Pandemia koronawirusa wygoniła rzesze pracowników do pracy zdalnej. Dla blisko dwóch trzecich pracowników taki tryb pracy to nowość lub prawie nowość, która niesie ze sobą problemy: mniejszą wydajność i przemęczenie. Gospodarka powoli się odmraża, ale… okazuje się, że część firm wcale nie ma ochoty przywracać pełnowymiarowego zatrudnienia w biurach. Część pracowników zostanie przy pracy online. Jak przestawić się na pracę w domu, żeby nie zwariować? Praca zdalna dla początkujących
Okres adaptacji do pracy zdalnej mam już za sobą. Blisko 10 lat przepracowałem w „Gazecie Wyborczej”. Praca w domu była raczej wyjątkiem, a nie regułą. Kiedy Maciek Samcik zaproponował mi pracę w „Subiektywnie…”, przejście na pracę w domu wymagało poukładania w głowie na nowo wielu spraw. Przyznaję, łatwo nie było. W moim przypadku minęło kilka miesięcy, zanim mogłem z ręką na sercu stwierdzić, że potrafię sprawnie funkcjonować w nowej, domowo-redakcyjnej rzeczywistości. Jak sobie z tym poradziłem? Jeszcze do tego wrócę.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Trzykrotny wzrost zdalnych pracowników
Byłem w o tyle komfortowej sytuacji, że zmieniając pracę wiedziałem, iż będę musiał przestawić się na inny tryb. Tymczasem pandemia koronawirusa i wprowadzona kwarantanna wysłała rzeszę pracowników do pracy w domu niemal z dnia na dzień.
Do zjawiska pracy zdalnej odniósł się Główny Urząd Statystyczny przy okazji publikacji danych o bezrobociu w kwietniu (stopa bezrobocia wyniosła 5,8%, o 0,4 pkt proc. więcej niż w marcu). Udział osób, które w kwietniu wykonywały pracę zdalną wyniósł aż 14,2%. Dla porównania w poprzednim kwartale odsetek ten wyniósł 4,3 %, a przed rokiem 4,8%. Obserwujemy więc ponad trzykrotny wzrost. Prawie 72% pracowników udało się do pracy zdalnej w bezpośrednim związku z koronawirusem.
Jak się odnajdujemy w tej nowej rzeczywistości? Wpadł mi właśnie w ręce mini-raport zlecony przez CBRE, globalną firmę doradczą działającą m.in. w sektorze nieruchomości komercyjnych. Ankieterzy „zapukali” online do blisko 1200 pracowników z krajów Europy Środkowo-Wschodniej (Polska, Czechy, Węgry, Słowacja, Rumunia, Austria) i zadali kilka pytań. Jeśli spojrzymy na wyniki dotyczące Polski, to okazuje się, że dla 16% respondentów praca zdalna w czasie pandemii jest nowością, a blisko połowa wcześniej pracowała zdalnie tylko okazjonalnie.
„W krótkim czasie obowiązki zawodowe do własnych mieszkań przeniosło wielu pracowników, którzy dodatkowo pozostali w domach z najbliższymi, często dziećmi wymagającymi opieki. To trudna sytuacja, do której pracownicy nie mieli szansy się przygotować. To rodzi problemy m.in. z organizacją własnego czasu pracy, co w ekstremalnych przypadkach może się wiązać z uczuciem, że pracujemy cały czas”
– mówi Katarzyna Gajewska, dyrektor w Dziale Doradztwa i Badań Rynku CBRE.
Przeczytaj też: Tak technologie zmienią nasze życie. „Cyfrowe” zdrowie, edukacja, urzędy, praca… Nie gonimy Niemców, tylko… Estonię
Praca zdalna: kto wstaje wcześniej, kto woli się wyspać?
Jednym ze skutków przejścia na pracę zdalną jest konieczność organizacji na nowo czasu pracy. Z badania CBRE wynika, że tylko co trzecia osoba pracuje z domu w dokładnie takich samych porach jak wcześniej w biurze. Co piąty „zdalny pracownik” (22%) wstaje trochę wcześniej, żeby skończyć pracę szybciej i cieszyć się większym „kawałkiem” wolnego popołudnia i wieczoru. Chodzi tu o pracę w godzinach 8.00-16.00. Inni (14% respondentów) robią na odwrót, a więc wolą się wyspać, pracę zacząć ok. 10.00 i kończyć o godz. 18.00.
Natomiast co trzeci pracownik (34%) ma problem z zaburzonym czasem pracy. Te osoby przyznają, że po przejściu na pracę zdalną mają wrażenie, jakby w pracy byli cały czas. I tu pojawia się wyzwanie dla menedżerów firm. Szczyt efektywności pracowników przypada bowiem o różnych porach dnia. Możliwość dopasowania obowiązków do czasu pracy konkretnych pracowników może wpłynąć na wzrost ich efektywności. Zwłaszcza że aktywność zawodowa nie musi wynikać z widzimisię pracownika, a więc tego, że jeden woli wstać wcześniej, a drugi zacząć pracę później. To często konieczność, ponieważ bywa, że cały dzień spędzamy całymi rodzinami: rodzice i dzieci pracują zdalnie.
W takich warunkach zatraca się zdrowy balans między życiem zawodowym, a prywatnym. I znowu odwołam się do raportu CBRE. Aż 46% respondentów ma poczucie, że ta równowaga została zaburzona z szalą przechylającą się w stronę pracy niż strefy prywatnej. Ten dyskomfort w większym stopniu dotyka rodziców. 55% osób posiadających dziecko lub dzieci wskazuje, że po przejściu na pracę z domu są obecnie bardziej zmęczeni po dniu pracy niż wykonując swoje obowiązki w biurze, a 42% tęskni za wyraźnym oddzieleniem obowiązków zawodowych od domowych.
Przeczytaj też: Rząd obiecuje wakacje kredytowe 2.0. Prawie darmowe i nie dla każdego. Czy to gra pod publiczkę, czy porządne koło ratunkowe?
Pracownik domowy lepszy od biurowego?
Praca zdalna niesie też ze sobą ekonomiczne skutki dla firm. Pierwszym z brzegu są oszczędności. Pod koniec marca opublikowałem w tekst, w którym liczyłem, ile na kwarantannie, czyli wysłaniu pracowników do pracy w domu, może zaoszczędzić mała i duża firma. Chodzi o oszczędności na firmowym cateringu (kawa, herbata, woda), ale też na wyjazdach służbowych i szkoleniach, które siłą rzeczy przeniosły się teraz do sieci.
Wyszło, że duża firma (zatrudniająca 250 pracowników) może nie wydać ok. 130.000 zł miesięcznie. W małej firmie (10 pracowników) oszczędności mogą sięgnąć ok. 11.000 zł, a z takiej kwoty robi się pensja dla dwóch, trzech pracowników. Co więcej, te wyliczenia nie obejmowały najmu biura, bo założyliśmy, że kwarantanna kiedyś się skończy i ludzie wrócą do biur.
A gdyby tak również z tej pozycji kosztowej zrezygnować? Okazuje się, że firmy zaczynają o tym myśleć. Np. Idea Bank podjął decyzję, że po pandemii na stałe z domu pracować będzie nawet 40% pracowników. Chodzi oczywiście o cięcie kosztów, choć bank twierdzi, że w jego przypadku praca zdalna dobrze się sprawdziła.
„Dobrze”, czyli należy przez to rozumieć, że efektywność pracowników banku nie spadła. A co o swoim zaangażowaniu w pracę na „domowym zesłaniu” myślą sami zatrudnieni? Ten aspekt pracy zdalnej zbadały wspólnie firmy rekrutacyjne Grafton i GI Group oraz wspomniana CBRE, które zadały to pytanie pod koniec marca i w środku kwietnia.
W pierwszym badaniu 44% badanych było zdania, że efektywność ich pracy nie zmieniła się, a 17% twierdziło, że w domu pracują wydajniej. To razem 61%. Co piąty badany przyznał, że jego efektywność „nieznacznie” spadła, a 7% – że spadła znacząco. Co pokazały wyniki kwietniowe? Swoją efektywność „bez zmian” oceniło 44% respondentów, prawie tyle samo, co w marcu. Wzrost wydajności deklarowało już prawie 22% (wzrost o prawie 5 pkt proc.), nieznaczny spadek efektywności – 17,5% (spadek o 3 pkt proc.), a bardzo rozleniwiło się 6% pracowników (spadek o 1 pkt proc.).
Przeczytaj też: Kto w dobie pandemii koronawirusa opanował internet w Polsce? Kto traci, kto zyskuje i dlaczego? Niektóre wnioski zaskakują
Jak pracować w domu, żeby nie zwariować? Praca zdalna dla początkujących
Zaledwie w ciągu miesiąca wzrósł odsetek osób pracujących wydajniej, spadła natomiast liczba tych, którzy w domu pracują mniej efektywnie. Łatwo to wytłumaczyć. Pierwsze badanie przeprowadzone było pod koniec marca, a więc na samym początku domowej kwarantanny. A żeby przyzwyczaić się do pracy zdalnej, potrzeba czasu. I teraz wracam do obietnicy z początku tego tekstu, a więc do tego, jak udało mi się zaadaptować do pracy zdalnej.
Po pierwsze, postanowiłem skorzystać z doświadczeń innych, którzy już wcześniej przeszli na pracę zdalną. Mój znajomy (też dziennikarz) opowiedział mi jak wygląda jego typowy dzień. Otóż wstaje o wyznaczonej godzinie, bierze prysznic i ubiera się tak, jakby za chwilę miał pójść do redakcji. Następnie je śniadanie, robi sobie kawę i zabiera się do pracy. Przekonywał mnie, że ten rytuał pozwala mu wyraźnie oddzielić poranne czynności prywatne od służbowych. Postanowiłem wziąć sobie jego radę do serca i zadziałało. A zatem: nie zabierajcie się do pracy w piżamach i przed poranną toaletą, bo w przeciwnym razie zatracicie balans między życiem prywatnym a zawodowym.
Po drugie, pracując w biurze czy redakcji mamy stały kontakt z innymi ludźmi. To może czasem drażnić, bo nie do wszystkich współpracowników musimy pałać wielką miłością, ale na pewnym etapie „domowego zesłania” zaczyna tych kontaktów brakować. Dlatego warto zadbać o substytut tych kontaktów. Do załatwiania służbowych spraw może wystarczyć e-mail, ale ten kanał mocno odziera nas z tych kontaktów. Dlatego warto co jakiś czas maila zastąpić rozmową telefoniczną, a najlepiej spotkaniem na wideoczacie.
Po trzecie, warto też od czasu do czasu wyskoczyć popracować do jakiejś knajpki, zwłaszcza jeśli chcecie złapać oddech od innych członków rodziny. Do niedawno siłą rzeczy nie mógłbym wam tego polecić, bo gastronomia była zamrożona, ale teraz droga wolna…
Po czwarte, jeśli mamy taką możliwość, polecam pracę w innej części mieszkania niż w tej, w której spędzamy czas wolny. Bo jeśli pracować będziemy na kanapie, z której wieczorem oglądać będziemy seriale na Netfliksie, praca zawodowa i życie prywatne zleją się nam w jedną masę. Po jakimś czasie odczujecie, że nawet w czasie wolnym nie będziecie odpoczywać, bo kanapa kojarzyć się wam będzie z pracą.
Po piąte, polecam też robić sobie przerwę choćby na krótki spacer w ciągu dnia. Jeśli się nie da, wyjdźcie z domu już po jej skończeniu. To też pozwoli oddzielić symboliczną kreską życie zawodowe od prywatnego. Przechodząc na pracę zdalną, nie zaszkodzi wkręcić się w jakieś dodatkowe, „obligatoryjne” zajęcia, np. fitness, kurs językowy czy naukę tańca.
Oczywiście lista rad dla nowicjuszy pracy zdalnej może być znacznie dłuższa. Macie pomysły, piszcie w komentarzach pod tekstem.
Źródło zdjęcia: Pixabay