W lipcu opisaliśmy historię pana Marka, który dostał prawomocne orzeczenie, że firma UPC bezpodstawienie przetwarzała jego dane. Teraz czytelnik do nas wrócił z inną historią – tym razem jego prawa naruszył Nju Mobile. Rekompensata? Pół roku abonamentu gratis. Po tych historiach aż się we mnie zagotowało gdy zobaczyłem na swoim koncie w banku reklamę serwisu Tidal. I sam postanowiłem upomnieć się o prawo do „reklamowego zapomnienia”
Dane osobowe nieustająco są jednym z naszych najcenniejszych aktywów. Raz zdobyte przez korporacje mogą być przetwarzane i udostępnianie innym – spółkom-córkom, spółkom-matkom, spółkom-zięciom, itd. I zanim się obejrzymy, nie uwolnimy się od telefonów firm sprzedających garnki, balsamy, czy zapraszających na permanentne szkolenia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Staramy Wam się pomóc w walce o to, by instytucje przestrzegały ochrony danych osobowych i nie przetwarzały ich, bez wyraźnej zgody. Od ponad roku obowiązują nowe przepisy w tej sprawie wprowadzone na mocy unijnej dyrektywy RODO. Czy coś się zmieniło? Cóż, mam wrażenie, że firmy jak przetwarzały dane, tak robią to dalej. Tyle tylko, że gdy pogrozimy im paluszkiem, to nie idą w zaparte, tylko „sprzątają” po sobie.
Czytaj też: Ważne orzeczenie NSA w sprawie UPC. Cofnąłeś zgody marketingowe? Firma nie może ci wyświetlić żadnej reklamy
W lipcu opisaliśmy (kilkuletnią!) batalię jaką z firmą UPC stoczył nasz czytelnik pan Marek. Po pomyślnym dla siebie orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego postanowił podzielić się z nami swoją radością i podesłał odpis wyroku, a my skrupulatnie go opisaliśmy. Sygnatura akt I OSK 1090/17.
Przypomnijmy, pan Marek jako klient UPC logował się do swojego konta abonenckiego i pomimo, że nie wyraził zgody na oferty marketingowe, za każdym razem widział hasła: „Oferta Dla Ciebie”, „Sprawdź”, „Zadzwoń”.
NSA twierdzi, że tak być nie może i nie interesują go aspekty technologiczne aplikacji – oferta to oferta. Co ciekawe firma do końca utrzymywała, „sprzeciw na przetwarzania danych osobowych w celach marketingu nie skutkuje tym, że kontakt ze Spółką będzie wolny od przekazów reklamowych”.
Czytaj też: Pożyczyli od inwestorów pieniądze na handel rowerami. Ale gdzie są pieniądze? I gdzie rowery?
Nju Mobile – są pytania, których lepiej nigdy nie zadawać
Minęły mniej więcej dwa tygodnie i na moją skrzynkę pocztową (ireneusz.sudak@subiektywnieofinansach.pl) wpłynęła warta opisania kolejna historia – od tego samego pana Marka!
W swojej antyreklamowej krucjacie wziął tym razem na cel operatora NjuMobile. Tym razem poszło o kontakt z infolinią. Nasz czytelnik, jak się domyślamy, skontaktował się z infolinią żeby załatwić jakieś sprawy. W trakcie rozmowy „doradca klienta” zapytał czy może przedstawić ofertę Orange. Chyba nie muszę dodawać, że zrobił to mimo wyrażonego na piśmie sprzeciwu klienta na marketing.
Czytelnik oczywiście się nie zgodził, ale poza tym wysłał reklamację. Odpowiedź? Tak może zachowywać się zapędzony do narożnika bokser. Cytuję:
„Zgadzamy się, żę ze względu na Pana brak zgody na przedstawienie ofert marketingowych Doradca nie powinien kierować do Pana propozycji przedstawienia oferty Orange. Przepraszamy za błąd Doradcy. Przykro nam, że obsługa ze strony Doradcy nie spełniła Pana oczekiwań i doszło do sytuacji, która wywołała Pana niezadowolenie. Mając na uwadze powyższe uwzględniamy Pana roszczenie”
Na przeprosinach się nie skończyło. Pan Marek dostał pół roku abonamentu gratis! Wartość tego „bonusu” – 288 zł. Doskonałe, nieprawdaż? Spodziewam się, że teraz każdy członek społeczności „Subiektywnie o finansach” – gdy tylko natrafi na reklamy, a złożył sprzeciw do przetwarzania danych w celach marketingowych – będzie walczył o jakąś formę zadośćuczynienia finansowego. Mamy u pana Marka dług wdzięczności ;-). Wspólnie zmieniamy oblicze tej Ziemi ;-).
Mea culpa – wykorzystali moje dane i nawet mi się podobało. Do czasu
Nieugiętość i konsekwencja pana Marka budzą we mnie z jednej strony uznanie, a z drugiej – poczucie winy. Postanowiłem sprawdzić, czy bank, w którym mam jedno z kont, przestrzega mojego sprzeciwu na przetwarzanie danych osobowych. Po krótkiej kwerendzie stwierdziłem, że dostałem jakieś plus-minus 10-12 telefonów i to mimo braku zgody na takie połączenia!
Od roku, co jakiś czas, dostaję telefon „w imieniu banku ” z zapytaniem o „możliwość przedstawienie oferty handlowej”. Moja odpowiedź jest zależna od ilości wolnego czasu i częstotliwości telefonów. Nie powiem – zdarzyło mi się nawet skorzystać z takiej oferty.
Ale pewnego razu – był to już chyba trzeci w ciągu tygodnia telefon – zapytałem – „a dlaczego Państwo dzwonią, skoro nie wyraziłem zgody?”. Odpowiedź zbiła mnie z tropu – „proszę pana, skoro dzwonimy, to znaczy, że możemy. Musiał wyrazić pan na to zgodę”.
Ach, ta socjotechnika! Gdy ktoś z takim przekonaniem i prosto w słuchawkę mówi ci, że masz rude włosy, choć jesteś szatynem, to jesteś skłonny w to uwierzyć. Co ciekawe, gdy dopytałem kto właściwie do mnie dzwoni, to usłyszałem, że jest to firma, która… działa „na zlecenie banku”. To bank już sam nie dzwoni, tylko ma do tego podwykonawców?
Citi jak UPC. Hard Knock Life!
Ale to nie koniec historii. Tak się złożyło, że pod koniec lipca po zalogowaniu się do bankowości elektronicznej, w zakładce „korzyści i produkty” zaświeciła się czerwona ikonka. Klikam, a tam… informacja, że czeka do odbioru mój indywidualny kod do aplikacji TIDAL. To serwis streamingowy z muzyką należący do najbogatszego rapera na świecie Jaya-Z, autora utworu „Hard Knock Life”.
Pomny historii Pana Marka postanowiłem sprawdzić listę swoich zgód i sprzeciwów na marketing. Było tak jak myślałem. Lista ośmiu różnych zgód (nie wszystkie zmieściły się screenshocie) od góry do dołu wyrażała mój sprzeciw.
Napisałem reklamację, która została rozpatrzona pozytywnie:
W odpowiedzi na reklamację uprzejmie informuję, że zgodnie ze złożoną dyspozycją został odnotowany Pana sprzeciw wobec otrzymywania ofert marketingowych. Z uwagi na specyfikę systemu całkowite zaprzestanie przetwarzania danych w celach marketingowych następuje niezwłocznie, nie później jednak niż w ciągu 30 dni od ich usunięcia. Jest to okres potrzebny do aktualizacji wszystkich baz roboczych, które są aktualnie używane przez jednostki Banku do podejmowania kontaktów z Klientami”
Czekam już kilka dni, a reklama ciągle bije po oczach świecącym na czerwono powiadomieniem. A co z pozostałymi klientami?
„Każdy klient Citi Handlowy może zdecydować, czy chce otrzymywać oferty marketingowe banku i/lub stron trzecich, oraz jaką drogą bank będzie się z nim kontaktował. W sytuacji wyrażenia przez klienta sprzeciwu wobec wszelkich form prezentowania oferty marketingowej, bank nie przedstawia takiej oferty. Kontakt w sytuacji takiego całkowitego sprzeciwu może być ze strony pracowników banku jedynie zdarzeniem incydentalnym, które po zgłoszeniu natychmiast wyjaśniamy”
Ładny mi incydent ;-). Wygląda na to, że póki jakiś klient nie tupnie nogą, to sprzedażowcy testują jego cierpliwość i za każdym razem pytają czy mogą przedstawić informację handlową i wyświetlają oferty w systemie bankowości internetowej. Ale odnoszę wrażenie, że po historii opisanej przez pana Marka coraz więcej osób zacznie stosować politykę „zero tolerancji”. Tak jak ja!
źródło zdjęcia:PixaBay