„Kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa na zakupach ma higiena rąk, a nie sposób płatności” – przyznaje Główny Inspektor Sanitarny. Ale czy to pomoże zwolennikom gotówki odwrócić „koronawirusowe” trendy i doprowadzić do tego, że z drzwi sklepów znikną informacje „zalecamy płatność kartą”? Gotówka obroniła swoją pozycję głównie w mniejszych miejscowościach
Im dłużej jest z nami koronawirus, tym większe rodzi się prawdopodobieństwo, że zmieni nasze zwyczaje płatnicze. Zanim on nadszedł, nawet 85% naszych transakcji odbywało się z udziałem gotówki (takie są szacunki NBP). Teraz część handlu przeniosła się do internetu, zaś w sklepach częściej są promowane płatności kartowe.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Już od marca trwa intensywna kampania przemysłu płatności bezgotówkowych na rzecz przekonania Polaków, że ten sposób płacenia jest bezpieczniejszy, niż podawanie sprzedawcy banknotów lub monet. Przez kilka tygodni wydawało się, że do takiego stanowiska przychyla się Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), ale się z nieco wycofała.
Czytaj też: Sześć powodów, dla których w nowoczesnym świecie wciąż tak trudno nam zrezygnować z gotówki
Gotówka kontra bezgotówka. Salomonowa opinia GIS
Na naszym podwórku w obronie gotówki musiał stanąć NBP, bo kampania „bezgotówkowców” była na tyle skuteczna, że w niektórych sklepach sprzedawcy zaczęli wręcz odmawiać przyjmowania banknotów i monet. A Ministerstwo Finansów oświadczyło, że jest to zgodne z prawem.
Owszem, popyt na gotówkę był w ostatnich miesiącach rekordowy, ale Polacy gromadzili ją głównie w celu przechowania w domu swoich oszczędności, a nie w celu płacenia banknotami na zakupy. A to na obrocie pieniędzmi, a nie ich przechowywaniu zarabiają firmy zajmujące się gotówkową obsługą społeczeństwa.
Branża „gotówkowa” namawiała Głównego Inspektora Sanitarnego, żeby wycofał się z promowania płatności bezgotówkowych. Pełnego sukcesu nie osiągnęła, ale w najnowszym piśmie do Polskiej Organizacji Firm Obsługi Gotówki zastępca GIS Izabela Kucharska przyznała, że zagrożenie zakażeniem przy okazji płacenia za zakupy jest bardzo niskie, zaś „kluczowa jest higiena rąk, a nie forma płatności”.
Główny Inspektor Sanitarny – najważniejsza instytucja w Polsce wydająca zalecenia o tym, jak należy się zachowywać, by nie dać się koronawirusowi – modyfikuje więc swój pierwotny przekaz. W pierwszych zaleceniach GIS pisał wprost, że rekomenduje Polakom płacenie za zakupy kartą.
Zwycięstwo branży gotówkowej jest jednak tylko częściowe. W tym samym piśmie zastępczyni głównego inspektora przypomina bowiem, że nic nie jest w stanie podważyć faktu, iż „gotówka – w przeciwieństwie do kart płatniczych – krąży z rąk do rąk, co samo w sobie zwiększa ryzyko transmisji drobnoustrojów”. I że „zagrożenie w obu przypadkach [płacenia gotówką i kartą] jest nieznaczne”, ale mimo wszystko „niejednakowe”.
„W opublikowanych informacjach na temat znoszenia kolejnych ograniczeń, m.in. w salonach kosmetycznych, gastronomii i salonach fryzjerskich, przygotowanych przez Ministerstwo Rozwoju i Głównego Inspektora Sanitarnego nie ma już rekomendacji dotyczących sposobu płatności. Jedynie w opisie organizacji pracy recepcji w salonach fryzjerskich pojawia się sugestia, aby prosić klientów o dokonywanie płatności w sposób bezkontaktowy”
– pisze Polska Organizacja Firm Obsługi Gotówki. Tyle, że to zwycięstwo może być pyrrusowe. Spacerując dziś po moim osiedlowym bazarku na większości drzwi sklepów widziałem nalepki „rekomendujemy płacenie kartą”.
Gotówka wciąż w grze z koronawirusem, ale głównie tam, gdzie nie ma terminali
Świadomość, że bezdotykowa płatność jest bezpieczniejsza, niż używanie gotówki zakorzeniła się głęboko u tych handlowców, którzy mają terminale płatnicze. I oni – niezależnie od tego, co mówi GIS – swoje już wiedzą. Będą „mimowolnymi” ambasadorami polski bezgotówkowej.
Z drugiej jednak strony będąc ostatnio w mniejszej miejscowości próbowałem zapłacić telefonem za zakupy w sklepie z zabawkami, kiosku z gazetami oraz sklepie warzywniczym. Uwierzycie, że każdy z tych sklepów był „cash only”? To dowodzi, że koronawirus – owszem – ma wpływ na postawy tych sklepikarzy i handlowców, którzy już mają terminale płatnicze, ale raczej nie „zrobił krzywdy” gotówce na tych terenach, gdzie jest ona dominującym środkiem płacenia.
——————————
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO ODCINKA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku Finansowych Sensacji Tygodnia zastanawiamy się nad przyszłością płatności po erze koronawirusa. Co pandemia oznacza dla Polski bezgotówkowej i jakie zmiany spowoduje w naszych głowach jeśli chodzi o zwyczaje zakupowe? Rozmawiamy o tym z Witoldem Siekierzyńskim z firmy eService, zajmującej się rozliczaniem transakcji bezgotówkowych. Spis treści odcinka:
od 6:45 – na jaką pomoc może liczyć przedsiębiorca, który akceptuje karty, ale stracił dochody?
od 15:28 – dlaczego klienci nie mogą odzyskać pieniędzy w procedurze chargeback od linii lotniczych czy hoteli?
od 20:30 – a jeśli ktoś chciałby zacząć przyjmować płatności kartą? jak nie dać się nabić w butelkę?
od 35:54 – dlaczego nie wszędzie można zapłacić zbliżeniowo z nowym limitem do 100 zł?
od 41:05 – czy pandemia zmieni nasze płatnicze przyzwyczajenia?
——————————
Czytaj też: Płatność tylko gotówką. Tradycjonalizm, czy… rachunek ekonomiczny?
Czytaj też: Koronawirus, maseczki i rękawiczki. Najgorsza rzecz, która mogła spotkać bankowość mobilną?
zdjęcie: Pixabay