W lutym lody zdrożały o 167%, herbata o ponad 80%, a cytryny o prawie 60% w porównaniu ze styczniem. Dlaczego się tym nie przejmuję, a martwi mnie to, że bilet do kina był droższy o 7%? Co wynika z moich cenowych obserwacji? Ile mogła wynieść inflacja w lutym 2024 r.?
Scenariusz inflacyjny rysowany przez ekonomistów i analityków jest mniej więcej taki: najbliższe miesiące przyniosą spadek dynamiki inflacji. W styczniu, według wstępnych danych, wzrost cen i usług konsumpcyjnych wyniósł 3,9%. Ostatnio inflację w Polsce (liczoną w skali roku) poniżej 4% widziano w marcu 2021 r.
- Połowa Polaków ma jakiś kredyt. Kiedy opłaci się skorzystać z jego refinansowania albo z konsolidacji? O strategiach spłaty zadłużenia [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL]
- Szybkie przelewy, docierające błyskawicznie do dowolnego odbiorcy na świecie? Usługi takie jak Visa Direct mogą przyspieszyć ruch pieniędzy [POWERED BY VISA]
- Amerykańskie akcje i dolar toną. Ale zbliżają się też do ważnych poziomów wycen. Czas decyzji dla inwestorów: Trump to katar czy ciężka grypa? {POWERED BY UNIQA TFI]
Ale to tylko cisza przed burzą. Już wiadomo, że żegnamy się z zerowym VAT-em na żywność, na horyzoncie jest odmrożenie cen energii. Rząd oczywiście może nadal je mrozić, tak jak ostatnio zdecydował o przedłużeniu wakacji kredytowych na kolejny rok. A jeśli uzna, że czas „urynkowić” ceny? Karol Paczuski, zarządzający funduszem obligacji w UNIQA TFI, powiedział w jednym z ostatnich podcastów „Finansowe Sensacje Tygodnia” (rozmowę poświęconą głównie rynkowi obligacji możecie odsłuchać pod tym linkiem), że w wariancie dalszego mrożenia inflacja może osiąść na poziomie ok. 4%. W wariancie odmrożenia cen, pod koniec roku inflacja może wrócić nawet w rejony 8%.
Czy te prognozy mają odzwierciedlenie w mojej prywatnej inflacji? Jak zapewne wiecie, od dwóch lat monitoruję ceny w okolicznych sklepach. Od tego roku znacznie poszerzyłem „listę obserwacyjną” – urosła ona z ok. 30 do prawie 100 produktów i usług. Dzięki temu mogę wcześniej (zanim dane poda GUS) ogłosić światu przynajmniej inflacyjny trend.
Przeczytaj też: Oferta depozytowa z miesiąca na miesiąc coraz gorsza. Luty nie był wyjątkiem. A przed nami nowa inflacyjna fala. Co robić z pieniędzmi?
Inflacja w lutym, ceny żywności skaczą jak szalone
Jeśli chodzi o publikację danych przez GUS, początek roku zawsze jest nietypowy. Jest marzec, a my znamy dopiero wstępny odczyt inflacji za styczeń. Dopiero w połowie marca GUS poda ostateczne dane za styczeń i luty. Wynika to z tego, że statystycy aktualizują tzw. koszyk inflacyjny.
Ale ja już tam coś wiem. Na 96 produktów i usług w lutym 22 pozycje staniały względem stycznia, ale aż 32 zdrożały. Więcej o 3,3% kosztuje benzyna, a o 3,4% diesel. Nie są to liderzy wzrostów, ale koszty transportu (głównie paliwa) stanowią blisko 10% wydatków przeciętnego gospodarstwa domowego. Poza tym cena paliwa pośrednio wpływa na ceny innych dóbr i usług. Mamy zatem pierwszy niepokojący sygnał w kontekście lutowej inflacji.
W poniższej tabelce znajdziecie szczegóły moich cenowych obserwacji. Wzrost cen niektórych produktów może szokować, np. lody zdrożały w skali miesiąca o 167%, herbata o 82%, cytryny o 58%, a marchew czy sok pomarańczowy o ponad 40%.
Tym akurat się za bardzo nie przejmuję. Od stycznia sprawdzam ceny również w hipermarkecie, gdzie promocja goni promocję. Prawdopodobnie wcześniej na te produkty była spora zniżka. Z drugiej strony o prawie 40% staniały pomidory, a o ponad 20% cukier czy czekolada.
Swoją drogą to ciekawe, że słodycze tanieją, bo ceny kakao – w wielu przypadkach ich fundament – biją kolejne rekordy na światowych giełdach. Eksperci mówią, że za kakaową drożyznę odpowiadają m.in. kiepskie zbiory w Nigerii. Cena tego surowca na amerykańskich giełdach wzrosła już do ponad 6 500 dol. za tonę. Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku, wyjaśnia, że kraje z tego regionu zmagają się z konsekwencjami zmian klimatu, rosnących cen frachtu, spowodowanych wojną w Jemenie i Izraelu, a także z cenami nawozów, które wzrosły po sankcjach na Rosję.
Bardziej niepokojący jest wzrost cen usług, bo w ich przypadku raczej trudno będzie oczekiwać spadku cen. Na mojej liście z 30 do 33 zł (czyli o 10%) zdrożało mycie samochodu (program podstawowy). Bilet do kina w lutym był droższy o prawie 7%. Co prawda zestaw sushi kosztuje tyle samo co w styczniu – 170 zł – ale restauracja zaczęła dorzucać 5 zł za spakowanie jedzenia na wynos. O 10% zdrożała też wizyta u lekarza specjalisty w sieci placówek medycznych.
Uber tańszy w promocji i dzieleniu
Z listy usług mniej – i to aż o 27% – zapłaciłem w lutym za przejazd Uberem, ale tu też – podobnie jak w hipermarkecie – często można załapać się na promocję. Od niedawna na Uberze można zaoszczędzić, nie tylko jeżdżąc w promocji. Firma uruchomiła usługę UberX Share.
Z grubsza chodzi o to, że kierowca zbiera klientów jadących w tym samym kierunku. Ponoć na takich przejazdach można zaoszczędzić nawet 30%. Nie testowałem. Jeśli mieliście okazję, dajcie znać w komentarzach – czy to wygodne, jak długo się czeka, no i czy faktycznie dzielone przejazdy dają zauważalną korzyść finansową.
Czas podsumować mój inflacyjny luty.
Jeśli chodzi o wydatki związane z samochodem (paliwo, myjnia, płyn do spryskiwaczy), w lutym były one wyższe o 3,4% w porównaniu ze styczniem. Na zakupy spożywcze, kosmetyki, chemię gospodarczą w lutym musiałbym wydać 2,2% więcej niż w styczniu. Koszyk usług, choć niektóre drożały, finalnie były tańsze o 0,1%.
Ale to są zmiany cen w skali miesiąca. Uwaga wszystkich koncentruje się na odczytach rocznych. Projekt prywatnej inflacji prowadzę od ponad dwóch lat, tyle że wcześniej robiłem to na mniejszej próbie ok. 30 produktów. Pod względem wartości mniej więcej połowę „starego” koszyka stanowi paliwo, drugą połową żywność. Żeby nie stracić dwóch lat obserwacji, nadal monitoruję ceny po staremu.
Dane potwierdzają prognozy analityków o opadającej inflacji. W lutym 2024 r. cały koszyk (paliwo i żywność) był o 2,6% tańszy niż w lutym 2023 r. To w dużej mierze efekt wysokiej bazy sprzed roku. Przypomnę, że ubiegłoroczny luty był rekordowy w tym cyklu inflacyjnym. Wskaźnik cen co prawda nie przekroczył 20% (jak niektórzy przewidywali), ostatecznie wyniósł 18,4%.
Gdy sięgniemy głębiej w przeszłość, obraz przestaje być różowy. Z moich inflacyjnych danych wynika, że w ciągu dwóch ostatnich lat benzyna zdrożała o 25%, a żywność o 43%.
Źródło zdjęcia: Maciej Bednarek