Precedensowy wyrok w sprawie sprzedaży obligacji GetBack. Klient wygrał i odzyskał zainwestowane pieniądze. Inni poszkodowani mogą nie mieć tego szczęścia

Precedensowy wyrok w sprawie sprzedaży obligacji GetBack. Klient wygrał i odzyskał zainwestowane pieniądze. Inni poszkodowani mogą nie mieć tego szczęścia

Sprawa przeciwko Idea Bankowi o unieważnienie umowy zakupu obligacji firmy windykacyjnej GetBack toczyła się od wiosny 2019 r. przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Niedawno zapadł wyrok. Klient wygrał, ale nie to jest zaskakujące, ponieważ mamy już sporo wyroków na korzyść poszkodowanych klientów. Istotne jest to, że klient odzyskał zainwestowane w obligacje GetBack pieniądze. Niestety, nie wygląda na to, że inni poszkodowani mają wielkie szanse na takie samo rozstrzygnięcie. Jak to możliwe?

Blisko 10.000 osób padło ofiarą firmy windykacyjnej GetBack. Do zakupu obligacji tej firmy klientów kusili m.in. doradcy Idea Banku, ale nie tylko. Tę inwestycję oferował niektórym klientom również bank Citi Handlowy. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów badał, w jaki sposób doradcy przedstawiali klientom tę inwestycję. Przesłuchał poszkodowanych, zabezpieczył e-maile pracowników Idea Banku oraz nagrania z call center, za pośrednictwem którego namawiano klientów do inwestycji. UOKiK przeprowadził też tzw. rozprawy administracyjne, podczas których klienci konfrontowali się ze sprzedawcami obligacji.

Zobacz również:

Po zebraniu materiału dowodowego urzędnicy ogłosili, że Idea Bank oszukiwał klientów na masową skalę, dopuszczał się tzw. missellingu, czyli sprzedaży produktów finansowych obarczonych wysokim ryzykiem osobom, które tego ryzyka nie akceptowały. Obligacje korporacyjne GetBack miały być bezpieczne, gwarantowane niemal jak bankowa lokata.

Za tę aferę finansowa dostało się też – tym razem od Najwyższej Izby Kontroli – organom państwa (KNF, UOKiK), które oskarżono o „współudział”, czyli dopuszczenie na masową skalę do sprzedaży ryzykownych produktów. Zdaniem prawników, z którymi rozmawiałem, raport NIK o aferze GetBack otworzył drogę do pozwania Skarbu Państwa.

Przeczytaj też: Po przymusowej restrukturyzacji z Idea Banku został tylko „kadłubek”. Czy jest tam majątek na pokrycie roszczeń klientów „wpuszczonych” w obligacje Getback?

Obligacje GetBack. Klienci wygrywają sprawy, ale o pieniądzach mogą zapomnieć

Wnioski z postępowania UOKiK w sprawie Idea Banku i „getbackowych” obligacji nie rozwiązywały problemu poszkodowanych, ale ułatwiały im dochodzenie roszczeń przed sądami. Klienci wygrywali. Wyroki opatrzone były klauzulą wykonalności, co oznacza, że powinni otrzymać zwrot zainwestowanych środków. Ale kilka miesięcy temu spadło na nich kolejne nieszczęście – przymusowa restrukturyzacja Idea Banku. Część biznesu przejął Bank Pekao, a pozostałą częścią byłego Idea Banku administruje Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Toksyczne obligacje znalazły się w tej drugiej części. Gdyby cały majątek przejął Bank Pekao, klienci z wyrokami sądów w ręku mogliby zwracać się właśnie do banku z żubrem w logo o zwrot zasądzonych kwot. W efekcie mają korzystne wyroki, tylko brakuje najważniejszego – zwrotu pieniędzy.

Ale jest wyjątek. Jeden z klientów „nabitych w GetBack” wygrał niedawno proces z Idea Bankiem o unieważnienie umowy. Co ciekawe, ma nie tylko korzystny wyrok w kieszeni, ale też blisko 1 mln zł milion złotych na koncie – pieniądze, które zainwestował w feralne obligacje. Jak udało się tę sprawę wygrać kompleksowo, a więc z przelewem środków na konto? Rozmawiałem o tym z radcą prawnym Beatą Strzyżowską, która prowadziła tę sprawę.

Więcej informacji na temat afery GetBack i przymusowej restrukturyzacji Idea Banku znajdziecie w poniższych felietonach:

Zabezpieczenie roszczeń kluczem do sukcesu

Maciej Bednarek: Korzystny wyrok w sprawie GetBack i pieniądze na koncie klienta. Jaka droga prowadzi do takiego rozwiązania?

