28 maja 2020

NBP obniża stopy procentowe (prawie) do zera, żeby pomóc rządowi w zadłużaniu nas. A kto za to zapłaci? Długa lista kosztownych konsekwencji

NBP obniża stopy procentowe (prawie) do zera, żeby pomóc rządowi w zadłużaniu nas. A kto za to zapłaci? Długa lista kosztownych konsekwencji

To panika czy jakiś plan? Rada Polityki Pieniężnej niespodziewanie obniżyła stopy procentowe niemal do zera. Najważniejsza stopa referencyjna wynosi już tylko 0,1%. Po co bank centralny używa tej amunicji, która wiąże się z ryzykiem poważnych skutków ubocznych? Jeśli to błąd, cenę zapłacą oszczędzający, konsumenci i posiadacze kont bankowych – czyli prawie wszyscy Polacy

To już trzecia „koronawirusowa” obniżka stóp procentowych NBP, ale chyba najbardziej niespodziewana. Analitycy nie spodziewali sie tego ruchu, bo w gospodarce nie dzieje się nic sensacyjnego, co wymagałoby natychmiastowej reakcji, zaś wynik bitwy o miejsca pracy i ograniczenie bezrobocia jest jeszcze nieznany.

Zobacz również:

Stopa referencyjna wynosi od teraz tylko 0,1% (do tej pory 0,5%, przed serią obniżek – 1,5%), zaś maksymalne oprocentowanie kredytów – czyli próg antylichwy – wynosi 7,2% (poprzednio 8%). Co jeszcze się zmieni? Tutaj macie wykres mówiący o tym, jak zmieniały się stopy procentowe w historii najnowszej Polski.

Czytaj więcej: Odsetki od lokaty pójdą w dół. Ale to nie wszystko. Pięć konsekwencji obniżki stóp procentowych

Po co Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny obniżyła stopy procentowe? I po co właśnie teraz sprowadziła je do poziomu, który ogranicza jej przyszłe pole manewru niemal do zera? Oficjalne wytłumaczenie jest takie, jak zawsze – chodzi o to, żeby kredyt był tańszy, co pomoże rozkręcić gospodarkę. Tylko czy pomoże?

Stopy spadają, żeby był tańszy kredyt. Ale on wcale nie musi być tańszy

Problem w tym, że – na co zwrócili uwagę w swoim gorącym komentarzu analitycy ING – od pewnego poziomu cięcia stóp procentowych przestają mieć znaczenie dla ceny i podaży kredytu. Banki z jednej strony są związane ustawą antylichwiarską, więc ograniczają dostęp do kredytów, a z drugiej strony te kredyty, których mimo wszystko udzielają, wyceniają tak, jak muszą, czyli niezależnie od zerowych stóp procentowych. To, czego nie będą mogły „wrzucić” w odsetki, uwzględnią w prowizjach i opłatach (choć tutaj też są limity).

Jeśli bank nawet nie zapłaci ani grosza klientom za depozyt, to przecież nie udzieli też kredytu o prawie zerowej stopie procentowej, bo musi z czegoś pokryć koszt rezerw na nie spłacane kredyty, koszty działania i zarobić na dywidendę dla akcjonariuszy. Te wszystkie parametry się nie zmienią tylko dlatego, że Rada Polityki Pieniężnej oświadczyła, że ścina stopy procentowe NBP.

„Naszym zdaniem ta obniżka Rada weszła w obszar, w którym rosną negatywne efekty uboczne niskich stóp w postaci zagrożenia dla stabilności finansowej sektora bankowego. Również doświadczenia innych krajów pokazują, że gdy stopy zbliżają się do zera, dostępność kredytu zaczyna się pogarszać, a nie poprawiać”

– napisali analitycy ING i wypada się z nimi zgodzić. Tu nie chodzi tylko o pewien poziom oprocentowania kredytu, poniżej którego bank i tak nie może zejść. Banki będą też mniej zarabiały na obligacjach rządowych, w które inwestują setki miliardów złotych. I będą musiały zrefundować sobie ten mniejszy zarobek cięciem kosztów lub… podnoszeniem prowizji dla klientów.

