Ile pozwalają zaoszczędzić zakupy w promocji? Jedni codziennie przeglądają gazetki reklamowe popularnych dyskontów w poszukiwaniu rabatów. Inni pukają się tylko w czoło i mówią: „nie będę tracić czasu, żeby kupić coś o 5 zł taniej”. Niższa klasa średnia poluje na promocje. „To nasza nowa gra narodowa” – mówią eksperci. Sprawdziłem, ile można zaoszczędzić, kupując na promocjach
Nie mam dla Was dobrych wiadomości (przynajmniej na początku tego tekstu). Było drogo, a jest jeszcze drożej i, co gorsza, końca tych podwyżek cen nie widać. Można odnieść wrażenie, że walec, który pcha tę przyczepę z drożyzną, coraz śmielej rozpędza się, zmieniając bieg na wyższy. Najlepiej odzwierciedlają to kolejne już dane ze sklepów. W styczniu codzienne zakupy zdrożały średnio o 5,9% w porównaniu z tym samym miesiącem rok temu – tak wynika z najnowszego raportu „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”, opublikowanego przez UCE Research i Uniwersytet WSB Merito.
- Gdzie schować pieniądze, żeby były naprawdę bezpieczne? Szukamy najbezpieczniejszych jurysdykcji w Europie. Nie tylko państwa neutralne [POWERED BY SAXO]
- Stopy procentowe w Polsce spadną, ale (nie) wiadomo, czy w tym roku. Jakie lokaty wybierać na krótko, a jakie na długo? Zmienny procent kontra stały procent
- PIT za ubiegły rok złożony? Ulga na oszczędzanie odliczona? Inwestycją buja niewąsko? O nowych wpłatach do IKZE pomyśl teraz. Oto cztery powody [POWERED BY UNIQA TFI]
Wystarczy rzut oka na listę najczęściej kupowanych produktów: pieczywo zdrożało przez rok o 7,7%, artykuły tłuszczowe o 9,7%, a ceny owoców o 10,2%. Z kolei słodycze i desery, które zdrożały o 10,4% dla wielu osób stały się niedostępnym rarytasem. Zapowiedzi wiatru zmian cen w tym roku na niższe ani nie widać, ani nie słychać.
Ekonomista Marek Zuber w rozmowie ze mną przekonywał, że mamy szansę na mniejszy wzrost cen, ale dopiero w przyszłym roku. Do tego czasu powinniśmy zbić inflację do około 3%. Oczywiście nie będzie już tak jak dawniej, kiedy kostka masła kosztowała 3 zł. O takich cenach produktów trzeba zapomnieć. Co inflacja pożarła, to pożarła. Według Zubera podobnie będzie wyglądała sytuacja w innych gałęziach gospodarki m.in. w usługach.

Strategie w walce z drożyzną. Emeryci wygrywają
Narzekamy na drożyznę, ale kupować trzeba. Możemy zrezygnować z posiadania nowych ubrań, gadżetów elektronicznych, wyjazdu na ferie czy wyjścia do restauracji, ale nie z nabycia artykułów spożywczych. To bezsprzecznie obszar, w którym stały wzrost cen jest dla nas najbardziej odczuwalny.
Wiele osób robi zakupy z listą niezbędnych artykułów, to jedna z dobrze znanych metod, by nie przepłacać. Inni kupują produkty na sztuki, aby zaoszczędzić (jedno jabłko, jeden pomidor, trzy ziemniaki). Inna opcja? Klienci, wykładając produkty na taśmę, potrafią zaznaczyć kasjerce, do jakiej kwoty powinna naliczać, a z reszty artykułów rezygnują. W dużych miastach się to nie zdarza, ale w mniejszych miejscowościach już tak. Oczywiście w małych sklepach wciąż żywe są zakupy „na krechę”.
Coraz częściej każdą wydaną złotówkę dokładnie oglądają również ci, których sytuacja materialna nie powinna zmuszać do oszczędności. Jeszcze nie tak dawno, to klasa średnia chętnie chwaliła się w internecie swoimi wakacyjnymi wojażami, teraz więcej uwagi skupia na przyziemnych sprawach, takich jak szukanie oszczędności.
„Odchodzimy już od szlacheckiego modelu: zastaw się, a postaw się” – mówi mi dr Marek Szopski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. „Teraz jest popularny nowy model: Jestem sprytny i zdobyłem coś, co kosztuje więcej, za mniej”. Jego zdaniem Polacy polubili rabaty w sklepach do tego stopnia, że wiele osób traktuje „polowanie” na promocje jako ciekawą grę o swoje finanse. „To taka niższa klasa średnia, która chętnie chwali się swoimi zdobyczami w mediach społecznościowych, gdyż nie jest to coś, co uchylałoby ich prestiż” – zaznacza dr Szopski.
Jest jeszcze inna kwestia, o której wspomina ekonomista. W rozmowie ze mną Marek Zuber obrazuje sposób myślenia wielu kupujących: jeżeli trzy razy zapłacą w markecie po 100 zł, zamiast zrobić raz większe zakupy za 300 zł, to wydaje im się, że zaoszczędzili, bo zapłacili tylko jedną trzecią kwoty. „Mentalnie dla nich to nie był ten sam wydatek. Stąd taka, a nie inna decyzja o polowaniu na promocje” – twierdzi ekonomista.
Swoje niekonwencjonalne, ale sprawdzone w akcji sposoby mają także seniorzy. W sobotni poranek przed wejściem do dyskontu stoi grupa emerytów. Wszyscy z notesami i długopisami w ręku porównują ceny produktów. Wcześniej seniorzy wzięli na tapet okoliczne sklepy, a każda z tych osób spisała, co i ile kosztuje u konkurencji. Wygląda to trochę jak kadr z filmu sprzed kilku dekad. Taki coweekendowy rekonesans po marketach sprawia, że seniorzy nie przepłacają ani złotówki więcej, niż kosztuje najtańszy produkt.
Kolejna kwestia to starannie zorganizowane zakupy grupowe. „Nikt z nas nie kupuje pięciu czy sześciu maseł tylko dlatego, że są w promocji, ani dziesięciu kilogramów tańszego cukru” – zaznaczają emeryci. Jedna z kobiet najpierw zbiera zamówienia od swoich sąsiadek, później kupuje hurtowo dane produkty, płacąc za całość, a na końcu wszyscy rozliczają się z nią przy kasie, odbierając każdy swoją kostkę masła czy kilogram cukru. Seniorzy przyznają, że dzięki zakupom w promocji potrafią zaoszczędzić od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych miesięcznie.
Zakupy w promocji? Nie każda promocja powinna nią być
Jak takie polowanie na promocje wygląda w rzeczywistości? Na potrzeby tego materiału postanowiłem osobiście to przetestować i robić zakupy dla całej rodziny, ale w promocyjnych cenach. Ściągnąłem apki kilku popularnych marketów, sprawdzałem, co oferują. Przez miesiąc zaglądałem do kilku ogólnopolskich marketów, były to m.in.: Biedronka, Lidl, Aldi, Auchan i Carrefour. Chodziłem także na lokalny bazarek i do osiedlowych sklepów, aby porównać cenniki. Chciałem sprawdzić, ile można zaoszczędzić na tych spożywczych poszukiwaniach i eksperymentach.
Największe zakupy, a co za tym idzie i rabaty, widziałem w każdą sobotę. Wielu kupujących dokładnie oglądało gazetki reklamowe, wybierając produkty w promocyjnych cenach. Inni korzystali z gazetek w wersji online lub specjalnych aplikacji, które wyszukują tańsze produkty w sklepach (jedną z takich aplikacji jest Blix).
Na pierwszy rzut oka, chodząc po sklepach, można odnieść wrażenie, że „promocja, promocję, promocją pogania”. W jednym sklepie hasła z promocją były ustawione niemal co pół metra. Były takie miejsca, że na jednym metrze kwadratowym było siedem czy osiem karteczek. Takie bombardowanie nas kolejnymi rabatami typu: „Teraz taniej”, „1+1 gratis”, „2+1 gratis”, „3+3 gratis”, „4+4 gratis”, a nawet „5+5 gratis” już na wstępie może skłonić nas do wyboru tych produktów. Widać, że specjaliści od marketingu dwoili się i troili, abym nie przeszedł obojętnie.
Szybko ustaliłem, że nie wszystko złoto, co się świeci. Niektóre promocje nie powinny w ogóle nimi być. Co to za rabat, gdy opust sięga 10 czy 20 groszy na produkcie? Kupując więcej, niż chcesz, zaoszczędzisz grosze, a miejsce w lodówce zapełnione pod korek. Pułapką mogą okazać się także opcje promocyjne np. 2+1 gratis, gdzie można mieszać produkty różnych firm, ale rabat liczony jest dla najtańszego artykułu.
Wiele osób widzi promocyjną cenę danego produktu w gazetce reklamowej, ale nie zwraca uwagi, że będzie ona dostępna tylko w wybranym dniu, za kilka dni lub od takiego a takiego dnia. I zaczyna się dyskusja przy kasie, dlaczego nie naliczyła się promocja, skoro jest rabat na ten produkt.
Tak samo, gdy promocja jest dla klientów, którzy mają ściągniętą aplikację tej czy innej sieci w telefonie. Wielu klientów było zaskoczonych, zirytowani potrafili oddać wybrane produkty kasjerowi. Miła pani zaznaczyła, że takie sytuacje zdarzają się nawet kilkadziesiąt razy dziennie, a oni muszą grzecznie to znosić i tłumaczyć klientowi, co i jak trzeba zrobić. Czasami zdarza się, że promocja powinna być wyprzedażą, gdyż zbliża się termin ważności danego produktu. Na to też trzeba zwracać uwagę i zachować czujność.
Czas to pieniądz. Uwzględniajmy to, planując zakupy w promocji!
Promocje w sklepach mają swoje plusy. Ale niech te plusy nie przesłonią nam minusów. Zakupy w sobotę w czterech czy pięciu sklepach, by w jednym zrobić większe zakupy, a w kolejnych dokupić resztę artykułów, zajmują pół dnia. Najpierw dojazd na miejsce, następnie znalezienie miejsca na parkingu (w sobotę to wymaga cierpliwości), analiza i wyszukanie produktów promocyjnych w sklepie, sprawdzenie, czy długie kolejki do kasy (w sobotę widać różnice) zajmują bardzo dużo cennego czasu.
A gdy już się zapakujemy do auta, to zajęcie trzeba powtórzyć kilka razy. Najlepszym rozwiązaniem wydają się zakupy w jednym, maksymalnie w dwóch sklepach. Weekend to jednak powinien być czas na odpoczynek. Może się zdarzyć, że spędzając pół dnia w sklepach, stracimy na zakupy w promocji kilka godzin, które przeznaczylibyśmy na odpoczynek. Albo zabawę z dziećmi. Albo na spacer z mamą. Te kilka godzin regeneracji może być warte więcej niż kilkanaście złotych w portfelu zaoszczędzonych, bo zrobiliśmy zakupy w promocji.
Czytaj więcej o skandalach na parkingach przed sklepami: Prawie 200 000 osób rocznie dostaje po zakupach takie wezwanie. Sklepy lubią brać opłatę za… darmowy parking. Ale dlaczego robią to swoim klientom?
Czytaj też o złodziejach „parkingowych”: Uwaga na nowy wariant oszustwa! Płacisz za parking i… tracisz pieniądze z karty płatniczej. Jak się przed tym bronić?
Niecodzienne sytuacje zauważyłem także w inne, nieweekendowe dni tygodnia. Wystarczy tylko, że markety ogłaszają promocje pozwalające zaoszczędzić kilkanaście złotych przy zakupie dwóch takich samych artykułów, a przed sklepami ustawia się kolejka. Często, jeszcze zanim markety zostaną otwarte. Być może stoją w nich ludzie, dla których czas (np. na sen, regenerację, spacer, ćwiczenia) nie jest tak cenny, ale mimo wszystko ta determinacja mnie zdziwiła. Zaskoczenia nie kryją pracownicy sklepów, którzy znają już swoich fanów z widzenia. Starsi ludzie wspominają, że takie sytuacje widzieli w czasie trwania stanu wojennego.
W tygodniu szybko można zauważyć, które produkty były objęte największymi opustami. W miejscu, gdzie jest karteczka z niższą ceną, są puste półki. Jak przyznają sami pracownicy, często muszą się tłumaczyć kupującym, dlaczego znacznymi rabatami było objętych niewiele produktów. Czasem jest to jeden lub dwa kartony. Kto chce taniej nabyć upatrzony artykuł, musi zrobić rekonesans w kilku innych sklepach tej sieci. Albo ustawić sobie cały harmonogram dnia „pod zakupy”.
„Ta kiełbasa jest dostępna u nas przez cały miesiąc, ale gdy tylko jest promocja, znika z półki w ciągu kilku minut” – tłumaczyła mi jedna z ekspedientek, gdy dziwiłem się, widząc półki puste jak w Stanie Wojennym. Jaki jest powód nagłego zniknięcia towaru? „Za drugą sztukę jest opust 97%” – wyjaśnia kobieta. Nie wszystkie upatrzone produkty z gazetki udawało mi się kupić, gdyż zaprawieni w bojach klienci byli nieco szybsi. Raz się uparłem i postanowiłem kupić jeden z produktów w promocyjnej cenie. Objechałem pół dzielnicy, ale jaka radość towarzyszyła mi ze zdobycia trofeum!

Klient: „Te ceny promocyjne, powinny być zwykłymi cenami”
Internauci zwracają też uwagę na kolejne, ich zdaniem, bardzo istotne kwestie dotyczące bonusów sprzedażowych. Jeden z nich zauważa, że sok z pomarańczy kosztuje 9,99 zł za litr. Kupując trzy soki, cena produktu w promocji spada do 6,66 zł za litr. Jeszcze w październiku czy listopadzie ten sam sok kosztował 6,99 zł za litr, a w promocji można było go nabyć za 4,99 zł. „Skąd taka różnica w cenie?” – narzeka forumowicz. Jego zdaniem te ceny promocyjne powinny być zwykłymi cenami.
Inny z kolei zastanawia się, jak to jest, że pomidory malinowe w jednym markecie kosztują 24,99 zł za kg (cena bez promocji), a w innym w cenie promocyjnej 7,99 zł za kg. Cena pomidorów malinowych przed obniżką wynosiła 12,99 zł za kg. Zdaniem wielu osób nie ma żadnej przesłanki ekonomicznej, aby były takie różnice w cenach tych samych produktów.
Były też takie promocje, które wymagały ode mnie zdolności matematycznych oraz… prognostycznych. W jednym z marketów można było nabyć ręczniki papierowe. Sobotni rabat 50% był naliczany na drugi produkt. Dwie sztuki można było nabyć za 24 zł. Ten sam produkt w poniedziałek można było kupić w innej promocji: drugi produkt za złotówkę. Cena za dwie sztuki: 16,99 zł. Kto kupił w sobotę, przepłacił kilka złotych, mimo że nabył produkt w promocji. Taka to była promocja.
Zakupy zakupami, a promocja promocją, ale nie do końca byłem też przekonany, dlaczego muszę kupić aż trzy produkty dużych gabarytów (zajęły całą reklamówkę), aby zaoszczędzić kilka czy kilkanaście złotych. Czy nie lepiej (dla klientów to oczywiste) byłoby dać mniejszy opust na jeden produkt? Podsumowując zakupy w promocyjnych cenach, nie przeczę, że są spore oszczędności, ale szybko zapycha się lodówka, szafki (cukier i mąka zajmują całą półkę w szafce) i blat w kuchni.
Zrobiłem zakupy dla rodziny, a wygląda to tak, jakbym zrobił dla całej redakcji „Subiektywnie o Finansach”, która mała nie jest. Wiele z tych produktów będę konsumował lub używał jeszcze przez dwa, trzy tygodnie. To trochę tak, jakby podzielić „zysk” na kolejne tygodnie marca czy na cały kolejny miesiąc, uzupełniając zapasy.
Czytaj również: Korzystasz z kas samoobsługowych? Jesteś darmowym pracownikiem Lidla lub Biedronki. Ile supermarkety zarabiają na samoobsłudze klientów?
Ile można zaoszczędzić, robiąc zakupy w promocji? Sprawdzam
A co się dzieje po udanym polowaniu na zakupy w promocji? „Zrobiłem dzisiaj zakupy – 80 zł uzysku w promocji” – pochwalił mi się jeden z internautów. „U mnie dzisiaj stówka zysku” – dodaje drugi. Z tych wpisów wynika, że najczęściej kupującym udaje się zaoszczędzić 100 zł lub nieco więcej na jednorazowych zakupach w sobotę (czyli 20-25%). W tygodniu zakupy w promocji pozwalają zaoszczędzić kwoty sięgające kilkudziesięciu złotych (bo to mniejsze zakupy).
Jak wyglądały zakupy produktów w promocyjnych cenach i ile zaoszczędziłem, napiszę tu na przykładzie tygodnia i podam kwoty rabatów. Wyszczególniłem tylko produkty w promocyjnych cenach, reszty zakupów to artykuły w zwykłych cenach, nie uwzględniłem ich w tabelce. W najlepszym tygodniu zaoszczędziłem prawie 300 zł. Za zakupy w promocji zapłaciłem 270,25 zł mniej, dodatkowe 25 zł rabatu zostało naliczone za jednorazowe zakupy powyżej kwoty 299 zł. W innych tygodniach zapłaciłem za zakupy w promocji mniej o 199,9 zł, 202,8 zł i 272,8 zł, niż gdyby to były standardowe ceny.

Łącznie w ciągu miesiąca, polując na zakupy w promocji, zaoszczędziłem 970,8 zł. Tyle że w części te oszczędności to była czysta teoria, bo, kupując po dwie czy trzy sztuki tych samych produktów, moje miesięczne wydatki na żywność wzrosły o jedną trzecią. Miało być taniej, a wyszło jak zwykle, czyli drożej. Jeżeli teraz zajmę się konsumpcją, a nie zakupami „hurtowymi”, to ta jedna trzecia wydatków zostanie przeksięgowana na wydatki w marcu.
„Tysiąc złotych? Phi! Można zaoszczędzić znacznie więcej” – mówi mi pan Edward, 70-letni emeryt z Warszawy. W każdą niedzielę robi zakupy na bazarze Olimpia, który odwiedzają tysiące osób. „Ceny warzyw i owoców są tam o połowę niższe niż w marketach. Taniej niż w sklepie zapłacimy również za żółty ser, mięso, wędliny, czy jajka. Kupując większe ilości, można się nawet potargować!” – mówi.
Emeryt zaznacza, że wiosną i latem wraz z sąsiadami będzie jeździł na giełdę warzyw i owoców w podwarszawskich Broniszach. Pan Edward dodaje, że jest to bardzo popularne miejsce, zwłaszcza wśród emerytów, rencistów i osób mniej zarabiających. Od wczesnych godzin porannych kolejni klienci ustawiają się przy pobliskim markecie lub na parkingu przy stacji benzynowej. „Kupujący, nawet jeśli się nie znają, szybko organizują się w mniejsze lub większe grupy i robią hurtowe zakupy. Tam jest znacznie taniej niż w sklepach. Ja w zeszłym roku płaciłem 30-40% tego, co zapłaciłbym w sklepie” – twierdzi emeryt.
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
ZAPLANUJ ZAMOŻNOŚĆ Z SAMCIKIEM
Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej. Polecam też trzy inne e-booki: o tym, jak zrobić porządek w domowym budżecie i raz na zawsze wyjść z długów, jak bez podejmowania ryzyka wycisnąć więcej z poduszki finansowej i jak oszczędzać na przyszłość dzieci.
——————————-
ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOCASTY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube.
———————————-
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
>>> FST (256): DLACZEGO POLSKA NIE TWORZY WIELKICH MAREK? Czy nowa sytuacja geopolityczna może zwiastować nową erę fuzjomanii w Europie? Co z polskim rynkiem fuzji i przejęć? Jakie jest zainteresowanie zagranicznych firm inwestycjami w Polsce? Dlaczego w Polsce nie mamy globalnych brandów? Czego najbardziej dzisiaj brakuje polskim firmom, by mogły dokonać wielkiego skoku? Gość: Piotr Mietkowski, dyrektor zarządzający pionu bankowości inwestycyjnej na Europę Środkową, Wschodnią, Grecję, Turcję i Izrael w grupie BNP Paribas i członek rady nadzorczej BNP Paribas Bank Polska. Rozmowa o finansowaniu, pozyskiwaniu kapitału, fuzjach i przejęciach – zapraszam do posłuchania!
>>> FST (257): CZY ZBROJENIA OPŁACAJĄ SIĘ GOSPODARCE? Europa może wydać nawet 850 mld euro na zbrojenia. To niezbędne wydatki, byśmy mogli – niezależnie od USA – poczuć się bezpiecznie. Inwestorzy na potęgę kupują akcje europejskich spółek licząc na to, że zbrojenia nakręcą koniunkturę. Ale czy rzeczywiście tak się stanie? O tym w pierwszym z kilku wspólnych podcastów z think-tankiem GRAPE. Najpierw Maciej Danielewicz rozmawia o tym z prof. Joanną Tyrowicz z GRAPE, a potem eksperci GRAPE z dr Piotrem Żochem, doktorem ekonomii z Uniwersytetu Warszawskiego. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (254): PALIWO SIĘ SKOŃCZYŁO. JAK BOGACIĆ SIĘ DALEJ? Jak to możliwe, że przez ostatnich kilkanaście lat Polska mogła się rozwijać pomimo niskich wydatków na inwestycje? I dlaczego dłużej już na tym nie „pojedziemy”? Czy jesteśmy gotowi do przestawienia gospodarki i państwowego budżetu na nowe tory? Jak wytłumaczyć to ludziom i… politykom? Z Maciejem Danielewiczem o przyszłości polskiej gospodarki rozmawia prof. Łukasz Hardt z Uniwersytetu Warszawskiego, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (252): GOSPODARCZA STRATEGIA RZĄDU. CZY LECI Z NAMI PILOT? Specjalne wydanie podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”, w którym komentujemy nową gospodarczą strategię dla Polski, ogłoszoną w poniedziałek przez premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Co jest z nią nie tak? Czy leci z nami pilot? I jak powinna wyglądać strategia, dzięki której za 30 lat znów moglibyśmy powiedzieć: „Polska rozwijała się najszybciej w Europie!”. Zapraszam do posłuchania!
zdjęcie tytułowe: Pixabay