3 kwietnia 2017

Jak oszczędzać pieniądze z myślą o corocznych dywidendach poprzez fundusze inwestycyjne?

Jak oszczędzać pieniądze z myślą o corocznych dywidendach poprzez fundusze inwestycyjne?

Wybranie firmy, z którą sympatyzujecie i której produktów i usług używacie, by stać się jej współwłaścicielem, nie jest trudne, ale nie każdy ma czas i ochotę się w to „bawić”. Można to zrobić prościej – za pomocą funduszu inwestycyjnego. To taki „worek” z pieniędzmi wielu inwestorów, którzy chcą lokować oszczędności wspólnie, w ramach określonej strategii. Stając się udziałowcem spółki giełdowej dostaję akcje, a przychodząc z pieniędzmi do funduszu – jednostki uczestnictwa (a rzadziej jakieś certyfikaty inwestycyjne).

Fundusz wynajmuje zarządzających (żeby nim zostać trzeba mieć specjalną licencję KNF i zdać egzamin), a oni lokują zebrane przez wszystkich inwestorów pieniądze w określony sposób. Jeśli fundusz ma za zadanie lokować w akcje – to kupują akcje najlepszych (ich zdaniem) spółek. Jeśli w obligacje – kupują obligacje. Jeśli fundusz ma inwestować w spółki z konkretnej branży – zarządzający kupują spółki z tych branż. Oczywiście starają się wybrać jak najlepsze i oczywiście nie zawsze im się udaje.

Zobacz również:

Zalety funduszu w porównaniu z samodzielną inwestycją na rynku kapitałowym? Przede wszystkim brak konieczności samodzielnego wybierania w co konkretnie zostaną ulokowane pieniądze. Wybieram tylko firmę zarządzającą funduszem (może to być firma należąca do jakiegoś banku – ING, PKO BP, Pekao, BPH – albo niezależna, jak Union Investment, czy Legg Mason), a potem w jej ramach fundusz o określonej strategii.

Np. „fundusz małych spółek polskich”, albo „środkowoeuropejski fundusz branży finansowej”, albo „globalny fundusz akcji biotechnologicznych”. Do wyboru, do koloru. Ostatnio w modzie są fundusze tzw. multiasset, czyli „we-wszystko-inwestujące”. Zarządzający takim funduszem stara się wycisnąć kilka procent zysku obstawiając przeciwstawne strategie (np. kupi polskie akcje i obstawi spadek złotego). Czasem opisuję je w blogu jako przykład relatywnie bezpiecznej inwestycji w fundusze na start.

FUNDUSZ: ILE TO KOSZTUJE I DLACZEGO TAK DROGO?

Wady funduszy? Przede wszystkim drożyzna. Taki fundusz potrafi pobierać nawet 4% rocznie opłaty za zarządzanie pieniędzmi klientów. Oczywiście: są fundusze, które pobierają trochę mniej, ale czasem w zamian np. wprowadzają opłatę „na wyjściu”, czyli wtedy, kiedy klient zamienia jednostki uczestnictwa na gotówkę.

Są i takie, które mniej biorą za zarządzanie, ale za to mają w taryfie tzw. success-fee, czyli specjalną premię za osiągnięcie wyniku powyżej jakiegoś konkretnego poziomu. Zwykle to wygląda tak, że jeśli np. fundusz wypracuje więcej, niż 8% rocznego zysku, to od nadwyżki pobiera np. 25% dla siebie.

Tak czy owak: koszty są i nie trzeba ich oglądać pod lupą. W 25-letniej historii warszawskiej giełdy przeciętny roczny wzrost indeksu to jakieś 9%, co oznacza, że opłaty za zarządzanie mogą zjeść jedną trzecią zysków. Ale coś za coś: jesteśmy zwolnieni z wyboru konkretnych spółek, możemy systematycznie wpłacać po 200, czy 500 zł miesięcznie i automatycznie rozdzielamy pieniądze między kilkadziesiąt spółek, zmniejszając tym samym ryzyko.

JAK ZNALEŹĆ DLA SIEBIE NAJLEPSZY FUNDUSZ?

Jaki fundusz wybrać? Na początek radziłbym jeden inwestujący w Polsce (akcje są u nas dość tanie, a koszula bliższa ciału) i jeden inwestujący na świecie. Jeśli nie możecie się zdecydować na konkretny kontynent, to niech to będzie fundusz największych spółek globalnych. Będziecie wtedy mieli udziały w spółkach amerykańskich (McDonalds, Coca-Cola, General Motors, Microsoft, Apple, Boeing), zachodnioeuropejskich (np. produkujący airbusy EADS, brytyjski Shell, francuski Carrefour, niemiecki Siemens, czy Nestle) lub azjatyckich (Samsung, Kia, Hyundai, Toyota…).

Jeśli jest Wam wszystko jedno która firma będzie zarządzała Waszymi pieniędzmi (nie jesteście przywiązano do żadnej konkretnej marki), to wejdźcie na stronę Analizy.pl, a tam sekcji „notowania funduszy” wybierzcie interesującą Was kategorię i rozglądajcie się wśród wszystkich dostępnych funduszy.

Wybierając fundusz spośród wielu podobnych do siebie, zarządzanych przez różne firmy zarządzające, przede wszystkim – choć zdarzają się wyjątki, czasem zdarzają się nowinki, przed którymi nie umiem się powstrzymać ;-)) – stawiam na te, które mają co najmniej pięcioletnią historię. I oczywiście relatywnie dobre na tle konkurencji wyniki. Przy tym nie wybieram funduszu, który przez rok lub dwa bryluje najlepszymi wynikami, wyprzedzając konkurentów o kilka długości. Często nie wynika to z geniuszu zarządzających, lecz raczej z nadmiernego ryzyka przez nich podejmowanego.

Interesują mnie fundusze, które przez kilka lat z rzędu utrzymują się blisko czołówki, ale niekoniecznie na pierwszym miejscu i które cechują się mniejszą „wahliwością” cen jednostek uczestnictwa, niż konkurenci. Zawsze staram się rozdzielić pieniądze między dwa podobne fundusze (żeby nie jechać na jednym koniu) oraz kupować jednostki na raty. No i z czystej ciekawości zawsze przed zakupem zerknę na ostatnie dostępne sprawozdania funduszu (są na stronie internetowej firmy zarządzające), żeby dowiedzieć się w które spółki zainwestował fundusz (w sprawozdaniach są zawsze największe składniki portfela).

GDZIE NAJTANIEJ KUPISZ FUNDUSZ?

Jak już macie wybrany fundusz, to tylko trzeba się dowiedzieć gdzie można go kupić. Najlepiej zrobić to przez internet, bo wtedy jest najtaniej (przeważnie nie płaci się opłaty dystrybucyjnej albo jest ona dużo niższa, niż u „fizycznego” sprzedawcy, u którego prawie zawsze zapłacimy 5-5,5% opłaty „na wejściu”). Niektóre banki prowadzą platformy, na których oferują setki funduszy najróżniejszych firm zarządzających. Do takich „otwartych” banków należą m.in. Deutsche Bank (platforma to db Navi), Citibank, czy mBank (Supermarket TFI).

Do najtańszych na rynku należy platforma biura maklerskiego BOŚ o nazwie bossafaund.pl. Są też niezależne firmy mające platformy do internetowego zakupu funduszy (np. F-Trust). Same TFI też czasem pozwalają kupić udziały w funduszu przez internet (taką platformę ma np. Union Investment i Legg Mason). Oczywiście fundusze można też kupić u doradców finansowych, ale wtedy płaci się opłatę dystrybucyjną. Większość dużych banków sprzedaje „swoje” fundusze w placówkach – to PKO BP, Bank Pekao, BZ WBK (wtedy też zapłacicie prowizję „startową”).

DYWIDENDA PROSTO Z FUNDUSZU?

Co to wszystko ma wspólnego z dywidendami? Ano mamy na polskim rynku już kilkanaście funduszy inwestycyjnych, które specjalizują się w kupowaniu akcji spółek wypłacających dywidendy. Część z nich nastawia się na polskie spółki, a część także na spółki zagraniczne. Teoretycznie tego rodzaju fundusze powinny radzić sobie znacznie lepiej, niż „zwykłe” fundusze akcji, bo i spółki dywidendowe to swego rodzaju elita wśród firm notowanych na giełdzie.

Czy rzeczywiście fundusze inwestujące „dywidendowo” dają radę? Różnie bywa, choć oczywiście znam kilka pozytywnych przykładów. Większość tego typu funduszy nie ma jeszcze zbyt długiego stażu, więc ich renoma jest jeszcze w powijakach. Przez lata firmy zarządzające oferowały proste fundusze akcji, na fundusze akcji dywidendowych moda zaczęła robić się dopiero kilka lat temu. Poniżej daję wykresy dwóch funduszy akcji dywidendowych mające relatywnie długą historię: ING Globalnego Akcji Dywidendowych oraz Investor Akcji Dużych Spółek Dywidendowych (ten ostatni inwestuje tylko w Polsce).

Ale uwaga: to, że fundusz inwestuje w akcje dywidendowe nie oznacza jeszcze, że wypłaca swoim członkom dywidendy. W większości przypadków owe dywidendy otrzymywane przez fundusze są po prostu dopisywane do wartości jego jednostek uczestnictwa. W przypadku „zwykłych” funduszy akcji („niedywidendowych”) wygląda to identycznie, ale w ich przypadku kryterium wyboru tej, a nie innej spółki nie jest fakt wypłacania lub nie wypłacania dywidendy. A w funduszu akcji dywidendowych jest to podstawowy czynnik wyboru.

Wśród polskich firm zarządzających funduszami jedna zdecydowała się na powołanie funduszu akcji dywidendowych, który przekazuje swoim członkom otrzymane od spółek giełdowych dywidendy. Fundusz nazywa się BPH Dywidendowy.

Ideałem z mojego punktu widzenia inwestora długoterminowego byłoby osiągnięcie takiego stanu, w którym wartość jednostki uczestnictwa przynajmniej się nie zmienia (jeśli już to w górę), a otrzymywany raz w roku kupon co najmniej dwukrotnie przebija to, co miałbym na depozycie bankowym.

To oznacza, że akcje spółek powinny rosnąć o dobre kilka procent w skali roku, żeby pokryć opłatę za zarządzanie funduszem oraz spadek kursów wynikający z „odcięcia” od ceny papierów wartości wypłaconej dywidendy (spełnienie tego drugiego warunku nie powinno być problemem, bo ceny dobrych spółek dywidendowych szybko wracają do poziomów sprzed „odcięcia” dywidendy). Z drugiej zaś strony portfel funduszu powinien być urzeźbiony z na tyle atrakcyjnych spółek, by uśredniony kupon dywidendowy wyniósł te 4% lub więcej.

Niedawno Franklin Templeton informował o wprowadzeniu do sprzedaży w Polsce dziewięciu różnych funduszy wypłacających dywidendy. Wiem, że podobne fundusze ma też w ofercie towarzystwo Fidelity, a także Schroeders, Robeco, czy BlackRock. W przypadku zagranicznych funduszy owa dywidenda może być wypłacana np. co miesiąc i wcale nie musi mieć nic wspólnego z dywidendami otrzymywanymi przez fundusz od spółek.

Bardzo często fundusze międzynarodowych marek wypłacają dywidendy niezależnie od osiąganych wyników. Jeśli tych wyników „nie starczy”, to po prostu obniżają wartość jednostek uczestnictwa. Klient ma w funduszu coraz mniej pieniędzy, ale dywidenda jest pewna jak w banku. Takie fundusze dywidendowe do mnie nie przemawiają.

Są dobre dla bogatych zachodnioeuropejskich rentierów, a nie dla kogoś, kto chciałby zarabiać więcej, niż na bankowym depozycie i jednocześnie przynajmniej utrzymywać na stałym poziomie (a najlepiej powiększać) wartość kapitału. Większe nadzieje pokładam więc w polskich funduszach, które – jak sądzę – coraz częściej będą przyjmować strategię przekazywania swoim klientom dywidend uzyskanych od spółek.

 

1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

[…] Czytaj też: Jak osiągać dywidendy inwestując w funduszach? […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu