Płaca minimalna rośnie jeszcze szybciej. Polski cud gospodarczy ostatnich 30 lat opierał się w dużym stopniu na tym, że byliśmy konkurencyjni w porównaniu z innymi krajami pod względem kosztów pracy. To zachęcało firmy zagraniczne do lokowania w Polsce fabryk, biur i magazynów. Ekonomiści grzmią, że nie możemy wciąż „wisieć” na taniej pracy. Musimy zacząć konkurować technologiami, innowacjami, kreować marki… A rząd odpowiada na to… jeszcze większą podwyżką płacy minimalnej. Co chce osiągnąć?
Przez polskie media przetoczyła się debata o tym, jak ryzykowne było w ostatnich latach podwyższanie płacy minimalnej ponad poziom inflacji i jak ten mechanizm powinien zostać jak najszybciej uporządkowany, żeby nie okazało się niedługo, że większość Polaków otrzymuje za swoją pracę wynagrodzenie równe płacy minimalnej. Dodatkowo padał często argument o spadku naszej płacowej konkurencyjności na unijnym rynku pracy.
- Osiągnąłeś sukces? Nie chcesz tego zaprzepaścić? Zaplanuj sukcesję. Może w tym pomóc notariusz. A jak? Oto przegląd opcji [POWERED BY IZBA NOTARIALNA W WARSZAWIE]
- Kiedy przychodzi ten moment, że jesteś już gotowy do lokowania części oszczędności za granicą? Pięć warunków, od których to zależy [POWERED BY RAISIN]
- Tego jeszcze nie było. Złoto drożeje szybciej niż akcje. Jak inwestuje się w „papierowy” kruszec? I po co w ogóle to robić? [POWERED BY XTB]
Po wielu argumentach autorstwa wypowiadających się w mediach ekspertów i specjalistów, zazwyczaj przeciwnych dalszym ponadinflacyjnym podwyżkom tej kategorii wynagrodzenia, rząd podjął wreszcie decyzję. Postanowił podnieść jeszcze bardziej poziom płacy minimalnej od 1 stycznia 2025 r., znacznie ponad poziom spodziewanej inflacji.
Płaca minimalna rośnie jeszcze szybciej. 40 zł, które robią różnicę?
Zaczęło się niewinnie. Od tego, że planowana przez rząd inflacyjna waloryzacja płacy minimalnej wydała się związkom zawodowym niewystarczająca, bo być może inflacja będzie jednak wyższa. Według prognoz banku centralnego i większości ekonomistów inflacja CPI do końca tego roku rzeczywiście będzie rosła. Prawdopodobnie wyniesie w grudniu 5-6% i taki poziom utrzyma się na początku 2025 r. Jednak potem dynamika cen ma znacznie spaść i raźno zmierzać do celu inflacyjnego RPP.
Cel inflacyjny 2,5% ma co prawda zostać osiągnięty dopiero w 2026 r., ale poziom inflacji średniorocznej (5%) będzie dużo niższy niż poziom z początku roku. To więcej, niż rząd prognozował jeszcze w czerwcu, przedstawiając założenia do projektu przyszłorocznego budżetu. Wtedy średnioroczna inflacja miała wynieść tylko 4,1%. Taka zmiana nie mogła oczywiście ujść uwadze organizacjom związkowym, które zaczęły domagać się urealnienia wzrostu płacy minimalnej.
Jednak, zamiast urealnienia podwyżki płacy minimalnej, czyli dostosowania do nowej prognozy inflacji, otrzymaliśmy zaskakującą decyzję rządu o podwyżce płacy minimalnej wyższej niż inflacja. Nominalnie wzrośnie ona o 40 zł bardziej, niż zostało to wcześniej uzgodnione z partnerami społecznymi. Rząd proponuje podniesienie minimalnego wynagrodzenia i minimalnej stawki godzinowej o ok. 8%.
Minimalne wynagrodzenie od 1 stycznia przyszłego roku ma wynieść 4666 zł, a minimalna stawka godzinowa – 30,5 zł. Oznacza to, że nikt nie będzie mógł zarabiać mniej niż 3510 zł na rękę za pełen etat. I nie będzie mógł zarabiać mniej niż 21,9 zł za godzinę na rękę. Ustalenia z partnerami społecznymi zakładały sporo niższe podwyżki. Płaca minimalna miała wynieść 4626 zł brutto, a stawka godzinowa – 30,2 zł brutto.
Według szacunków resortu pracy płacę minimalną w 2025 r. będzie otrzymywać ok. 3,1 mln osób. Ogólna liczba osób pracujących w Polsce, według danych GUS, wynosi obecnie ok. 17,2 mln osób. Minimalsów jest więc ok. 1/5 ogólnej liczby osób pracujących i jest to jeden z najwyższych odsetków w Unii Europejskiej. Historia wzrostu płacy minimalnej w ostatnich dekadach widoczna jest na grafice poniżej:
W Unii Europejskiej nie zarabiamy kokosów. Ale sąsiedzi nam zazdroszczą
Jeśli ktoś obawia się, że podwyższanie płacy minimalnej mocno wpłynie na konkurencyjność naszych pracowników na unijnym rynku pracy, to wystarczy spojrzeć na dane OECD, żeby zobaczyć, że do najbogatszych krajów, z którymi współpracujemy gospodarczo, jeszcze nam daleko. Nasze płace rosną, podobnie jak wynagrodzenia, ale przecież ostatnie lata były naznaczone wysoką inflacją, a przed pandemią Polska w ogóle zaliczała się do krajów z dosyć niskim poziomem wynagrodzeń.
Teraz nadrabiamy. Można powiedzieć, że robimy to dynamicznie. Tak przynajmniej wyglądają statystyki. Z drugiej strony wciąż wielkie grupy społeczne i zawodowe narzekają na niską siłę nabywczą wynagrodzeń i świadczeń, a poziom ubóstwa wcale tak dynamicznie się nie zmniejsza. Rośnie zwłaszcza ubóstwo skrajne, w którym trudno o zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych.
Według najnowszych danych GUS rok 2023 przyniósł wyraźny wzrost zasięgu ubóstwa skrajnego – o 2 pkt proc. – do 6,6% osób w gospodarstwach domowych. W latach 2010-2015 jego zasięg wynosił ok. 6-7% osób w gospodarstwach domowych, a od 2016 r. do 2022 r. włącznie – ok. 4-5%. Teraz znów wrócił do poziomu sprzed 10 lat.
Gdyby płaca minimalna nie była podwyższana, prawdopodobnie nie skończyłoby się tylko na mniejszym zaspokojeniu potrzeb konsumpcyjnych wielu pracowników. Być może część z nich wpadłaby również w pułapkę ubóstwa. Zgodnie z danymi GUS ubóstwo skrajne występuje nie tylko u osób niepracujących czy pobierających minimalne świadczenia socjalne czy społeczne. Również w grupie pracowników. Aż 6,4% pracowników należało w 2023 r. do osób pozostających w ubóstwie skrajnym, w porównaniu do 4,2% pracowników jeszcze w 2022 r.
Ale z drugiej strony pod względem nominalnej wysokości wynagrodzenia minimalnego jesteśmy liderami w naszym regionie. Bijemy na łeb na szyję naszych sąsiadów z południa, do których często się porównujemy. Z tej grupy krajów najniższy poziom płacy minimalnej mają Węgrzy, nieco wyższy Czesi i Słowacy. Polacy są jednak daleko w tyle za krajami zachodniej części Unii Europejskiej. Nasi najbliżsi sąsiedzi Niemcy uciekają nam bardzo mocno. Pokazują to dane Eurostatu.
Niemców przestanie być stać na naszą pracę? Mamy inne zalety
Czy z takim poziomem minimalnego wynagrodzenia utracimy naszą konkurencyjność? Owszem, są kraje od nas tańsze. Poza tym Niemcy mają teraz kłopoty związane właśnie m.in. z nadmiernymi kosztami produkcji w ich kraju. Wzrosła energetyczna część kosztów. A pracownicy żądają podwyżek na swoim rynku. Firmy potrzebują też większych pieniędzy na innowacje, bez których niemiecki przemysł nie poradzi sobie z konkurencją ze strony USA czy Chin. W takim otoczeniu niemiecki przemysł za wszelką cenę będzie szukał miejsc, w których będzie można zbić koszty związane z pracą. Polska stopniowo traci ten atut.
Jesteśmy w przededniu zmian w niemieckiej gospodarce. Chińczycy produkują coraz więcej swoich własnych samochodów, nie potrzebują już tak bardzo aut niemieckich częściowo montowanych w Polsce. Podobnie będzie w Stanach Zjednoczonych, które będą rozwijać swoje moce produkcyjne, zamiast polegać na Mercedesie czy Volkswagenie. No i… Niemcy muszą włączyć się w rewolucję aut elektrycznych, a tu mają zaległości.
Akurat w autach elektrycznych Polacy mogą pomóc, o ile pozwolą na to unijne regulacje. W produkcji baterii elektrycznych jesteśmy jednym ze światowych liderów. Choć unijni urzędnicy chcą nałożyć na tę produkcję wymóg czystych źródeł energii, z której wytwarzane są baterie. Atutem polskiego rynku pracy jest jednak to, że jesteśmy blisko i mamy przygotowanych i gotowych do pracy specjalistów w tych dziedzinach, które od wielu lat współpracowały z niemieckimi producentami.
W skali Unii Europejskiej wysokość naszej płacy minimalnej sytuuje nas raczej na dole stawki. Według najnowszych danych europejskiej agencji Eurofound badającej warunki życia i pracy Europejczyków, stawki godzinowe krajowych poziomów płacy minimalnej w krajach UE pokazują znaczne różnice między krajami. Eurofund podzielił kraje na trzy grupy.
Nominalne stawki godzinowe są najwyższe w tzw. starszych państwach UE. Osiągają prawie 15 euro w Luksemburgu, ok. 13 euro w Holandii i Irlandii, powyżej 12 euro w Niemczech i Belgii oraz poniżej 12 euro we Francji. W Hiszpanii i Słowenii stawki są dużo niższe niż w najbogatszych krajach zachodniej Europy, jednak o wiele wyższe niż w Europie Środkowo-Wschodniej. Wynoszą w tych dwóch krajach poniżej 8 euro.
W pozostałych 14 krajach, głównie z naszego regionu, powyżej 5 euro (ale mniej niż 6 euro) zarabiają minimalsi na Litwie, w Polsce, na Cyprze, w Portugalii, na Malcie i w Grecji. Mniej niż 5 do 4 euro – w Estonii, Chorwacji, Czechach, Słowacji, Łotwie, Rumunii i na Węgrzech, a poniżej 3 euro dostają w Bułgarii. Na wykresie widać, że daleko nam do środkowej grupy, a co mówić o krajach tzw. starej Unii.
Siła nabywcza polskich minimalsów wzrosła najmocniej w całej UE!
Polska płaca minimalna rośnie jak na drożdżach, ale z tego powodu nie jest najwyższa w Unii Europejskiej pod względem nominalnym. Wyprzedzają nas niektóre inne kraje, choć nie jesteśmy też na szarym końcu. Ale już dynamika wzrostu tej kategorii płacowej jest imponująca na tle innych krajów, zwłaszcza w 2024 r. Ciekawy jest wzrost siły nabywczej wśród tych osób, które otrzymują minimalne wynagrodzenie. Według unijnych danych Polska wysunęła się pod tym względem na 1. miejsce w UE.
Według danych ze wszystkich unijnych krajów z ostatnich kilku lat przeanalizowanych przez agencję Eurofound we wszystkich krajach nastąpił znaczny nominalny wzrost płacy minimalnej, co było związane z wyższą dynamiką inflacji w latach 2022-2024. Ale również siła nabywcza krajowej płacy minimalnej poprawiła się we wszystkich krajach z wyjątkiem Francji, w której pozostała na tym samym poziomie. Inflacja spadła, a podwyżki płacy minimalnej zostały „zakontraktowane” już wcześniej.
W ujęciu realnym w ostatnim roku płaca minimalna wzrosła o ponad 10% w pięciu krajach Europy Środkowo-Wschodniej, przy czym najbardziej w Polsce – o ponad 15%. Inne kraje z dużym realnym wzrostem to Bułgaria, Chorwacja, Łotwa i Węgry. O ponad 5% realnie wzrosła płaca minimalna w kilku innych krajach (Litwa, Estonia, Malta i Czechy, Irlandia, Grecja i Portugalia). W pozostałych krajach wzrost realny był niższy niż 5%. Widać to na grafice poniżej.
W opracowaniu przyjęto zasadę, że liczona jest inflacja między styczniem jednego roku a styczniem kolejnego roku (kolor niebieski słupków). Gdyby wziąć pod uwagę inny sposób liczenia, 12-miesięczną średnią stopę inflacji (tj. średnią inflację w okresie od lutego 2023 r. do stycznia 2024 r., pomarańczowy kolor słupków), to ze względu na spowolnienie wzrostu cen w całym 2023 r. wzrost siły nabywczej osób zarabiających płacę minimalną staje się mniej znaczący.
W tej drugiej metodzie widocznej w słupkach pomarańczowych w sześciu krajach unijnych wystąpiłby spadek realnej siły nabywczej (Słowacja, Słowenia, Niemcy, Francja, Czechy i Węgry). Polska nie byłaby już bezwzględnym liderem, ale utrzymałaby się na podium, na trzecim miejscu po Chorwacji i Bułgarii.
Realnie płaca minimalna rosła bardziej w 2024 r., ponieważ negocjacje w sprawie jej wzrostu toczyły się w roku naznaczonym wyjątkowym skokiem inflacji. Nikt nie mógł przewidzieć, jak bardzo spadnie inflacja w kolejnym roku. Zupełnie inna sytuacja miała miejsce, kiedy odbywały się negocjacje płacowe na 2023 r. W otoczeniu relatywnie niskiego jeszcze w wówczas wzrostu cen trudno było spodziewać się tak dużego ich wzrostu w roku 2023.
W sumie paradoksalnie siła nabywcza płacy minimalnej poprawiła się w krajach europejskich w porównaniu z poziomami sprzed pandemii. Podwyżki w 2024 r. spowodowały, że obecnie siła nabywcza wśród osób zarabiających płacę minimalną jest wyższa niż była w styczniu 2020 r., przed rozpoczęciem pandemii. Widać to na grafice, która pokazuje ewolucję krajowej płacy minimalnej w ujęciu nominalnym i realnym w latach 2020–2024.
Płaca minimalna znów rośnie bardzo. Koniec narzekań?
Przez ostatnie ponad dwa lata opisywaliśmy w „Subiektywnie o Finansach”, jak bardzo pogarsza się sytuacja Polaków, zwłaszcza tych, którzy wiszą na garnuszku wynagrodzeń w sferze budżetowej i pracują za płacę minimalną i minimalne stawki godzinowe. Faktycznie – tak samo jak w inwestycjach i oszczędnościach – w wynagrodzeniach trudno było nadgonić uciekającą dynamikę cen. Inflacja na poziomie ponad 18% rocznie to bardzo dużo. A przecież jeszcze szybciej rosły ceny energii, paliw i żywności. Mocno wzrosły koszty utrzymania mieszkania.
Ale były też solidne podwyżki płacy minimalnej, które wyrównały z nawiązką wzrost cen. Podobnie, a nawet jeszcze lepiej ma być w 2025 r. Płaca minimalna rośnie ponad wskaźnik szacowanej inflacji. Mogą za to narzekać pracownicy sfery budżetowej. Ich wynagrodzenie miało wzrosnąć o 5%, czyli dokładnie tyle, jak rząd prognozuje inflację. Nauczyciele, lekarze, pracownicy administracji państwowej nie stracą więc, ale też nic nie zyskają.
Czy to sprawiedliwe, że nauczyciele dostaną wzrost pensji tylko o 5%, a osoby pobierające najniższe wynagrodzenie – aż o 8%? Można sobie też zadawać inne pytania: czy szybki wzrost pensji minimalnej nie spowoduje wyrzucenia z rynku części małych firm, które mają największy problem z kosztami pracy. A może likwidacja najmniej wydajnych miejsc pracy byłaby ostatecznie dobra dla gospodarki? Zapraszam do obejrzenia wideofelietonu na ten temat.
WIDEOFELIETON: Płaca minimalna rośnie – to samobójstwo czy wizjonerstwo?
Źródło zdjęcia: Barthelemy de Mazenod/Unsplash