Rachunki za prąd w górę. Antyunijne billboardy, które obwiniają Brukselę za podwyżki cen prądu wiszą od Pomorza do Tatr. Ale to nie Unia funduje nam podwyżki. Podwyżki czekają na nas… w biurze obsługi klienta. „Niby polski gigant energetyczny, a zachowuje się jak drobny handlarz. I muszę płacić więcej” – skarży się pan Marek. Pomagamy!
W Polsce trwa szukanie winnych podwyżek cen prądu. Jedni obwiniają o to Unię Europejską, inni Putina. Fundacja Instrat obliczyła, że państwowe firmy energetyczne w grudniu zarobiły na drogim prądzie 4 mld zł, zwiększając swoje marże. W praktyce, nawet jeśli tak było, to polska energetyka doiła nie tylko nas, zwykłych zjadaczy chleba, ale zagraniczne firmy, które importowały rekordowo drogi dla nas (a dla nich tani) prąd z Polski.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Konsumenci są jednak trochę z boku tej wielkiej finansowej awantury, bo jeszcze trochę (do 2024 r.) chronieni będziemy taryfami za prąd i gaz. I realnie za prąd płacimy dużo mniej, niż płacą firmy (50 groszy za kWh versus nawet 70-80 groszy za kWh, a mówimy o stawce bez opłat dystrybucyjnych). W związku z podwyżkami cen prądu nasz czytelnik, pan Marek, wybrał się do oddziału swojego sprzedawcy prądu. I wyszedł z finansowym garbem. Co poszło nie tak?
Rachunki za prąd w górę – duża firma jak drobny naciągacz
Ceny prądu są jak Polski Ład – coraz trudniej się w nich połapać. Rząd obniżył VAT na prąd do 1 czerwca z 23% do 5%, ale wiele osób miało już wystawione faktury ze starym VAT-em i musi czekać na korektę. Nie wiadomo, co będzie po tym terminie, a prąd już zdrożał (w cenach netto o 24%).
Żeby w tym wszystkim się połapać, nasz czytelnik, pan Marek, poszedł do Biura Obsługi firmy PGE w Zamościu. Chciał tam uzyskać szczegółowe informacje o swojej taryfie, opłatach i terminach obowiązującej „promocji” na VAT. Rosyjskie przysłowie mówi, że im ciszej jedziesz, tym dalej zajedziesz. Marek się „wychylił” i dostał umowę z wkładką.
„Jakież było moje zdziwienie, gdy pani w okienku poinformowała mnie, że nie może tej informacji udzielić i że zużycie to mogę sobie sam obliczyć na podstawie danych na fakturze. Jednocześnie poinformowała mnie, że przygotuje do podpisu dokumenty w celu aktualizacji i przedłużenia umowy z PGE. Na moje pytanie, o co chodzi, zostałem poinformowany, że wszyscy odbiorcy z PGE takie aneksy otrzymują do podpisu”.
Według naszego czytelnika pani nawet nie czekała na odpowiedź, tylko od razu wydrukowała stos dokumentów (6 stron umowy kompleksowej i regulaminów) i dała je do podpisu klientowi. Pan Marek dał się podejść, bo powinien w tym momencie odwrócić się na pięcie, ale skoro „wszyscy dostają takie papiery do podpisu”, to zadziałał efekt psychologiczny i nasz czytelnik dał się zahipnotyzować sile nieznoszącego sprzeciwu autorytetu. Otrzeźwienie przyszło następnego dnia. Mówi pan Marek:
„Znalazłem czas na dokładne przeczytanie tego, co podpisałem i nie wierzę własnym oczom. Na górze kartki, pod spinaczem widnieje tytuł „Oświadczenie o przyjęciu oferty: Przyszłość bez awarii, oferta podstawowa”. Podpisałem dokument, o którym nie było mowy, o którym nie miałem zupełnie pojęcia, bo przedstawiono mi go jako aneks, aktualizację, przedłużenie mojej umowy z PGE. Przez głowę mi nie przeszło, że właśnie zostałem oszukany, że polska państwowa spółka, gigant energetyczny zachowuje się i działa jak drobny naciągacz”.
120 zł dodatkowej marży w rok. Tak się walczy z tarczą antyinflacyjną
Co tak właściwie podpisał pan Marek? Jeśli nigdy nie zmienialiśmy sprzedawcy prądu, nie podpisywaliśmy nowych umów, to z prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, jesteśmy w ofercie taryfowanej URE. Co do zasady w firmach państwowych (PGE, Tauron, Energa, Enea) nie występują tam miesięczne opłaty handlowe, a cena za kilowatogodzinę jest regulowana przez Urząd.
Zwykle to oferty najtańsze, ale nie mają opcji dodatkowych: assistance, dodatkowych usług (np. sprzedaży w pakiecie prądu i gazu, albo prądu i kablówki). Nie ma też opcji zamrożenia ceny. Oferta pana Marka zamrożenia stawek też nie miała, za to jest ofertą czasową – do końca czerwca 2024 r. I zakłada sprzedaż prądu o 1% taniej niż w ofercie taryfowej.
Ale opłata handlowa za usługi elektryka wynosi 100-120 zł w skali roku. „Problem jest taki, że mam osobę – elektryka z uprawnieniami, który od lat obsługuje mnie. Więc teraz dowiedziałem się, że już mam dwóch” – mówi z przekąsem pan Marek.
Czytaj też: Czy w ustawie chroniącej zwykłych Polaków przed podwyżkami cen gazu jest dziura? „Płacimy ponad dwa razy więcej” – mówią klienci pewnej ciepłowni
Sensacyjne wieści z BOK w Zamościu: będzie opłata handlowa dla wszystkich?
Pan Marek zanim do nas napisał, sam próbował sprawę odkręcić i był w BOK-u dwukrotnie. Usłyszał, że kierownika nie ma i żeby się nie martwić, bo prąd jest ciut tańszy, a opłata handlowa obejmie wszystkich odbiorców, tylko nie wiadomo, czy w 2024 czy w 2026 r…
Jeśli to prawda, to by była sensacyjna informacja – spodziewany koniec taryf wiązałby się z tym, że firmy państwowe wprowadzą dodatkową, sztywną marżę (tak jak ja teraz firmy prywatne). Nie wiemy tylko, czy obsługa BOK mówiła tak, aby pocieszyć pana Marka i nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością, czy też jednak jest tam ziarno prawdy.
Pan Marek nie oczekuje złotych gór. Chce tylko powrotu do umowy sprzed 11 lutego 2022 r., czyli do regularnej taryfy G. Łatwo powiedzieć – w końcu dostał papiery do podpisania, złożył cyrograf, w dodatku odbyło się to w siedzibie przedsiębiorstwa. A w takiej sytuacji nie ma możliwości odstąpienia od umowy.
Poza tym, zawsze w takich przypadkach nie wiemy, jak było. Może czytelnik przeczytał i podpisał z pełną świadomością. A dopiero potem ktoś znajomy go uświadomił, co tak naprawdę oznacza nowa umowa. Gdyby za każdym razem klient mógłby się bezkosztowo wykręcić od podpisanej umowy, życie gospodarcze byłoby sparaliżowane. Z drugiej strony, dobrze wiemy, że firmy energetyczne chętnie szukają okazji do zwiększenia marż od klientów indywidualnych, więc co do zasady relacje pana Marka uznaję za uprawdopodobnioną.
Co na to PGE? Zapytaliśmy o przypadek naszego czytelnika. Po kilku dniach pan Marek do nas napisał, że… PGE się z nim skontaktowało i dokonało podróży w czasie. „Przeprosili za zaistniałą sytuację. Poinformowano mnie, że taryfy G11 zostaną przywrócone. Dziękuję!” – napisał pan Marek. Nie ma za co, od tego jesteśmy.
źródło zdjęcia: PixaBay