7 kwietnia 2020

Tarcza Antykryzysowa nie daje rady. Na lepszą w budżecie nie ma kasy. Ale jest wyjście awaryjne: ile pieniędzy bezpiecznie moglibyśmy pożyczyć na tarczę „na wypasie”?

Tarcza Antykryzysowa nie daje rady. Na lepszą w budżecie nie ma kasy. Ale jest wyjście awaryjne: ile pieniędzy bezpiecznie moglibyśmy pożyczyć na tarczę „na wypasie”?

Polski rząd przedstawił wyjątkowo skąpy program ratowania gospodarki. Na obfitszy – jak choćby ogłoszono w Czechach, czy Wielkiej Brytanii – w budżecie państwa nie ma pieniędzy. Ale jest wyjście awaryjne: sprzedawanie obligacji. Ile pieniędzy bezpiecznie możemy pożyczyć za granicą? I czy wystarczyłoby to, aby zapewnić płacę minimalną każdemu zagrożonemu pracownikowi, przedsiębiorcy i na pokrycie ich składek na ZUS? Postanowiłem to policzyć

Pół narodu zachodzi w głowę: jak to jest, że Niemcy mogą wypłacać swoim firmom 15.000 euro miesięcznie w gotówce rekompensaty za „zaorany” biznes, że Belgowie mogą przelewać przedsiębiorcom 4.000 euro miesięcznie, że nawet nieprzesadnie zamożni Czesi wypłacają im równowartość 4.000 zł co miesiąc – byle tylko nie zamknęli firmy. A polski rząd oferuje małej firmie trzy „opustki” ZUS-u i 5000 zł pożyczki, zaś dużej firmie – nic.

Zobacz również:

Drugie pół narodu nie może wyjść ze zdziwienia, że Brytyjczycy, Duńczycy – i w ogóle rządy w większości krajów cywilizowanej Europy – są gotowi pokrywać 80% kosztów utrzymania miejsc pracy w okresie przestoju firm spowodowanego koronawirusem, a polski rząd stać tylko na 40% i to tylko pod pewnymi warunkami.

Nikt się za to nie zdziwi, jeśli okaże się, że za miesiąc-dwa w Polsce będziemy mieli wybuch kilkumilionowego bezrobocia, a w Niemczech, czy Wielkiej Brytanii lub Czechach – znacznie mniejszy.

Posłuchaj też: Godzinna rozmowa red. Łukasza Kubiaka z Maciejem Samcikiem o gospodarczych skutkach koronawirusa wyemitowana na falach Radia Lublin

Czytaj też: Trzy grzechy polskiej Tarczy Antykryzysowej. I zarazem trzy powody, które sprawią, że bezrobocie wystrzeli wkrótce do nieba

Wytłumaczeniem wyjątkowego skąpstwa polskiego rządu jest fakt, że w budżecie nie ma zbyt wiele pieniędzy, bo – czego premier wprost nie mówi, ale daje do zrozumienia – dużo kasy zostało wydane (niedawno podliczyliśmy na „Subiektywnie o finansach”, że rząd przez cztery lata „przepykał” 90 mld zł na socjał dla ludzi, którzy go nie potrzebują). A dużo wpływów z budżetu państwa trzeba też rezerwować na realizację różnych programów „z plusem”. W Senacie premier wspominał, że bieżącej płynności ma na jakieś siedem tygodni.

———————

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!

———————

Ale przecież wszyscy ekonomiści mówią, że takiego kryzysu, jaki za chwilę może wybuchnąć, nie było od czasu II Wojny Światowej. I że to jest trochę tak, jak z rozprzestrzeniającym się pożarem. Jeśli się go nie powstrzyma – nawet ogromnym kosztem – wtedy, kiedy jest on jeszcze do ogarnięcia akcją straży pożarnej, to potem nie będzie już takich sił, by go powstrzymać. Więc teraz trzeba ściągnąć wszystkie wozy skąd tylko się da, bo za miesiąc to już i tak nic nie da.

Przeczytaj też: Tak powinna wyglądać „Tarcza Antykryzysowa” dla firm dotkniętych „zamrożeniem”? Tam rząd pomoże pokryć niemal wszystkie straty

Czytaj też: Polskie władze nie doceniają skali nadchodzącej recesji? Czesi doceniają – ogłosili właśnie trzeci największy program pomocy dla firm w Europie

Czytaj też: Nowy pomysł polityków – dać ludziom pieniądze natychmiast, że zaczęli je wydawać od razu

Tarcza Antykryzysowa „na wypasie”: ile musiałaby kosztować?

Jak to możliwe, że rząd nie chce pójść na całość? Że woli sprawdzać, czy pożar będzie się nadal rozprzestrzeniał. I że woli mieć nadzieję, że nagle przyjdzie burza i ugasi wszystko sama? Oficjalne wytłumaczenie jest takie, że chcemy utrzymać wiarygodność kraju i budżet państwa w dobrej formie. I że nie chcemy przegiąć z zadłużaniem się.

Ale czy to naprawdę jest nie do ogarnięcia? Ile tak naprawdę pieniędzy byłoby potrzebne, gdybyśmy chcieli pokryć każdej firmie mającej kłopoty 80% pensji jej pracowników i wypłacić każdemu przedsiębiorcy „pensję”, żeby sam miał za co przeżyć, gdy biznes zamknięty? I gdyby pokryć przez kilka miesięcy składki ZUS dla wszystkich pracowników i pracodawców z budżetu państwa?

—————————-

Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:

>>>  Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?

>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?

—————————-

Firm zatrudniających do dziewięciu osób jest w Polsce 2,1 mln. Przedsiębiorców prowadzących samodzielną działalność gospodarczą jest 3 mln. Pracujących mamy 16,5 mln osób (w tym w dużych firmach pracuje 3,1 mln osób, a w małych i średnich – kolejne 2,7 mln osób). Przyjmując, że mniej więcej jedna trzecia pracowników byłaby w firmach zagrożonych bankructwem i oczekiwałaby na przelew w postaci 80% pensji (i że ta średnia pensja to jakieś 3.500 zł na rękę) mamy 16 mld zł miesięcznie.

Przyjmując, że analogicznego wsparcia rząd udzieliłby co trzeciemu przedsiębiorcy i właścicielowi małej lub średniej firmy – mamy kolejne 5 mld zł. Jeśli chcielibyśmy do tego dorzucić pokrycie składek ZUS dla wszystkich właścicieli i pracowników firm mających kłopoty finansowe (załóżmy, że byłaby to jedna trzecia wszystkich firm i pracowników) mamy kolejne 16 mld zł miesięcznie.

Cały program kompleksowego wsparcia przedsiębiorców, firm i pracowników „na wypasie” kosztowałby więc 37 mld zł miesięcznie. Przez trzy miesiące trzeba by wydać lekką ręką jakieś 100 mld zł. Przy czym cały polski budżet państwa jest wart 435 mld zł (a w zasadzie tyle był wart przed koronawirusem, bo teraz spadnie pobór podatków).

Czytaj też: Czy koronawirus zainfekuje ceny mieszkań? Co robić jeśli masz w planach zakup lub wynajem mieszkania?

Czytaj też: Koronawirus zarazi polskie firmy. Na śmierć. Jak ratować przedsiębiorców przed bankructwem? Może tak, jak… studentów?

Czytaj też: Koronawirus na zakupach, czyli jak płacić, żeby się nie zarazić? WHO o wątpliwościach dotyczących używania gotówki. Co wy na to?

Ile pieniędzy Polska bezpiecznie mogłaby pożyczyć na ratowanie przedsiębiorców i pracowników?

Te 100 mld zł to bardzo dużo, ale… są dwa „ale”. Po pierwsze: jakieś pieniądze – zapewne kilkanaście miliardów euro – przypłyną z Brukseli w ramach programów pomocowych dla polskiej gospodarki. Po drugie zaś: Polska ma całkiem solidne możliwości zadłużania się.

Nasz dług publiczny wynosi dziś mniej więcej bilion złotych. To jakieś 47% naszego PKB. Dla porównania: Niemcy mają dług publiczny rzędu 57% ichnego PKB. Austriacy – 66% PKB. Hiszpanie i Francuzi – blisko 100%. Portugalczycy – 120%. A najbardziej na świecie zadłużeni Japończycy – 240% PKB.

Czytaj też: Polska ma bilion złotych długu publicznego. Jak bardziej jeszcze możemy się zadłużyć?

Oczywiście: zadłużanie się jest ryzykowne, bo uzależnia od obcego kapitału i przy każdym kryzysie powoduje konieczność szukania refinansowania w podobnym stylu, w jakim szuka go zadłużony po uszy człowiek, który musi spłacić chwilówkę drugą chwilówką.

Zadłużanie się państwa to też ryzyko dla wszystkich, którzy mają oszczędności w walucie tego państwa, bo ta waluta – o ile wiarygodność kraju spadnie – będzie coraz mniej warta.

Czytaj też: Czy inflacja w Polsce może wyrwać się spod kontroli NBP? A może… to już się dzieje? Jakie mogą być skutki?. Dla posiadaczy oszczędności – niewesołe. A dla innych?

Ale czasem zdarza się stan wyższej konieczności, w którym po prostu trzeba szybko zapłacić za wozy strażackie, które pomogą ugasić pożar nie do ugaszenia. Jakie Polska ma teoretyczne możliwości bezpiecznego zadłużenia się?

Gdybyśmy chcieli osiągnąć taki poziom zadłużenia, jaki mają Niemcy, czyli w okolicach 55% PKB, to moglibyśmy zaciągnąć – jak sądzę, bez większych konsekwencji – jakieś 150 mld zł długu na rynkach międzynarodowych. Tak naprawdę żeby wypłacać wszystkie wymienione wyżej świadczenia przez trzy miesiące wystarczyłaby połowa tej sumy (uwzględniając kasę, która przyjdzie z Unii Europejskiej).

Niewykluczone, że zwiększając emisję obligacji musielibyśmy płacić wyższe odsetki. Na razie rentowność polskich obligacji jest rekordowo niska: oznacza to, że inwestorzy zagraniczni handlują naszymi obligacjami przy rekordowo niskich odsetkach.

Tutaj: trochę danych o zadłużeniu polskiego Skarbu Państwa

Nie sztuka się zadłużyć. Sztuką jest zacisnąć później pasa

Dziesięć lat temu, gdy nadszedł kryzys finansowy spowodowany machlojkami światowych banków na rynku finansowania kredytów hipotecznych, polski rząd zwiększył dług państwowy o mniej więcej 10% PKB (w ówczesnych wartościach było to jakieś 170 mld zł).

Tak się po prostu robi w kryzysach. Sztuka polega na tym, żeby potem umieć zejść z poziomem zadłużenia do poprzednich poziomów. A więc ugasić pożar i spłacić nadmiarowe wozy strażackie. To się poprzedniemu rządowi nie udało. W 2015 r. zadłużenie Polski wynosiło 885 mld zł. Obecnie rządzący przez cztery lata zwiększyli je jeszcze po ponad 100 mld zł, podczas gdy np. rząd w Niemczech od czterech lat ściągał z podatków więcej pieniędzy, niż wydawał, pomniejszając swoje zadłużenie.

Sytuacja premiera Morawieckiego byłaby jeszcze bardziej luksusowa, gdybyśmy mieli w budżecie państwa te 90 mld zł poduszki bezpieczeństwa, które zostały bez sensu włożone do kieszeni zamożnych Polaków. Ale w dalszym ciągu wydaje się, że są możliwości zakupy wozów strażackich i ugaszenia tego pożaru.

źródło ilustracji tytułowej: Pixabay

Subscribe
Powiadom o
14 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jurek
4 lat temu

A może używając analogii pożarniczej, poczekać żeby to co się pali się wypaliło, a ratować resztę ? Może firmy, które są słabe, źle przygotowane na sytuacje awaryjne (to wcale nie musi być pandemia, może być pożar, powódź itd) powinny upaść. Nie bardzo rozumiem jak prowadząc firmę można nie mieć jakiejś poduszki finansowej ? Mam w rodzinie przedsiębiorcę, który powoli rozwija swój biznes od około 30 lat. I nawet jakby mu produkcja się zatrzymała, to ma maszyny, teren, materiały, które mają wartość i w razie problemów można je spieniężyć . A tu mamy raptem kilka tygodni postoju i ludzie już padają… Czytaj więcej »

sielim
4 lat temu
Reply to  Jurek

Widać że nie prowadzi biznesu, w szczególności nie bierze odpowiedzialności za pracowników. Ale pogadać se można…

BdB
4 lat temu
Reply to  Jurek

Masz BARDZO ograniczoną wyobraźnię. Dla wielu ludzi prowadzenie działalności jest jak praca, czyli to co zarabiają pozwala im przetrwać do „pierwszego”, więc gadanie o poduszce to zwykłe ględzenie.

Jurek
4 lat temu
Reply to  BdB

Może i mam ograniczoną wyobraźnię (chociaż nie znamy się na tyle byś mógł to określić), ale uważam, że brak poduszki jest dużą nieroztropnością.

Przedsiębiorca
4 lat temu
Reply to  Jurek

Szanowny Panie
A może spróbowałby Pan otworzyć własną działalność w Polsce i trochę powalczyć na tym terenie. Bo mając zagwarantowane 80% pensji siedząc w domu rzeczywiście nie musi pan się martwić o przyszłość. Chciałabym pana zobaczyć w roli Przedsiębiorcy! Ciekawe jakie wtedy wygłaszał by Pan frazesy?

Łukasz
4 lat temu
Reply to  Jurek

Budżet domowy i budżet firmowy w gruncie rzeczy są do siebie podobne. Teraz ty dostaniesz 80% pensji i się szczycisz, że resztę pokryjesz z oszczędności. Samozatrudnionyy żyjący np. z branży eventovej dostanie 0 zł. Mało tego pozostają mu koszty prowadzenia firmy ZUS, leasing, najem lokalu, umowy marketingowe itp. Choćby miał poduszkę finansową to sam widzisz, że na długo mu nie starczy. P.S. spytaj się tego przedsiębiorcy z rodziny czy czasami tych maszyn nie ma w leasingu. Ciężko też porównywać przedsiębiorcę z 30 letnim stażem do młodych firm. Masz jednak rację,! Niech upadają! Szybko się zorientujesz, że gospodarka to system naczyń… Czytaj więcej »

Jurek
4 lat temu
Reply to  Łukasz

Moim zdaniem zależy to od rozmiaru poduszki. Bo my nie mówimy o latach, tylko o miesiącach, a na razie o 2 miesiącach może 3. To nie jest jakiś bardzo duży czas.
PS. Maszyn nie ma w leasingu. Wszystko kupuję za gotówkę. Dlatego jego rozwój trwa 30 lat.

Łukasz
4 lat temu
Reply to  Jurek

Przykładowo branża ślubna warta 7 mld zł to odwołane śluby z marca, kwietnia, maja. Teraz odwołują lipiec, sierpień. Nie każdy ma teraz problemy ale dla niektórych to cios. Ciężko utrzymać płynność finansową w takim okresie bez przychodów. Szczególnie, że te miesiące to tzw. wysoki sezon.

zen
4 lat temu

Dentysta prowadzący własną klinikę dostanie od banku wyższy kredyt w stosunku do zarobków i na lepszych warunkach niż ochroniarz pracujący na zleceniu.
Tak mniej więcej wyglądają możliwości zadłużania się Niemiec i Japonii w porównaniu do Polski.

Piotr
4 lat temu
Reply to  zen

Ale jeśliby rząd wypuścił koronaobligacje 10 letnie oprocentowane inflacja +2% w pln i zwolnił je z podatku Belki to jestem pewien, że znalazłby nabywców na krajowym podwórku. Takie podejście ma ten plus, że dodatkowe zadłużenie byłoby w pln a nie w walucie, a to powoduje mniejsze prawdopodobieństwo ataku spekulacyjnego na złotówkę.

BdB
4 lat temu
Reply to  Piotr

Taniej im będzie dodrukować, bo będąc poza strefą euro nikt im tego nie zabroni.

Nieobligatariusz
4 lat temu
Reply to  Piotr

Juz sa tskie co daja inflacja plus poltora procent na 10 lat. Za pol procent wiecej ktos by sie skusil? Obligacje dla pincetplusow sa jeszcze wyzej oprocentowane. O rezygnacji z belki nie ma co wspominac bo to to samo co by dac od razu wyzsze procent i odjac podatek.

E.G
4 lat temu

Kaczyński wszystko skalkulował i wie że najdalej za 3 miesiące będzie miał na ulicach setki tysięcy zdesperowanych , rozwścieczonych Polaków. Mając pełnię władzy w swoim ręku bardziej opłaca mu się wprowadzić wtedy stan wojenny i siłą spacyfikować naród niż samemu z haniebną zmianą stanąć przed sądem . Ci ludzie przekonani o własnej bezkarności myślą tylko o sobie i swoim bezpieczeństwie. Gowin zrozumiał i szybko ewakuuje się z Tytanica.

sielim
4 lat temu
Reply to  E.G

Na marginesie: obecnie właśnie lecą wypłaty dodatkowych emerytur (trzynastek ? czternastek ? się już pogubiłem…). Mówiąc inaczej: emeryci na wybory 10 maja idą świeżo zapakowani przez obecny rząd w kapustę. Wiem, bo mieszkam z teściami i widzę efekt… To taki dodatkowy 'smaczek’ jakby kto pytał, dlaczego PiS tak prze na te wybory właśnie teraz.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu