4 stycznia 2025

Milczenie jest złotem, ale… nie w tym przypadku. Kiedy pieniądze zniknęły, winny milczy, bank nic nie słyszy… i wtedy budzą się demony

Milczenie jest złotem, ale… nie w tym przypadku. Kiedy pieniądze zniknęły, winny milczy, bank nic nie słyszy… i wtedy budzą się demony

Chargeback to najważniejszy argument za tym, że warto płacić za zakupy kartą, a nie przelewem lub za pomocą innych systemów płatności. W przypadku niewykonania usługi opłaconej kartą i w przypadku nieuznania reklamacji przez sprzedawcę, sprawę przejmuje bank, który wydał kartę. I to on odpowiada za zwrot pieniędzy klientowi. Mój czytelnik pan Krzysztof podrzucił jednak dwa przykłady z własnego życia, z których wynika, że tak to działa tylko w teorii, a praktyka skrzypi. Bywa, że wystarczy pomilczeć, a problem sam się rozwiąże. Ale nie tak, jak powinien

Moich czytelników dość mocno denerwuje, gdy w mediach dziennikarze ochoczo podkreślają niezawodność i skuteczność usługi chargeback i namawiają klientów do płacenia kartą płatniczą np. w internecie. Bywa (nawet dość często), że jest to mniej wygodne niż płatność innymi sposobami, ale skoro stawką jest święty spokój i chargeback… Osobiście nie mam złych doświadczeń z tą usługą, ale coraz częściej czytelnicy donoszą, że bywa – dyplomatycznie pisząc – mirażem.

Zobacz również:

Pan Artur jakiś czas temu zgłosił nam problem dotyczący procedury chargeback po komplikacjach dotyczących lotu na trasie z Biszkek w Kirgizji do Warszawy, z przesiadką w Stambule liniami Turkish Airlines. Z powodu kilkunastominutowego opóźnienia samolotu z Biszkeku do Stambułu oraz braku wsparcia linii lotniczej oraz pracowników lotniska, pan Artur spóźnił się wraz z rodziną na boarding lotu ze Stambułu do Warszawy. To spowodowało, że musiał skorzystać z następnego lotu i przylot do Warszawy nastąpił z prawie 10-godzinnym opóźnieniem.

„Tego dnia miałem bardzo ważne sprawy do załatwienia w Warszawie, kupiłem bilety w Turkish Airlines, tylko dlatego, bo przylot do Warszawy miał być na godzinę 9:30, co umożliwiłoby mi załatwienie tych spraw. Gdyby nie te sprawy, nie kupiłbym biletów w Turkish Arilines”

Pan Artur spodziewał się, że w oparciu o przedstawiony przez niego stan faktyczny bank określi, czy należy mu się zwrot pieniędzy (w tym przypadku za usługę wykonaną niezgodnie z zamówieniem – opóźnienie przylotu do Warszawy o 10 godzin w stosunku do terminu w zakupionym bilecie), a jeżeli nie należy się, to odrzuci reklamację i wniosek o chargeback.

I to jest całkiem możliwy scenariusz, bo w regulaminach przewozowych linii lotniczych są przewidziane tego typu komplikacje i bynajmniej nie uprawniają one do zwrotu pieniędzy. Tym bardziej, że Turkish Airlines pana Artura do Warszawy dostarczyły. Gdyby tego typu przypadki uprawniały do chargebacku, to każdy pasażer umyślnie wybierałby loty z możliwie krótkim czasem na przesiadkę, żeby podróżować za darmo.

Ale nie o to chodzi. Pan Artur zżyma się nie z powodu negatywnej odpowiedzi na wniosek o chargeback, ale na uzasadnienie tego faktu. Czyli na to, że bank, którego kartą była opłacona podróż, niespecjalnie się postarał, żeby cokolwiek ze sprawą chargebacku zrobić. I pan Artur się obawia, że w każdej innej sprawie (także bardziej uzasadnionej) też mogłoby się skończyć podobnie.

„Bank po zwróceniu się do agenta rozliczeniowego „z prośbą o stanowisko” rozpatrzył negatywnie moją reklamację i wniosek o chargeback tłumacząc to faktem, że „ponieważ reklamacja nie została przez niego (agenta rozliczeniowego – przyp. mój) pozytywnie rozpatrzona, brak jest podstaw do uznania roszczenia”

Pan Artur uważa – i ma trochę racji – że opieranie się jedynie na odmowie usługodawcy jest lekką spychologią. Bo – nawet jeśli przyjmiemy, że pan Artur uprawia lekki trolling (domaga się zwrotu nienależnych mu pieniędzy), to przecież przed złożeniem roszczenia o chargeback w banku złożył też reklamację w Turkish Airlines i dopiero po negatywnej odpowiedzi zadziałał.

„Bank może odrzucać każdą taką reklamację z góry – skoro reklamację złożono do nich po odrzuceniu reklamacji przez dostawcę, można zakładać, że stanowisko dostawcy pozostanie niezmienione. Przy takim podejściu po co komu procedura chargeback, skoro jedyne co jest tu ważne to stanowisko dostawcy?”

– pyta pan Artur, który deklaruje, że pierwszy raz w życiu uruchomił procedurę chargeback po przeczytaniu paru ciepłych o niej artykułów w „Subiektywnie o Finansach”. Okazało się, że bank nie reprezentuje klienta w sporze z dostawcą, lecz reprezentuje stricte stanowisko dostawcy. Pan Artur pisze, że jego zaufanie do bezpieczeństwa transakcji kartowych i procedury chargeback legło w gruzach. Nie z powodu nieuznania reklamacji, ale sposobu, w jaki to nastąpiło.

Inny czytelnik, pan Zbigniew, po nieudanych wakacjach – ośrodek wypoczynkowy nie wyglądał jak na zdjęciach i nawet nie wyglądał podobnie – zgłosił telefonicznie wniosek o rozpoczęcie procedury chargeback dotyczącej zwrotu pieniędzy za zakup noclegów. Przesłał do banku fotografie, zrzuty ekranu, zrzuty ze strony ośrodka wypoczynkowego, potwierdzenie transakcji kartą oraz potwierdzenie przelewu zaliczki (w tym przypadku zwrotu się nie domagał, bo to nie była transakcja kartą).

„Przez ponad miesiąc nikt o nic mnie nie pytał, a potem otrzymałem pismo z decyzją odmowną z powodu zbyt małej ilości informacji, które podałem. W treści pisma bank w ogóle nie odnosi się do tego, że chciałem rozpocząć procedurę chargeback, tylko traktują tę sytuację jak zwykłą reklamację. Mam poczucie, że po drugiej stronie pracują profesjonalne bankomatołki, które odwracają kota ogonem i chcą mnie spławić”

Chargeback był dużym tematem dla linii lotniczych w czasie pandemii Covid-19 i lockdownów, które w tym czasie paraliżowały świat. Ma to znaczenie, bo chodzi o usługę przewozową, a linie lotnicze czasem powoływały się na zarządzenia administracyjne, gdy pasażerowie żądali odszkodowań za odwołane usługi. Aczkolwiek tutaj tematem jest odpowiedź polskiego banku na reklamację. Przyznam, że kapcie mi spadły.

Było tak: pan Aleksander w czerwcu 2019 r. kupił przez internet bilety na lot portugalskimi liniami TAP z Warszawy do Lizbony i z powrotem. Za bilety zapłacił 2335 zł kartą Mastercard Gold wydaną przez Alior Bank. Lot „tam” miał się odbyć 29 lutego 2020 r., zaś powrót – 15 marca 2020 r. Lot powrotny się nie odbył, został odwołany przez linię lotniczą na jeden dzień przed terminem wylotu. Nie wiem, w jaki sposób pan Aleksander dostał się do Polski, w każdym razie zażądał od TAP zwrotu połowy kwoty biletu – 1167 zł.

„Otrzymałem od linii lotniczych TAP potwierdzenia założenia procesu refundacyjnego. W dniu 27 marca 2020 r. wysłałem (w stosunku do obu procesów refundacyjnych) ponaglenie, niestety nie otrzymałem odpowiedzi. Wysyłanie ponaglenia ponowiłem w dniu 6 kwietnia 2020 r., niestety z takim samym, negatywnym rezultatem.”

Pan Aleksander przysłał mi screenshoty z reklamacją i potwierdzeniem, że linia lotnicza TAP była niekomunikatywna. Mój czytelnik udał się w związku z tym do wystawcy swojej karty, czyli Alior Banku, wszczynając roszczenie w trybie chargeback. Pod koniec kwietnia 2020 r. Alior Bank odpisał, iż przedłuża czas na odpowiedź na reklamację do 35 dni roboczych. I pod koniec pojawiła się odpowiedź, która do dziś wywołuje u niego głęboką zadumę…

„Informuję, że minął termin na rozpatrzenie Pana zgłoszenia przez Bank. W tym czasie usługodawca nie dostarczył do Banku wyjaśnień oraz dokumentów dotyczących transakcji. Reklamacja została zamknięta jako nieuznana. Jednocześnie informuję, że jeżeli usługodawca w późniejszym terminie uzna zgłoszenie za zasadne, reklamowana kwota zostanie zwrócona na rachunek Pana karty kredytowej.”

Nie wiem, jak często tak wygląda odpowiedź na roszczenie chargeback, ale jeśli przynajmniej w niektórych przypadkach faktycznie wystarczy nie udzielać odpowiedzi (w tym przypadku linii lotniczej to wystarczyło), a sprawa sama się rozwiąże, to wszyscy mamy problem. Przez pewien czas chargeback był utrudniony przez specustawę, która wydłużała czas na wszczęcie procedury do 180 dni (tutaj o tym pisaliśmy), ale po pierwsze nie jestem pewny, czy w tej sprawie miało to znaczenie, a po drugie kluczowa jest odpowiedź banku.

„Wiem, że to nie musiała być wina linii lotniczej, że nie mogła dostarczyć nas do Warszawy, ale zapłaciłem brzęczącą monetą (no może ciut plastikową, ale obowiązującą). Jeżeli TAP chce, może wnieść roszczenia do podmiotu, który zabronił wykonywać loty, a zdecydowanie to nie jestem ja.”

Zakładam, że schowanie głowy w piasek może być podstawową strategią firmy, która nieprawidłowo wykonała usługę. Natomiast nie rozumiem, dlaczego banki w takiej sytuacji – choć przecież są tylko pośrednikami – stosują spychologię. Standardowa procedura jest taka, że bank przyjmie wniosek o chargebacku od klienta, weryfikuje, czy zostały spełnione przesłanki do uruchomienia tej procedury, a następnie składa wniosek za pośrednictwem formularzy udostępnionych przez organizację Visa lub Mastercard.

Następnie wniosek zaakceptowany przez bank trafia do agenta rozliczeniowego. Czyli do firmy, która obsługuje płatności. To jej klientem jest usługodawca, którego usługę klient reklamuje. Agent rozliczeniowy informuje swojego klienta – np. sklep – o tym, że otrzymał zgłoszenie w procedurze chargeback. Żeby je odrzucić, potrzebuje od swojego klienta dokumenty, które potwierdzą, że poprawnie zrealizował usługę, bądź – zgodnie z regulaminem sklepu – zaoferował klientowi świadczenie zastępcze, którego ten nie przyjął.

Może się zdarzyć, że klient przekonuje bank, iż nie otrzymał zamówionego towaru. Jeśli to nie jest prawdą, na tym etapie usługodawca może pokazać dowód na to, że towar jednak wysłał. Bank nie kontaktuje się ze sprzedawcą, a z agentem rozliczeniowym ma jedynie kontakt pośredni, czyli przez platformy reklamacyjne. Teoretycznie więc bankom powinno być wszystko jedno, czy usługodawca jest komunikatywny czy nie. Owszem, w przypadku chargebacku podstawowym wymogiem jest zakończenie procedury reklamacyjnej, ale jak ją ukończyć, gdy usługodawca zamyka się w sobie? To podobno coraz częstszy przypadek.

„Przyznam, że mam dość bujania się z nierzetelnymi firmami – staram się jeszcze odzyskać ponad 150 zł od sklepu obuwniczego, który zgubił reklamowane buty i ogólnie ma podobne podejście jak TAP. A więc: „pomilczę, to problem sam się rozwiąże”. Już nie mam pomysłu, co dalej, bo nawet przy e-sądzie opłaty to ok. 150 zł.”

Pan Krzysztof zwraca uwagę na to, że banki coraz częściej wchodzą jak w masło w tę strategię nierzetelnych usługodawców. Ich milczenie biorą za dobrą monetę i przeciągają procedurę w nieskończoność. A usługodawcom jest to na rękę, nie mówiąc już o agentach rozliczeniowych, którzy powinni być kolejnym elementem tego „łańcuszka”.

Nie umiem powiedzieć, jak często to się dzieje, ale chętnie się tego dowiem od Was. Opowiedzcie, jak wyglądała w Waszym przypadku procedura chargeback – o ile mieliście przyjemność (mniejszą lub większą) z niej korzystać. Było dobrze czy tak jak w przypadku pana Aleksandra.