Czytaj też: Zaskakująca decyzja NBP o obniżce stóp procentowych. Kiedy spadnie rata twojego kredytu? Przy okazji poprzedniej obniżki sprawdzaliśmy – nieprędko

Poprzednia obniżka stóp procentowych skłoniła zarządy banków do wyznań, z których wynikało, że koszty z niej wynikające wyniosą mniej więcej 20-25% tego, co banki dotychczas zarabiały. Kolejna obniżka stóp ten efekt jeszcze pogłębi, nie dając nic w zamian. Mamy więc już dwa gwarantowane – i bolesne – skutki uboczne obniżenia stóp procentowych NBP niemal do zera: mniej dostępny, lecz wcale nie tańszy kredyt i podwyżka prowizji dla klientów (lub obniżka zysków banków).

W dużych bankach oprocentowanie depozytów już spadło. Teraz czas na mniejsze?

Decyzja NBP w pewnym stopniu odbije się na posiadaczach depozytów w bankach – choć nie w tych największych, tam już w większości stopy oprocentowania są w okolicach zera. Choć przecież na niektórych kontach oszczędnościowych wciąż można zarobić symboliczne 0,3-0,5%. To się teraz skończy. Nawet w małych bankach, które dotąd płaciły zauważalne odsetki, teraz determinacja do ich oferowania spadnie.

Będziemy monitorować ten proces i damy Wam znać do jakiego poziomu spadło oprocentowanie. Maciek Bednarek dopiero przed chwilą liczył, ile rocznie wartości nabywczej tracimy z powodu relatywnie wysokiej inflacji i rekordowo niskich stóp procentowych. Zaś Irek Sudak porównywał dane i doszedł do wniosku, że Polska jest krajem, w którym najbardziej na świecie nie opłaca się oszczędzać. Teraz Rada Polityki Pieniężnej załatwiła nam kolejny poziom tej załamki.

Czytaj też: Niskie stopy procentowe, wysoka inflacja i podatek Belki – miks, który niszczy nasze oszczędności

Obniżka stóp procentowych to również ryzyko obniżenia wartości polskiej waluty (chociaż nie jest to pewne – napiszę o tym dalej). Gdyby spadł popyt na polskie obligacje, niżej oprocentowane, niż dotychczas, to zapewne odpłynie z Polski trochę zagranicznego kapitału i podniesie się kurs euro, franka szwajcarskiego oraz dolara. W ostatnich tygodniach złoty był mocny, ale teraz jego siła zostanie przetestowana.

Gdyby złoty stracił na wartości, to oczywiście napędzi tym samym ceny wszystkich dóbr i usług wycenianych w obcych walutach (wynajem powierzchni handlowych, samochody, elektronika, zagraniczne wakacje, o ile ktoś w tym roku się odważy gdzieś dalej wybrać). Ale ten efekt akurat nie jest pewny.

NBP pomoże rządowi… taniej spłacać długi. I nie patrzy na skutki uboczne

Głównym powodem, dla którego Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy, jest bowiem chęć pomocy rządowi w spłacaniu długów. Ostatnio Polski Fundusz Rozwoju emitował obligacje na Tarczę Finansową z oprocentowaniem 1,4-1,6% o wartości 30 mld zł. Obligacje stale emituje też Ministerstwo Finansów.

Zadłużenie państwa zwiększy się w najbliższych miesiącach najmarniej o 150 mld zł. Dzięki decyzji Rady Polityki Pieniężnej ten nowy dług będzie mógł być niżej oprocentowany. Jeśli przy niskim oprocentowaniu nie kupią go inwestorzy zagraniczni, to zrobią to polskie banki, a NBP wydrukuje świeży pieniądz i skupi te papiery od banków. Ale ważniejsze jest to, że niższe stopy procentowe powodują też zmniejszenie odsetek od spłaty już zaciągniętych długów.

W ostatnich tygodniach rządzący w Polsce przekonali się, że jeśli chodzi o drukowanie pieniędzy mogą sobie pozwolić na więcej, niż sądzili. Inwestorzy międzynarodowi nie przestraszyli się wizją druku pustego pieniądza przez NBP, bo po pierwsze wszystkie banki centralne robią to samo (i drukują też sporo), po drugie Polska należy do mało zadłużonych krajów (dopiero „za 300 mld zł” dogonimy pod względem zadłużenia Niemcy), po trzecie nasz bank centralny ma bardzo duże rezerwy walut obcych (mogą stanowić swoisty „zastaw” pod drukowaną gotówkę), a po czwarte Polska jest uznawana za kraj, który relatywnie dobrze zniesie kryzys.