Beata Strzyżowska: – Każdą sprawę, którą prowadzę, staram się zabezpieczyć na czas trwania procesu po to, żeby skupić się nie tylko osiągnięciu dobrego wyroku. Po co mi – i moim klientom – korzystny wyrok, jeśli będę go mogła co najwyżej oprawić w ramkę. Chodzi o to, żeby korzystny wyrok móc wyegzekwować.

Jak rozumiem, kluczem w tej sprawie było zabezpieczenie roszczenia już na wczesnym etapie sporu sądowego?

– We wszystkich sprawach przeciw Idea Bankowi składałam wnioski o zabezpieczenie roszczeń, ponieważ sytuacja finansowa banku była fatalna. W tej sprawie pozew złożyłam w kwietniu 2019 r. W imieniu mojego klienta domagałam się od Idea Banku oraz Polskiego Domu Maklerskiego zwrotu zainwestowanych środków, ponieważ – w mojej opinii – transakcja nabycia obligacji GetBack była nieważna.

Czy w tej sprawie znaczenie miał misselling, czyli sprzedaż produktów finansowych nieadekwatnych do akceptowanego przez klientów ryzyka? 

– Misselling był elementem sprawy, choć ja akurat się na tym nie skupiałam. Oskarżenie instytucji finansowych o sprzedaż produktów finansowych nieadekwatnych do profilu ryzyka klienta jest popularne wśród prawników, ale wbrew pozorom jest to „golgota dowodowa”. Potrzebne są konkretne dowody, zeznania świadków świadczące o tym, że doradca sprzedał coś niebezpiecznego, jednocześnie wmawiając klientowi, że jest to produkt bezpieczny niczym bankowa lokata. Przy missellingu muszę udowodnić, że taka sytuacja miała miejsce, muszę udowodnić związek przyczynowo skutkowy.

Natomiast przy unieważnieniu umowy wystarczy, że wskażę, jaka norma prawna została naruszona, jakie elementy hipotezy normy prawnej nie zostały spełnione. W tym przypadku Idea Bank, oferując obligacje GetBack, złamał przepisy ustawy o obrocie instrumentami finansowymi skutkujące nieważnością tej transakcji, ale też przepisy o nieuczciwych praktykach rynkowych i przepisy Kodeksu cywilnego. Starając się wykazać te naruszenia w procesie, od samego początku próbowałam zabezpieczyć kwotę, której dochodzę z klientem. Chodzi o to, żeby te środki znalazły się na wyodrębnionym rachunku Ministerstwa Finansów, gdyby coś nieprzewidywanego zdarzyło się w tej sprawie.

No i się zdarzyło… Przymusowa restrukturyzacja Idea Banku ogłoszona ostatniego dnia 2020 r.

– Nie śmiałam nawet podejrzewać, że organa państwa mogą coś takiego zrobić, a tym bardziej w momencie, kiedy sprawa ruszała, czyli wiosną 2019 r. Dlatego już w pozwie złożyłam wniosek o zabezpieczenie roszczeń. W pierwszym podejściu sąd odmówił zabezpieczenia, ponieważ stwierdził, że sytuacja Idea Banku nie jest taka zła. Dwa miesiące później ponownie wystąpiłam o zabezpieczenie i tym razem sąd przychylił się do mojej prośby, ponieważ w międzyczasie pojawiły się nowe informacje świadczące o fatalnej kondycji finansowej banku. Sąd pozwolił komornikowi zająć pieniądze Idea Banku, w tym te, które posiadał na rachunku NBP, a następnie przekazał je na specjalny rachunek prowadzony przez Ministra Finansów.

Zabezpieczenie roszczeń to nie jest prosta sprawa. Po pierwsze, sąd musi widzieć przesłanki do zajęcia środków, a po drugie – klient musi za to dodatkowo zapłacić.

– Proces przeciwko bankowi jest stosunkowo tani. Kosztuje klienta 1000 zł. Natomiast postępowanie zabezpieczające, które toczy się przed komornikiem, rządzi się innymi zasadami. Opłata w takim postępowaniu wynosi 5% od zabezpieczanej kwoty. W przypadku mojego klienta mówimy o kwocie ok. 1 mln zł, nie trudno więc policzyć, że klient musiał wyłożyć ok. 50.000 zł. Podejmował duże ryzyko, bo w przypadku przegranej sprawy te pieniądze po prostu by przepadły.

To bardzo trudna dla klienta decyzja. Poszkodowani już raz stracili inwestując w obligacje GetBack, a teraz stoją przed koniecznością wyłożenia kolejnych pieniędzy na zabezpieczenie ze świadomością, że mogą tych pieniędzy nie odzyskać. W tej sytuacji przekonywałam klienta, że ustanowienie zabezpieczenia jest potrzebne, bo jeśli wygramy, będziemy mieć zwyczajnie święty spokój. Klient mi zaufał. W przypadku innych klientów też udało mi się ustanowić zabezpieczenie, ale barierą była konieczność wyłożenia tych 5% kwoty przedmiotu sporu. Swoją drogą, warto byłoby tu zmienić przepisy tak, by sprawy o zabezpieczenie roszczeń wytaczane przez konsumentów były tańsze. Gdyby zabezpieczenie kosztowało np. 1000 zł, czyli tyle co proces, z pewnością wielu klientów zdecydowałoby się pójść tą ścieżką.

Niektórzy prawnicy zarzucali mi, że występując o zabezpieczenie, narażam klientów na dodatkowe koszty. Mówili, że jeśli wygram sprawę, to przecież bez problemu wyegzekwuję zwrot pieniędzy, bo nikt nie przypuszczał, że z Idea Bankiem stanie się to, co się stało. Dziś mogę powiedzieć, że to ja miałam rację. Wygrałam nie tylko proces, ale dzięki zabezpieczeniu klient ma pieniądze na koncie. Prowadzę wiele spraw dotyczących sprzedaży obligacji GetBack, ale to był mój pierwszy klient „getbackowy”, który po prostu mi w pełni zaufał i to dzięki temu w dużej mierze odzyskał pieniądze. Jestem niezmiernie wdzięczna za pokłady ogromnego zaufania, którym mnie obdarzono. Ta wygrana to przede wszystkim sukces relacji klient – prawnik. Łzy wzruszenia polały się gęsto po obu stronach.

W sprawie obligacji GetBack ma pani na koncie inne wyroki na korzyść klientów, ale nie można wyegzekwować pieniędzy. Co dalej? Ma pani jakiś pomysł?

W niektórych sprawach Bankowy Fundusz Gwarancyjny [administrator ex-Idea Banku – red.] składa wnioski o zawieszenie postepowania, których nie musi nawet uzasadniać. A sąd musi taki wniosek przyjąć i automatycznie postępowanie zostaje zawieszone. Mam już sporo wyroków pozytywnych z klauzulą wykonalności, ale co z tego? Wydaje mi się, że wykorzystałam już wszystkie możliwe instrumenty polskiego prawa cywilnego i procesowego. Pozostają mi instrumenty prawa unijnego, żeby pozostali moi klienci również zostali zaspokojeni. Nie chcę zdradzać, co konkretnie zamierzam zrobić, żeby nie zapeszyć. Ale jestem zdeterminowana. Mam nadzieję, że na jesieni będę mogła się pochwalić czymś więcej.

Procesy związane z dochodzeniem roszczeń związanych z obligacjami GetBack wymagają od poszkodowanych wyjątkowej determinacji, uporu i cierpliwości. Organy państwa polskiego dwukrotnie już w tej aferze zawiodły i tylko klient zdecydowany zawalczyć ma szanse osiągnąć sukces. Życzę wszystkim poszkodowanym, by mieli jak najwięcej siły i wiary w wygraną. Jak widać, cuda się zdarzają.

Źródło zdjęcia: Pixabay

Subscribe
Powiadom o
17 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Fachman
3 lat temu

I tak nie będę nosił maseczki.

Zbyszek
3 lat temu
Reply to  Fachman

nie zapomnij jeszcze o folii na głowę

aprzyokazji.blogspot.com
3 lat temu
Reply to  Zbyszek

Proszę idź do znajomego lekarza i spyta się go tak: „co byś mi powiedział, gdybym w 2019 roku spytał ciebie, czy mogę chodzić 2-3 godziny w masce chirurgicznej czy materiałowej zakrywającej usta i nas”. Zgadnij? Uwaga: w 2019 r. by odpowiedział tak „chyba sobie żartujesz, blokujesz wymianę powietrzną zatok, gwarantowane zapalenie, polipy i obniżona wymiana CO2. Będziesz się gorzej czuł, możesz zasłabnąć, a problemy z zatokami będą ciebie dręczyć latami, bo chronicznego zapalenia nie da się wyleczyć”.
A w 2020 to już różnie odpowiadają. Mi lekarka na SORzie rzucła „ile można nosić mokrą szmatę na ustach”

Zbyszek
3 lat temu

Moja żona była niedawno, scena z życia – Szpital Uniwersytecki w Krakowie, taka mniej więcej scenka się odbyła. Lekarz przechodził obok odwiedzającego, który nie miał maski. Krótko i po żołniersku poprosił go następującymi słowami: załóż maskę na tego ryja. Po czym koleś czerwony ze wstydu założył maseczkę. I to chyba tyle w temacie noszenia masek i narażania ludzi z chorobami współistniejącymi (autoimmunologicznymi) na ryzyko nieświadomego przenoszenia wirusa. Maseczka jest nie tyle po to aby chronić siebie (choć to też) ale także aby chronić innych. Weź to pod uwagę, albo zakryj się folią przed promieniowaniem 5G i zapisz do fanclubu Kołakowskiej,… Czytaj więcej »

Maseczkowa Fanaberia
3 lat temu
Reply to  Zbyszek

Słaby psychicznie dzieciuch z tego odwiedzającego.
O ile w szpitalu rzeczywiście warto nosić maseczkę bo tam realnie to wszystko krąży i nie mówię tu tylko o koronie sronie… to temu „lekarzynie” musiał stanąć z nagłego wyrzutu testosteronu i adrenaliny po tym jak zabłysnął jako „samiec alpha” xD Mam nadzieję, że kiedyś trafi na mnie lub równorzędnego interlokutora. Krótka riposta – „to wezwij policję jak się nie podoba, zmień zawód lub idź na teledoradcę”.

~marcin
3 lat temu

– maseczki chirurgiczne nie nadają się do chodzenia w nich przez 2 godziny

– za to w przemyśle „od zawsze” (włączając w to rok 2019) stosuje się różnego rodzaju maseczki – w szczególności np. z filtrem FFP3, spełniające wymagania normy PN-EN 149 :2001+A1:2009, których można używać przez całą zmianę roboczą (8 godzin); w odróżnieniu od maseczek z oznaczeniem NR, niektóre z nich (czyli te z oznaczeniem R) po dezynfekcji można stosować ponownie, aż do ich zużycia. I nie rosną polipy.

Tak więc należy po prostu stosować właściwe środki do właściwych zastosowań.

BdB
3 lat temu

Mamy 2021 jakbyś nie zauważył podczas kopiowania wpisu antymaseczkowych trolli.

Mrt
3 lat temu

A jakieś źródło naukowe potwierdzające te rewelacje jest?

Bo to brzmi jak typowy fake news

Sosna
3 lat temu

Tylko najpierw władze danego państwa musiałyby ująć szczepienia na COVID w wykazie szczepień obowiązkowych…

Sosna
3 lat temu

Hm… Co mają szczepienia i maseczki do artykułu i GetBacku…? Gdzie moderacja, kiedy jest potrzebna…?

Admin
3 lat temu
Reply to  Sosna

To dlatego, że dawno nie było tekstu o maseczkach i nie macie się gdzie kłócić? 😉

Wacław
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Coś politycznego proszę bo mam do napisania komentarz na rząd i 3 literowa partie. Jak nie będzie będę musiał dodać tu 😉

Admin
3 lat temu
Reply to  Wacław

Przykro mi, dziś już nic politycznego nie będzie 😉

Mrt
3 lat temu
Reply to  Sosna

Ja mam dwie teorie spiskowe:
– red. Samcik nagania ruch na stronie
– rosyjskie trole sieją propagandę na ślepo

To druga teoria przekonuje mnie, że wolność słowa, gdy w grę wchodzi rosyjska propaganda, powinna być ograniczona. Proszę o włączenie moderacji, której minimum powinno być zablokowanie dyskusji nie na temat.

Ta pierwsza teoria to oczywiście głupi żart 😉

Admin
3 lat temu
Reply to  Mrt

Dylemat pt. ruska propaganda vs wolność słowa nie jest łatwy do rozstrzygnięcia 🙂

Maseczkowa Fanaberia
3 lat temu

Myślę, że z perspektywy poszkodowanego czyli zwolnionego, warto wydać oszczędności życia by pociągnąć pracodawcę do odpowiedzialności i zarobić kilka milionów za zniszczenie kariery zawodowej, złamanie praw człowieka i kodeksu pracy.

EKD
3 lat temu

Słuszna racja, tak może zrobić. O ile wcześniej COVID go nie zawinie.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu