Polacy płacą już prawie wszystkim, co da się zbliżyć do terminalu płatniczego: kartą, telefonem, zegarkiem, opaską. Latem tego roku na rynku pojawiły się pierścienie płatnicze. Ale „wyścig zbrojeń” na rynku płatności się nie zatrzymuje. Mastercard i mBank wprowadzają na rynek smart ring, czyli „inteligentny” pierścień płatniczy. Urządzenie Niceboy ONE Ultra nie tylko pozwala płacić za zakupy bez karty, czy telefonu – jest też strażnikiem zdrowia jego posiadacza. Czy to może być gamechanger, który ściągnie do mBanku nowe rzesze klientów?
Coraz bardziej zażarta i coraz bardziej kosztowna jest walka banków o względy polskich klientów. Z jednej strony banki walczą między sobą i chcą przeciągnąć jak najwięcej klientów od konkurencji, a z drugiej – próbują obronić się przed ekspansją fintechów. Największy z nich, Revolut, ma już nad Wisłą ponad 5 mln klientów.
- Zbieranie pieniędzy na inwestowanie przy okazji codziennych zakupów? Nietypowy pomysł dużego brokera. Ile można z tego wycisnąć? [POWERED BY XTB]
- Podwyżka pensji: jak jej nie zmarnować? Cztery sposoby, które sprawią, że wreszcie zaczniesz mieć oszczędności dzięki wyższej pensji [POWERED BY RAISIN]
- To była przez ostatnie trzy lata świetna inwestycja. Jaka przyszłość funduszy obligacji skarbowych? Ile zarobią w ostatniej fazie obniżek stóp NBP? [POWERED BY UNIQA TFI]
To walka na śmierć i życie, bo oznacza wyścig technologiczny, który kosztuje ogromne pieniądze. Żeby go wygrać, trzeba się obronić korzyściami skali, czyli po prostu mieć odpowiednio dużo klientów korzystających z tych technologii. W polskich uwarunkowaniach oznacza to, że za kilka lat – jak twierdzi Wojciech Sobieraj, twórca Alior Banku (dziś w Vodeno i UniCredit) – na rynku zostaną trzy-cztery banki detaliczne. Inne nie wytrzymają kosztownego wyścigu.
To, co pokazał dziś mBank wspólnie z Mastercardem, jest właśnie elementem tego technologicznego „wyścigu zbrojeń”, który ma spowodować, że miliony klientów uznają właśnie ten bank za najbardziej atrakcyjny, prestiżowy, oferujący największą wygodę i „dowożący” najwięcej korzyści. Pierwszy w Europie smart ring, czyli „inteligentny” pierścień płatniczy, jest narzędziem do płacenia i pomaga też dbać o zdrowie. Przez cały rok mBank będzie miał wyłączność na jego oferowanie w Polsce.
Jak to działa, co jest w środku i czy w ogóle jest bezpieczne? Dzisiaj to sprawdzam, by każdy z klientów mBanku mógł samodzielnie podjąć decyzję o jego zakupie, a klienci innych banków – ocenić, czy warto z powodu tego narzędzia przejść od konkurencji.
Jak działa inteligentna obrączka. Co znajdziemy w środku?
Od strony technicznej smart ring jest przede wszystkim nośnikiem karty płatniczej – miniaturowym „plastikiem” zamkniętym w formie biżuterii. W środku znajduje się moduł NFC sparowany z wirtualną kartą za pomocą tokenizacji Mastercard, co oznacza, że sklepowy terminal „widzi” pierścień jak zwykłą kartę zbliżeniową. Drugą warstwą urządzenia jest elektronika odpowiedzialna za śledzenie naszego „życia biologicznego”.
Pierścień jest wyposażony w czujniki mierzące tętno, jakość i długość snu, poziom stresu, saturację, temperaturę ciała oraz liczbę kroków i szacunkowo spalonych kalorii. Naprawdę spora dawka danych, które można wykorzystać do monitoringu stanu zdrowia, aktywności i poprawy jakości życia.
Zebrane dane są analizowane lokalnie i synchronizowane z aplikacją w telefonie, gdzie użytkownik widzi dzienne i tygodniowe wykresy, strefy snu, poziom regeneracji oraz przebieg aktywności fizycznych. Producent chwali się, że w procesie projektowania wykonano tysiące godzin testów i porównań z innymi urządzeniami wearables, żeby dokładność pomiarów była porównywalna z zegarkami z wyższej półki, choć na razie pierścień nie ma własnego GPS, więc musi polegać na na telefonie – jeśli w ogóle użytkownik zdecyduje się telefon ze sobą zabrać.
Trzecim kluczowym elementem jest konstrukcja i wytrzymałość – czyli to, co decyduje, że urządzenie da się nosić bez ciągłego ładowania akumulatora. Smart ring od mBanku waży około 4 gramów, jest wodoodporny (ma wytrzymać ciśnienie do 5 atmosfer), więc można w nim normalnie pływać czy brać prysznic, a obudowa wykonana jest z twardych, odpornych na zarysowania materiałów wykonanych na bazie cyrkonii.
Bateria, według deklaracji, wystarcza nawet na około tydzień działania między, a specjalna ładowarka pozwala szybko „podbić” poziom energii bez ściągania pierścienia na długo. Co istotne, funkcja płatnicza działa nawet wtedy, gdy bateria jest całkiem rozładowana, bo sam proces płatności wykorzystuje pasywny obwód zasilany polem elektromagnetycznym terminalu. Dla użytkownika oznacza to tyle, że nawet po kilku dniach bez ładowania nadal może zapłacić za zakupy, o ile pierścień jest sparowany z aktywną kartą.
Ważnym – i rzadko spotykanym – rozwiązaniem jest też podejście do prywatności: dane zdrowotne są domyślnie przechowywane lokalnie w pierścieniu i aplikacji, a do chmury trafiają dopiero wtedy, gdy użytkownik wyrazi na to świadomą zgodę. Dzięki temu smart ring nie jest tylko „kartą na palcu”, ale ma ambicję być osobistym rejestratorem naszych funkcji życiowych.
Inteligentny smart ring. Czy mBank podbije rynek nowoczesnych płatności?
mBank wyraźnie ustawia produkt jako naturalne przedłużenie tego, co już zbudował: dużej, młodej, mobilnej bazy klientów. Na konferencji przypomniano, że aż 68% klientów mBanku stanowią generacje „Zet” i Millenialsi – dokładnie te grupy, które najchętniej testują nowe formy płatności. To z ich perspektywy patrzy się na rynek, bo to oni już dysponują lub wkrótce będą dysponowali największą siłą nabywczą – czyli są najlepszymi, najbardziej perspektywicznymi klientami.
Od strony praktycznej oferta wygląda tak: z pierścienia mogą skorzystać wszyscy klienci indywidualni mBanku, którzy mają kartę Mastercard. Żeby go kupić nie idziemy do oddziału, można zamówić pierścień na stronie internetowej banku – w zakładce „Konta i karty” trzeba odnaleźć sekcję z gadżetami płatniczymi, skąd klient jest przekierowywany do sklepu partnera technologicznego.
Tam trzeba wybrać rozmiar smart ringu (wcześniej można zamówić zestaw do przymierzania), model i finalnie składa zamówienie. Cena urządzenia dla klientów mBanku to 699 zł. Nie ma osobnego abonamentu za korzystanie z pierścienia. Płacimy za sprzęt jednorazowo – a dalej wszystko działa jak typowa karta stokenizowana w urządzeniu ubieralnym (czyli np. w opasce płatniczej, czy zegarku). Płatności smart ringiem są transakcjami kartowymi w sieci płatności Mastercard przypiętymi do tego nośnika.
Trzeba jednak uczciwie dodać, że oferta mBanku ma też wyraźny element „zamknięcia klienta w ekosystemie”. Pierścień w tej chwili da się powiązać tylko z kartą Mastercard wydaną przez mBank, a więc jest to produkt mocno zależny od relacji z jedną instytucją finansową. Do marca 2026 r. mBank ma wyłączność na smartring Niceboy. W tym czasie bank będzie chciał wycisnąć z tego „monopolu” jak najwięcej – bardziej zlojalizować swoich klientów i pozyskać jak najwięcej nowych.
Więcej o nowej strategii mBanku, której częścią jest smart ring:
Rynek wearables w Polsce: nowa era płatności?
Polska od lat jest „uczniem”, który w dzienniczku płatności bezgotówkowych (i ogólnie rozwiązań z zakresu nowoczesnej bankowości) zbiera same piątki. Już kilka lat temu niemal 100% terminali w Polsce obsługiwało płatności zbliżeniowe, co stawiało nas w ścisłej światowej czołówce. Dziś 99 na 100 płatności kartą w terminalach odbywa się zbliżeniowo, bez wkładania plastiku do terminalu.
Do tego dochodzi eksplozja płatności telefonem – badania Mastercard pokazują, że portfel mobilny jest jedną z ulubionych metod płatności dla ok. 45% Polaków, a 22% deklaruje używanie zegarków czy opasek do płacenia. Innymi słowy: jeśli gdzieś na świecie mają sens eksperymenty z kolejnym nośnikiem płatności, to właśnie nad Wisłą.
Na konferencji przedstawicielka Mastercard otwarcie stwierdziła, że Polska jest jednym z największych rynków wearables w Europie, a ambicją głównych graczy na rynku płatności jest, by wkrótce zostać największym – infrastruktura jest na to gotowa: praktycznie wszystkie instytucje finansowe w Polsce są technicznie przygotowane do wspierania płatności urządzeniami takimi jak smart ring. Nie zawsze da się to powiedzieć o bogatych krajach Zachodu.
Z danych, które mBank wraz z Mastercardem zaprezentował podczas spotkania, wyłania się ciekawy obraz. Telefon do płacenia stał się już – cytując prelegentkę – „poręcznym nawykiem”: około jedna trzecia dorosłych Polaków używa telefonu do płatności codziennie. Wearables, czyli zegarki, opaski, pierścienie i inne „nosidła” wciąż są niszą, ale niszą szybko zyskującą na popularności – już około 15% dorosłych Polaków deklaruje, że płaci w ten sposób. Najczęściej jest to zegarek, rzadziej opaska, a pierścienie są na razie na początku krzywej wzrostu.
Co ważne, ci którzy już weszli w świat pierścieni płatniczych, używają ich bardzo intensywnie. Z badania wynika, że 72% użytkowników pierścieni płaci nimi kilka razy w tygodniu, a 36% – codziennie. To bardzo wysoki poziom „przyklejenia” do produktu. Pierścień w praktyce zaczyna zastępować wszystkie inne metody płatności – skoro już jest na palcu, to po co sięgać po portfel czy telefon? Do tego dochodzi jeszcze jeden, być może kluczowy sygnał: około 35% Polaków deklaruje, że chciałoby w przyszłości płacić za pomocą urządzeń ubieralnych, takich jak smart ring.
Dane, które mBank pokazał również to potwierdzają. W generacji „Zet” aż 68% klientów regularnie płaci telefonem, a wolumen transakcji mobilnych i wearables w młodszych rocznikach przewyższa klasyczne płatności kartą. 65% całej bazy klientów mBanku korzysta już z jakiejś formy „nowoczesnych” płatności, a jedynie 35% ogranicza się wyłącznie do tradycyjnej karty. Bank ma już 2,8 mln stokenizowanych kart powiązanych z urządzeniami typu telefon, zegarek, opaska czy – coraz częściej – obrączka.
Sprawdzamy jak działa smart ring: czy warto to kupić?
Postanowiłem sprawdzić, jak działa ten konkretny model w praktyce. Aktywacja jest stosunkowo prosta: wyjmujemy urządzenie z pudełka, nakładamy na palec, pobieramy aplikację producenta i parujemy – najpierw z aplikacją, a następnie z kartą. Zarówno jedną, jak i drugą czynność wykonuje się poprzez zbliżenie urządzenia do modułu NFC w naszym telefonie (tyle, że na samym początku trzeba podać dane karty, którą chcemy sparować).
Gdy to zrobimy, obrączka jest gotowa i możemy nią normalnie płacić w sklepie, wystarczy zbliżyć i płacić tak, jak smartfonem lub zegarkiem. Przy transakcjach o dużej wartości terminal płatniczy może poprosić o wpisanie PIN-u (smart ring jest emanacją karty płatniczej klienta). Bank spodziewa się, że średnia wartość transakcji względem klasycznych płatności zbliżeniowych będzie niższa lub podobna, bo użytkownicy korzystają z obrączek głównie do płatności za drobne zakupy, które realizują na co dzień.
Czy zatem warto wydać kilka stówek na smart ring? To zależy. Cena nie jest niska, ale dla kogoś, kto dziennie wykonuje po kilka płatności zbliżeniowych, uprawia sport, szuka sposobu, żeby rzadziej sięgać po telefon, a do tego lubi nowinki technologiczne – smart ring może zdecydowanie być atrakcyjnym i użytecznym urządzeniem. Szczególnie, że polski rynek jest do niego znakomicie przygotowany.
Jeśli jednak ktoś do tej pory czuje się komfortowo z kartą i telefonem – pierścień jest raczej „miłym dodatkiem” niż koniecznością. Jego największą przewagą nad zegarkiem jest to, że można na chwilę „odłączyć się” od ekranu: iść na spacer bez telefonu, a wciąż mieć możliwość zapłacenia za kawę czy bilet do kina.
Kolejna różnica jest taka, że obrączka jest… po prostu bardzo wygodna. Nie musimy jej zdejmować na noc. Smart ring od mBanku to obecnie jedyny dostępny na rynku pierścień, który łączy funkcje monitorowania zdrowia z opcją płacenia zbliżeniowego. Z obrączek, których funkcjonalność ogranicza się do płatności, mogą korzystać klienci kilku banków (oprócz mBanku to także Bank Pekao, Alior Bank czy BNP Paribas Bank Polska).
Z kolei zwolennicy smart ringów, a więc urządzeń wyposażonych w różne czujniki sprawdzające stan zdrowia noszącego, mogą sięgnąć po takie pierścienie jak Galaxy Ring, Oura Ring i szereg innych (niektóre rozwiązania wymagają wykupienia abonamentowego dostępu do aplikacji). Niemniej żaden – poza One Ultra – nie łączy funkcji smart z opcją płacenia zbliżeniowo. mBank ma też w swojej ofercie nieco skromniejszą wersję produktu, która służy wyłącznie do płacenia, tę możemy nabyć za niecałe 200 zł. Więcej o smart ringach, ich bezpieczeństwie i płatnościach pisałem tu.
————————————
WIĘCEJ O STRATEGIACH BANKÓW:

———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
zdjęcie tytułowe: mBank, Canva