W efekcie w ostatnich tygodniach – mimo wydrukowania przez NBP kilkudziesięciu miliardów złotych – kurs złotego nie tylko nie spadł, ale wręcz wzrósł. W NBP więc pomyśleli: „dlaczego mamy płacić za obligacje wyższe odsetki, skoro nasza waluta jest silna i możemy sobie pozwolić na obniżkę stóp i ograniczenie oprocentowania naszego długu?”.

Czytaj więcej: Kryzysowe niepokoje Polaków. Czy rząd może zabrać pieniądze z depozytów? Odpowiadam. Nie musi. Są prostsze sposoby. Może je sobie… wydrukować

Nie pomyśleli o skutkach ubocznych, które – nawet jeśli wiarygodność Polski jest wysoka i nasza waluta nie traci na wartości – będą poważne. Narażenie na szwank stabilności finansowej banków, zniszczenie w jeszcze szybszym tempie wartości oszczędności Polaków, ograniczenie – odwrotnie, niż być powinno – dostępu do kredytu. Czy to jest cena, którą warto zapłacić za możliwość nieco tańszego zadłużania się przez państwo? I czy warto już dziś – gdy nie wiemy jak zadziałały tarcze antykryzysowe i czy nie czekają nas kolejne odsłony pandemii – wystrzeliwać się z tej amunicji?

Przekonamy się niedługo, obyśmy wszyscy nie zapłacili słonego rachunku za to bardzo odważne „strzelanie”. Analitycy ING nie mają wątpliwości, że tu chodzi m.in. o osłabienie wartości złotego.

„Dzisiejsze cięcie oznacza, że przeważył argument kursowy. Złoty silnie zyskał w ostatnim czasie. Można zakładać, że RPP przyjęła węgierskie podejście sprzed paru lat. Tamtejszy bank centralny obniżył stopy do takiego poziomu i zwiększał swój bilans prowadząc różne programy luzowania niestandardowego. Z jednej strony miały one na celu ożywienie kredytu dla małych i średnich firm i zapewnienie krajowego finansowania deficytu budżetowego, a z drugiej – celowały w utrzymywanie słabego forinta, aby wspomóc węgierską gospodarkę, która mocno traciła konkurencyjność. Złoty może nieco stracić, bo w ostatnich dniach wykonał bardzo duże umocnienie”

– piszą analitycy ING. To kolejny argument, żeby w naszych inwestycjach nie zapominać o lokowaniu pieniędzy także w innych walutach.

Subscribe
Powiadom o
33 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Sauk
4 lat temu

Mądry tekst. Niestety p. Glapiński nie jest niezależnym prezesem NPB lecz człowiekiem, który karnie wypełni wszystkie polecenia, które napłyną z Nowogrodzkiej. PiS-owi była potrzebna możliwość taniego zadłużania się, więc Glapiński zrobił to co mu nakazano.

Kamil
4 lat temu

To obstawiamy — zejdą poniżej zera czy nie? Kto uważa, że w ciągu roku zobaczymy ujemne stopy niech mnie minusuje.

Picek antypisior
4 lat temu

Niebawem szlak trafi te qrwy

maryjan
4 lat temu

Proponuję zatem trochę kultury i utwór Kazika pt.: „Coście skurwysyny uczynili z tą krainą ?”

Krzysiek
4 lat temu

Też bym obniżyl. Ostatecznie kryzys to zrzutka nas wszystkich i koszt dla nas wszystkich. A skoro obniżenie % ma niewiele zmienić z punktu widzenia dostępności kredytów itp to dlaczego nie zrobić długu tanszym. Obecnie budowlanka mieszkaniowa zatrzymuje rozpoczynanie nowych budów marzec -15% kwiecień chyba -40% . W dodatku Glapinski jak był wykładowcą na SGH to jego konikiem i specjalizacja były kryzysy ekonomiczne.

sherlock
4 lat temu

Panie Macku Dziekuje, przez duze D, najpierw komentarz a teraz biore sie za czytanie 🙂

sherlock
4 lat temu

Z jednej strony zainwestowal bym jakas nie wielka sume na gieldzie, zeby sprobowac zarobic, to co trace na niskim oprocentowaniu, a z drugiej strony, mowie sobie ze jestem panikarz i nie ma sensu inwestowac, mialem to zrobic gdy kurs pgnig byl przy 2,40 bo nad ta spolka sie zastanawiam, moze poczekam na korekte jesli sie doczekam, taki ze mnie Ynwestor…..

Tomek
4 lat temu

„Bank musi (…) zarobić na dywidendę dla akcjonariuszy” – no właśnie nie musi. Skoro jest kryzys i cały kraj bierze go na klatę, to banki i ich akcjonariusze też powinni. Dlaczego to bank musi zawsze zarobić?

Paweł
4 lat temu
Reply to  Tomek

A dlaczego Ty musisz zarobić? Może obniżmy Ci pensje i czas pracy, albo popracujesz za darmo w końcu cały kraj bierze kryzys na klatę.

T1000
4 lat temu
Reply to  Paweł

Człowieku nie porównuj ludzkiej pracy do zarabiania przez banki w Polsce. Niemcy od lat się cieszą i śmieją, ile kasy może wyciągnąć od ludzi ich mBank w Polsce. W Niemczech żaden bank nie jest w stanie obskubywać ludzi co tutaj. Stopy niemal zerowe, ale kredyty nadal relatywnie drogie. Takie rzeczy to tylko u nas!

E.G
4 lat temu

Glapiński okradł oszczędzających Polaków z ich oszczędności w celu przypodobania się prezesowi. Szumowski gromadzi aktywa, Morawiecki też się nie rozliczył z żoną .Skala strachu przed prezesem z jednej strony a gniewem społeczeństwa z drugiej, które już głośno krzyczy o Trybunale Stanu dla rządzących , przerosła nawet obawy z stanu wojennego.

Paweł
4 lat temu

Art. 3. 1. Podstawowym celem działalności NBP jest utrzymanie stabilnego poziomu cen, przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej Rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu NBP.

Do jakiego sądu należy zaskarżyć tę bezprawną decyzję?

Robert
4 lat temu

Cel jest bardzo prosty – zniszczyć zalążki kreatywności, innowacji, nowoczesnej gospodarki. Nie trzeba być wielkim znawcą, żeby zobaczyć w jakie grupy społeczne to jest wymierzone. a przecież Ci ludzie to nie elektorat PIS. Społeczeństwo bez aspiracji, bez kapitału, przypięte do taśmy produkcyjnej za „miskę ryżu” oto jest marzenie tej włądzy (przecież ma być tak jak było za komuny ) Ale to już nie raz było ćwiczone bo jak słusznie zauważa Pan Redaktor oberwą wszyscy a wtedy tego co się będzie dziać na ulicy nie bedzie już łatwo opanować (my Polacy w rozrubach jesteśmy dobrzy….).

anonymous
4 lat temu
Reply to  Robert

Pińcet plusy i tanie papierosy spowodują że jednak nic nie będzie się działo na ulicach.

Pawceluto
4 lat temu

Ciekawe są te wszystkie rozważania na temat obniżania kosztów obsługi długu narodowego poprzez „niszczenie” oszczędności Polaków, szkoda tylko są to dywagacje czysto teoretyczne, nie mające za wiele wspólnego ani z praktyką ani z rzeczywistością. Przede wszystkim jak sam Pan pisze cały świat drukuje obecnie pieniądz bo sytuacja jest jaka jest, więc powiedzenie Polakom i globalnej gospodarce MY będziemy inni, niech ludzie tracą pracę, niech upadają firmy, ale niech zapanuje sprawiedliwość i oszczędzający mają się dobrze to nie tylko populizm ale i skrajna głupota. Pomijam fakt możliwości wykorzystania tej sytuacji do bezkarnego drukowania pieniędzy niezależnie od potrzeb czyli dobrze trzymające się… Czytaj więcej »

Jacek
4 lat temu
Reply to  Pawceluto

To może nam napiszesz, jak można wyciągnąć bez wysiłku te kilka tysięcy?

Seba
4 lat temu
Reply to  Jacek

Jeżeli te zmiany będą „tymczasowe” to chyba będą pozytywne, za rok stopy mogą wrócić do 1,5%. Nie chodzi o pobudzanie gospodarki i skłanianie ludzi do brania nowych kredytów, ale chyba raczej do tego żeby ciułający od msc do msc, mieli mniejszą ratę kredytu ? Żeby byo mniej upadłości konsumenckich ? Ktoś bierze pod uwagę export ? co by było jakby złotówka stała wysoko ? Przecież nasze towary byłyby niekonkurencyjne, a sam export by siadł. A jak chcesz zarobić to kup teraz akcje na gieldzie które poszły 50% w dól ? Poczekaj kilka msc aż się kryzys skonczy i patrz jak… Czytaj więcej »

artur
4 lat temu
Reply to  Pawceluto

A jak ludzie zaczną wycofywać pieniądze z banków na konsumpcję, mieszkania, giełdę, to z czego banki będą udzialały kredytów na inwestycje? Jak długo pociągniemy tylko wydając i zmniejszając oszczędności?

Jagna
4 lat temu

Plus jest taki, że właśnie wzięłam kredyt hipoteczny. We wrześniu schodzi ostatnia transza. Aneksuję od września na stałe oprocentowanie i mam na 5 lat niemalże darmowy kredyt (1,9% /rocznie). Do tego czasu spłacę 3/4 kredytu. Pozdrawiam lokaciarzy, ja się z gotówki właśnie wypstrykałam

Tadek
4 lat temu
Reply to  Jagna

A w którym to banku dają kredyt 1,9% rocznie, bo ja tam widzę że oferty zaczynają się od 3%

muszka miki
4 lat temu

Jedni narzekają, że inflacja wespół z niskimi stopami procentowymi niszczy ich wielkie oszczędności.
Drudzy zbudowali tekturowe biznesy (bez odpowiedniego „tłuszczyku”), które podobno nie wytrzymają bez wsparcia kilku tygodni.
Jak żyć panie Macieju?

Radek
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jeszcze ktoś pomyśli, że zapłacą posiadacze oszczędności czyli bogacze.
Zwróciłbym uwagę na to, że owszem – oni zapłacą, być może nominalnie bardzo duże kwoty, ale wzrost cen (szczególnie żywności) uderzy najbardziej w tych, którzy już teraz (mimo pracy) balansują na krawędzi przetrwania. Dla nich kolejny rok ze wzrostem cen żywności 8-10% może stać się kamieniem uwiązanym u szyi.
Inflacja (szczególnie żywności) uderza we wszystkich z taką samą siłą.

Don Q.
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale osobom o niższym dochodzie, które dużą część budżetu wydają na żywność, pomoże państwo rozdając różne zasiłki (oprócz tak znanych, jak pięćsetplusy, także różne inne, np. stałe, celowe, okresowe), pomoc materialną, a nawet po prostu żywność. Najbogatsi sobie poradzą, np. pewnie można teraz było tanio odkupić jakąś restaurację lub pensjonat, by w przyszłości uzyskać dochód rekompensujący inflację… Interesująco wygląda sytuacja średniaków zarabiających na tyle dużo, że mogli dużą część dochodu odkładać. Teraz z jednej strony te ciężko wypracowane odłożone oszczędności tracą na wartości, a z drugiej praca dla zarabiania pieniędzy traci sens, gdyż i tak nie ma gdzie ich deponować.… Czytaj więcej »

Ada
4 lat temu

Oprocentowanie w dół a prowizja w górę

T1000
4 lat temu

Ten człowiek będzie sądzony za swoje czyny.

Jacek
4 lat temu
Reply to  T1000

Tak jak Belka za aferę taśmową?

Marcin
4 lat temu

Świat staje na głowie. Ciężko nie zgodzić się z tezami powyżej. Niby wszystko ok. A jednak złoty mocno i to bardzo mocno się umacnia. Nadal. Wbrew logice.

4 lat temu

Dobry tekst.
Zobaczymy do czego to wszystko doprowadzi…

Marek
4 lat temu

Teraz widzicie czym grozi likwidacja gotówki? Co jakby obniżyli stopy poniżej zera? (kilka państw tak zrobiło). Wtedy oszczędności zaczęły by spadać bo to odsetki by szły nie do klientów a do banków. I nie dałoby się z tych banków nic wypłacić.

[…] „Naszym zdaniem tą obniżka Rada weszła w obszar, w którym rosną negatywne efekty uboczne niskich stóp w postaci zagrożenia dla stabilności finansowej sektora bankowego. Również doświadczenia innych krajów pokazują, że gdy stopy zbliżają się do zera, dostępność kredytu zaczyna się pogarszać, a nie poprawiać” – analitycy ING. […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu