeby zainwestować w nieruchomości razem z HRE? 15% rocznie?

To, co dla mnie – jako inwestora – jest niezbędnym minimum zysku, żeby inwestycja miała sens, z punktu widzenia dewelopera (zwłaszcza takiego, który nie ma innego źródła finansowania) jest kłopotem. Trzy lata projektu i już musi oddać 45% więcej, niż pożyczył. To już może „zjeść” rentowność projektu, nawet jeśli budowa kosztuje 6000 zł za metr, grunt 2000 zł, a sprzedaje się mieszkania po 12 000 zł za metr.

HRE: mało kapitału, wysoki „lewar” i drogi pieniądz

Zerknąłem do bilansu i wyników finansowych dewelopera Develia, którego gabaryty mogą przypominać skalę działania HRE. Przy aktywach rzędu 3,5 mld zł i własnym kapitale na poziomie 1,5 mld zł oraz zysku netto 400 mln zł zadłużenie długoterminowe nie przekracza w tej firmie 750 mln zł. Czyli nawet gdyby żaden stanęły wszystkie budowy, zysk netto spadłby do zera i żaden inwestor nie chciał firmie pożyczyć więcej pieniędzy, to ona ma we własnym kapitale dwa razy tyle pieniędzy, niż pożyczyła.

A HRE? Jej finansowa część to – przypomnę – 1,2 mld zł kapitału (w 2022 r.) i mniej więcej tyle samo zadłużenia (według danych na koniec 2022 r.). Przychody ze sprzedaży wyniosły 300 mln zł, a zysk netto – raptem 30 mln zł. Ani kapitał własny (31 mln zł), ani rentowność nie zostawiają rezerwy na wypadek, gdyby coś poszło nie tak z pozyskiwaniem kapitału, czyli z lewarem. Albo z rentownością biznesu.

Na pierwszy rzut oka mały kapitał i niska rentowność nie powinny być problemami – inwestorzy mają udziały w spółkach i jeśli z budową się coś opóźnia, to po prostu… nadal mają udziały w spółkach, które osiągną zysk później, albo (w złym scenariuszu) wcale. Tyle że HRE po pierwsze gwarantowało odkup tych udziałów w określonym terminie (w ramach opcji), a po drugie – czasem gwarantowało te nieszczęsne kwartalne odsetki.

Gdy projekt jest opóźniony, inwestorzy chcą pieniędzy. Nie mogą ich dostać, bo mieszkania nie są jeszcze zbudowane ani sprzedane. Mają roszczenia do firmy, ale ta ma niski kapitał i niewielkie zyski, więc nie weźmie na klatę tych roszczeń. I jest klops. Czyli restrukturyzacja. Do tego dołożyło się zapewne przeinwestowanie, czyli prowadzenie działalności w skali większej, niż to było do ogarnięcia przez tego typu strukturę. Wiadomo, gdy koniunktura jest dobra, chce się wycisnąć z „interesu” jak najwięcej. Bo im większy lewar, tym większe potencjalne zyski.

Czytaj więcej o tym: Gigantyczne zyski deweloperów. Ich akcje mocno podrożały dzięki hossie nieruchomościowej. Ale czy nadal warto je kupować?

Układ, czyli „tylko” czas dla drużyny czy…?

Pytanie, czy przypadkiem nie było tak, że wypłaty tych odsetek „upfrontowych” nie pochodziły w jakiejś części od nowych inwestorów „kupujących” świeże projekty. To byłby kiepski scenariusz, ale nie wiemy, jaka była skala tych projektów, które płaciły odsetki (a nie tylko oferowały opcję wykupu udziałów przez HRE po określonej cenie).

Od początku tego roku HRE nie sprzedaje już udziałów, tylko oferuje klasyczne pożyczki (to pokłosie wspomnianej decyzji UOKiK, a przede wszystkim wprowadzonego od listopada ub. r. zakazu publicznego oferowania udziałów w spółkach z o.o.). Nie wiadomo z jakim skutkiem, w każdym razie robi to pod nową marką – EQ Real Estate.

Gdyby model biznesowy opierał się na finansowaniu „upfrontowych” wypłat z wpłat nowych inwestorów, a nie z zysków pochodzących z wcześniejszych projektów (a przecież te zyski były i się chyba nie rozpłynęły w całości, HRE wypracowało 30 mln zł zysku netto w 2022 r. i pewnie też jakiś zysk w 2023 r.), lecz to mogłoby to oznaczać, że nie ma pewności, iż inwestorzy odzyskają w pełni pieniądze.

Ale – podkreślam – to czysta spekulacja. Równie dobrze może być tak, że opóźnione projekty się „domkną”, mieszkania się sprzedadzą, a inwestorzy dostaną kasę, tylko trochę później. Zaś wniosek o restrukturyzację wynika z tego, że dziś grupa nie ma płynności, ale ma majątek, który trzeba spokojnie spieniężyć. Potrzebuje więc ochrony przed wierzycielami, żeby zrobić to w sposób optymalny (a nie z nożem na gardle, bo wtedy źle się spienięża). Czas może pomóc, zwłaszcza jeśli rząd pójdzie z pomocą, czyli z kolejnym programem tanich kredytów.

Przyspieszone postępowanie układowe, którego chce HREIT, polega na tym, że sąd – po tym, jak uzna, że spółka złożyła potrzebne dokumenty i spełnia warunki – wyznacza nadzorcę, który składa przygotowany w porozumieniu z dłużnikiem plan restrukturyzacji oraz spis wierzytelności. W tym planie jest napisane, kto i kiedy ile pieniędzy ma otrzymać i jak spółka ma działać, żeby te pieniądze na spłatę wierzycieli uzyskać. Więcej szczegółów o procedurze jest tutaj.

Sędzia-komisarz całą rzecz zatwierdza i zwołuje zgromadzenie wierzycieli, które też musi się zgodzić na układ. Jeśli jest zielone światło, to plan idzie do realizacji. Bardzo bym chciał ten plan zobaczyć, bo jego wygląd będzie weryfikował wszystkie spekulacje, które snułem powyżej. Z niego będzie wynikało, jaka jest realnie sytuacja poszczególnych projektów i prognozowana rentowność grupy jako całości.

Początek deweloperskiej bessy?

Era wysokich stóp procentowych to oczywiście czas weryfikacji dla biznesu deweloperskiego. Kto w zbyt dużym stopniu finansował się obcym kapitałem, a jego model biznesowy nie gwarantuje wysokiej rentowności, może mieć kłopoty. Wydaje się, że duże firmy deweloperskie są bezpieczne (mają zbunkrowane kapitały z poprzednich tłustych lat oraz duże banki ziemi, które – w razie potrzeby – mogą upłynnić). Ale firmy z małym kapitałem i te, które pozyskują drogo pieniądze z rynku, mogą mieć kłopoty.

Na koniec jednak posmęcę: inwestowanie w nieruchomości co do zasady jest fajne. Nie dziwię się, że ludzie chętnie korzystają z opcji, w której wystarczy wpłacić 10 000 zł i mieć kawałek własności osiedla, które się za tę kasę zbuduje, a zysk ze sprzedanych mieszkań powędruje częściowo do kieszeni inwestorów.

Na Zachodzie takie inwestowanie na rynku nieruchomości dostępne dla każdego działa jako regulowany, notowany na giełdzie model prawny zwany REIT, z reguły oparty jednak na najmie już istniejących nieruchomości. Inwestorzy otrzymują cały zysk z najmu, spółki składają co kwartał sprawozdania i cały zysk mają obowiązek wypłacać inwestorom. Ale po pierwsze to nigdy nie jest samograj (biznes może się nie „spiąć”), a po drugie trzeba brać pod uwagę stosunek ryzyka do potencjalnego zysku.

Po sieci ostatnio krążył taki minikomiks, którego tematem jest nadmierny optymizm w sprawie inwestowania w nieruchomości. Dziwnym trafem jego tematem jest akurat ta firma:

W wersji występującej na Zachodzie REIT to jest przedsięwzięcie regulowane i nadzorowane oraz oparte (!) na już zbudowanych nieruchomościach. A w polskiej (zaledwie HREIT-opodobnej) – nie. Gdyby HREIT działał na giełdzie, musiałby być też bardziej przejrzysty. Jego rentowność, przychody ze sprzedaży, koszty działalności byłyby podawane jak na patelni. HRE się na to nie zdecydowała.

Czy powinna w związku z tym oferować udziały zwykłym ludziom? Cóż, spółki z o.o. też mogą mieć drobnych udziałowców, nie ma w tym nic tajemniczego. Ale tutaj w niektórych przypadkach te udziały przypominały obligacje. I to już jest problem.

Jeśli mogę mieć 7% rocznie z obligacji rządowych i 10-11% rocznie z obligacji dewelopera notowanego na giełdzie, który co kwartał składa sprawozdania finansowe i ma ogromny własny kapitał, to dlaczego miałbym kupować kawałek osiedla budowanego przez grupę, która musi pozyskiwać kapitał drożej i „wisi” na tym pożyczonym kapitale niemal w 100% (bo własnego ma niewiele)?

———————–

CHCESZ ZAPLANOWAĆ ZAMOŻNOŚĆ? PRZECZYTAJ KONIECZNIE! Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.

———————–

Każdy czasem popełnia błędy w inwestowaniu. Dlatego nie mam nic do ludzi, którzy ulokowali pieniądze w HRE. Pod warunkiem że zainwestowali w ten sposób tylko 5-10% wszystkich swoich oszczędności. Zaryzykowali, bo zapewne uznali, że relacja zysku do ryzyka jest dla nich korzystna (czy realnie była, to inna sprawa). Ryzyko w pewnej mierze się ziściło i nie wiadomo, jak będzie z zyskami oraz z kapitałem. Być może niektórzy byli wprowadzani w błąd przez sprzedawców i myśleli, że kupują coś z gwarantowanym zyskiem. Ale to też na razie tylko domysł. Jeśli domysł się zamieni w fakt, kłopoty HRE będą większe.

Czasem człowiek wie, że wchodzi w coś ryzykownego, ale wierzy, że i tak zdąży wyjść z zyskiem adekwatnym do ryzyka (czasem się udaje, a jak się nie udaje, to się czasem mówi, że „doradca oszukał”). Ale właśnie po to jest dywersyfikacja, żeby to się mogło zdarzyć tylko dla 5-10% pieniędzy, a nie dla wszystkich oszczędności.

Poza tym życzę, żeby to się wszystko dobrze skończyło i nie przekształciło w grubą aferę. Żeby Michał Sapota „posprzątał”, naprawił błędy, spłacił wierzycieli w 100%, wyciągnął wnioski i dopiero wtedy ewentualnie wrócił do gry. Ale już mniej ryzykownej (zwłaszcza dla tych, którzy w przyszłości być może powierzą mu pieniądze).

Masz w tej sprawie coś do powiedzenia? Napisz komentarz pod tekstem albo e-mail na maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl

————

GDZIE DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT? 

Obawiasz się zmian w podatku Belki? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl.

————–

Zapraszam do posłuchania najnowszych PODCASTÓW „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”:

Podcast>>> CYBERNIEBEZPIECZEŃSTWA NA WAKACJACH: Wakacje to czas, w którym czyhają na nas specyficzne cyberniebezpieczeństwa. Jak kupować bilety na pociąg, samolot lub za hotel, żeby nie dać się okraść? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na nas w hotelowych i publicznych sieciach wifi? Jak bezpiecznie korzystać z internetu na wakacjach? Te pytania zadaję gościniom kolejnego podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” – a są nimi Julia Lisowska-Wenta (senior security analyst z zespołu ds. przeciwdziałania przestępczości) oraz Karolina Czwarno-Kos (leading security officer pionu bezpieczeństwa) z BNP Paribas Bank Polska. Zapraszam do posłuchania

>>> ZDRADZAMY SEKRETY KANTORÓW. Jeśli wyjeżdżasz na zagraniczne wakacje, to zapewne przed wyjazdem odwiedzisz kantor. W „Finansowych Sensacjach Tygodnia” rozmawiamy z Aleksandrem Pawlakiem, właścicielem kantorów o tym, kiedy i gdzie wymieniać waluty, jak to robić, jak bezpiecznie przewozić pieniądze oraz czy wyjeżdżając do egzotycznego kraju zabrać tam dolary (i wymieniać je na miejscu), czy lokalną walutę kupioną w kraju. I jak korzystać z bankomatów za granicą, żeby się nie naciąć. Oraz czy da się zwrócić kantorowi nie wykorzystane na wakacjach pieniądze. Zapraszam do posłuchania!

>>> CZY ZACZĘŁA SIĘ KOREKTA CEN MIESZKAŃ? W kolejnym odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” w składzie 3M (Maciek Jaszczuk, Maciek Danielewicz i Maciek Samcik) analizujemy sytuację na rynku nieruchomości. Czy rzeczywiście to możliwe, że zaliczy on twardą korektę? A może ona już trwa? I co na to deweloperzy? Czy są w stanie ją zablokować? Drugim tematem podcastu jest jazda pod prąd na rynku pracy, czyli… wydłużanie tygodnia zamiast jego skracania. Takie pomysły są realizowane właśnie na południu Europy. Skoro ludzie chcą więcej zarabiać, a jednocześnie brakuje rąk do pracy, to może niech… pracują więcej? Czy ten trend dotrze i do nas? Zapraszamy do posłuchania!

Zobacz najnowsze wideofelietony i wideorozmowy „Subiektywnie o Finansach”:

zdjęcie tytułowe: HRE/EKF

Subscribe
Powiadom o
74 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Sławek
4 miesięcy temu

Na Facebooku jest grupa „Poszkodowani przez HREIT”. Ostatnio jest tam bardzo gorąco. Przeczytałem, że długi HREIT wynoszą ponad 1 miliard złotych i pojawił się pomysł, że te pieniądze zostaną pozyskane na sprzedaży ziemi. Bank ziemi, którym obecnie dysponuje HREIT ma wartość około 3 miliardów złotych. A tak pół żartem, oby nie na serio- PROGRAM #NASTART POTRZEBNY NATYCHMIAST.
Co do jednej z twarzy HRE, to już dawno zaczęły powstawać memy tego typu:

screenshot_20240722-094234-2232
Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

I oby żaden nowy program rządowy nie wszedł w życie, a na rynku deweloperów pojawiła się miotła, która oczyści go z najsłabszych graczy.

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Bo deweloperem się jest a nie bywa Panie Macieju. Dużo ludzi z przypadku w ostatnich latach nimi zostało myśląc, że tam są złote góry i tak było w 2020 – 2021 ale to się skończyło. I o dziwo problemem nie jest brak chętnych na mieszkania lub domy a niska zdolność kredytowa potencjalnych klientów. Trochę ruch ze 3 – 4 miesiące było jeszcze w tamtym roku ze względu na BK2%. Niestety stopy procentowe zrobiły swoje i ludzie zarabiający w okolicy minimalnej lub trochę więcej nie przechodzą przez sito w banku. Natomiast znam kilku deweloperów budujących ze środków własnych i nie narzekają… Czytaj więcej »

RAFAL
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Gruby lewar z reguły się żle kończy . Taki Forex . Chyba ,że zakład na CHFPLN . Tu obstawiając Sell w 2008 mimo że rynek wskazał Buy to jest się WIN . Wiborowcy już też złozyli swoje ,,krzywdy” w TSUE . Nikomu nie podoba się drogie finansowanie . Teraz jeden z deweloperów stara się o środki poprzez obligi . Też coś ok 11 proc w 1 okresie .Tanie finansowanie .

RAFAL
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Wszystkie poprzednie ,,ściecia ” powiązanie z Leszkiem C. Teraz coś nowego.

Stef
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

był jeszcze get Back?

Hiacynth
4 miesięcy temu

> Jeśli mogę mieć 7% rocznie z obligacji rządowych i 10-11% rocznie z obligacji dewelopera notowanego na giełdzie Może warto by było popełnić artykuł na temat właśnie obligacji deweloperskich/korporacyjnych na Catalyst? Są one nawet łatwiej dostępne niż obligacje rządowe, mają bardzo atrakcyjne oprocentowanie, no i ryzyko jest znacznie mniejsze niż w tych wszystkich wynalazkach inwestycyjnych pokroju „HREIT” czy podobnych inwestycjach spekulacyjnych (które często ocierają się o zwyczajne oszustwa). Myślę że popyt na tego typu rzeczy byłby dużo mniejszy gdyby ludzie mieli świadomość że catalyst jest dostępny dla przeciętnego śmiertelnika i jak znaleźć atrakcyjne emisje obligacji od dużych stabilnych firm. Sam w obligacjach korporacyjnych mam… Czytaj więcej »

Belbeniusz
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

„o obligacjach korporacyjnych, ale konkretnie o deweloperach to nie”

Tylko że u nas piszemy o obligacjach korporacyjnych, to wychodzi prawie to samo (dobra jest jeszcze obsługa długów).
Spoza tych 2 branży chyba tylko PCC Rokita ostatnio coś wypuszczało. Tak że ten rynek jest mało zróżnicowany.

Stef
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

obecnie jeden z dużych warszawskich deweloperów proponujęe 5,5%+ WIBOR za swoje obligacje.

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Cena 1 m2 w sprzedaży na pewno przekroczy 15000 złotych. To proste: budowa 6500 złotych za 1 m2, średnio 2 m2 gruntu wchodzą w 1 m2 mieszkania więc następne 4000 złotych dochodzi, ze 4000 złotych odsetek od obligacji i już mamy prawie 15000 złotych bez marży dewelopera. No to doliczmy marżę 10% od całości i mamy 160000 złotych. Czas realizacji od pierwszej wizyty w urzędzie z papierami do pozwolenia na użytkowanie to około 3 lat, więc ta cena przy dzisiejszej inflacji realnej to jeszcze nie jest najgorsza. Tylko dziwi mnie jedno, skoro deweloper ma finansowanie z rachunku powierniczego a jeszcze… Czytaj więcej »

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W Warszawie ostatnio deweloper kupił 3 ha od rolnika za 70 milionów czyli 2300 za 1 m2, powierzchnia zabudowy to zazwyczaj 30% drugie tyle części wspólne w bloku takie jak klatki schodowe no to te 2 m2 wejdą w 1 m2 mieszkanie więc 4600 jak nic dojdzie do ceny 1metra. Za drogi na takim osiedlu też przecież ktoś musi zapłacić.

Andrzej
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Artur przestań spekulować skoro nie znasz tematu! Brednie opowiadasz aż uszy bolą. Deweloper buduje na gruntach wielorodzinnych i wielokondygnacyjnych. Nie ma zabudowy dla niego takiej jak przy domach jednorodzinnych! Przyjęcie przy budowie bloków: 1m2 mieszkania to 0,5m2 gruntu jest bardziej oddające rzeczywistości.

Andrzej
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

2m2 gruntu w 1 m2 mieszkania? Hahaha gdzie na jakiej inwestycji?????

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Hiacynth

A Pana obligacje korporacyjne są zabezpieczone? Jeśli tak to w jaki sposób bo z tego co wiem to niektóre zabezpieczenie to lipa. No i ile Pan z nich wyciąga %?

Hiacynth
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Różnie bywa, zwykle większe i stabilniejsze firmy nie oferują obligacji zabezpieczonych. Zysk na teraz to WIBOR 3M + 3/4%, czyli średnio okolice 10%.

RAFAL
4 miesięcy temu
Reply to  Hiacynth

A słyszałes o Gancie ,getbscku , obligacjach idea i Getin Noble?

Hiacynth
4 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Tak, słyszałem. W obligacje inwestuje podobnie jak w spółki giełdowe – upewniam się najpierw czy rozumiem business model firmy, przeglądam ostatnie raporty finansowe, i dopiero wtedy kupuje. Ale wiadomo, zawsze jest ryzyko, dlatego mój portfel inwestycyjny jest zdywersyfikowany rożnymi klasami inwestycji… Nawet jeśli jedna ze spółek których mam obligacje zbankrutuje (ryzyko które oceniam na bardzo niskie, ale nie zerowe), to nie będzie dla mnie to jakoś specjalnie bolesne.

RAFAL
4 miesięcy temu

Getbeck był na giełdzie i składał sprawozdania( do czasu ) . WGI miało licencję KNF .

Marco
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

O co chodzi z akcjami Energa SA?

Marco
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie było żadnego przymusowego wykupu. Energa SA pozostała na GPW.

Radek
4 miesięcy temu

„Nie jest to wydmuszka, ani firma-krzak”

Pytanie:
kto na koniec pójdzie w samych majtkach? Inwestorzy? Czy prowadzący te „biznesy”, którzy przez kilka lat zbierając wpłaty, mogli wypłacać sobie grube wynagrodzenia, postawić domy, kupić wypasione auta i zabezpieczyć kilka milionów na przeżycie do końca swoich dni?

0xmarcin
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W USA jest reguła że founderzy nie pobierają wynagrodzenia dopóki firma nie ma przychodów. To sprawia że jest większy zapał żeby owy prototyp komuś sprzedać…

Mateusz
4 miesięcy temu

Czy to HRE to fundusz REIT który odkupuje od emerytów mieszkania za jakąś tam dopłatą do ich emerytur? Czy coś tu u Pana było o takich funduszach, tych przejmujących od emerytów mieszkania?

Stanisław Mel
4 miesięcy temu

Absolutnie ma to cechy piramidy finansowej, czyli ściągamy kasę, uspokajamy inwestorów rzekomo niezwykle cennym majątkiem i biznes się kręci. To jest taka – na roboczo to nazywam – „miękka piramida”. Chodzi o to, że inicjator wie, że jest to biznes co najmniej podwyższonego ryzyka, ale udaje, że nie wie i „dokłada wszelkich starań”. Tyle, żeby Sąd albo Syndyk kupili taka ściemę i np. nie odebrali zwykłego zarządu. I tak można ciągnąć latami. Takie miękkie piramidy to większość biznesu kondo-hoteli a obecnie apartamentów inwestycyjnych. Ludzie wpłacają kasę, plus tzw. gwarantowany najem kupuje inicjatorowi biznesu czas, mechanizm działa mniej więcej do poziomu… Czytaj więcej »

Jacek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Z wierzchu piękne,ale zamiast prawdziwego kruszywa użyto potłuczonych kibli.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Stanisław Mel

[CENZURA-red, spam]

Stef
4 miesięcy temu
Reply to  Stanisław Mel

no właśnie na forach się ludzie pocieszające ze grunty są warte 3 mld, tylko kto je wycenił, po drugie to jest wycena jak ktoś chce kupić, a jak będą musieli nagle je sprzedać to cena będzie zupełnie inna.

Stef
4 miesięcy temu
Reply to  Stanisław Mel

Na YouTube był bardzo fajny program jak rynek kondo hoteli z gwarancja zysku się skończył w Australi. Niestety gdzieś mi link przepadł.Ta gwarancja jest nic nie warta.

RAFAL
4 miesięcy temu

Następna afera mennica 24 . A muało być eldorado.

Lukasz
4 miesięcy temu

To Palikot na zdjeciu czy mi sie wydaje?

Jacek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Może także „filozoficzne podejście do zarabiania pieniędzy”? 😉

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Lukasz

Niepodobny do Janusza.

Stef
4 miesięcy temu

Z czego oni wypłacali kwartalne odsetki jak proces budowy bloku to 18-21 miesięcy i przez ten czas kapitał nie generował zysku? Uwzględniając uzyskanie PnB to nawet 36 miesięcy.

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Stef

Pewnie z wpłat następnych, klasyczny przykład piramidy.

Stef
4 miesięcy temu

jest jeszcze jeden problem. Na kilku inwestycjach widać np. elewacje pokryta styropianem ale nie otynkowaną i zdjęte rusztowanie. Może to sugerować ze pod wykonawca nie dostał pieniędzy i zszedł z budowy. jak się takie info rozniesie na lokalnym rynku to NIKT już nie będzie dla nich pracował, chyba, że na przedpłacie 100%.

Ralf
4 miesięcy temu

Sapota zjadł zęby na nieruchomościach, a Murapol jest synonimem dobrego i solidnego dewelopera, bo rozliczył dużo budów?!
Rozumiem, że z punktu widzenia ostrożności procesowej musicie wygładzać teksty, ale posuwać się do takich eufemizmów?!

Ralf
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To proszę popytać ludzi, którzy z nim mieli okazję współpracować…
Taki jest wydźwięk tekstu, że Murapol to solidna firma, bo dużo wybudował.
Przede wszystkim Panie redaktorze, Murapol nie jest firmą budowlaną, tylko prawniczym konglomeratem z rozbudowanym działem specjalistów od Excela. Umowy skonstruowane tak, żeby rżnąć w d… wszystkich wokół – od klientów, poprzez współ(pracowników), na podwykonawcach skończywszy.
A od patrznia na ich pato-produkty oczy bolą, jeżeli ktoś ma nawet elementarne wykształcenie inżynierskie.
Niestety to państwo z dykty stworzyło takie ramy prawne, że takie patusy mają się dobrze.

Joanna
4 miesięcy temu
Reply to  Ralf

Murapol jest taki, że „bedzie” 🙂 Widziałam zarówno zamkniete inwestycje, jak i ich umowy, tyle, że w czasach chyba jeszcze trudniejszych dla nabywców, bo mozna było stracić każdą zalizke wpłacona deweloperowi i dopiero po fali upadków deweloperów ok. 2005 – 2012 (?) zmieniono funkcjonowanie rynku deweloperskiego. W tamtych czasach Murapol już był i udało mu się nie upaść. Zakładając, że HRE wzieło sobie prezesa z doświadczeniem deweloperskim, to jak dla mnie zabieg marketingowy, bo mogli wziąć kogoś równie dobrze z funduszy inwestycyjnych, ale chcieli wyglądać jak deweloper z doświadczeniem, bo o czasach upadłości deweloperskich juz większość populacji , ekosystemu zwanego… Czytaj więcej »

Dawid
4 miesięcy temu

Widzę – jest CENZURA na SOF.
Straciłem w Amber Gold i WSZYSTKIE INSTYTUCJE -celowo utrudniają dochodzenie swoich Roszczeń

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Proszę sobie wyobrazić, że Sądy / Prokuratury dają OCHRONĘ PRAWNĄ / PARASOL OCHRONNY dla Spółek, które prowadziły konta bankowe dla Amber Gold.
Santander Bank
Toyota Bank
Wybrali sobie KOZŁA OFIARNEGO BNP Paribas – (Wcześniej BGŻ S. A. ) – reszty Spółek nie ruszają
Piszę na trzeźwo – Przy Aferach Finansowych nie ma pomyłek

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Szanowny Panie Dawidzie u mnie w mieście było biuro Amber Gold i tam na witrynie były 2 kartki. Pierwsza lokata na 18,9 lub 19,9% a druga pożyczka na 9,9%. Był to rok 2012 a ja miałem dobrą lokatę w banku na 6% na 9 miesięcy. Pazerny i chciwy 2 razy traci. Ja odebrałem kapitał + odsetki a Pan dostał figę z makiem. Jakby na tych kartkach było odwrotnie to byłoby ok oprócz tego, że ta firma nie mogła używać nazwy BANK. Po latach widać, że ludzie niczego się nauczyli a chciwość to chyba jest jeden z grzechów głównych.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

MeritumBank miał lokaty na 3 miesiące – 12 % (Jakoś 2, 3 Banki miały oferty średnio 9 – 12 % – tylko krótki okres )
Założyłem na 10 % i 13 %.
Aha – mam rozumieć – fajnie, że Sądy / Prokuratury dają OCHRONĘ PRAWNĄ / PARASOL OCHRONNY dla Spólek:
Santander Bank ?
Toyota Bank ?

Artur
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Jeśli pamiętam to 6% to był rekord ale nie o to chodzi nawet nie o ochronę ze strony Państwa tylko o to, że Pan sam nie zadbał o bezpieczeństwo swoich pieniędzy. Pisałem wcześniej o 2 karkach na ich witrynie biurowej już to powinno dać do myślenia a jak trwoga to Boga.

Joanna
4 miesięcy temu

To ja dla odmiany napiszę coś bardziej radykalnego. Gdybym miała ładować pieniądze w reity po polsku to chyba bym bardzo musiała lubieć taką spółkę … albo wolałabym podarować pieniądze komuś na Patronaite. W Polsce o ile wiem, jedynym zabezpieczeniem rzeczywistym na nieruchomości jest hipoteka. I tutaj ktoś może powie, no ale oni to dopiero budują … no tak budują ale jest działka. Nie życze nikomu źle, ale tam było za mało kapitałów własnych, a nie ma ich, bo taki właśnie model biznesowy 🙁 Do tego wpłacane pieniądze – mogą być zwyczajnie przeznaczane np na wynagrodzenia zarządzających …. a ktoś kto… Czytaj więcej »

Joanna
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie ma za co ! Dla mnie jesteście przeglądem tego „co w trawie piszczy” i po prostu lubię Was czasem poczytać. Oszczedzacie mi sporo czasu na szukanie informacji, więc mam do Was dużo sympatii. Nie musze się z Wami zgadzać, ale najistotniejsze jest dla mnie to, że jeśli wyrażace jakąś opinię, analizujecie temat, to jest tam całkiem solidna argumentacja, która wyjaśnia Wasz punkt widzenia. Czytam Was kilka razy w miesiącu, czasem z przerwami, ale jednak 🙂 Robicie to na codzień i na moje odczucie Wasza wiedza o tym, co się gdzie dzieje, w starciu rózne typy Korpo vs szary Kowalski… Czytaj więcej »

Joanna
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Oby były i wystarczały !

Paweł
4 miesięcy temu

Mam w HREIT 75 tys. To niestety więcej, niż 5-10% oszczędności, o których Pan pisze 🙁 Wszedłem w to 2,5 roku temu, bo dwoje znajomych mi to polecało. Oni dostali już swoje pieniądze wraz z obiecywanym zyskiem. Przez dwa lata dostawałem co kwartał odsetki, po dwóch latach, kiedy skończyła się umowa, dostałem propozycję przedłużenia jej o kolejne dwa lata, tym razem już na zasadzie pożyczki (po sprawie z UOKiK). Zgodziłem się, bo pieniądze nie były mi wówczas potrzebne. Cóż, to był błąd. Uwierzyłem doradcy finansowemu. Bardzo lekko mnie zaniepokoiło, że „moja” inwestycja ma bardzo duże opóźnienie. Chodziło głównie o przełożenie… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu