W pokoju hotelowym zawalił się fragment sufitu. Na szczęście nie ucierpieli Bogu ducha winni turyści. Ale twierdzą, że to im zupełnie zepsuło wypoczynek i zażądali zwrotu całej kasy za pobyt. Hotel odpowiada, że to sytuacja „od niego niezależna”, przeniósł gości do innego pokoju i zwrócił tylko część ceny.
Pan Rafał zarezerwował pod koniec lipca dla swojej czteroosobowj rodziny dwa pokoje w hotelu Campanille we Wrocławiu. Łączna wartość rezerwacji była niemała – 876 zł. Dwudniowy pobyt był bezproblemowy, pogoda świetna, rodzina zadowolona. Cud, miód i orzeszki. Aż do poranka po śniadaniu. Dzieci pana Rafała, jadąc windą z poziomu „zero” do pokoju, usłyszały niepokojący hałas. Jakby się coś zwaliło.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
„Może jakieś roboty budowlane w okolicy?” – to była ich pierwsza myśl. A zamiast drugiej myśli przyszła bolesna rzeczywistość w postaci fragmentu sufitu, który – jak się okazało po kilkunastu sekundach – zwalił się na podłogę ich pokoju. Spanikowane dzieci pobiegły natychmiast do rodziców, a ci równie szybko udali się do recepcji.
Po wizycie pracowników hotelu w pokoju zajmowanym przez dzieci pana Rafała nie było już wątpliwości, że fragment podwieszanego sufitu w pokoju – czy też raczej kaseton przykrywający jakieś instalacje – częściowo przestał istnieć.
„Nie chcę myśleć co by było, gdyby moje dzieci były w pokoju podczas tego wypadku. Naraziliście je Państwona bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu. Dzieci boją się teraz przebywać w hotelu. Zepsuliście nam Państwo krótki urlop, narażając na stres, utratę poczucia bezpieczeństwa i dodatkowe zmęczenie”
– napisał pan Rafał w reklamacji, którą złożył po wyjeździe z Wrocławia. Nie można powiedzieć, że hotelarze nie zrobili nic, żeby naprawić sytuację. Dzieci pana Rafała zostały przeniesione do innego pokoju (choć podobno dopiero po jego interwencji).
Rodzina wspólnie zdecydowała, że będzie domagała się od hotelu zwrotu całego kosztu pobytu. Hotel uwzględnił reklamację tylko częściowo. Mianowicie zaoferowano zwrot połowy ceny jednego z pokoi. Czyli kwotę 169 zł.
„Do zdarzenia mającego miejsce w zajmowanym przez Państwa pokoju doszło na skutek wyjątkowych warunków atmosferycznych, tj. bardzo wysokich temperatur oraz wilgotnego, frontowego powietrza (…). Hotel terminowo dokonywał przeglądów instalacji (…), zaś wspomniane warunki atmosferyczne, w wyniku których doszło do odpadnięcia kasetonu z sufitu, są okolicznością wyjątkową, niezależną, za którą hotel nie ponosi odpowiedzielności”
– czytam w piśmie hotelarzy do pana Rafała. Przyznam, mocno się zdziwiłem tymi tłumaczeniami. Wysokie temperatury są okolicznością wyjątkową, a za odpadający fragment sufitu w pokoju hotel nie odpowiada, bo to okoliczność „wyjątkowa” i „niezależna od hotelu”, który terminowo dokonywał przeglądów. Hmmm…
Czytaj też: Deweloper spaprał garaż. Efekt? Uszkodzony samochód. Kto zapłaci za naprawę?
Czytaj też: Ktoś zapomniał wpisać zastaw do papierów. Efekt? Pan Piotr stracił auto, które kupił w dobrj wierze!
Czytaj też: Jakość IKEA, szwedzka rekomendacja i polskie wykonanie. I 9500 zł strat. Kto zapłaci?
Abstrahując od kontrowersyjnej odpowiedzi hotelarzy chcę poddać pod Waszą ocenę zaproponowane przez nich rozwiązanie. Zwrot połowy kosztów jednego z dwóch pokoi od strony matematycznej da się uzasadnić. Koniec końców knikomu nic się nie stało, goście nie ponieśli strat materialnych, zostali za to przeniesieni do innego pokoju.
Ale z drugiej strony… hotel to nie tylko łóżko i micha, ale też poczucie bezpieczeństwa, komfort i dobre samopoczucie gości. A to mogło zostać zepsute w 100%, a nie tylko w 25%
„Moje dzieci mogły stracić zdrowie lub życie, a hotel podszedł do sprawy niezwykle lekceważąco. Zmianę pokoju wymusiliśmy sami. W normalnym europejskim, cywilizowanym kraju nasze roszczenie byłoby załatwione przez hotel w jednej chwili, polubownie i bez rozgłosu. U nas chyba hotelom nie zależy na reputacji i przychylności gości”
– żali się pan Rafał. Chętnie poznam Waszą opinię. Czy podejście hotelarzy z Wrocławia da się obronić? A może po takim defekcie gościom rzeczywiście powinien przysługiwać zwrot całej ceny hotelu? Dajcie znać co myślicie. Hotelarze na pewno przeczytają Wasze opinie z wypiekami na twarzach.