„Amerykański sen”? „Od pucybuta do milionera?” Czy właśnie obserwujemy początek końca mitu pracowitego Amerykanina, którego pomysłowość i talent do biznesu budują jego osobistą zamożność oraz sprawiają, że Ameryka jest największym globalnym mocarstwem? Zaiste zaskakujące są najnowsze wyniki badań dotyczące amerykańskich pracowników. Statystycznie zaczęli „podkradać” po pół godziny tygodniowo ze swojego czasu pracy. Czy Amerykanie chcą naśladować Europę i krócej pracować? Czy Polacy mogą brać przykład z pracowników w USA?
Co się dzieje z Amerykanami? Może nie jest to najzamożniejsze społeczeństwo na świecie (Szwajcarzy zgromadzili w przeliczeniu na osobę znacznie większy majątek), ale jednak stanowią żywy dowód na to, że pracowitość i pomysłowość można przekuć na pieniądze i sukces. „Od pucybuta do milionera” – ten amerykański sen napędzał przez dziesięciolecia co najmniej pół świata. I co? Wygląda na to, że Amerykanie… zaczynają być leniwi!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Według nowych badań przeprowadzonych przez Katharine Abraham, byłą komisarz Bureau of Labor Statistics oraz Leę Rendell, ekonomistkę z University of Maryland, średni realny tydzień pracy w USA spadł o ponad pół godziny w ciągu ostatnich trzech lat! A dokładnie – do 36,9 godzin tygodniowo. Oczywiście mówimy o tym, ile realnie się pracuje, a nie o regulacjach prawnych. Po prostu Amerykanie wykonują swoją pracę w krótszym czasie i wychodzą z biur albo – jeśli pracują zdalnie – idą wcześniej na grilla z przyjaciółmi i rodziną.
Pół godziny w skali tygodnia to niedużo, ale w skali tak gigantycznego kraju (ponad 330 mln ludzi, czyli prawie 10 razy tyle, co w Polsce) oznacza to również niedobór siły roboczej. To tak, jakby wolne wzięło każdego dnia 2,4 mln pracowników. Pracodawcy muszą więc rywalizować o pracowników, podwyższać im pensje, co podwyższa inflację. I miesza szyki amerykańskiemu bankowi centralnemu.
Na wykresie poniżej widać, jak zmienia się średnia liczba godzin tygodniowo. Dane zawierają aktualne badanie populacji i aktualne badanie statystyk zatrudnienia, styczeń 2019 r. – listopad 2022 r.
Comiesięczne dane Biura Statystyki Pracy (BLS) wykorzystane na wykresie pochodzą z dwóch różnych badań: Bieżącego Badania Populacji (CPS), znanego również jako badanie gospodarstw domowych oraz Badania Bieżącej Statystyki Zatrudnienia (CES), znanego również jako badanie listy płac w firmach. Dane te są ważnymi wskaźnikami siły rynku pracy i zapewniają wczesny obraz stanu gospodarki kraju. Uzyskane wyniki mogą się nieco różnić w zależności od czasu wykonania badania.
W przeciwieństwie do rzeczywistego czasu pracy na osobę zatrudnionego mierzonego w CPS, który gwałtownie spadł na początku pandemii i nie wrócił w pełni do normy, średni tygodniowy płatny czas pracy na stanowiskach w sektorze prywatnym, mierzony w badaniu listy płac CES, wzrósł po rozpoczęciu pandemii.
CES wzrósł ze średniej 3-miesięcznej wynoszącej 34,3 godziny tygodniowo w lutym 2020 r. do szczytowej średniej 3-miesięcznej wynoszącej 34,9 godziny tygodniowo w kwietniu 2021 r., a następnie spadł do średniej 3-miesięcznej wynoszącej 34,5 godziny w listopadzie 2022 r., czyli niemal do poziomu notowanego przed pandemią w 2019 r.
Kto sobie skrócił realny czas pracy?
Kto mniej pracuje, „odbierając” opłacony czas pracodawcy i przeznaczając go na przyjemności? Z badania wynika, że trzy grupy: wykształceni, dobrze zarabiający młodzi mężczyźni, którzy skrócili swój tydzień pracy aż o 1,5 godziny oraz… pracoholicy, którzy pracują już nie 55 godzin tygodniowo, jak wynikało z poprzednich badań z 2019 r., lecz „tylko” 53 godziny tygodniowo. Bardziej podatne na skracanie pracy, zwłaszcza w piątki, są także osoby mające dostęp do pracy zdalnej lub pracy hybrydowej.
Czytaj więcej o tym: Już na stałe przechodzisz na pracę zdalną? Może pracować pod palmą? Ile trzeba zarabiać, żeby w pracy zdalnej… mieć tak miło jak na wakacjach?
Kiedy inflacja zaczęła rosnąć w 2021 r., szef Fed Jerome Powell liczył na gwałtowny wzrost liczby Amerykanów, którzy wrócą do pracy, by pomóc utrzymać swoje budżety w ryzach. A dzięki większej konkurencji o pracę – że wzrost płac będzie wolniejszy i pomoże ogarnąć problem inflacji. Wygląda na to, że Amerykanie przechytrzyli prezesa swojego banku centralnego i może przyszli bardziej gromadnie do pracy, ale… „urwali” sobie statystycznie pół godziny z tej roboty.
Ostatnie badania – przeprowadzone przez Abraham i Rendell oraz przez niektórych członków naukowych paneli Fed – sugerują, że tak już może zostać. Spadek współczynnika aktywności zawodowej – do 62,5% obecnie z 63,3% przed pandemiczną recesją – to kontynuacja trendów, które zaczęły się jeszcze przed pandemią.
Po pierwsze społeczeństwo się starzeje, a po drugie pandemia „wytłumaczyła” wielu pracownikom, że praca i pieniądze to nie wszystko, bo liczy się zdrowie i możliwości wydawania tych pieniędzy. Gdy tego zabraknie, nie ma znaczenia, jak dużo czasu poświęcasz na pracę.
Koniec świata? Amerykanie doszli do wniosku, że pieniądze to nie wszystko?
Niewykluczone też – ale to już nie wynikło z badań – że wybuch inflacji utwierdził Amerykanów w przekonaniu, iż walka o pieniądze za wszelką cenę (np. kosztem zdrowia) nie ma sensu, gdy praca się dewaluuje razem z wartością wypłaty. Może być też tak, że niektórzy Amerykanie, widząc realny spadek swoich wynagrodzeń, zaczęli sobie odbierać „w naturze” to, czego nie dostali w pieniądzu. Skoro ich praca jest realnie mniej warta, to statystycznie wzięli po pół godziny tygodniowo „urlopu”.
Na to wszystko jeszcze nakładają się nowe możliwości, które daje nowoczesny rynek pracy, czyli m.in. praca zdalna. O tym, czy praca zdalna nie będzie miała dramatycznego wpływu na wydajność pracowników (nie chodzi już tylko o same możliwości „obijania się”, gdy szef nie widzi i nie sprawdzi, ale też o brak interakcji z bardziej doświadczonymi kolegami, brak burz mózgów, brak możliwości uczenia się, niższa lojalność dla firmy), jest osobna debata.
I kto wie, czy skracanie sobie realnego czasu pracy przez pracowników nie jest częścią tej debaty. Skoro za te same pieniądze ludzie pracują krócej, to albo musi rosnąć ich wydajność, albo… będzie rosła inflacja (bo wzrost wynagrodzeń będzie w pewnym sensie „bez pokrycia”). Jest i trzecie rozwiązanie – że dzięki sztucznej inteligencji będzie można pracować i krócej, i bardziej wydajnie. I wtedy Ameryce „lenistwo” jej obywateli się upiecze.
To oczywiście przejaskrawienie, bo inna sprawa, że Amerykanie tradycyjnie pracowali dłużej niż pracownicy w niektórych innych krajach uprzemysłowionych. W Europie (przynajmniej na Zachodzie) zarówno prawo pracy, jak i zwyczaje szły w kierunku life-work balance. Niektórzy uważają, że dlatego Europa ma problem z dogonieniem Ameryki pod względem kreatywności i zamożności (ale to tylko hipoteza, czynników może być więcej, jak choćby dostęp do surowców).
Gdyby jednak się okazało, że pandemia i inflacja skłoniły amerykańskich pracowników do przyjęcia bardziej europejskiego podejścia do pracy – mielibyśmy na globalnym rynku pracy nieomal „przewrót kopernikański”. Oczywiście jego efektów nie zobaczymy ani dziś, ani jutro, ale te drobne pół godziny tygodniowo spędzane w pracy może nieźle namieszać w światowej gospodarce. Nie wiemy jeszcze tylko, czy na plus, czy na minus.
Czytaj więcej o tym: Czterodniowy tydzień pracy? Piąteczek, piątunio? Korea Południowa idzie pod prąd i proponuje… 69-godzinny tydzień pracy! Żeby było więcej dzieci. Naśladować ich?
Czytaj więcej o czterodniowym tygodniu pracy: Na świecie coraz więcej eksperymentów z 4-dniowym tygodniem pracy. Jak to może wyglądać w praktyce? Jakie są doświadczenia zamożnych krajów? I co my na to?
Czytaj też o sporze w sprawie „kultury zapierrr… lu”: 16 godzin dziennie w pracy: niezbędna cena sukcesu czy bezsens? Prof. Marcin Matczak kontra Adrian Zandberg. Kto ma mniej racji?
Czy Polakom bardziej chce się pracować niż Amerykanom?
O tym, że pracowitość jest cechą Polaków i że pozwala nam doganiać pod względem zamożności bogatsze kraje, powtarza nam na każdej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński. Czy wciąż możemy z podniesionym czołem porównywać się z trochę bardziej „leniwymi” Amerykanami?
Kluczowy jest wskaźnik aktywności zawodowej. GUS podaje dane o aktywności zawodowej Polaków od początku lat 90. XX w. Jest to odsetek wszystkich osób pracujących w wieku 15 lat i więcej, a także osób zarejestrowanych jako bezrobotne, czyli aktywnie poszukujących pracy. Wszyscy, którzy nie pracują ani nie są zarejestrowani jako bezrobotni, trafiają do kategorii „bierni zawodowo”.
Dobrze pokazuje to infografika przygotowana przez GUS na początku tego roku na 30. rocznicę badań aktywności zawodowej w Polsce według metodologii unijnej BAEL (Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności).
Polska ma obecnie bardzo niski, jeden z najniższych w Unii Europejskiej wskaźnik stopy bezrobocia, a przez 30 lat wzrósł u nas udział osób pracujących. Negatywnym czynnikiem jest wzrost udziału osób biernych zawodowo, które ani nie pracują, ani nie poszukują pracy.
Jeśli zsumujemy dwie dane – odsetek osób pracujących i bezrobotnych, otrzymamy wskaźnik BAEL, który obecnie dla Polski jest niższy niż 30 lat temu. Wskaźnik osób aktywnych zawodowo spadł z 61,4% w 1992 r. do 57,4% w 2022 r., co jest jednym z gorszych wyników w UE.
W USA współczynnik aktywności zawodowej również wykazuje tendencję spadkową od początku tego wieku. Spadał z 67,3% w styczniu 2000 r. do 63,3% w styczniu 2020 r. Ale i tak jest wyższy niż u nas. Bardzo mocny spadek nastąpił na początku pandemii, o ponad 3 pkt proc. w ciągu zaledwie dwóch miesięcy, ponieważ przestało pracować ponad 8,2 mln osób.
Amerykanie zastanawiają się, co dzieje się z ich czasem pracy. Zdaniem części badaczy ani zmiany demograficzne, ani istniejące wcześniej trendy nie mogą w pełni tłumaczyć tego zjawiska – spadku średniej tygodniowej liczby godzin pracy.
Średnie tygodniowe godziny są znacznie bardziej cykliczne niż wskaźnik aktywności zawodowej i możliwe jest, że z czasem liczba godzin pracy powróci do poziomów sprzed pandemii. Jednak możliwe jest również, że niższa liczba godzin pracy odzwierciedla ocenę dotyczącą równowagi, jaką ludzie chcą osiągnąć między pracą a życiem osobistym. Autorki badania podsumowują:
„Media pełne są opowieści o pracownikach, którzy decydują się na rezygnację z napiętych harmonogramów pracy. Jeśli to jest wyjaśnienie obserwowanej przez nas redukcji godzin, może to być zjawisko znacznie trwalsze, niż nam się wydaje.”
Tymczasem według najświeższych danych za kwiecień 2023 r. stopa bezrobocia w USA jest na historycznie niskim poziomie – 3,4%. Wcześniej tak niski poziom bezrobocia notowany był w czasach rozkwitu amerykańskiej gospodarki pod koniec lat 60. XX w.
Obecnie mocnego rozkwitu gospodarczego co prawda nie widać, widać za to covidowy i pocovidowy efekt docenienia zdrowia i czasu wolnego. Pieniądz? Tak, jest wciąż ważny, ale… chyba nie najważniejszy. „Jak żyć z takimi pracownikami?” – zapyta niejeden zatwardziały kapitalista.
————
CHCESZ TAKICH HISTORII? ZAPISZ SIĘ NEWSLETTER „SUBIEKTYWNIE O ŚWI(E)CIE”:
Jeśli lubisz czytać o tym, co słychać w świecie wielkich finansów globalnych, przyłożyć ucho do pokojów, w których obradują szefowie banków centralnych, dowiedzieć się, co słychać w największych korporacjach, sprawdzić wieści z rynku walut, surowców, akcji i obligacji – zapisz się na poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
Źródło zdjęcia: Unsplash