Od 2 lipca możesz „na żądanie” wymienić sobie licznik prądu na taki, dzięki któremu zaoszczędzisz pieniądze. No to dzwonimy: „Dzień dobry, ja po e-licznik”. W firmach energetycznych blady strach, a my im jeszcze dołożymy i wytłumaczymy Wam, jak skutecznie złożyć wniosek o wymianę licznika i obniżyć sobie rachunki za prąd
To, że prąd w Polsce będzie drożał, jest jasne jak 2+2=4. Wynik równania nie może być inny, bo mamy energetykę w 80% opartą na węglu, a parapodatek za jego spalanie jest coraz wyższy. Dla naszych elektrowni oznacza to miliardowe wydatki, za które zapłacimy w rachunkach. Roczne wydatki na energię elektryczną w 2021 r. wzrosły średnio o 300 zł w porównaniu do 2019 r., a w tym roku mogą skoczyć o kolejne dwie-trzy stówki. I niech nikt się potem nie dziwi, że inflacja wynosi 5%.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jak przygotować nasz domowy budżet na ten energetyczny szok? Na łamach „Subiektywnie o Finansach” opisywaliśmy cały arsenał środków: fotowoltaikę (ale to opcja dla klasy średniej z przedmieścia), zmianę sprzedawcy prądu, zmianę taryfy na dwustrefową, ofertę z gwarancją ceny (choć taka opcja może przypominać raczej pułapkę na myszy). Od niedawna jest nowa opcja, którą wprowadziło prawo energetyczne – wymianę licznika na inteligetny, dzięki któremu możemy przejść na rozliczenia rzeczywiste i skończyć z kredytowaniem zakładu energetycznego. Ale jak zdobyć takie cudo? Już mówimy, bo już wiemy.
Obniż rachunki za prąd i nie czekaj 7 lat. Ministerstwo radzi
Licznik inteligentny powinien się nazywać „ćwierćinteligentny”. Jego jedyną funkcjonalnością, dzięki której wybija się ponad „zwykłe” liczniki, jest to, że potrafi wysyłać zdalnie „do centrali” dane o aktualnym poborze prądu. Słowo „aktualnym” trzeba brać w cydzysłów, bo informacja jest wysyłana zwykle co 15 minut albo co godzinę. Teoretycznie.
W rzeczywistości jest nawet gorzej, tzn. licznik rejestruje zużycie co 15-60 min, natomiast dane są z niego odczytywane (przesyłane do centrali) i następnie udostępniane zwykle jeden, a w najlepszym razie 2-3 razy na dobę. Standardem jest dostępność danych za dziś w kolejnym dniu roboczym.
Co my z tego mamy? Opcję rzeczywistego rozliczania zużycia prądu, co przekłada się wprost na obniżkę rachunków. Zwykle prognozy, na podstawie których tradycyjnie płaciliśmy rachunki za prąd, są zawyżone o kilka-kilkanaście procent, więc permanentnie „kredytujemy” firmy energetyczne.
Być może z tego powodu kolejne rządy nie spieszyły się z narzucaniem państwowym firmom energetycznym konieczności wymiany liczników. Ale zmianę wymusiła pandemia i wymóg odciążenia inkasentów. Wiosną rząd przyjął ustawę, z której wynika, że do 2028 r. inteligentnych liczników ma być 13 mln (odbiorców indywidualnych jest 16 mln). Koszt? 4,5 mld zł, ale zyski z oszczędności energii mają wynieść 11 mld zł w ciągu 15 lat. I będą rosły. Co my będziemy z tego mieć? Zapytałem o to Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
„Lepsze zarządzanie zużyciem energii elektrycznej, ułatwienie zmiany sprzedawcy, możliwość korzystania z przedpłatowej formy rozliczeń – to tylko jedne z ważniejszych korzyści, jakie może przynieść odbiorcy końcowemu wprowadzenie w Polsce inteligentnego opomiarowania. Spowoduje ono, że inwestycja w liczniki zdalnego odczytu zwróci się z nadwyżką i to w niedługim horyzoncie czasowym. Z kolei przedsiębiorstwa energetyczne uzyskają oszczędności dzięki redukcji strat handlowych i technicznych, kosztów odczytu oraz wsparcia finansowego w utrzymaniu źródeł szczytowych. Dla firm sprzedających prąd oznacza to mniej barier w dostępie do rynku i możliwość rozwoju nowych ofert. Nie można także pominąć pozytywnego wpływu regulacji na zarządzanie popytem na rynku energii i obniżenie szczytowego zapotrzebowania. Powyższe korzyści dla sektora elektroenergetycznego, tak jak w przypadku korzyści dla odbiorcy końcowego, znajdą finalnie odzwierciedlenie w obniżeniu rachunków odbiorców energii”
– brzmi odpowiedź Ministerstwa Klimatu. A tak konkretnie?
Czytaj więcej: Pięć powodów, które zadecydują o tym, że nie będzie w Polsce elektrowni atomowej
Obniżka rachunków o 15% jest w zasięgu ręki
Konkretnie to będzie skok jakościowy. Oto 8 rzeczy, które zmienią w naszym życiu inteligentne liczniki:
- rozliczenia w oparciu o rzeczywiste odczyty, czyli koniec prognoz
- możliwość wyboru rozliczenia przedpłatowego w standardzie (tj. bez wymiany licznika, bez uciążliwej procedury wprowadzania kodów doładowań)
- możliwość wprowadzania ofert powiązanych z cenami na rynku hurtowym lub z korzystniejszymi układami strefowymi, co może mieć bardzo duże znaczenie dla prosumentów czy rozwoju elektromobilności
- znaczne skrócenie i uproszczenie procesu zmiany sprzedawcy prądu dzięki bardzo szybkiemu przekazywaniu danych do rozliczenia końcowego i rozpoczęcia nowej umowy
- możliwość monitorowania jakości energii i ciągłości dostaw, co mogłoby prowadzić do automatyzacji procesu bonifikat dla klientów z tytuły niedotrzymywania tych parametrów
- obsługa prosumentów w standardzie dzięki pomiarowi energii wprowadzonej do sieci
- komunikacja licznika inteligentnego z urządzeniami smart home odbiorcy
- pozytywny wpływ na koszty funkcjonowania systemu (obniżenie kosztów odczytów i obsługi odbiorców, obniżenie strat handlowych i technicznych)
Oczywiście, nie od razu Rzym zbudowano. Taka rewolucja przyjdzie etapami – najpierw muszą się pojawić liczniki, a potem skrojone pod nie oferty. Ile będzie można zaoszczędzić? To zależy od nas samych.
Do tej pory, mimo drożejącego prądu, odbiorcy nie chcieli oszczędzać energii, bo nie widzieli wymiernych korzyści „na papierze”. Gdy przychodzi rachunek, trudno dociec, czy jest niższy dlatego, że wymieniliśmy żarówki na takie bardziej energooszczędne, czy dlatego, że zrezygnowaliśmy z trybu stand-by w telewizorze. Zakładam, że mało komu chciałoby się podłączać osobno każde urządzenie do miernika, który sprawdza rzeczywisty pobór i szacuje koszty używania. Choć są i tacy.
Co innego inteligentne liczniki, które na bieżąco mierzą pobór prądu w całym mieszkaniu/domu i pozwalają monitorować wydatki – np. wiemy, że gdy pracujemy zdalnie, to kosztuje nas to np. 3 zł za godzinę. A prasowanie to dodatkowe 4 zł. Docelowo powstaną aplikacje na telefon służące do zarządzania zużyciem prądu w domu. Dowiemy się, ile kosztuje godzina pracy telewizora czy oświetlenie kilku pomieszczeń. A – jak mawiał Francis Bacon – tyle mamy władzy, ile wiedzy. Wiedza o profilu zużycia prądu pozwala zdobyć władzę nad wydatkami za prąd.
Tak samo było z wprowadzaniem liczników wody. Gdy zaczęliśmy się dokładnie rozliczać, zużycie wody zaczęło spadać, nieraz o 40-60%. Oczywiście, liczniki prądu są już teraz, ale gdy rozliczenia są nierzeczywiste, nieraz odbywają się w cyklu 12 miesięcznym, nie pozwala to na efektywną kalkulację zużycia. I prąd przecieka nam przez palce.
Załóżmy, ostrożnie, że udałoby się ograniczyć zużycie o 10-15%. Jak by to się mogło przełożyć na rachunki? W przypadku gospodarstwa domowego, które zużywa 2500 kWh rocznie i płaci rocznie 1750 zł, może to się przełożyć nawet na 260 zł oszczędności.
Czytaj też: Duża firma energetyczna kusi zamrożeniem ceny prądu na trzy lata, bonem na 200 zł oraz „obniżką” ważnej opłaty. A naprawdę? Czy ktoś chce wpuścić klientów w maliny?
„Dzień dobry, dzwonię z Konwaliowej. Poproszę e-licznik”
Ale jak zdobyć taki licznik, jeśli nie chcemy na niego czekać następnych 7 lat? 2 lipca weszła w życie prawo, które pozwala konsumentom na zmianę licznika „na żądanie”. Chodzi o art. 11t nowelizacji prawa energetycznego. Zgodnie z nim, jeśli złożymy wniosek do naszej firmy, która dystrybuuje prąd (jest właścicielem licznika), to będzie musiała go wymienić. Najprawdopodobniej będzie to jedna z 5 firm: PGE, Enea, Tauron, Energa, Innogy. Zadzwoniłem po kolei do każdej z tych firm z zapytaniem, czy mogę sobie taki licznik założyć. To nie były długie tyrady. Na początek w PGE połączyłem się z działem „przyłączeń”.
„Dzień dobry. Słyszałem, że jest możliwość wymiany licznika prądu na życzenie. Co muszę zrobić, żeby mieć inteligentny licznik?”
Okazało się, że dział przyłączeń nie wie, bo przyłącza, a nie decyduje o tym, co przyłącza i czy to coś jest inteligentne. Musiałem połączyć się z działem liczników. A tam dowiedziałem się, że…
„Nie, nie ma takiej możliwości. No może jakby pan miał mały pobór mocy, to tak… Ale w ogóle to po co to panu?”
Powiedziałem, że mam nieruchomości na wynajem, zależy mi na rozliczeniach rzeczywistych, nie chcę, żeby lokatorzy narobili długów. Dowiedziałem się, że mógłbym przepisać na nich licznik. Choć z drugiej strony tracę wtedy kontrolę nad licznikiem, jeśli lokatorzy nie będą chcieli opuścić nieruchomości.
„Najlepiej, jak pan napisze formalny wniosek w sprawie tego licznika. Ale to będzie tylko dobra wola, czy ktoś go uzna czy nie”
– głęboko westchnął zafrasowany pracownik infolinii PGE. Innogy Stoen Operator? Tutaj liczniki inteligentne są poza ofertą. Tauron? Nie są pewni.
„Generalnie nie wydaje mi się, żebyśmy mieli coś takiego, ale lepiej jakby pan napisał pismo w tej sprawie”.
W innych firmach usłyszałem krótkie „nie”. Konsultantom przydałoby się krótkie szkolenie, bo liczniki są dostępne już w dwóch firmach: Tauron i Innogy Stoen Operator – dla niedowiarków podaję linki do ofert. Jak więc skutecznie zawnioskować o e-licznik? Rozmowy telefoniczne mogą być przyjemne albo nieprzyjemne, ale przede wszystkim nie są wiążące. Dlatego należy zacząć od napisania prostego wniosku o wymianę licznika, powołując się na wspomnianą ustawę.
Warto chyba w tym miejscu zaapelować do firm dystrybucyjnych: oferujcie inteligentne liczniki sprzedawcom prądu i klientom – im więcej osób znajdzie się w orbicie tej innowacji, tym więcej Polaków – i tym szybciej – będzie mogło oszczędzać na rachunkach za prąd. A to będzie coraz ważniejsze w kontekście rosnących cen energii.
Jest tylko jedna nieprzyjemność – ponieważ wymiana odbywa się na nasz wniosek, a nie z mocy ustawy, to musimy za licznik zapłacić. Ile? Mniej więcej 350 zł. Mniej za licznik jednofazowy (czyli podłączony do instalacji o mniejszej mocy), a więcej za 3-fazowy. Ale czy wydatek się opłaci? Tak, jeżeli dzięki temu zaczniemy oszczędzać prąd. Nie stanie się to w rok, ale w zależności od tego, jak bardzo uda nam się urealnić rachunki za zużycie, być może wystarczą 2-3 lata.
Gdzie jest haczyk? Ustawa wprowadziła „bezpieczniki” na wypadek, gdyby wszyscy klienci na raz zapragnęli przejść na inteligentne rozliczenia. Do końca roku wymianie będzie podlegać tylko określona ich liczba: w przypadku firmy Tauron będzie to 5800 odbiorców, a w Innogy – 1000 odbiorców. To są bardzo małe liczby, biorąc pod uwagę liczbę klientów. Z drugiej strony, świadomość klientów jest jeszcze mniejsza i być może zainteresowanie nie osiągnie nawet tego minimalnego progu – choć mamy nadzieję, że po publikacji tego artykułu świadomość społeczna wzrośnie. I chętnych, by kontrolować rachunki za prąd będzie więcej.
ZAPROSZENIE:
Jeśli mieszkasz we Wrocławiu, to już dziś kontroluj swoje rachunki za prąd! Trójmiejska firma Fortum – renomowany, pochodzący ze Skandynawii sprzedawca energii – oferuje rozwiązanie „Prąd w telefonie”, dzięki któremu – w powiązaniu z inteligentnym licznikiem w Twoim mieszkaniu – możesz bardzo łatwo obniżyć rachunki za energię i wygodnie doładowywać konto w czasie rzeczywistym. Maciek Samcik testował to na własnej skórze. Z propozycji dołączenia do tej innowacji możecie skorzystać KLIKAJĄC TEN LINK
————————————
Artykuł stanowi część cyklu edukacyjnego „Prąd w telefonie”, który zespół „Subiektywnie o finansach” realizuje wspólnie z firmą energetyczną Fortum, oferującą m.in. możliwość zakupu prądu w formacie pre-paid.
źródło zdjęcia: PixaBay