Nie potrafisz się zmobilizować do proekologicznych zachowań? Oszczędzanie prądu cię męczy, a smród z rury wydechowej uznajesz za niezbędny efekt strategii pt. „podaruj sobie odrobinę luksusu”? To wyobraź sobie, że za 0,33 l piwa płacisz w sklepie np. 9 zł, a w pubie – 30 zł. „Ratujmy świat nie dla kolejnych pokoleń ale dla… taniego piwa!” – nawołują naukowcy. Kto siedział ostatnio – lub właśnie siedzi, zazdroszczę! – przy kuflu z przyjaciółmi, niech doceni te chwile
Pomyśl, że gdy otworzysz wieczorkiem symboliczne jedno piwko, to będzie luksus, święto, coś na co czekałeś całymi tygodniami. Że żona będzie miała za złe, że zamiast pójść całą rodziną do kina, czy restauracji, wydałeś porównywalną kwotę na zwykły „czteropak”. Straszna wizja, prawda? Czy potrzeba jeszcze jakiegoś innego powodu żeby zacząć walczyć z efektem cieplarnianym?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Kto stoi za tym nadchodzącym zamachem na piwno-ekonomiczną wolność? Nie żadna podwyżka VAT, akcyza, czy podatek czy jakiś nowy „podatek od używek”. Prawda jest taka, że zamieniamy naszą planetę w jeden wielki piekarnik. I to z termoobiegiem. Wpadł mi w ręce artykuł, w którym grupa naukowców ostrzega, że wzrost temperatury to dramat dla… miłośników piwa. Postanowiłem sprawdzić jak bardzo jesteśmy zagrożeni tym, że w przyszłości zapłacimy krocie za złoty napitek.
Dwutlenek węgla. Emitujemy go coraz więcej. Czym to grozi?
Wszystkiemu winien James Watt i jego maszyna parowa na węgiel i nasz rodak Ignacy Łukasiewicz, który wymyślił jak masowo używać ropy. Od ponad 200 lat spalamy, to co wykopiemy i będziemy to robić w dające się przewidzieć przyszłości. Problem w tym, że natura już teraz wystawia nam rachunek za wyemitowanie do atmosfery CO2.
Żeby powstrzymać te zmiany kraje ONZ podpisały porozumienie paryskie, gdzie wyznaczono nawet górną granicę wzrostu średniej temperatury Ziemi w stosunku czasów przedindustrialnych (czyli zanim zaczęliśmy mieć fabryki) na między 1,5 a 2 stopnie Celsjusza. Ale mimo tego emisja CO2 do atmosfery wciąż rosną. Wszystko dlatego, że gospodarka pędzi, dymią kominy i nikomu nie jest na rękę podjąć realnych działań, by ten stan rzeczy zmienić. Emisja CO2 spadała do tej pory tylko w okresie kryzysów gospodarczych.
Polecam zasmucający fact-cheching na stronie Climate Action Tracker. Strona monitoruje, które państwa są na ścieżce pozwalającej spełnić paryskie porozumienie. Są 2 takie kraje, słownie – d-w-a: Maroko i Gambia. Indie, Etiopia i Filipiny są na żółto, co oznacza, że ich emisje doprowadzą do 2-stopniowego ocieplenia. Więcej jest państw, w których działania są niewystarczające – w zasadzie są to wszystkie kraje rozwinięte i większość rozwijających się.
Dlaczego te 1,5-2 stopnie są takie ważne? Bo wszelkie wiarygodne analizy mówią, że jeśli nie zintensyfikujemy działań to klimat ociepli się o ponad 3 stopnie Celsjusza, a to już będzie dramat zwiastujący oznacza topnienie lodowców, podniesienie się poziomu wody, susze, powodzie, huragany. I klęska rolnictwa.
Stek albo piwo – wybór należy do ciebie
Klimatyczna katastrofa dotknie m.in. producentów jęczmienia, czyli podstawowego surowca potrzebnego do produkcji piwa. 17% globalnej produkcji jęczmienia wykorzystuje się w branży piwowarskiej. Większość z niej idzie jednak na paszę dla zwierząt. Konsekwencje jęczmiennej klęski będą więc dwutorowe: podwyżki cen pasz to wyższe rachunki za schab, karkówkę, stek i nabiał. Mniej jęczmienia na rynku doprowadzi zaś do tego, że dla piwowarów może surowca zabraknąć. Albo będzie absurdalnie drogi.
Pod koniec ubiegłego roku świat obiegły informacje naukowców z Uniwersytetu w Irvine (USA) oraz innych ośrodków badawczych w Chinach, Meksyku oraz Wielkiej Brytanii. Analizowali różne scenariusze, biorąc pod uwagę spalanie paliw kopalnych oraz emisje dwutlenku węgla. Doszli oni do wniosku, że światowe plony jęczmienia spadną nawet o blisko jedną piątą. Co gorsza, zwłaszcza w krajach o umiarkowanym, a nawet lekko chłodnym klimacie, bo takie warunki lubi jęczmień. Wśród krajów dotkniętych klęską została wymieniona jednym tchem obok Belgii, Kanady i Danii właśnie Polska.
Z czego łatwiej zrezygnować, z jedzenia mięsa, czy picia piwa? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo piwo jest najpopularniejszym napojem alkoholowym świata: rocznie wypijamy – jako ludzkość – 368 mld półlitrowych puszek. A Polska produkuje niemało piwa. W Europie pod względem produkcji piwa ustępujemy tylko Niemcy i Wielka Brytania. Pod względem spożycia jesteśmy tuż poza podium – za Czechami, Niemcami i Austriakami.
Sprawa jest tym poważniejsza, że – czy tego chcemy czy nie – piwo nie tylko jest smaczne i nie tylko pozytywnie wpłynie i sprawia, że przechodzimy na „Ty”, ale też pełni ważną funkcję społeczną.
„Piwo jest bez wątpienia napojem międzykulturowym i dla niektórych niemożność wypicia kufla zimnego piwa na koniec ciężkiego, gorącego dnia urasta do rangi katastrofy. Zmiany klimatu i wzrost cen mogą sprawić, że w przyszłości piwo będzie poza zasięgiem milionów ludzi na całym świecie. Będzie po prostu napojem luksusowym, potwornie drogim”
– komentują współautorzy badania, prof. Steven Davis i prof. Nathan Mueller. Zwłaszcza, że z drugiej strony gorące dni zwiększą popyt na piwo. Browarnicy nie na darmo mają powiedzenie, że to pogoda jest najlepszym sprzedawcą piwa. Różne szacunki, w zależności od przyjętego modelu mówią, że piwo – wskutek wyższych kosztów produkcji, a także zmian popytu – zdrożeje od 100% do nawet kilkuset procent. „Czteropak” za 50 zł? No, ładnie.
Jak uratować świat przed drogim piwem (i innymi nieszczęściami)?
Co możemy zrobić, by uchronić się przed ekstremalnie drogim piwem? Dziś Polska odpowiada za ok. 0,8% światowych emisji CO2, co plasuje nas na początku drugiej dziesiątki największych globalnych trucicieli. Emitujemy rocznie ok. 300 mln ton CO2 rocznie. Dla porównania TOP4 trucicieli emituje:
- Chiny – 10,6 mld ton Co2 29% światowych emisji
- USA – 5,2 mld ton CO2 14% światowych emisji
- Indie – 2,5 mld ton CO2 7 % światowych emisji
- Rosja – 1,8 mld ton CO2 4,9% światowych emisji
W sumie w ciągu roku ludzkość emituje ponad 40 mld ton CO2. Nic tylko się napić, niekoniecznie piwa. Bo przecież nie chodzi tylko o piwo, czy jęczmień. Chodzi o potężne zmiany pogodowe, które zaowocują tym, że nie będzie pszenicy, z której robi się mąkę i bułki na śniadanie, że Żuławy będą pod wodą, a Kaszuby będą naszym bałtyckim Costa del Sol.
Co robić? Zacząć oszczędzać energię, wymienić sprzęt na energooszczędny, żarówki na LED-y, częściej wybierać rower, tramwaj, czy nawet hulajnogę zamiast starego diesla, czy darować sobie zakup niepotrzebnych sprzętów (np. coraz bardziej popularne suszarki do ubrań pobierają mnóstwo energii). Z klimatem jest jak z oszczędzaniem – grosz do grosza a będzie kokosza. Potem to już tylko „magia procentu składanego” i… piwo zostanie uratowane.