——————————-

WIĘCEJ SUBIEKTYWNOŚCI – W MEDIACH SOCJALNYCH!

Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam znajdziecie krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.

>>> Profil „Subiektywnie o Finansach” na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj

>>> Profil Maćka Samcika w portalu X (dawniej Twitter) śledzi prawie 26 000 osób, dołącz do nich tutaj

>>> Profil „Subiektywnie o Finansach” w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj

>>> Połącz się z Samcikiem na Linkedinie, samcikowy profil połączyło ze swoim 23 000 ludzi, dołącz tutaj

>>> Kontent wideo „Subiektywnie o Finansach” subskrybuje prawie 10 000 widzów, dołącz do nich tutaj

——————————-

ZOBACZ NOWĄ ROZMOWĘ „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”:

zdjęcie tytułowe: Pixabay/Copilot Designer

Subscribe
Powiadom o
42 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marcin
5 miesięcy temu

Żądanie zwrotu pieniędzy w momencie ogloszenia ” państwowego ” lockdownu jest absurdem. O zwrot pieniędzy należałoby wystąpić do decydentów. Przecież linie lotnicze były ” gotowe ” do lotu. Po prostu nie mógł się on odbyć.

Zorro
5 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Umowę o przewóz zawarto nie z „państwem” tylko z przewoźnikiem i klienta nie powinno to interesować. Jeżeli linia nie czuje się winna, niech po wypłacie/zwrocie występuje do „państwa” z regresem. Właśnie przez takie „pożyteczno-idiockie” myślenie mamy obecnie królującą bylejakość.

Gregory
5 miesięcy temu
Reply to  Marcin

Zatrzymanie pieniędzy pomimo niewykonana usługi jest jeszcze większym absurdem. Za co TAP dostał wynagrodzenie? Za „gotowość do lotu”?

Dawid
5 miesięcy temu
Reply to  Marcin

A ja nie widzę w tym absurdu. Koniec końców usługa jest niewykonaną, więc to linie lotnicze powinny dochodzić o odszkodowanie od „decydentów” a klienci powinni dostawać swoje pieniądze skoro zapłacili, a nie otrzymali usługi. w całym tym przecietnym artykule to jest ciekawa informacja jaki był przebieg tej komicznej reklamacji.
Zastanawiam się na ile jest to związane z prawem które nakłada limit na czas reklamacji instytucji finansowych, co może prowadzić właśnie do takich absurdów, że skoro się nie wyrobiłem to lepiej błędnie odpowiem, że reklamacja jest nienależna.

Dawid
5 miesięcy temu

„Chargeback to najważniejszy argument za tym, że warto płacić za zakupy kartą”
Nieprawda. Proszę zacząć pisać bardziej merytorycznie.

Dawid
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ja też nie wchodzę w dyskusję w tej sprawie, mam nadzieję że pan się droczy udając, że „chargeback jest najważniejszym argumentem za płatnością kartą” bo jeśli nie to znaczy, że Pan nie ogarnia. Ale powiem więcej, bo ja w przeciwieństwie do Pana nie idę w zawarte i nie wyzywam na lewo i prawo od ludzi którzy się mylą. Uznałem, może ja się mylę, a może tym razem Maciej ma rację i przypomniałem sobie kto w mojej obecności ostatnio płacił kartą . Wysłałem im wiadomość z pytaniem tak skonstruowanym pytaniem „Cześć, we wtorek widziałem, że placilaś kartą. Robię research bo ktoś… Czytaj więcej »

Dawid
5 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Rozpoczynamy konkurs, niech się wypowiedzą osoby płacące kartą, do wygrania talon na balon:
– dajcie mi plusą „+” jeżeli najważniejszym powodem dla którego płacicie kartą jest chargeback,
– dajcie mi minusa „-„jeżeli płacicie kartą ale chargeback nie jest najważniejszym powodem.

(możecie w komentarzu pod spodem wpisać najważniejszy dla was argument dlaczego płacicie kartą)

Last edited 5 miesięcy temu by Dawid
Augustyn
5 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Dla mnie dwoma najważniejszymi argumentami za płatnością karta jest brak konieczności noszenia dużej gotówki z sobą oraz automatyczne śledzenie wydatków.

Marek
5 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Dla mnie argumentem jest też możliwość korzystania z kredytu. Bieżące wydatki idą z karty kredytowej, a moja kasa sobie tymczasem leży na koncie oszczędnościowym oprocentowanym na 6 czy 7%. Zanim muszę spłacić transakcje z jednego cyklu rozliczeniowego, to już jestem w trakcie kolejnego i tak praktycznie bez końca dostaję te kilka procent od kasy pożyczonej za darmo od banku.

Dawid
5 miesięcy temu

„Okazało się, że bank nie reprezentuje klienta w sporze z dostawcą, lecz reprezentuje stricte stanowisko dostawcy.”
Próbuje zrozumieć to z punktu widzenia elementarnej logiki. Czyli uważacie, że nigdy żaden chargeback nie doszedł do skutku chyba, że sprzedawcą od razu wziął winę na siebie?
Czy też sugerujecie, że to mało rozsądne że bank dziala optymalnie i mając świadomość że sprawa jest z góry przegrana nie angażuje w nią więcej niż minimum środków, a klient chciał mieć show sąd prawników, żeby na koniec dopiero dowiedzieć się że nic mu się nie należy?
Trochę wstyd tak nielogiczna rzecz pisać.

Stef
5 miesięcy temu

1. Czy Kirgizja to prawidłowa nazwą? Chodzi o Kirgistan?
2. Pan Artur kupił bilet z przesiadką na styk( bo wystarczyło kilkanaście minut aby nie zdążyl), do tego z przylotem na styk przed sspotkaniem/ w dniu spotkania rano??
Podziwiam „planowanie”. Nigdy bym się na coś takiego nie zdecydował bo wiadomo że jak coś ma pójść nie tak to pójdzie. Przeważnie się przylatuje dzień wcześniej wieczorem albo w nocy.

Paweł
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

@Stef Nie istotne dla samego artykułu, ale: Chodzi o Kirgistan? Tak Czy Kirgizja to prawidłowa nazwą? Jest, a raczej była, w okresie ze azku radzieckiego, przed uzyskaniem niepodleglosci przez Kirgistan @Maciej Ekstrapoluje z tego jak to robi (robiła? Dawno z nimi nie latalem) lufa, ta nie sprzeda rezerwacji wielosegmentowej jeżeli czas przesiadki jest krótszy niż to co uważa za minimum. Nie pokaże wyniku w wyszukiwaniu i zablokuje zakup jak się samemu komponuje podróż z wielu segmentów, siła rzeczy to linia powinna brać odpowiedzialność za konsekwencje opóźnienia, skoro sprzedaje takie a nie inne segmenty w jednej rezerwacji, posiada historyczne dane o… Czytaj więcej »

Paolo
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Nazwa kraju to Kirgistan.

Stef
5 miesięcy temu

Dziwne jest postępowanie banków. Brak odpowiedzi od usługodawcy powinno zostać uznane za milczącą zgode/ przyznanie się do winy i wypłatę kwoty z charge back.

Gregory
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie tyle ułatwiło, tylko nie może być innego rozwiązania, które opiera się na jakiejś logice.

Dawid
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Też tak uważam, tylko pytanie jak to wygląda w rzeczywistości, bo mam wrażenie że opisane przypadki to nie jest „przeciętna chargebackowa rzeczywistość” tylko kompilacja najgorszych decyzji. Tak zgaduje w oparciu o własne doświadczenia i dyskusje ze znajomymi. Wiecie pod spodem jest jednak wciąż człowiek, którego opinie, błędy i uprzedzenia mogą rzutować na wynik procesu reklamacji.

Kopalny
5 miesięcy temu

Pomieszanie z poplątaniem:
„ponieważ reklamacja nie została przez niego (agenta rozliczeniowego – przyp. mój) pozytywnie rozpatrzona, brak jest podstaw do uznania roszczenia” vs. „opieranie się jedynie na odmowie usługodawcy jest lekką spychologią”
to w końcu na odmowie agenta czy usługodawcy?

Reszta artykułu to krytyka postępowania banków i wybrakowany opis procedury chargeback („Następnie wniosek zaakceptowany przez bank trafia do agenta rozliczeniowego” oraz „ Bank … z agentem rozliczeniowym ma jedynie kontakt pośredni, czyli przez platformy reklamacyjne”). Nigdzie ani słowa o udziale organizacji, a to ona ma ostateczny głos w tej procedurze.

Patryk
5 miesięcy temu

Miałem podobne przygody. Kupiłem bilety lotnicze przez kiwi.com i po przetworzeniu rezerwacji dodałem do nich usługę przewozu sprzętu sportowego i dokonałem drugiej płatności. Kiwi przetwarzało mój wniosek o dodanie bagażu sportowego po czym go odrzucili więc osoby podróżujące musiały wykupić usługę na lotnisku. Przesłałem do Kiwi reklamację, którą uznali ale zwrócili tylko część zapłaconej kwoty. Zwrotu reszty odmówili. Wysłałem więc zgłoszenie do ING, dodałem cała korespondencję i faktury (za bilety oraz za „extra services”) z informacją, że zwrócili tylko część kwoty (co widać na wyciągu karty kredytowej) a resztę musiałem spłacić z własnego rachunku (to też było na wyciągu widoczne).… Czytaj więcej »

Alex
5 miesięcy temu

Ja zawsze jak używałem chargeback to nie.mialem żadnego problemu – ale w moich przypadkach usługa/zakup nie został zrealizowany.
W omówionych przypadkach usługa została zrealizowana,ale jakość jest dyskusyjna. I dlatego chargeback nie odniósł efektu.

HanA
5 miesięcy temu

Posluguje sie kartami kredytowymi wydanymi poza Polska. Kilka lat temu wynajelam auto i, niestety, nie wzielam ubezpieczenia. Po oddaniu auta, firma wynajmujaca wymyslila sobie jakies usterki. Zostawmy na boku co i jak, bo to dluga historia (wynajem w poczatkowych miesiacach pandemii, co mialo wplyw na kontakt z firma wynajmujaca). Ale do meritum: obliczyli sobie, ze wydumane uszkodzenia to koszt ponad 2500 jednostek waluty. Kaucja zabezpieczona na mojej karcie kredytowej wynosila 500 jednostek waluty. Pomimo to, firma wynajmujaca sciagnela sobie z mojej karty caly koszt „szkod”. Po kilku dniach dolozyli jeszcze kolejne 500 jednostek, bo auta przez kilka dni nie mogli… Czytaj więcej »

HanA
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Chyba wtedy płaciłam Visą. Ale rozpatruje bank, wystawca karty. I nie byl to polski bank. To chyba było tutaj kluczowe.

K.T
5 miesięcy temu

Pan Artur niestety tutaj trochę leci w kulki. Warunki przewozu (które przeczytał, lub oświadczył że przeczytał) mówią o tym co się należy. Zapewne zgodnie z warunkami przewozu Turkish Airlines dowiózły Pana Artura do Warszawy kolejnym lotem. Gdyby podróż odbywała się w odwrotnym kierunku lub też odbywała się na pokładzie przewoźnika z EU Pan Artur potencjalnie miałby roszczenie na podstawie EU261. W tej sytuacji niestety można polegać na dobrej woli przewoźnika, lub też Kirgiskich/Tureckich przepisach o ochronie pasażerów (jeśli takowe istnieją). Dla porównania w USA nie jest wiele lepiej – tylko niektóre linie przystąpiły do dobrowolnego programu rekompensat. W przypadku Pana… Czytaj więcej »

Ralf
5 miesięcy temu

Z chargeback skorzystałem 3 razy przez 15 lat. Pierwszym razem dotyczyło to zakupu zegarka za kilkanaście tysięcy złotych u dość znanego dostawcy. Dokładnie był to dwupak, który dotarł do mnie pomniejszony o jeden zegarek. Sytuacja dość patowa, ale Citi stanął na wysokości zadania i wywalczył w Mastercard moją kasę. Drugim razem zestaw Villeroy dotarł potłuczony, bo sprzedawca okazał się idiotą i zapakował go jak kartofle – przepychanka między sprzedawcą i DPD trwała dość długo, a ja straciwszy cierpliwość zgłosiłem chargeback. Tu było już słabiej, a osoba rozpatrującą reklamację w Citi zachowywała się tak, jakby musiała wyłożyć to z własnej kieszeni.… Czytaj więcej »

Konrad
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak śledzę ten blog od lat, to kiedyś komentarze Macieja Samcika byly zupełnie inne. Pachnie botem AI , taki układny 😂

john
5 miesięcy temu

Kupiłem bilet na Intercity, ale jedyne co zobaczyłem, to kręcące się kółko na stronie. Kasa zeszła, bilet nie dotarł. IC nie odpowiedziało na reklamację przez tydzień, więc poszła reklamacja do banku. Płatność była kartą kantoru Aliora. Zwrot na koncie był w 24h 🙂

zalegacz
27 dni temu

Dlatego powinno się wprowadzić stawkę maksymalną na prowizję z karty 1 promil i niech sobie wsadzą te swoje czardżbeki.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu