Jaki jest, a jaki powinien być wpływ dziecka na zdolność kredytową rodziny? Wiadomo, że dziecko kosztuje, więc banki obniżają posiadaczom dzieci zdolność kredytową. Ale z drugiej strony te dzieci później mogą być „spadkobiercami” kredytu. Zagadnienie to ciekawe, a zatem przybliżymy je nieco tym, którzy planują nabycie nieruchomości na kredyt, a jednocześnie chcieliby mieć dzieci. Jak zmienia się zdolność kredytowa wraz z liczbą dzieci, które mamy? I kiedy bank zaczyna te dzieci brać pod uwagę?
Przy liczeniu zdolności kredytowej banki biorą pod uwagę liczbę osób w rodzinie, dochody (i ich źródło, stabilność) oraz wydatki miesięczne i zobowiązania finansowe potencjalnego kredytobiorcy. Każda osoba w gospodarstwie domowym jest brana pod uwagę jako „ogranicznik” zdolności kredytowej. Z każdą związany jest bowiem koszt utrzymania. Wynosi on obecnie według banków około 1.200 zł miesięcznie na osobę. Jest to wartość średnia (w zależności od banku może to być nieco więcej lub mniej).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
We wniosku kredytowym banki pytają o szacunkowy koszt utrzymania. Każdy wpisuje go według własnego uznania. Jeżeli czteroosobowa rodzina poda, że utrzyma się za np. 1.000 zł miesięcznie, bank i tak przyjmie własną wartość, czyli np. 4.500 zł. Z drugiej strony, jeżeli wpiszemy wartość wyższą, niż wynika to z wyliczeń banku, to zostanie ona zaakceptowana i wzięta do liczenia zdolności kredytowej.
Każda kolejna osoba w rodzinie ma nieco mniejsze koszty utrzymania. Największa wartość będzie w przypadku singla, a nieco mniejsza dla np. czwartego dziecka. Bankowcy wychodzą z założenia – skądinąd słusznego – że „efekt skali” działa również w dziedzinie życia rodzinnego.
Pamiętaj, że zasiłki z rodzaju 500+ nie są brane pod uwagę przy liczeniu zdolności kredytowej przy kredycie hipotecznym. Tak samo, jak alimenty. Płacone są zobowiązaniem, ale otrzymywane nie są dochodem. W niektórych bankach mogą jedynie mieć wpływ na koszty utrzymania (ich zmniejszenie) w przypadku dziecka.
Banki o dziecku poczętym myślą inaczej, niż Trybunał
Jednak od którego momentu liczymy koszty utrzymania? Wbrew temu co ogłosił ostatnio Trybunał Konstytucyjny, banki liczą koszty utrzymania jedynie na dzieci urodzonych przed momentem składania wniosku o kredyt. Banki uważają, że dzieci poczęte generalnie nie generują kosztów utrzymania. Banki nie mogą pytać wprost o to czy kobieta jest w ciąży. Mogą to jedynie podejrzewać (i to nie patrząc na jej sylwetkę) w sytuacji, gdy kobieta jest na dłuższym (powyżej 30 dni) zwolnieniu lekarskim.
W takim przypadku analityk zapyta, czy wnioskodawca jest chory, czy też przyczyna L-4 jest inna. Nie musimy odpowiadać, ale tym samym, niejako przypadkiem, bank dowie się o tym, że rodzina może się powiększyć. I może to rzutować na decyzję banku (nawet jeśli nie powie nam temu wprost). Natomiast jeżeli wnioskodawczyni przyzna, że jest w ciąży, ale nadal pracuje i uzyskuje dochód, to nie ma to żadnego wpływu na zdolność kredytową.
Nawet jeżeli dziecko urodzi się (czyli powiększy szczęśliwą rodzinę) jeszcze przed podpisaniem umowy kredytowej lub uruchomieniem kredytu, to nie będzie to miało wpływu na to jaka będzie zdolność kredytowa wnioskodawcy. Liczy się stan, który bank widzi w momencie przyjmowania wniosku o kredyt. Czasem to kwestia dni, ale te dni mogą mieć duże znaczenie.
Jeśli analityk w banku dowiedział się, że wnioskodawcy spodziewają się dziecka, to zazwyczaj prosi kobietę o oświadczenie, że ma ona zamiar wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim. Kluczem jest zwrot „ma zamiar”. Jeżeli tak, to jej ostatni dochód zostanie uznany przy określaniu zdolności kredytowej, przy odpowiedzi negatywnej już nie, co rodzi odpowiednie konsekwencje.
Zresztą nawet jeśli kobieta wróci do pracy, to analitycy w bankach zakładają, że konieczne będzie wynajęcie opiekunki i poniesienie stosownych kosztów. Opcja bezkosztowa – czyli pisząc wprost: babcia – nie jest przez banki brana pod uwagę. A koszt opiekunki oczywiście może fundamentalnie wpłynąć na posiadaną zdolność kredytową.
Wejdź też na Homodigital.pl, czyli subiektywnie o technologii: Porady jak nie dać się okraść z danych oraz jak wycisnąć najwięcej dla siebie z nowych technologii
Zdolność kredytowa, a liczba dzieci, czyli ile „kosztuje” każde nowe dziecko?
Obecnie minimalne wynagrodzenie netto (na umowie o pracę, w pełnym wymiarze godzin) wynosi 2.062 zł. Nawet osoba z tak małym dochodem ma szansę na kredyt hipoteczny. Przy założeniu, że nie ma zobowiązań finansowych (np. innych kredytów) może liczyć na ok. 128.000 zł (zakładam 20% wkład własny, kredyt na 30 lat). Ten sam kredytobiorca, jeżeli ma na utrzymaniu drugą osobę (np. dziecko), zdolności kredytowej nie posiada już wcale. Według banku koszty utrzymania byłyby wyższe, niż dochód netto.
Rodzina (para, małżeństwo), która wspólnie uzyskuje najniższy dochód (2.062 zł razy dwa) ma zdolność kredytową na około 320.000 zł. Po urodzeniu dziecka zdolność kredytowa spadnie do ok. 140.000 zł. Analogicznie: rodzina 2+2 z dochodem 6.000 zł może liczyć na około 320.000 zł. W przypadku urodzenia kolejnego dziecka – już tylko na niecałe 190.000 zł. Jaki dochód musi mieć ta sama rodzina, aby mieć szansę na kredyt w kwocie 500.000? Jeżeli przyjmiemy, że ma 20% wkładu własnego i nie posiada innych zobowiązań to jej dochód musi wynieść min. ok. 7.200 zł netto na miesiąc. Sporo.
To oczywiście tylko przykłady, nie badałem całego rynku, lecz opieram się na wybranych przykładach. Dlaczego kwoty wynikające z badania zdolności kredytowej mogą się różnić dla różnych banków. Każde dziecko obniża więc zdolność kredytową o 130.000-160.000 zł, w zależności od okoliczności. Dla porównania: poniżej tabelka z jesieni 2020 r. z wyliczeniami dotyczącymi jednego z banków:
Jak widzicie, wnioski są podobne. W moich wyliczeniach zakładam, że uzyskiwany dochód jest z umowy o pracę na czas nieokreślony. Dochody z innych źródeł, np. z umowy zlecenia, czy z działalności gospodarczej mogą zaburzyć ten rachunek. No i warto pamiętać, że każdy z banków ma swój model oceny. Zdolność kredytowa w każdym banku wyjdzie nam trochę inna. Nawet jeżeli „nie wyjdzie” w jednym, to jest szansa, że uda się w innym….
Przeczytaj też: Pierwsze banki już namawiają klientów: „zmieńcie umowę na kredyt o stałym oprocentowaniu”. To świetny interes czy finansowa pułapka?
————
Posłuchaj podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W najnowszym (45.) odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”:
01:41 – „Temat tygodnia”: NBP zapowiada wzrost inflacji i kontynuowanie druku pieniędzy. Co to dla nas oznacza?
10:36 – „Dwie strony medalu”: Podatek Belki – likwidować czy nie?
15:14 – „Liczba tygodnia”: Ujemne oprocentowanie oszczędności. Czy rzeczywiście to nam grozi?
21:57 – „Cytat tygodnia”: „Nowy ład”, czyli emerytura bez podatku i 30.000 zł kwoty wolnej od podatku. Co to zmienia, jeśli chodzi o wybór „ZUS czy IKE” po likwidacji OFE?
32:55 – „Ciekawostka tygodnia”: Przeciętny konsument – jakie powinien mieć cechy zdaniem korporacyjnych prawników?
Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem, a także na Spotify, w Google Podcast, Apple Podcast i na innych platformach.
zdjęcie tytułowe: Tumisu/Pixabay