21 lipca 2024

Program tanich kredytów hipotecznych #naStart jest coraz dziwniejszy. Bez limitu ceny metra kwadratowego i… bez żadnych limitów dla niektórych

Program tanich kredytów hipotecznych #naStart jest coraz dziwniejszy. Bez limitu ceny metra kwadratowego i… bez żadnych limitów dla niektórych

Program tanich kredytów hipotecznych #naStart jest coraz dziwniejszy. Bez limitu ceny metra kwadratowego i… bez żadnych limitów dla niektórych rodzin. A dla pozostałych: z ruchomą wartością zarobków kwalifikującą do udziału w programie, z uzależnionym od miejsca zamieszkania „kontyngentem” nisko oprocentowanych pieniędzy oraz z różnym dla poszczególnych grup osób oprocentowaniem. Z limitem wieku dla niektórych i tylko na pierwsze mieszkanie, ale nie dla wszystkich. Nie za prosto? Mam pomysł jak to ulepszyć

W dalszym ciągu nie jest pewne czy rząd premiera Donalda Tuska wprowadzi program tanich kredytów hipotecznych #naStart, w kampanii wyborczej zapowiadany jako kredyt 0% na pierwsze mieszkanie. Już wiadomo, że żadnego kredytu 0% nie będzie, ale dziś nie jest pewne, czy będzie jakikolwiek program tanich kredytów. Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawiła się właśnie nowa wersja projektu ustawy o kredycie #naStart, przygotowana przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Ale czy zyska akceptację całego rządu, nie mówiąc już o Sejmie, w którym Lewica go może nie poprzeć?

Zobacz również:

Program tanich kredytów hipotecznych #naStart jednak będzie?

W dwóch słowach przypomnę jak ma „chodzić” program kredytów #naStart. W zależności od wielkości rodziny oraz od spełnienia kryterium dochodowego (dość łagodnego) każde gospodarstwo domowe ma mieć „kontyngent” taniego kredytu na pierwsze mieszkanie. Np. singiel będzie mógł dostać dopłatę do 200 000 zł kredytu, rodzina z jednym dzieckiem – 450 000 zł, a pięcioosobowa rodzina – do 600 000 zł.

Ten „kontyngent” będzie oprocentowany najwyżej na 1,5% w skali roku (w przypadku większych rodzin – niżej lub w ogóle nie będzie oprocentowany). A resztę kredytu będzie się już spłacało na komercyjnych zasadach, czyli z oprocentowaniem wynoszącym 8-9% w skali roku (przy obecnych stopach). Trzeba będzie mieć na całą kwotę zdolność kredytową, choć nie wiadomo czy banki będą to liczyły standardowo, czy „ulgowo” (tak było w poprzednim programie tanich kredytów).

Limit miesięcznych dochodów gospodarstwa domowego, wystarczający by „załapać się” na dopłaty do kredytu, ma być inny dla Warszawy (8400 zł dla singla, ale już 21 400 zł dla rodziny 4-osobowej), a inny dla pozostałych miast (np. w Krakowie i Poznaniu 7000 zł dla singla i 18 000 dla czteroosobowej rodziny, a we Wrocławiu i Gdańsku – 7700 zł dla singla i 19 800 zł dla czteroosobowej rodziny). Wydawało mi się, że chodzi o kwoty brutto, ale wychodzi na to, że tym razem to jest netto, czyli na rękę.

Dla największych miast będzie też nieco większy „kontyngent” taniego kredytu (np. w Warszawie dla singla będzie to 240 000 zł, a dla czteroosobowej rodziny – 600 000 zł), co ma być odpowiedzią na to, że w dużych miastach metr kwadratowy jest droższy, niż w mniejszych. Dla singli będzie ograniczenie wiekowe, powyżej 35 lat do programu nie będą mogli wejść.

Liczba „biletów” na tanie kredyty będzie ograniczona. W pierwszych dwóch kwartałach przyszłego roku ma wynosić po 20 000 kwartalnie, a potem po 15 000 na kwartał. To sporo, ale mniej niż w poprzednim programie „Bezpieczny Kredyt 2%”. Nowy program tanich kredytów hipotecznych będzie – zdaje się – nieco mniej „agresywny”.

Przy obecnych stopach procentowych banki miesięcznie sprzedają 10 000 kredytów na komercyjnych zasadach (przy niskich stopach sprzedawały 20 000), w czasie obowiązywania „Bezpiecznego Kredytu 2%” liczba kredytów skoczyła do 25 000 miesięcznie. Czyli na kwartał docelowy „kontyngent” ma być taki, jak w poprzednim programie przez miesiąc.

Czytaj też: Czy będzie realny spadek cen nieruchomości? Niektóre dane z raportu AMRON-SARFIN na to wskazują. Chyba że… rząd znów wszystko zepsuje

Dwie dziwne rzeczy w nowym projekcie kredytów #naStart

W nowej wersji projektu są dwie dziwne rzeczy. Po pierwsze nie ma żadnego limitu ceny metra kwadratowego mieszkania, które można kupić częściowo finansując się tanim kredytem. Widziałem, że większość z komentujących puka się w czoło, widząc ten punkt. Jeśli przyjmiemy, że każdy program tanich kredytów z definicji podwyższa ceny mieszkań, to limit ceny metra kwadratowego byłby tu jakimś ogranicznikiem. Jeśli się go pozbywamy, to popyt może „wywalić” ceny w kosmos.

Wydaje mi się, że w tym szaleństwie jest metoda. Każdy ogranicznik powoduje, że obie strony rynku do niego dążą albo próbują go ominąć, jeśli jest zbyt niski (np. mieszkanie tanie, ale miejsce parkingowe drogie jak złoto). Brak limitu ceny metra kwadratowego powoduje, że w interesie beneficjenta taniego kredytu jest, by w „kontyngencie” niskiego oprocentowania znalazło się jak najwięcej metrów.

Z drugiej strony limit ceny metra stymuluje budowanie tanie i niskiej jakości. Jeśli kogoś stać, to niech kupi sobie mieszkanie droższe, w którym „zmieści” mniej tanich metrów i więcej bardzo drogich – jego wybór. Dzięki temu popyt rozłoży się na różne metraże, lokalizacje i standardy, może per saldo wpływ programu na ceny będzie mniejszy. Wszystko i tak na koniec jest ograniczone zdolnością kredytową rodziny i wysokością wkładu własnego (im większy kredyt, tym więcej go potrzeba).

Druga rzecz jest jeszcze dziwniejsza: w nowym programie tanich kredytów w zasadzie nie ma żadnych ograniczeń dla rodzin z trójką dzieci i większych. Nie dość, że dla takich rodzin nie obowiązuje limit dochodowy (nawet miliarder może wziąć kredyt z dopłatą jeśli ma trójkę dzieci), to jeszcze rodzina może mieć już swoje mieszkanie i finansować kredytem drugie. Formalnie poprzednie powinna w ciągu dwóch lat sprzedać, ale można przepisać je np. na dzieci, więc to jest do ominięcia.

Jeśli to ma być program proadopcyjny, to to zaczyna mi się kleić. Sam dałbym ogłoszenie „dziecko tanio kupię lub wypożyczę”, gdybym miał w perspektywie najbliższego roku możliwość zakupu nieruchomości na wynajem, w której np. 600 000 zł kredytu mam na 0%. Nie ma lepszego biznesu. Wydaje się, że tego aspektu autorzy projektu nie przemyśleli, chociaż rozumiem ich motywację. Chodzi o to, żeby duże rodziny wymieniły mieszkanie na większe, a dotychczasowe „uwolniły”.

Cały projekt do poczytania tutaj

A może czas na coś prostszego?

Ogólnie rzecz biorąc miałbym tylko jeden postulat do rządu – jeśli już musicie mieć program tanich kredytów, to go uprośćcie. Ten jest totalnie „pojechany”. Inne kryterium dochodowe dla każdego gospodarstwa domowego (albo jego brak). Inny „kontyngent” taniego kredytu dla każdej rodziny. Dodatkowo obie te rzeczy różne w zależności od tego, w jakim mieście kupujemy nieruchomość. Poza tym inne oprocentowanie taniej części kredytu dla każdego typu rodziny.

Rozumiem, że problemem, który chce rozwiązać rząd jest wysoka cena pieniądza na rynku. Zgadzam się, 8-9% rocznie za kredyt hipoteczny to horrendum. Przyczyn tego stanu jest wiele (niska konkurencja na rynku bankowym, szybkie tempo zadłużania się Polski, niski popyt na kredyt, polityczna postawa NBP), nie jesteśmy w stanie szybko nic z tym zrobić. Więc chcemy mieć obejście w postaci taniego kredytu.

 

Jak tak, to może po prostu zróbmy kontyngent taniego (lub trochę tańszego) kredytu dla każdego. Chcesz kupić mieszkanie, to dostajesz 300 000 zł kredytu z oprocentowaniem takim, jakie powinno być „normalnie” – czyli 4% rocznie. Jak masz żonę, męża, dziewczynę, chłopaka, to łączycie limity. I macie 600 000 zł kredytu na normalnym, cywilizowanym oprocentowaniu. Proste, klarowne.

Jeśli chcemy ograniczyć wpływ programu na ceny mieszkań, to po prostu zmniejszamy limit. Nie 300 000 zł, tylko 100 000 zł na osobę. Im mniejszy „kontyngent”, tym finalny koszt całego kredytu będzie wyższy, więc zdolność kredytowa będzie potrzebna wyższa i mniej osób się załapie na możliwość zakupu nieruchomości na kredyt.

Chcemy pomagać bardziej tym, którzy mają mniejsze dochody? To zróbmy tak: jeśli masz w rocznym PIT zarobki poniżej jakiegoś poziomu, to dokładamy Ci do „kuponu na tani kredyt” jeszcze 100 000 zł (najlepiej żeby to była średnia z dochodów za ostatnich kilka lat). Masz dziecko? W porządku: za każde dziecko dokładamy 100 000 zł.

Takie dopłaty – skoro już ktoś wymyślił, że muszą być (moim zdaniem nie muszą, ale nie jestem politykiem i nie muszę wygrać wyborów) – oczywiście i tak podniosłyby ceny mieszkań, ale byłoby to po części przyspieszenie naturalnego procesu wzrostu popytu na kredyty wskutek obniżki stóp procentowych. Kiedyś ona nastąpi, tak czy siak. Wtedy kredyty będą „naturalnie” tańsze i będzie na nie większy popyt. Rząd może to de facto częściowo przyspieszyć i rozłożyć w czasie.

Fatalne jest to, że jedna czwarta przeciętnego Polaka żąda, żeby rząd dopłacał do mieszkań. Jednocześnie co najmniej dwie trzecie z tego samego Polaka przyznaje, że te dopłaty podnoszą ceny mieszkań. Niekonsekwencja? Być może tylko pozorna, bo Polak uważa, że te wyższe ceny mieszkań to zapłacą inni, a jemu rząd tylko dopłaci. Sprytni jesteśmy, co?

wykres pokazujący, że większość Polaków uważa, iż dopłaty do kredytów powodują wzrost cen mieszkań

Jak zrobić, żeby te „kontyngenty” tanich kredytów nie były wykorzystywane do zakupów mieszkań na wynajem? Zamiast nakładać ograniczenia na programy typu #naStart może należałoby zadziałać polityką podatkową? Podatek od zysków z najmu to trudny temat (obecny ryczałt 8,5% to znacznie mniej niż podatek Belki od zysków np. z obligacji, ale jest liczony od przychodów, co też ma sens), ale być to jest czas na podatek od rynkowej wartości nieruchomości?

Program tanich kredytów hipotecznych: mniejsze zło?

Jedno jest pewne: jeśli najem nie będzie jakoś szczególnie dochodowym przedsięwzięciem (choć też jest potrzebny, zwłaszcza że nie mamy zbyt dużego segmentu najmu instytucjonalnego), to mniej będzie chętnych, by lewarować się kredytem, żeby kupować mieszkanie w celu innym, niż mieszkaniowy. Pytanie jak to osiągnąć. Może podatek Belki od zysków z inwestycji powinien być mniejszy, co relatywnie by poprawiło atrakcyjność inwestowania np. w obligacje, zamiast w mieszkania?

Żaden program tanich kredytów nie jest dobry, bo każdy jakoś-tam rozregulowuje sytuację (poniżej macie link to tekstu o Finlandii, w której ceny mieszkań nie rosną, bo nie ma tam takich programów). Ale jeśli już jakiś mamy mieć, to może nie taki, w którym każdy „klient” takiego kredytu ma inne oprocentowanie, inną kwotę maksymalną i inny próg wejścia (w sensie dochodów i wcześniej posiadanych nieruchomości). To powinno być proste i możliwie nieinwazyjne. Co o tym myślicie?

Czytaj też: Jest kraj w Europie, gdzie mieszkania (niemal) nie drożeją. Tak się wygrywa walkę ze spekulantami na rynku nieruchomości?

Posłuchaj też podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”: Czy zaczęła się korekta cen mieszkań? Jak zareagują deweloperzy? Wciąż mają w ręku skuteczną broń

Zobacz też wideokomentarz z cyklu „SoF komentarze i opinie”:

zdjęcie tytułowe: Murapol

Subscribe
Powiadom o
98 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Janek
4 miesięcy temu

Chyba się Pan myli bo M. Wielgo zachwala i dopłaty i deweloperów ogólnie, a taki „niezależny” specjalista przecie ma rację

Stef
4 miesięcy temu
Reply to  Janek

Ciężki wybór dwóch byłych dziennikarzy GW. W tym jeden „niezalezny” wybitny ekspert od rynku nieruchomości a drugim jest Pan Maciej. Komu ufać
?

Stef
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

proponuję ciekawy temat na artykuł Barosz Turek czy jest Kasandrą. kilka firm którym ostatnio doradzał zostało albo zlikwidowane albo są w restrukturyzacji, Getback, Lionsbank,Hreit….

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Janek

Marek Wielgo czyli jak sie sam nazywa „ekspert” gethome.pl i rynekpierwotny.pl, czyli portali ktorym jak najbardziej zalezy na tym zebysmy wszyscy sie zrzucali na wzrost cen mieszkan? No tego nikt sie nie spodziewal….

Stefan
4 miesięcy temu

Kwoty dochodów pierwotnie były brutto, ale deweloperka posmarowała jeszcze bardziej i są netto. Ktokolwiek przepchnie to w sejmie jest u mnie skreślony na zawsze w wyborach. Wszędzie spam o „gniazdownikach” i inne takie bo deweloperka już dała łapówki i musi to przepchnąć. Poprzedni program upłynnił małe klitki to teraz czas na większe stąd takie a nie inne złożenia programu. Nikt tego nie chce poza przygłupami z sejmu

Stef
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Moim zdaniem to będzie ostatni moment żeby sprzedać swoje używane mieszkanie. Po tym programie zostanie już tylko ciemność.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Stefan

Akurat netto jest rozsądne. Dlaczego miałbyś być karany za te że musisz dużo oddawać państwu?

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Stefan

@Stefan – w samo sedno. U mnie też będzie skreślony na zawsze w wyborach. Tylko co robić jak wszyscy już będą skreśleni? Jeżeli PO, PiS i reszta chce dopłat, to niech finansują to ze swoich pieniędzy lub niech rozdają swoje nieruchy (mają ich od groma), a od moich nie się <autocenzura>, bo te programy tylko potęguje problem (wzrost cen dla pozostałych circa 95% kredytobiorców), a nie go rozwiązują. Rozwiązanie (jedno z wielu możliwych) przedstawił Pan Redaktor w artykule o Finlandii. Wystarczy kilka działań: opodatkowanie ala kataster, szczególnie działek pod budowę trzymanych tylko w celach inwestycyjnych (zniechęca do zakupów jako długoterminowego… Czytaj więcej »

Patryk
4 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Do tego dodałbym jeszcze przymuszenie władz lokalnych do uaktywnienia ich zasobów mieszkaniowych. Przede wszystkim przez przemodelowanie systemu przydziału i dziedziczenia lokali komunalnych. Do tego trzeba zmusić/umożliwić urzędom miast wyremontowanie i wynajęcie pustostanów. Posłużę się przykładem z mojego podwórka, gdzie Gdańskie Nieruchomości mają 700 niezamieszkanych lokali komunalnych, z którymi nic się nie robi (dane z 2021 r.). Niestety w chwili obecnej problem cen mieszkań urósł do tego stopnia, że bez interwencji Państwa nie uda się go rozwiązać w szybkim czasie.

TomR
4 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Mamy coś takiego jak inflacja, czyli za dużo wyprodukowanych pieniędzy w stosunku do przedmiotów na rynku. W tej chwili wyszło tak, że ten nadmiar pieniędzy (inflacja) poszedł sobie na rynek nieruchomości, powodując zwyżki cen na nim. Jeżeli sztucznie, prawnie, podatkowo itp. ograniczy się możliwość zrzucania nadmiaru pieniędzy na rynek nieruchomości, to ten nadmiar pieniędzy pójdzie sobie gdzieś indziej, potencjalnie czyniąc większe szkody niż gdy jest na rynku nieruchomości. Np. jak nadmiar kasy przerzuci się na rynek miedzi czy rud miedzi i doprowadzi do chomikowania zasobów tam, to może zdechnąć przemysł elektryczny, a wraz z nimi cywilizacja. Jeżeli natomiast się sztucznie,… Czytaj więcej »

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Stefan

a do tego Twitter (teraz X) zalany jest komentarzami botow (na dzis jest ich ponad 90), ktore na jedno kopytlo powielaja „kredy naStart raczej pomoze Polkom i Polakom… ceny nieruchomosci rosly i beda rozly bo byla inflacja”

Przeciez to sie nadaje do zbadania przez sluzby antokorupcyjne

Radek
4 miesięcy temu

„Fatalne jest to, że przeciętny Polak żąda, żeby rząd dopłacał do mieszkań. Jednocześnie ten sam Polak przyznaje, że te dopłaty podnoszą ceny mieszkań. Niekonsekwencja? Być może tylko pozorna, bo Polak uważa, że te wyższe ceny mieszkań to zapłacą inni, a jemu rząd tylko dopłaci. Sprytni jesteśmy, co?” Temat trudny, bo złożony. Polityka rządu doprowadziła do wzrostu cen, gdzie 80-90 m dla rodziny to 1 300 000 – 1 500 000 w największych miastach przy cenie 17k za metr. Można kupić taniej, można drożej, tak uśredniłem. A potem to jeszcze trzeba wykończyć. I teraz tak: z tych napompowanych cen rząd bierze… Czytaj więcej »

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Radek

Ale to oznacza, że wszelkiego rodzaju inwestorzy mają drożej. A więc może pójdą inwestować w coś innego? W ten sposób efektywnie mały Kowalski ma taniej od grubego Nowaka który ma kasę bo mu wpadła w spadku ekstra nieruchomość i sobie uznał ze jak podkupi odpowiednio dużo nieruchomości Kowalskim to ci będą musieli każdą kwotę płacić. W ten sposób Kowalskiemu ciężej kupić kolejne mieszkanie, a może nawet uzna że skoro ceny wzrosły to sprzedaż obecne czym zwiększy podaż i obniży ceny. Poza tym co to za ekonomia oparta na założeniu, że ludzi nie może być stać na pierwsze mieszkanie o ile… Czytaj więcej »

Karol
4 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Jeżeli ktoś ma dużo $$ i inwestował w nieruchomości, a nie na rynku kapitałowym, to robił tak dlatego, że boi się giełdy. Wzrost cen nieruchomości nie spowoduje u takiej osoby nagłego pozbycia się tego lęku i przeniesienia kapitału na giełdę.

Jacus
4 miesięcy temu

Niezwykle rzadko pojawia się w mediach powód dopłat który dla mnie jest pierwszoplanowy. A właściwie dwa. PKB stoi na budowlance. Do tego zyskują branże pokrewne więc póki budowlanka się kręci to jakoś gospodarka trzyma się kupy. Umożliwienie sprzedaży dodatkowych kilkunastu tysięcy mieszkań to grube miliardy PKB oraz oczywiście tłusty VAT od wszystkiego oraz CIT. Dopłaty do rat są rozłożone w czasie więc wali ich to, bo kasa z wyżej wymienionych jest na już. Poza tym co poniektórzy przypomną sobie przy urnach o tym darze, ale w sumie to drugorzędny powód. Do tego pompowane PKB trzyma w kupie wskaźnik bezrobocia. Dlatego… Czytaj więcej »

Jacus
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Oczywiście, bo to PKB pobudzane sztucznie w dodatku na kredyt. Na kredyt w sensie że na dopłaty dla ludzi państwo będzie brało kolejny dług.

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Jacus

Powielasz kłamstwa. PKB nie stoi na budowlance. A segment budowlanki odpowiadający za mieszkania, to jest mała kropla w całym naszym PKB.

Jacus
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale nawet kilka procent to są grube miliardy i oni wiedzą że będzie problem z obsługą długu który wciąż rośnie.

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Z tych ~10% ogólno rozumianej budowlanki budownictwo mieszkaniowe stanowi około 1,5-2% PKB. Czyli jak jak pisałem wczesniej- mała kropla mająca niewielki wpływ na PKB.

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie, 2=/=10 Można budować mniej mieszkań i nie będzie to miało ŻADNEGO wpływu na budowę infrastruktury itp.

Jacus
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Sławku, to są moje własne myśli, nic nie powielam. Jesli przez dopłaty przyznano styczeń – maj więcej o 122% rdr na kwotę 40 mld złotych to można założyć że ponad połowa tej kwoty to przez stymulację. Czyli więcej o ponad 20 mld w 5 miesięcy. To nie są małe pieniądze.

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Jacus

To są puste pieniądze. I podtrzymam swoje słowa, że powielasz kłamstwa. Bo różne grupy próbujące przepchnąć tego gniota dotującego deweloperów i banki (kosztem większości społeczeństwa, które się na ich zrzuci) rzucają właśnie hasła typu „PKB stoi na budowlance”, „brakuje 2 miliony mieszkań”, itp.
Prawda jest taka, że PKB nie stoi na budowlance i nie brakuje w Polsce 2 milionów mieszkań.

Jacus
4 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Przecież zgadzamy się. Zupełnie nie rozumiem dlaczego mój post został odebrany jako pochwalny dla decyzji władzy. Ja po prostu tłumaczę dlaczego to robią. Bo utrzymują sobie wskaźniki i dodatkowo są wpływy do budżetu. Nie martwią się że to na kredyt, bo przecież nie z budżetu.

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Jacus

„PKB stoi na budowlance” zachecam do weryfikacji. Ta narracja – wpojona polakom chyba za Gierka – blada co najmniej o pomste.. Bo raz, ze budownictwo to to raptem kilka procent, a dwa ze budownictwo mieszkalne to ulamek z tego! Inwestycje i infrastruktura: drogi, mosty, elektrownie czy chociazby oczyszczalnie sciekow to miejsca na to slynne „kolo zamachowe”. Pragne przypomiec, ze przed uruchomieniem BK2% (czyli przed 06.2023) miedzy miedzy 50-70 % zakupow mieszkaniownych to byly „inwestycje”, czyli ergo zadne mieszkalnictwo. W takim modelu doplacamy nie do rozwoju, a do branzy, co bardzo ladnie widac w marzach. 🙂

Jakub
4 miesięcy temu

Jeśli problemem jest drogi pieniądz, to zamiast wybiórczo obniżać ceny na pojedyncze branże (Orlen trzymający nisko cenę paliwa, bony energetyczne, programy dopłat do mieszkań…) wystarczy obniżyć cenę pieniądza?

Jacek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Rząd sam sobie nam robi kuku marnotrawiąc pieniądze.

TomR
4 miesięcy temu

„Fatalne jest to, że przeciętny Polak żąda, żeby rząd dopłacał do mieszkań. Jednocześnie ten sam Polak przyznaje, że te dopłaty podnoszą ceny mieszkań. ” – nie ma sprzeczności, jeżeli dopłaty rządowe byłyby wydawane na działania zwiększające podaż. Np. rząd by opłacał przekształcenie gruntów rolnych lub leśnych na mieszkalne i jakieś podstawowe uzbrojenie terernu pod warunkiem sprzedaży mieszkań w okresie iluś lat z tych gruntów.

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Przeciętny Polak wtedy rozumie że o ile taka akcja nie zaleje rynku nieruchomościami to grubi Andrzeja mający wtyki i tak wykupione wszystko na pniu (czy tylko i mnie udało mi się namierzyć inwestycje której strona internetowa była „w budowie”, a w momencie gdy została uruchomiona to już wszystko było sprzedane? Kto kupił ten kto wiedział i mógł skorzystać zanim mieszkania poszły na szeroki rynek, dla Nowakow są te mieszkania które nie przypasował grubym Andrzejom.

Konrad
4 miesięcy temu

Ja bym bardzo chętnie zobaczył sejmową komisję śledczą, która zbada jaki wpływ na zapisy projektu Ustawy miało lobby developerów. Niestety obejdę się smakiem.

Radek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

O, czyli wyższa kwota wolna od podatku też będzie? Bez względu na koszty, bo premier obiecał? Trzymam kciuki 🙂

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Żart dnia „Premier obiecał, muszą dowieźć” 🙂 Jakoś reszty z tej setki co obiecali nie muszą (no dobra, czepiam się, kilka zrealizowali np. przenieśli ministerstwo przemysłu na Śląsk, ale nie czarujmy się … to można by co 2 lata przenosić i tak g… z tego by dla przemysłu wyszło.

Artur
4 miesięcy temu

Uważam że żadnych dopłat nie powinno być ani do mieszkań ani do elektryków ani dla rolników. System dopłat jest kryminogenny, branża zamiast rozwijać się tak jak kształtuje się rynek, zaczyna skupiać się tylko na wyciąganiu dopłat a nie na dobru konsumenta. Wyjątkiem są programy dla ludzi niepełnosprawnych ale umówmy się nikt nie chciałby być na ich miejscu (wiem zawiało lewicą)

Radek
4 miesięcy temu
Reply to  Artur

Zgadzam się, że nie powinno być dopłat do elektryków ale też nie powinno być ograniczenia zakupu tylko do elektryków i „zielonych” podatków od aut spalinowych.

Natomiast jeśli rząd/unia wymusza zakup 3 razy droższych aut (tak było przed nakładaniem podatków za co2 od aut), to musi partycypować w kosztach lub rozpaść się.

Radek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Tak, nie 🙂
wszystko zależy od przyjętego modelu funkcjonowania państwa.

Jak wysokie podatki, to darmowa edukacja itp, ale jak chcemy płatnej edukacji to podatki muszą być niskie, żeby obywatel mógł sobie zarobić i odłożyć.
Byle nie model kompromisowy: dociskające podatki a i tak za wszystko płać sam.

Sławek
4 miesięcy temu

Program „naStart”, to jakiś wielki wałem. Już dawno opłacony przez deweloperów i dlatego teraz musi zostać przepchnięta za wszelką cenę. Ten program jest tak podejrzany, że różni ludzie, stowarzyszenia itp. zaczęły zadawać pytania skąd on się wziął, kto jest jego autorem (np. tu: https://siecobywatelska.pl/kredyt-zaufania/). Na niektóre pytania odpowiedzi brak… Ministerstwo Rozwoju i Technologii nie chce opublikować opinii, które otrzymało w ramach konsultacji na projektem kredytów „naStart”. Zamiast tego stworzona została dziwna tabelka, w której umieścili fragmenty opinii, które im pasują i dodali swój komentarz. Jest ogromne ciśnienie na wprowadzenie tego bubla, przepychaja go rękoma i nogami. Szkoda, bo ceny już… Czytaj więcej »

Dawid
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Przede wszystkim że na obecnej sytuacji wygrywają inwestorzy pod kupujący po znajomości mieszkania na wynajem zanim w ogóle rodzina z dzieckiem będzie miała okazję zobaczyć ofertę. Dopłaty są nie w smak bo się skończy strumień niewolników którzy gdzieś mieszkać muszą, a wtedy mieszkania stanieją.
Przeciętnego Kowalskiego który ma mieszkanie dla siebie, to mało boli bo jak mieszkanie które chce kupić podrożeje o 20% to jego własne też pójdzie i 20% drożej i efektywnie wyjdzie na swoje z zamiany. Ale inwestorów którzy posługują mieszkania normalnym polskom już boli i stąd medialny ból pupy.

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Stanowczo błędne założenie. To akurat jest do pokazania deweloperom, że zrobili, co im obiecali, a nie ludziom. Chyba, że przez społeczeństwo rozumieć 2-3 promile społeczeństwa, które dostanie ten kredyt.
Więcej już zrobili (ostatnio obserwowana stabilizacja) nic nie robiąc w tej sprawie i kibicuję im, aby tak dalej im szło do końca kadencji. To wtedy może będzie ich największy sukces za kadencji – zatrzymanie galopujących cen.

Krzysztof
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Słyszałem, że Ministerstwo Finansów wydało negatywną opinię dotyczącą programu, NBP również, Lewica i Polska 2050 jest na nie. Czyli w samym rządzie nie ma jednomyślnosci co tego pomysłu. Chciałbym wierzyć, że to zwykła nadgorliwość MRiT, na czele którego stoi polityk z PSL, ale wygląda na to, że albo eksperci ministerstwa albo sami politycy resortu są „compromised” przez branżę. Krzysztof Paszyk chodzi po mediach i gada takie głupoty, że głowa mała. Jeśli się okaże, że minister jest zwykłym słupem, którego zadaniem jest przepchnąć niepopularny program i odejść to straci na tym cała Koalicja co pokazują powyższe komentarze. Natomiast dużym zaskoczeniem jest… Czytaj więcej »

Stef
4 miesięcy temu

Cena m2 Warszawa Ursus od dewelopera 17 000 m2 przy metrażu od 25 do 38m2. Zapiszmy to sobie i porównamy jak wejdzie BK.

Michał
4 miesięcy temu

Fatalne jest to, że przeciętny Polak żąda, żeby rząd dopłacał do mieszkań

Nie bardzo rozumiem skąd to stwierdzenie, skoro z zacytowanych badań wynika, że jedynie 23% ankietowanych popiera dopłaty, a 42% jest im przeciwnych.

Adam
4 miesięcy temu

Chodzi o to aby planować, dyskutować a nie faktycznie wdrażać cokolwiek sensownego co kosztuje…

Jarek
4 miesięcy temu

Uroczyście ślubuję, że nigdy nie zagłosuje na żadną partię polityczną, głosami której wprowadzony zostaje kolejny program stymulujący popyt na rynku nieruchomości. Przy każdej okazji zniechęcać będę osoby znane mi i nieznane do głosowania na taką partie.

tomako_lunatic
4 miesięcy temu

Cały proces legislacyjny, zarówno programu „Bezpieczny kredyt 2%”, jak i „Mieszkanie na start” powinien zostać prześwietlony przez NIK oraz CBA (to ostatnie już chyba w likwidacji?).
Władza się zmienia, ale mechanizmy i „agencji wpływu” w MRiT już nie.

Jacek
4 miesięcy temu

Debilny ETS2 zaraz podbije ceny. Nie da się uporządkować kwestii niedoboru mieszkań strzelając sobie w kolano.

Jacek
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Na budowie zużywa się mnóstwo paliwa i energii. Żeby nie skończyło się na mieszkaniu w ekologicznych szałasach..

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Długoterminowo się opłaca, ale czy musi to być jedyna możliwa opcja? A jak ktoś chce taniej na start (bo na to go tylko stać) a drożej w kosztach potem to już nie można? To ciągłe podnoszenie standardów, nieadekwatne do sytuacji finansowej przeciętnej rodziny, to jakby każdemu dać opcję albo kupujesz nowego Maybacha, albo zostaje ci rower.

TomR
4 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Za komuny były rezerwy przestrzeni między blokami, a bezpośrednio przy bloku była trawa, a dopiero w jakiejś odległości chodnik, więc jest miejsce dodatkowe ocieplenia nawet grube, instalacje – nawet te wystające. Dzięki tym rezerwom wyszło tak, że było budowanie etapami, najpierw budynki (gdy energia była tania), potem docieplenie. W ten sposób nie trzeba było płacić za wszystko od razu, tylko płatność za porządne ocieplenie była oddzielona od płatności za podstawową funkcjonalność mieszkalną. Podobnie oddzielona w czasie była płatność za internet i TV kablową, przy zakupie mieszkania nie trzeba też było finansować garaży, bo nie było tyle samochodów. W cenie podłączenia… Czytaj więcej »

Sławek
4 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Niedobór mieszkań? To chyba nie w Polsce. Tekst o brakujących 2 milionach mieszkań zyskał już swoje okreslenie- stała deweloperska. Bo od wielu lat w kółko powtarzana jest ta liczba, a przecież w tym czasie społeczeństwo na się skurczyło i wybudowało się dużo nowych mieszkań.

olo
4 miesięcy temu

Koalicja Deweloperska

emil
4 miesięcy temu

„Fatalne jest to, że jedna czwarta przeciętnego Polaka żąda, żeby rząd dopłacał do mieszkań. ”
Nie miałem świadomości takiej liczby deweloperów w narodzie.

jaa
4 miesięcy temu

Dopłaty (jeżeli już muszą być…) powinny być takie same w każdym mieście. Nie każdy musi mieszkać w centrum dużego miasta. Nie stać cię – to poszukaj mieszkania na terenach podmiejskich albo rozważ przeprowadzkę do mniejszego miasta, gdzie są tańsze mieszkania…

Piotr
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

O deweloperów z dużych miast też muszą zadbać, to chyba oczywiste. Odmieniamy deweloperów przez wszystkie przypadki i winimy ich o wszystko. Swoje mają pewnie za uszami np. BK2. Ale ceny nieruchomości budowanych przez indywidualnych też są kosmiczne, ceny gruntów tak samo kosmiczne, nawet tam, gdzie deweloperzy nic nie budują. To jest strukturalny problem, doprowadziliśmy budowę własnego lokum do absurdalnych kosztów, a dewi dorzucają do tego swoje nie małe np. 25%. Ale i bez tych 25% to są horrendalne kwoty. Typowy domek w stanie surowym zamkniętym z typową działką pod moim miastem zbliża się do miliona. Stan deweloperski kolejne kilkaset tysięcy.… Czytaj więcej »

TomR
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Produkcja przemysłowa to jest coś co daje wyniki liczbowe – dużo wyprodukowanych egzemplarzy. Od strony formalnej wyglada to tak, że formalności typu zgodny itp. załatwia się dla modelu produktu, tzn. dla projektu produktu, a egzemplarze produktu można już produkować bez żadnych dodatkowych komunikacji z rządem. W przypadku budownictwa polegałoby to na utworzeniu katalogu standardowych bloków i domów, standardowych ulic, standardowego orurowania, które można budować bez indywidualnych pozwoleń, tzn. pozwolenie byłoby na projekt, a projekt z katalogu każdy mógłby wdrażać na swoim terenie pod warunkiem zachowania odległości itp. Jeżeli te prefabrykaty byłyby ustandaryzowane międzynarodowo, to przy niedoborach krajowych można by je… Czytaj więcej »

Platnik500
4 miesięcy temu

Jako 49 latek bez żony i dzieci coraz dobitniej odczuwam, że pomimo bycia sponsorem wszystkich tych ulg, sam odczuwam tylko jedną ulgę…
Po wypróżnieniu w toalecie.

Dlaczego cały czas mam wrażenie, że w rządzie (każdym kolejnym) jest specjalna komórka odpowiedzialna za to, aby czasami tacy jak ja nigdy nie załapali się na jakiś program wspomagający?

Platnik500
4 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ja nawet to rozumiem, tylko że… Ja już opłacam czyjeś emerytury (inna sprawa, że ja już mam wypracowaną zagraniczną emeryturę i nigdy naszej nie będę pobierał), więc to „żadna łaska”.

Nie zmienia to wszystko faktu, że czuję się jak bankomat dla rządu, opłacając wszystkie podatki, jednocześnie będąc zmuszonym korzystać prywatnie ze służby zdrowia czytając zwykle w poczekalni o kolejnych pomysłach prominentów opłacanych z mojej kieszeni…

jaa
4 miesięcy temu

W celu „uzdrowienia” tego programu dodałbym jeszcze inny warunek – mianowicie dopłaty obowiązywałyby tylko na rynku wtórnym. Dlaczego? -Moim zdaniem – to poniekąd sprawiedliwsze rozwiązanie. Nie masz pieniędzy i liczysz na pomoc państwa (czyli mają się na to składać wszyscy obywatele) – wybierz mieszkanie spośród używanych. Nie każdy musi mieszkać w nowym apartamentowcu z windą… a na pewno nie na koszt innych… (wiem – to niepoprawne politycznie wprost o tym mówić w taki sposób…) -Poza tym ograniczyłoby to wzrost cen mieszkań deweloperskich (no bo przecież nie byłyby objęte dopłatami). -Wiadomo, że nastąpiłby pewien wzrost cen mieszkań na rynku wtórnym, ale… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu