11 sierpnia 2025

Tajemnicza ugoda. Bank najpierw sam ją zaproponował, a później… stało się coś bardzo dziwnego. Klienci nie mogą się pozbierać, a bank?

Tajemnicza ugoda. Bank najpierw sam ją zaproponował, a później… stało się coś bardzo dziwnego. Klienci nie mogą się pozbierać, a bank?

Bank chciał wreszcie zamknąć spór z frankowiczami i zaproponował satysfakcjonującą ich ugodę. Ale od intencji do realizacji długa droga. Prawnicy klientów nabrali podejrzeń, że to tylko gra na czas, a bank do podpisania ugody jednak nie dopuści, a przynajmniej odsunie to w czasie najbardziej, jak się da. Emocje tylko rosły: na spotkaniu mediacyjnym, które miało zakończyć się podpisaniem ugody, okazało się, że… To była wyjątkowo tajemnicza ugoda. Kto pomoże rozwiązać zagadkę?

Jeszcze kilka lat temu propozycje ugód składane przez banki były dla klientów mało opłacalne – wiązały się z koniecznością spłaty części odsetek, a do tego banki wprowadzały do treści ugód niekorzystne postanowienia. Alternatywą dla frankowiczów było zainicjowanie długotrwałego i kosztownego procesu sądowego. Dopiero z czasem koszty prowadzenia spraw frankowych nieco spadły (bo wyspecjalizowało się w tym wielu prawników), a prawdopodobieństwo wygranej w sądzie wzrosło do 98-99%.

Zobacz również:

Zgoda, zgoda! Już ponad 11 000 ugód frankowych kwartalnie

Spowodowało to zalanie sądów pozwami frankowymi. Powołanie specjalnego wydziału frankowego w Sądzie Okręgowym w Warszawie tylko trochę przyspieszyło bieg spraw. Klienci muszą mieć jednak dużo cierpliwości, bo niektórzy czekają na rozprawę już trzy, cztery lata. A bankowcy? Wreszcie zaczynają doceniać możliwość zawarcia z klientami ugód. Skoro i tak przegrywają w sądach, to lepiej dogadać się z klientem szybko, bez angażowania działów prawnych w drogie procesy.

Dziś to banki zachęcają klientów do zawierania ugód i proponują atrakcyjne warunki, takie jak rozliczenie kredytu po kursie z dnia jego udzielenia oraz częściowe umorzenie pozostałej kwoty do spłaty. W niektórych przypadkach warunki ugód proponowanych przez banki nie różnią się drastycznie od tego, co klient może ugrać w sądzie. A zyskuje czas i trochę pieniędzy (koszty prawnika).

Czytaj więcej o tym: Saga frankowa skończy się szybciej? Coraz więcej ugód. Banki „cisną” na kończenie spraw, nie odwołują się od wyroków. Czy idą nowe kłopoty?

Zainteresowanie ugodami widać w sądowych statystykach. Na początku czerwca 2025 r. Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że „po okresie intensywnego napływu pozwów sytuacja w sądach w sprawach frankowych ulega wyraźnej zmianie”. W pierwszym kwartale tego roku spadła liczba toczących się postępowań, co zdaniem resortu, wynika nie tylko ze zmniejszającego się zainteresowanie drogą sądową wśród frankowiczów, ale również wyraźnego przyspieszenia procesów.

A co z ugodami? Związek Banków Polskich donosił, że na koniec 2024 r. zawarto ich ok. 130 000, z czego blisko 10 000 zawarto w trakcie procesu sądowego. Tylko w pierwszym kwartale 2025 r. zawarto 11 495 ugód. 

 

Dla banku dobra ugoda (czyli zawarta na jego warunkach, której klient nadmiernie nie negocjuje) to wygrana na loterii. Po pierwsze dlatego, że obniża koszty. „Redukcja ryzyka prawnego” – tak mówią na to banki. Informacja o przegrywanych sprawach źle też wygląda wizerunkowo. Nikt nie chce, by pisano o nim jako przegranym z powodu nieuczciwych umów, jakie podsuwał klientom. Zawierając ugody banki prezentują się jako skłonne do kompromisów, a może nawet dobroduszne?

Tajemnicza ugoda. Bank chce ją zawrzeć, ale…

Ale nie zawsze jest tak słodko. W sprawie, którą opisał w mailu do „Subiektywnie o Finansach” dolnośląski prawnik zajmujący się sprawami frankowymi, bank nie pokazał się z najlepszej strony. Na początku nic tego nie zapowiadało. Raiffeisen Bank, bo to on jest bohaterem tej historii, na początku przyjął jednak strategię łagodnego baranka. Jako proponowany sposób rozwiązania sporu wskazał przeprowadzenie mediacji przed mediatorem działającym przy Komisji Nadzoru Finansowego.

Sprawa zapowiadała się prosto i łatwo. Jeśli kredytobiorcy są zainteresowani mediacją, wypełniają wniosek, wysyłają do banku, a bank przekazuje wniosek od Centrum Mediacji przy KNF. Klienci powiedzieli: „wchodzimy w to”. Wcześniej uzyskali wyrok I instancji unieważniający ich umowy kredytowe. Bank nie miał więc wielkiego pola manewru: zaproponował, że umorzy im kredyt i wypłaci ponad 115 000 zł.

„Propozycja okazała się atrakcyjna. Nie dawała kredytobiorcom korzyści równych korzyściom z zakończenia sprawy wyrokiem, jednak pozwalała na szybsze zamknięcie tematu, przy aktualnym znacznym obłożeniu sądów sprawami frankowymi” – relacjonuje radca prawny.

Przygotował wniosek o mediację, licząc na szybkie dogadanie warunków umowy. I wysłał do banku. Jakież było jego zdziwienie, gdy – mimo zgodności z wstępnymi ustaleniami na poziomie prawników obu stron – wniosek został odrzucony przez bank. Prawnik myślał, że to pomyłka, więc wysłał go drugi raz. Ale znów to samo. Po zgłębieniu przyczyny nagłego „usztywnienia” okazało się, że bank zwrócił dokument, bo… pełnomocnik nie wskazał numeru telefonu w polach oznaczonych jako fakultatywne.

Bank może i łagodny, ale i dokładny. Poprawiony wniosek o mediacją został wysłany po raz trzeci i tym razem uwzględniony. Pod koniec maja 2025 r. odbyło się spotkanie mediacyjne. I nie było to miłe spotkanie ludzi w garniturach. Spotkania ludzi tak ubranych w ogóle rzadko bywają miłe, ale to było w dolnych widełkach normy.

„Pełnomocnik banku wskazał, że proponuje obniżenie kwoty dodatkowej wypłaty dla klientów do jedynie 37 000 zł. Na pytanie, dlaczego nagle kwota się zmienia, choć warunkiem przystąpienia przez klientów do mediacji było trzy razy więcej pieniędzy pełnomocnik banku nie potrafił odpowiedzieć” – relacjonuje prawnik. Oczywiście kredytobiorcy na taką woltę się nie zgodzili. Pełnomocnik banku wyglądał jakby był nieprzygotowany na takie dictum i oświadczył, że nie może podjąć decyzji samodzielnie, zobowiązał się do udzielenia odpowiedzi w ciągu siedmiu dni.

Siedem dni przeciągnęło się do 40 dni, aż w połowie lipca pełnomocnik banku przedstawił kolejną propozycję: zwrot 75 000 zł. To nadal mniej, niż wynikało z wstępnych ustaleń. Klienci nie zaakcentowali również tej propozycji, a prawnik, który napisał do „Subiektywnie o Finansach” nie potrafi zrozumieć, co kierowało prawnikami banku, który ma „na stanie” mnóstwo procesów, których raczej nie wygra. Po co mu jeszcze takie zamieszanie?

„My poświęciliśmy czas, klienci poświęcili czas. A bank też poświęcił czas i jeszcze zrobił wszystkich na szaro. Nakłonił klientów do ugody licząc na to, że jeśli już się znajdą w tej procedurze, to zgodzą się na mniejsze pieniądze. Najpierw „obcinka” była trzykrotna, a potem o jedną trzecią. Postępowanie niegodziwe, po raz kolejny wskazujące, że banki nie traktują klientów poważnie” – załamuje ręce prawnik.

Zapytałam oczywiście o tę sytuację Raiffeisen Bank. Zakładam, że mógł mieć jakieś istotne powody, które wywołały zmianę stanowiska. A może stronom tylko wydawało się, że są dogadane? Bank nie potwierdził ani nie zaprzeczył przedstawionej przeze mnie sytuacji. Biuro prasowe oświadczyło, że nie komentuje konkretnych sytuacji klientów w mediach. Zapewniło też, że bank „dokłada wszelkich starań, aby współpraca z klientami przebiegała na najwyższym poziomie”, a dowodem na zaangażowanie jest tytuł instytucji finansowej przyjaznej mediacjom, który w zeszłym roku przyznała mu Komisja Nadzoru Finansowego.

„To wyróżnienie obejmuje aktywność w zakresie wprowadzenia i promocji programu ugodowego między bankiem a klientem, dotyczącego kredytów CHF. Promuje ono polubowne metody rozwiązywania sporów instytucji finansowych z klientami i wskazuje podmioty szczególnie zaangażowane w upowszechnianie mediacji na rynku finansowym” – czytam w mailu, który przesłał do mnie bank. Tym bardziej dziwna jest ta sytuacja. Czy bank miałby jakąkolwiek korzyść z szarpania swojej reputacji instytucji przyjaznej ugodom, nie osiągając w zamian właściwie nic? O co tu może chodzić?

Tajemnicza ugoda, czyli dopóki piłka w grze…

Tajemnicza (niedoszła) ugoda, czyli historia, którą podzielił się z nami prawnik, jest dowodem na to, że klienci muszą być w sporach z bankami czujni do samego końca, a przed złożeniem podpisu pod ugodą muszą starannie kilka razy przeczytać jej treść. Od niekorzystnie zawartej ugody raczej nie ma już odwrotu: banki zastrzegają w jej treści, że zawierając ją, strona uprawniona, czyli kredytobiorca, zrzeka się ewentualnych innych roszczeń.

Gdyby więc w omawianej sytuacji klienci nie wykazali się refleksem (albo nie ustanowili pełnomocnika, którego zdaniem jest upewnienie się, że wszystkie dokumenty są korzystne dla klientów) i podpisali ugodę, nie zauważywszy znacząco niższych kwot, później nie mogliby się w sądzie domagać podwyższenia świadczenia głównego wynikającego z ugody powołując się tylko i wyłącznie na swój błąd.

Jasne, gdyby ktoś im przystawił pistolet do głowy i kazał podpisać albo czymś odurzył i błąd wynikałby z wyłączenia świadomości, to można by domagać się unieważnienia ugody, ale to co napisałam brzmi jak scenariusz filmu, a nie typowy opis zawierania ugody z poważnym bankiem (choć relacja mecenas Szczęśniak rodzi pytanie, na ile poważny był ten bank).

Odsuwając więc na bok scenariusze o celowym wprowadzeniu klientów w błąd: za większość niekorzystnie zawartych umów, niezależnie od etapu, odpowiadamy my, klienci. Pośpiech, podejście na zasadzie „jakoś to będzie”, a często wstyd przed przyznaniem się pracownikowi banku, że czegoś nie rozumiemy – więc godzimy się, choć jego wyjaśnienia są dla nas niejasne – powodują, że zawieramy umowy, które powodują dużo szkody, a odkręcenie ich skutków zabiera czasem lata. Zasada ograniczonego zaufania obowiązuje nie tylko na drodze.

Jeśli macie pomysł na to jaki cel mogłaby mieć niestandardowa taktyka negocjacyjna banku w procesie ugodowym – dajcie znać. Przyznam, że z sygnałów, które do mnie dochodzą, nie słychać by banki, które rozpoczną z klientami negocjacje ugodowe, miały problem z ich „dowiezieniem”. Jeśli już ktoś się w ostatniej chwili wycofuje, to raczej klienci, przekabaceni przez prawników. Przeciągający się proces to z jednej strony wyższe wynagrodzenie prawnika, z drugiej – kiedy już się zakończy – wyższe odsetki ustawowe od przyznanej klientowi kwoty.

Przeczytaj więcej o frankowych ugodach:

kiedy skarbówka wyciąga ręce po pieniądze z ugód frankowych

10 lat walki w sądzie - frankowicze kontra mBank

———————————-

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela.  Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

———————————-

ZOBACZ 'EXPRESS FINANSOWY”:

„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube

zdjęcie tytułowe: Pixabay/Canva

Subscribe
Powiadom o
37 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Adaś
2 miesięcy temu

Przepraszam bardzo czy Przemek Gdański z BNP czyta ten portal? Bo tak się dobrze składa że w tym artykule jest odpowiedź dlaczego Polacy nie lubią banków.

Pożeracz_banksterów
2 miesięcy temu
Reply to  Adaś

[CENZURA-red] Jakoś nie wyobrażam sobie przedstawiania się kontrahentom czy współpracownikom „dzień dobry, jestem Pawełek”. Na resztę jego wypocin spuszczę zasłonę milczenia.

Pożeracz_banksterów
2 miesięcy temu

[CENZURA-red, niekulturalne określenie] O ile potrzebę wycinania wulgaryzmów czy wypowiedzi niekulturnych rozumiem, to tutaj chyba za bardzo zainapirowaliście się poprzednim ustrojem, tudzież modelem „wolności słowa” z UK.

Admin
2 miesięcy temu

Nie, to nie jest kwestia wolności słowa, mam wątpliwość czy to słowo jednak nie jest obraźliwe. Może kiedyś zrobimy o tym panel dyskusyjny, na razie wątpliwości przemawiają na niekorzyść oskarżonego 😉

Pożeracz_banksterów
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Niestety nie przemawia do mnie ta argumentacja. Dodatkowo celowo wycina Pan całe fragmenty wypowiedzi pod wydumanym pretekstem „niekulturalnego określenia”, powodując u czytelników przekonanie o użyciu tam wulgaryzmów lub określeń obraźliwych-tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Jeżeli pan Przemek i bank którym kieruje jest sponsorem/partnerem portalu i redakcja boi się jakiejkolwiek krytyki pod jego adresem, to też jestem w stanie zrozumieć-ale wówczas proszę o napisanie o tym wprost zamiast manipulować wypowiedziami wykorzystując fakt bycia moderatorem. [CENZURA-red]

Admin
2 miesięcy temu

Nie, to nie ma nic do rzeczy. Musi Pan być tutaj nowy, skoro Pan nie wie, że można tu napisać dowolną opinię o dowolnej osobie, byle kulturalnie. Uważam, że można krytykować bez użycia niekulturalnych, czy lekceważących słów.
Ponieważ moderatorzy nie mają dużo czasu, cięcia są brutalne. Ale wystarczy się pilnować, żeby tego uniknąć. Trzymam kciuki.

Alf/red/
2 miesięcy temu

Słyszałeś o Williamie Gatesie albo Williamie Clintonie? A może o Josephie Bidenie? Lawrensie Ellisonie? Jefreyu Bezosie? Ach, wolisz o Polakach. Radosław Sikorski? Jakub Wojewódzki? Katarzyna Kieli?

Pożeracz_banksterów
2 miesięcy temu
Reply to  Alf/red/

Dobrze, Alfredku. A słyszałeś o Wowie Putinie, Manu Macronie czy o królu Karolku? Postacie trochę większego kalibru niż minister ze skłonnościami do mitomaństwa lub podrzędny celebryta. I o ile w języku angielskim zdrabnianie niektórych imion funkcjonuje to „od zawsze”, tak Radki, Kasie i inne tego typu wynalazki w oficjalnym przekazie brzmią po prostu śmiesznie. Jak jakaś niezbyt udana próba „bycia cool” tudzież odmłodzenia się.

Alf/red/
2 miesięcy temu

Ja tu widzę inny mechanizm niż potrzebę „bycia cool”, ale dyskutować nie ma sensu, jeśli prezentujesz takie podejście do otoczenia…

Keydytobiorca
2 miesięcy temu

To chyba nie odosobniony przypadek. Ja mam podobny z PKO BP. Mediacje otwarte przez nas ponad rok temu z KNF. Propozycja banku „z czapy” plus kontynuacja kredytu w PLN [nie spłaciłem kapitału) i nasza kontrpropozycja na ok. 60% kwoty płatnej w dniu ugody. Bank podnosi kwotę o ok. 20-25%, żebyśmy nie spłacili, a kontynuowali kredyt. Do tego nie podaje dokładnej kwoty, bo ta ma być podana w dniu podpisania w zależności od kursu CHF!!! W tym momencie wyrok TSUE. No to nasza propozycja zgodnie z TSUE. Bank rezygnuje, a może pełnomocnik, bo mega słaby i nic nie może. No to… Czytaj więcej »

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Keydytobiorca

Olala… no to bardzo ciekawe.

Keydytobiorca
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

PS. A dzisiaj dzwonią bezpośrednio z banku i proszą o otwarcie mediacji bo są zainteresowani szybkim zamknięciem sprawy, zanim będzie wyrok i się uprawomocni. No i kwoty różne padają, ale to z bankiem da się załatwić więcej niż z pelnomocnikiem.
Niezła polka…
To chyba powiem im, że promocja i nic im więcej nie spłacę za marnowanie mojego czasu.

kjonca
2 miesięcy temu

Jedyne wyjaśnienie, jakie mi przychodzi do głowy (poza bałaganem) padło już w artykule. Bank rzucił przynętę (duża kwota), po czym chciał wyrolować klientów.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  kjonca

Ale to by było naiwne liczyć, że ktoś weźmie jedną trzecią tego, co wcześniej było ugadane

kjonca
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

1. ” Co zaszkodzi spróbować’ – w za kilkadziesiąt tysięcy to mozna kilka spotkań zorganizować 🙂
2. Ostatnio musiałem wyjść z bańki „ludzi czytających umowy” – wygląda na to, że podejście 'liczymy na to, że coś przeoczą” może być całkiem skuteczne 🙁

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  kjonca

No nie wiem, ja to raczej nie próbuję rzeczy, które mi nie dają co najmniej 50% szans na sukces 😉

Piotr
2 miesięcy temu

„A może stronom tylko wydawało się, że są dogadane?” – jakby byli dogadani to nie potrzebowaliby mediacji …

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Tyż prowda

Piotr
2 miesięcy temu

Przecież to banalne. Kancelaria która reprezentuje bank dostaje wynagrodzenie za sprawy które się toczą i za czas jaki przeznacza na postępowania. Ugoda to koniec sprawy więc i koniec wynagrodzenia dla kancelarii

Jeż
2 miesięcy temu

Sama dostałam taką propozycję z Raiffeisen – umorzenie kredytu, który z odsetkami nadplacilam ponad 100 000 zl (wygrana w I instancji ) plus ok 93 000 do wypłaty przez bank. Było zdziwienie bo to bank który nigdy nie zaproponował ugody, jasno deklarował że nigdy. A tu baranek, wiadomo I instancja przegrana. Ale jak widać to wilk w owczej skórze. Byłam nieufna , palcem nie kiwne w kontaktach z tym bankiem bez prawnika o już teraz bez sądu, propozycję zignorowałem i miałam rację.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Jeż

Może akurat Pani dobrze patrzy z oczu i wilk by nie pożarł? 😉

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Redaktorze, nawet wkładając rękę do owczarni należy zachować ostrożność, a co dopiero w relacjach z wilkiem 🙂

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Hieronim

Ja tam bardzo lubię wilki, to sympatyczne stworzenia 😉

Jeż
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Pożarłby, pożarł i jeszcze poklepał po brzuszku.😋
W propozycji ugody zaznaczono, że to nic zobowiązującego ale żeby rozpocząć mediacje.
To jak nic scenariusz opisany w artykule. Po co ? Czas.
Czekam ponad rok na II instancje, idę na mediacje – procedura trwa, w tym czasie sprawa w sądzie zawieszona ( wycofana ? nie doczytałam, bo nie byłam zainteresowana ).
Prawnik powiedział – chcą ugody, mniejszych kosztów – niech wycofają apelację. A jednak brną choć szansę na wygraną nikłe.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Jeż

W sumie dopóki biją odsetki ustawowe… Ich ewentualna likwidacja skłoniłaby wszystkie strony do błyskawicznych ugód. Rozmarzyłem się 😉

Jeż
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Już nie chodzi o odsetki ale o dalsze kombinatorstwo. Mam się użerać ze straszący mediatorem,bankiem,a potem z fiskusem bo zapisy nie takie ? Dzięki.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Jeż

Mediator raczej nie straszy, on nie jest od tego. Co najwyżej może szczerzyć kły, o ile ma taką niezbyt ugodową fizjonomię 😉

Jeż
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No nie wiem, czytałam o takim co straszył że jeśli nie podejmie się mediacji to w perspektywie obciążenie kosztami sądowymi nawet po wygranej. A tak w ogóle to nie lubię być straszona czymkolwiek.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Jeż

Nie, to jakieś legendy miejskie. Mediatorzy tak nie robią.

Jeż
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Może miejskie może wiejskie – nie będę sprawdzać bojem.
W kontaktach z bankiem jestem skrajnie nieufna, a spokój daje mi to że jestem prawnie zaopiekowana. Prawnik nie ma żadnego interesu w zniechęcaniu do ugody, bo nie partycypuje w odsetkach, jesteśmy umówieni na konkretną sumę po zdjęciu hipoteki.
A teraz przebija się narracja, także z ministerstwa, że frankowicz i kancelaria chce się upaść na odsetkach, dlatego ugody nie mają wzięcia – beznadzieja.
To ostatni mój post w tej naszej rozmowie. Pozdrawiam🤗

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Jeż

Większość prawników jednak ma wyższy uzysk z długiego procesu. Model płatności pt. flat fee po korzystnym rozstrzygnięciu to nie jest dominujący model płatności na rynku

Alf/red/
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dokładnie mówiąc – to tak straszą sądy. Mam pismo, całkiem świeże, gdzie właśnie sędzia w taki sposób „zachęca” do mediacji. A i tak kancelaria odmówiła argumentując, że nie widzi sensu. Ale nie dlatego, że szczypiemy się na te odsetki, tylko że tam nie spotkali do tej pory żadnych rozsądnych propozycji od banku.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Alf/red/

Ooo, a może Pan przesłać mi skan tego „zachęcania”?

Gosciu
2 miesięcy temu

A może prawnik bankowy ma procent od oszczędności jakie uda mu się „wynegocjować” na ugodzie od standardowego scenariusza?
To by tłumaczyło wszystko

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Gosciu

Może…

Marcin
2 miesięcy temu

Niestety banki i ich pełnomocnicy grają na zwłokę. U mnie pomimo wygranej sprawy od 3 lat toczę bój sądowy o odzyskanie wpłaconych pieniędzy. Pełnomocnik banku kilkakrotnie zapewniał o możliwości ugody po czym albo nie odpowiadał albo twierdził że jego mocodawcy czyt. Bank nie wyraża zgody. Ostatnio spytałem się czy ma płacone od sprawy czy rozprawy, bo mam wrażenie że to on a nie bank specjalnie przeciąga postępowanie żeby więcej zainkasować, a tym sama działa na szkodę swojego klienta (odsetki, koszty sądowe)

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Ciekawe. Może rzeczywiście sposób wynagradzania tego prawnika tak działa…

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu