Artyści, twórcy, przedsiębiorcy, właściciele restauracji, kawiarni, pubów – właściwie z dnia na dzień pozbawieni zostali źródła dochodów, bo w związku z pandemią koronawirusa rząd zamroził ich biznesy i działalność. Coraz więcej z nich szuka pomocy wśród swoich klientów za pośrednictwem platform crowdfundingowych
Wielu przedsiębiorców z niecierpliwością czeka na konkrety tarczy antykryzysowej 2.0, bo jej pierwszą odsłonę przedsiębiorcy nazwali „czerstwym żartem”. Premier Mateusz Morawiecki ogłosił nowy program wsparcia o wartości 100 mld zł w formie kredytów dla wszystkich firm (od jednoosobowych po molochy), z czego nawet 75% może zostać umorzona. Nota bene to niemal identyczny pomysł do tego, który proponowaliśmy, zanim rząd zaczął kombinować, jak koń pod górę, z tą swoją bezzębną Tarczą Antykryzysową.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale nie łudźmy się, że nowy pakiet wsparcia rozwiąże wszystkie problemy. Nie raz już Polacy udowodnili, że potrafią radzić sobie sami, nie oglądając się na rząd. A magicznym słowem jest tu „solidarność”. Przykład? Choćby Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która uzupełnia braki w systemie służbie zdrowia. Wiem, że to kropla w morzu potrzeb, ale pokazuje, że jako społeczeństwo potrafimy się zmobilizować.
Nie inaczej było, gdy wybuchła epidemia, która z całą mocą obnażyła biedę polskiej służby zdrowia. Brakuje masek ochronnych, kombinezonów, gogli? Zamiast załamywać ręce, zaczęliśmy działać. Kto mógł, szył maseczki. W ruch poszły drukarki 3D do produkcji gogli i przyłbic ochronnych. Ale najgorsze dopiero przed nami. Masowe bankructwa, wzrost bezrobocia, cięcie pensji. W tym przypadku też może uruchomić się nasza solidarność. Możemy pomagać za pośrednictwem platform crowdfundingowych.
Przeczytaj też: Kryzysowe niepokoje Polaków. Czy pieniądze w bankach są bezpieczne? Czy rząd mógłby chcieć położyć na nich łapę? Odpowiadam: nie musi
Crowdfunding jak sklep internetowy
Co to takiego? Crowdfunding to inaczej finansowanie społecznościowe. Chodzi ci po głowie jakiś wynalazek, chcesz nakręcić film, nagrać album muzyczny, ale nie masz na to pieniędzy, albo brakuje ci części potrzebnej kwoty? Na platformie crowdfundingowej możesz ogłosić zbiórkę. Opisujesz, na co zbierasz pieniądze, ile potrzebujesz oraz określasz czas zbiórki. Całą akcję musisz oczywiście odpowiednio nagłośnić.
Zbiórki mogą mieć bardzo różny charakter. Pieniądze można zbierać na konkretny cel, albo wspierać jakąś inicjatywę na bieżąco, np. poprzez wpłaty co miesiąc po 50 zł.
Pomoc może być bezinteresowna, albo też szukający funduszy mogą nagradzać donatorów w różnej formie. Wartość „nagrody” może być uzależniona od kwoty wsparcia. Niedawno wpłaciłem pieniądze na produkcję filmu, a w zamian dostałem plakat, zaś moje nazwisko pojawiło się na końcu filmu, na liście donatorów.
Są platformy uniwersalne, na których można organizować zbiórki o różnym charakterze (np. polakpotrafi.pl, wspolnyprojekt.pl, patronite.pl). Inne specjalizują się we wspieraniu inicjatyw kulturalnych (np. wspieramkulture.pl), szeroko pojętą dobroczynność (zrzutka.pl, siepomaga.pl, pomagamy.im, pomagam.pl), czy przedsięwzięcia naukowe (scienceship.com). Są też platformy wspierające młode firmy. W takim modelu donator staje się inwestorem w spółce (bestfund.com, findfunds.pl).
Sam „akt” wsparcia jest bardzo prosty, bo przebiega jak płacenie za zakupy w internecie. Pod platformy crwdfundingowe podpięci są operatorzy płatności. Można zapłacić kartą, BLIK-iem czy szybkim przelewem. Trzeba jednak dodać, że działalność tego typu platform nie jest charytatywna. Platforma może policzyć sobie 5-10% prowizji, swoje kilka procent zabiera też operator płatności. Zwykle jednak mamy wybór, czy koszty serwisu i opłaty transakcyjne wliczyć w kwotę donacji (beneficjent dostanie mniej), czy powiększyć o te koszty kwotę przelewu.
Idzie kryzys? Czas zrzutek „na chleb”. Karol Wójcicki pokazał, że to działa!
Uważam, że platformy crowdfundingowe mogą się świetnie sprawdzić w obecnym kryzysie. Wiadomo, że pierwszymi ofiarami są firmy z branży gastronomicznej, turystycznej czy salony fryzjerskie, bo po prostu z ich usług nie możemy korzystać.
Ale jest też cała masa przedsiębiorców z innych branż i działających w nich ludzi, których dobija przymusowa kwarantanna. Przykładem jest Karol Wójcicki. Jeśli interesujecie się astronomią, nie trzeba go specjalnie przedstawiać. Jest popularyzatorem astronomii, dziennikarzem naukowym, autorem bloga „Z głową w gwiazdach”, wokół którego zbudował kilkunastotysięczną społeczność fanów.
„Do tej pory zarabiałem przede wszystkim na wykładach, prelekcjach, organizowałem astronomiczne wyprawy do Arktyki na zorze polarne czy warsztaty obserwacyjne w Bieszczadach. Teraz z dnia na dzień straciłem wszystkie tego typu zlecenia przynajmniej do drugiej połowy sierpnia. Ograniczenia wprowadzone z uwagi na epidemię są słuszne, ale pomoc rządowa dla przedsiębiorców to kiepski żart, choć większość z nas śmieje się przez łzy. Nie zapłacę kilku składek na ZUS, ale to wciąż za mało. Rachunki, kredyt, raty leasingowe trzeba wciąż spłacać, a wypadałoby jeszcze wrzucić coś do garnka. Oszczędności wystarczają w takim przypadku tylko na jakiś czas”
– mówi mi Karol Wójciki. Zwrócił się do swoich sympatyków o wsparcie, ale nie o pomoc w sfinansowaniu zakupu wypasionego teleskopu, dzięki któremu mógłby pokazać swoim fanom więcej „nieba”. Tym razem zorganizował zrzutkę „na przeżycie”.
„Nie było łatwo poprosić moich sympatyków i fanów o wsparcie finansowe. Od lat mojego astronomicznego bloga prowadzę całkowicie z pasji, a źródłem utrzymania były dla mnie działania w realu. Nie chciałem nagle wprowadzić treści płatnych, chować się za paywallem – z moich treści często korzystają dzieciaki i zwyczajnie gryzie się to z moim poglądem, że dostęp do tego typu materiałów edukacyjnych nie powinien być zależny od zasobności portfela odbiorcy czy jego rodzica. Uznałem więc, że opcja dobrowolnego wsparcia mojej codziennej działalności będzie najlepsza.”
Jak przyznaje, nie spodziewał się tak pozytywnego odzewu. Liczył, że pieniądze będą wpływać powoli, przez cały okres jego „bezrobocia”, dając szansę na finansową stabilizację.
„Stawiam słowo bezrobocie w cudzysłowie, bo mimo iż straciłem możliwość spotykania się z ludźmi w rzeczywistości, jeszcze bardziej zintensyfikowałem działania online, planując nowe formy na najbliższe dni. Dlatego zaplanowałem zbiórkę do końca lipca. Nie minęła doba od startu zbiórki, a już uzbierała się ponad połowa kwoty.”
– mówi Karol Wójcicki i zapewnia, że pieniądze, które nie pójdą na bieżące i niezbędne wydatki, przeznaczy na popularyzowanie astronomii, np. zakup sprzętu do ulepszenia transmisji online. Nie jest to jego pierwsza przygoda z platformami crowdfundingowymi. Kilka lat temu postanowił zebrać pieniądze na drogi, specjalistyczny aparat fotograficzny.
„Nie było mnie stać na ten aparat, a był to jedyny model dający możliwość filmowania nocnego nieba, co jest szczególnie ważne w popularyzowaniu astronomii. Postanowiłem więc zebrać ze społecznością bloga połowę tej kwoty, a resztę wyłożyć z własnych oszczędności. Ale odzew fanów był niesamowity! Nie dość, że szybko uzbierali całą sumę, to chwilę później odezwał się producent aparatu, który mi go po prostu sprezentował i zasugerował, żebym pieniądze ze zbiórki przeznaczył na dokupienie dodatkowych elementów, np. obiektywów, statywów. Ten sprzęt do dziś stanowi techniczną podstawę mojej działalności”.
Wójcicki myślał też o modelu crowdfundingu, w ramach którego sympatycy na bieżąco finansują jego działalność, a on w zamian popularyzuje astronomię w internecie. Ale ostatecznie się na to nie zdecydował.
„Testowałem przez krótki czas takie rozwiązanie i w moim przypadku ono się nie sprawdzało. Co prawda odzew ludzi był ogromny, ale taka forma oznacza pewne stałe zobowiązania. Gdy mam pracę poza blogiem, nie zawsze jest czas i siła do działania online. Chciałbym, żeby treści wypływające ode mnie były naturalne, żeby moi odbiorcy widzieli pasję, w tym co robię. Dlatego po rozmowie z fanami z tej formy zrezygnowałem”
——————————————————
POSŁUCHAJ ROZMOWY Z KAROLEM WÓJCICKIM W CYKLU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
Kliknij baner powyżej lub wejdź w ten link i posłuchaj!
——————————————————
Coraz więcej próśb o wsparcie
Właściciele platform crowdfundingowych przyznają, że zaczynają być alternatywą, a przynajmniej istotnym uzupełnieniem rządowej tarczy antykryzysowej. W pierwszym etapie epidemii koronawirusa w Polsce na platformie Zrzutka.pl (na tej, na której zbiórkę zorganizował Karol Wójciki) pojawiło się bardzo dużo akcji wspierających służbę zdrowia. Chodziło o zebranie funduszy na maski, kombinezony ochronne czy środki ochrony osobistej. Później o pieniądze prosiły same szpitale.
Później nadeszła druga fala – o wsparcie zaczęli prosić przedsiębiorcy najbardziej dotknięci kryzysem. Chodzi o właścicieli barów, kawiarni, restauracji, małych hoteli czy schronisk, którzy zaapelowali do swoich klientów o wsparcie finansowe. W tej grupie są też twórcy i artyści.
Możemy ich wesprzeć bezinteresownie, ale zwykle możemy liczyć na coś w zamian. Np. restauracje i kawiarnie oferują vouchery z możliwością zrealizowania ich w przyszłości, gdy już epidemia przeminie i lokale znowu otworzą się na klientów. Gdzie indziej możemy liczyć na drobny „gift”, np. firmowe breloczki czy koszulki. Karol Wójcicki obiecał więcej aktywności w internecie. Zdradził, że przygotowuje dla dzieciaków cykl edukacyjny o astronomii.
Przeczytaj też: Stan klęski żywiołowej: czy to byłoby zbawienie dla przedsiębiorców, których biznes zniszczyły rządowe zakazy? Sprawdzam szanse na odszkodowania
Mniej jest natomiast zbiórek, które wcześniej dominowały. Chodzi np. o zbieranie funduszy na wynalazki czy prototypy innowacyjnych produktów. Ludzie ze zrzutka.pl przyznają, że w marcu za pośrednictwem platformy zebrano dwa razy więcej pieniędzy niż średnio w poprzednich miesiącach. Do tej pory platforma specjalizowała się w jednorazowych zbiórkach, które polegają na tym, że zbieramy konkretną kwotę na określony cel. Teraz chce rozwinąć ofertę o zbiórki cykliczne. Będziemy więc mogli na bieżąco „dostarczać płynności” np. ulubionym knajpkom, salonom fryzjerskim, artystom czy popularyzatorom nauki, którzy nagle stracili źródło utrzymania.
Komfortowo wspiera się różne inicjatywy, gdy gospodarka funkcjonuje normalnie. Ale ci, którzy dziś mogą pomagać, jutro sami mogą tej pomocy potrzebować. Mnie pocieszają statystyki, z których wynika, że na bankowych rachunkach trzymamy (tylko osoby fizyczne) blisko 912 mld zł. To równowartość dwóch rocznych budżetów Polski i jakaś jedna trzecia polskiego PKB. Kto może, niech się podzieli…
Źródło zdjęcia: Karol Wójcicki (archiwum prywatne)