Biuro maklerskie mBanku częściowo wycofuje się z ogłoszonej pół roku temu podwyżki opłat dla osób inwestujących na rynkach zagranicznych. Zapewne chce ograniczyć odpływ klientów do innych biur maklerskich. Ale czy nie za późno? I czy połowiczna „cofka” wystarczy, by najbardziej oszczędni klienci nie uciekli do konkurencji? Czy to koniec sporu o kontrowersyjną opłatę?
W czerwcu biuro maklerskie mBanku zapowiedziało wprowadzenie od nowego roku opłaty za przechowywanie akcji i ETF-ów notowanych na zagranicznych giełdach. Choć opłata ma być niewielka, bo 0,15% wartości zagranicznych aktywów klientów, to wywołała powszechne wzburzenie. Po pierwsze dlatego że trafiło na największe w kraju biuro maklerskie (400 000 rachunków). Po drugie dlatego że trafiło na klientów kupujących głównie ETF-y, a oni akurat są bardzo wrażliwi na opłaty (gdyby nie byli, to kupowaliby fundusze inwestycyjne).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Tego typu opłaty w polskich biurach maklerskich się zdarzają, ale zwykle dotyczą najzamożniejszych klientów, dysponujących portfelem rzędu 500 000 zł lub miliona złotych. W mBanku też tak było, dopóki nie postanowili objąć nią wszystkich, którzy mają w zagranicznych aktywach… 10 000 zł lub więcej. I zrobiła się afera. Mówimy o 15 zł rocznie za każde 10 000 zł w akcjach lub ETF-ach, ale mBank jest pierwszym dużym biurem maklerskim, które postanowiło głębiej sięgnąć do kieszeni klientów i pobierać nie tylko prowizje za pośrednictwo przy transakcjach, ale też za przechowywanie papierów.
Nie mam danych o tym, ile deklaracji zbulwersowanych klientów przeistoczyło się w rzeczywiste zamknięcie rachunku. mBank tłumaczył, że nie może pozwolić sobie na dotowanie klientów, bo sam płaci za usługi zagranicznych depozytariuszy, ale w sieci pojawiły się od razu wyciągi z taryf niektórych takich firm, z których wynikało, że są to opłaty niższe od tych, którymi obłożyło klientów biuro maklerskie.
mBank zadeklarował, że nie będzie pobierał od klientów opłat za przeniesienie papierów wartościowych do innego biura maklerskiego. Ale niewiele to pomogło właścicielom inwestycji emerytalnych w ramach kont IKE i IKZE, dla których procedura przeniesienia konta i aktywów jest wyjątkowo skomplikowana. Poza tym biura maklerskie pobierają często opłaty za przeksięgowanie papierów wartościowych z rachunków obcych brokerów na własne. Brak opłaty w mBanku nie oznacza więc jeszcze, że operacja jest darmowa. No i trzeba też znaleźć biuro z szeroką ofertą zagranicznych akcji i ETF-ów (a nie jest ich wcale tak wiele).
Wydawało się więc, że będzie jak zwykle, czyli klienci poszumią, ale nie zagłosują nogami. Ale kto wie, czy coś nie zaczęło się dziać, bo mBank ogłosił, że w ramach nowej promocji klienci, którzy zapłacili jego maklerom prowizje za zakup lub sprzedaż ETF-ów (albo akcji) większe niż naliczona opłata depozytowa, będą z niej całkowicie zwolnieni w styczniu 2023 r. I że zasada ta obejmie też transakcje w 2023 r. (bank wprowadzi stosowne zmiany w taryfie opłat).
To oznacza, że jeśli klient ma np. ETF-y o wartości 20 000 zł i zapłacił za ich zakup prowizję powyżej 15 zł (a przy tych aktywach to pewne, bo najniższa prowizja „zagraniczna” w mBanku to 19 zł) – nie zapłaci opłaty depozytowej za drugie półrocze 2023 r. A jeśli ten sam klient w prowizjach transakcyjnych „odda” mBankowi w 2023 r. co najmniej 30 zł (0,15% z 10 000 zł aktywów w skali roku) – też nie zapłaci opłaty depozytowej.
To oznacza, że opłata będzie dokuczała tylko nieaktywnym klientom (takim, którzy raz kupili i nic ze swoim portfelem nie robią) oraz tym, którzy maja stosunkowo wysokie portfele (przy 100 000 zł zwolnienie z opłaty depozytowej przysługuje po zapłaceniu 150 zł w prowizjach transakcyjnych).
Jak widzicie, „cofka” jest połowiczna, bo obejmuje tylko część klientów (mBank szacuje, że dwie trzecie wszystkich). Ale jest szansa, że opłaty depozytowej nie zapłacą m.in. ci, którzy systematycznie dokupują ETF-y na swój rachunek maklerski i tym samym budują długoterminowy portfel. To cenne, zwłaszcza że mBank – co by nie mówić o aferze z opłatą depozytową – pozostaje jednym z biur maklerskich, które mają szeroką ofertę zagraniczną. Ma też wygodne połączenie konta osobistego z maklerskim (można je przełączać na jednym logowaniu do banku).
Ta aferka – oraz wymuszona zachowaniem klientów reakcja banku – pokazuje rosnące napięcie między instytucjami finansowymi (mBank należy do najbardziej ofensywnych banków, jeśli chodzi o podwyższanie prowizji) a klientami. Banki będą robiły wszystko, by ściągać od klientów coraz więcej pieniędzy z opłat i prowizji. Klienci coraz częściej będą głosowali nogami i pokazywali, że nie są tylko bezwolną masą. Opisywany tutaj przypadek świadczy o tym, że to może być dość skuteczna broń.
Źródło zdjęcia: Pixabay
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
MACIEJ SAMCIK POLECA PORZĄDNE OFERTY:
>>> Prosto i tanio możesz inwestować poprzez fundusze inwestycyjne. Wśród nich porządną ofertę ma m.in. TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet – kliknij w ten link.
>>> Waluty obce warto kupować w pewnym miejscu i po dobrych kursach – polecam Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl, łatwiej już nie będzie.