Złoty przez długie miesiące był słaby, bardzo słaby. Ale od kilku miesięcy obserwatorzy rynku walutowego przecierają oczy ze zdumienia, bo nasza waluta nieoczekiwanie znów pokazuje bicepsy. Euro w okolicach 4,50 zł oraz dolar blisko 4 zł – to świetne kursy, biorąc pod uwagę, że inflację mamy wciąż bardzo wysoką. Czy to dobry moment, by kupić waluty obce, gdy wybieramy się na zagraniczne wakacje? Skąd bierze się najemnicza siła złotego?
Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym. Czyta Maciej Danielewicz
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jeśli euro kosztuje ok. 4,50 zł, a dolar zbliża się do 4 zł, to znaczy, że kursy walut – ponownie jak wcześniej ceny ropy naftowej na globalnych rynkach – wracają do poziomów z początku ubiegłego roku, czyli sprzed agresji Rosji na Ukrainę. Rozpoczęcie pełnoskalowej inwazji znacznie pogorszyło postrzeganie naszego kraju, który z dnia na dzień stał się obszarem niemal przyfrontowym, a więc – ryzykownym dla inwestorów.
Po roku wojny: mniej strachu, Europa doceniona
Po ponad roku wojny, która się przedłuża i na razie nie zmierza do definitywnego zakończenia, emocje inwestorów opadły. Dobre wrażenie zrobiły oczywiście gwarancje Stanów Zjednoczonych i NATO dla naszego kraju i całego regionu. Po kilkunastu miesiącach nieustannych działań wojennych widać też, że Rosja jest militarnie znacznie osłabiona i raczej niezdolna do rozpoczynania kolejnych konfliktów.
Po tym pierwszym geopolitycznym spostrzeżeniu warto od razu zaznaczyć, że nie tylko przebieg wojny decyduje o notowaniach złotego. Nasza waluta jest uzależniona od relacji kursowych pomiędzy walutami takimi jak dolar i euro. A tu dzieje się ostatnio sporo, głównie w wyniku spodziewanego zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych przez amerykański bank centralny.
Dolar, który na jesieni ubiegłego roku miał swoje dni chwały (tu pisałem o sile dolara i początku osłabienia się tej waluty), i zrównał się kursem z euro (co zdarza się rzadko), na naszym poletku dochodząc do poziomu niemal 5 zł, od kilku miesiącach spada (uściślając, ten trend trwa od początku tego roku, o czym pisałem tu), coraz bardziej oddalając się od tzw. parytetu, czyli zrównania się kursem 1:1 ze wspólną europejską walutą. Obecnie trzeba zapłacić prawie 1,1 dolara za euro.
Przeczytaj też: Czy Chorwacja tego lata, po przyjęciu euro w 2023 r., będzie droższa dla Polaków?
Przeczytaj też: Chcesz ulokować w banku walutę obcą? Musisz zgodzić się na niskie oprocentowanie
Widać na wykresie, że dolar zmierza do ustabilizowania się na poziomach sprzed pandemii, z roku 2019 i z lat 2015-2016. Sytuacja powróciła do wieloletniego trendu, w którym kurs euro jest silniejszy niż dolara. „Zielony” był w cenie, gdy amerykański bank centralny rozpoczął cykl podwyżek stóp procentowych (a amerykańskie obligacje szybko zyskiwały na atrakcyjności mierzonej ich oprocentowaniem).
Ale dziś jesteśmy już po dziesiątej podwyżce i inwestorzy szukają rynków, gdzie stopy procentowe jeszcze nie są tak wyśrubowane. Spada też poziom strachu wśród inwestorów. A dolar to safe haven, czyli bezpieczna przystań w czasach niepewności finansowej i geopolitycznej. O tym aspekcie inwestowania w dolara pisałem tu.
Początkowo wojna osłabiała również euro, jako walutę obszaru bezpośrednio stykającego się z działaniami wojennymi. Jednak dziś widać, że Europa poradziła sobie z kryzysem energetycznym, zaś wyceny aktywów na Starym Kontynencie są znacznie niższe od tych w Ameryce, więc to tutaj płyną pieniądze.
————
CHCESZ TAKICH HISTORII? ZAPISZ SIĘ NEWSLETTER „SUBIEKTYWNIE O ŚWI(E)CIE”:
Jeśli lubisz czytać o tym, co słychać w świecie wielkich finansów globalnych, przyłożyć ucho do pokojów, w których obradują szefowie banków centralnych, dowiedzieć się co słychać w największych korporacjach, sprawdzić wieści z rynku walut, surowców, akcji i obligacji – zapisz się na poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
Tajemnicza siła złotego. Trzy powody, dla których to się dzieje
Z czego wynika siła złotego? Czy nasza waluta umacnia się dlatego, że inwestorzy widzą w niej „coś ekstra”, czy też dlatego, że sytuacja na światowych rynkach walutowych zrobiła jej „prezent”? Moim zdaniem są co najmniej trzy powody, dla których złoty się umocnił. I nadal może coś wskórać, przy wykorzystaniu własnego potencjału (i potencjału polskiej gospodarki), bez oglądania się na korzystny (lub niekorzystny) układ sił na globalnym rynku walutowym.
>>> Stabilna sytuacja w budżecie państwa, zwłaszcza w kontekście kosztów obsługi długu – krajowego i zagranicznego. Rząd co prawda planuje dość duży deficyt w kasie państwa (czyli wyda znów więcej pieniędzy, niż zbierze z podatków), ale możliwość sfinansowania deficytu budżetowego nie jest zagrożona. Relatywnie niski, również w stosunku do innych krajów Unii Europejskiej, jest poziom długu publicznego Polski.
Rząd jest co prawda mocno krytykowany przez wielu ekonomistów za to, że różne wydatki, np. część środków na zakup uzbrojenia, pochodzą z PFR i BGK, czyli instytucji pozabudżetowych, niekontrolowanych przez parlament, jednak nie widać zagrożeń dla realizacji wszystkich planowanych wydatków, również tych pozabudżetowych.
Mimo wysokiej inflacji i braku szans na podwyżki stóp procentowych przez NBP – a tym samym wyższych krótkoterminowych rentowności obligacji skarbowych – inwestorzy wciąż zainteresowani są lokowaniem pieniędzy w polski dług rządowy. Liczą na spadek inflacji, a procent – na tle tego, co płacą inne kraje – nie jest zły.
Oczywiście: zagrożeniem jest brak pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, wielokrotnie przywoływanych jako potencjalny czynnik stabilizacji złotego. Na razie złoty radzi sobie dobrze bez nich. Zobaczymy, jak inwestorzy ocenią tę sytuację, gdy zmniejszy się skłonność do inwestowania na bardziej ryzykownych rynkach.
>>> Relatywnie niezła sytuacja polskiej gospodarki. Wysoka inflacji nam nie służy, ale z drugiej strony chyba nie grozi nam recesja czy załamanie kluczowych źródeł kondycji gospodarczej. Nie mamy bezrobocia, zwiększamy poziom wymiany handlowej z kluczowymi partnerami ze strefy euro, szczególnie z Niemcami (to zasługa np. naszego eksportowego hitu – baterii do samochodów elektrycznych czy części samochodowych).
Na początku tego roku zanotowaliśmy najlepsze w historii dodatnie saldo wymiany towarowej – 10,6 mld zł. Coraz lepiej wygląda też bilans płatniczy (czyli saldo walut wpływających i wypływających z Polski). Obecnie nasze ujemne saldo w obrotach bilansu płatniczego to równowartość mniej niż 2% naszego rocznego PKB. W poprzednich latach nierównowaga była znacznie większa.
>>> Stabilna sytuacja społeczna. Nie grozi np. wybuchami niezadowolenia społecznego, strajkami, destabilizacją rządu i administracji, niepokojami w poszczególnych grupach zawodowych. Rząd jest co prawda krytykowany za to, że wciąż dosypuje kolejnym grupom „interesariuszy” nowe środki, np. na dodatkowe świadczenia emerytalne, kolejne pakiety społeczne, podwyżki, ale dzięki temu nastroje nie są rewolucyjne (a pieniądze na te transfery rząd jest w stanie pozyskiwać bez problemów).
Czy możemy sobie wyobrazić w tej chwili w Polsce takie protesty jak we Francji, kiedy miliony ludzi w sposób często bardzo ostry i agresywny manifestowały swoje niezadowolenie z powodu wprowadzenia boczną furtką legislacyjną reformy emerytalnej? Oczywiście, czeka nas okres wyborczy, jednak to będą spory na argumenty, a nie walki na ulicach.
Czy siła złotego jest przejściowa? Złoty znów musi zacząć słabnąć?
Na tle długoterminowych trendów złoty jest już blisko miejsca, z którego trudno mu będzie nadal rosnąć. Przez wiele lat za tzw. poziom długookresowej równowagi dla naszej waluty uznawany był kurs euro w wysokości ok. 4,40 zł. Ważne dla jego ustalenia są zarówno interesy eksporterów, jak i importerów, handlujących głównie z krajami strefy euro.
Jeśli słyszymy czasem z ust polityków czy ekonomistów, że dla polskiego eksportu korzystniejszy jest słabszy złoty, to pamiętajmy, że większość wartości dodanej w polskim eksporcie produktów przemysłowych wynika z wcześniejszego importu komponentów i części – też ze strefy euro. Firmy zazwyczaj deklarują, że bardziej niż konkretny poziom kursu interesuje je stabilność tego kursu. Siła złotego lub jego słabość jest mniej ważna niż względna „płaskość”.
Czytaj: Maciek Jaszczuk wyjaśnia wpływ krotko- i długookresowych stóp procentowych dla kursu złotego
Jeśli spojrzymy historycznie na kurs euro, to widać spore wahania zwłaszcza przez pierwsze lata obecnego wieku, do czasu wielkiego kryzysu walutowego z lat 2008-2009. Potem złoty dążył już – niczym magnes – do poziomu ok. 4,40 zł za euro. Poważne osłabienie złotego nastąpiło po wybuchu pandemii. Wtedy kurs euro dobił do 5 zł.
Piotr Wdowiński, ekonomista zajmujący się modelowaniem tych zjawisk, zbadał kurs złotego w okresie tych największych wahań z pierwszych lat XXI w. Z jego ustaleń wynika, że kurs euro odchylał się znacznie od stanu równowagi wyznaczonej przez czynniki fundamentalne w okresie 1999-2004. Potem do czasu kryzysu w 2008 r. złoty wykazywał już znacznie mniejsze odchylenia od stanu równowagi. Co ciekawe – jak pisze Wdowiński – w okresie 2003-2006 złoty był przewartościowany przeciętnie o 9,6%, natomiast w okresie 2006-2008 był niedowartościowany o 9,3%.
Złoty mógłby być mocniejszy, ale…
Czy mamy szansę powrócić do trendu sprzed pandemii, czyli do węższego korytarza wahań wartości naszej waluty w okolicach 4,40 złotego za euro? Czynniki fundamentalne (czyli „wartość” polskiej gospodarki) są coraz korzystniejsze, natomiast czynniki związane z budowaniem jeszcze lepszej przyszłości komplikują się.
Przewidywania ekonomistów w okresie, kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, były takie, że złoty będzie wobec euro coraz mocniejszy. Siła złotego miała wynikać z postępującej konwergencji, czyli zbliżenia zamożności Polski do gospodarek zachodnich. Rosnąca siła ekonomiczna Polski i konkurencyjność polskiej gospodarki miały „pompować” kurs złotego. Ale kilka lat temu coś się zepsuło. Pogorszyła się jakość rządów w kraju i przestaliśmy gonić Zachód w takim tempie jak wcześniej. I to odbiło się na notowaniach złotego, który przestał iść w górę.
Czy jesteśmy skazani na słabego złotego? Nie ma ważnych powodów, które powodowałyby, że złoty powinien być jeszcze znacznie cenniejszy, niż jest dziś. Warto więc cieszyć się krótkotrwałym okresem umocnienia naszej waluty i – jeśli wybieramy się za granicę – potraktować obecny kurs złotego jako okazję do zakupu po dobrej cenie dolarów i euro na zagraniczne wakacje.
Mimo coraz większego zbliżenia naszej gospodarki do najbardziej rozwiniętych gospodarek strefy euro, siła naszej waluty pozostaje podobna do tej sprzed ćwierćwiecza. Tak jakby mało istotny był cały nasz wzrost gospodarczy w tym okresie, wzrost zamożności kraju, siły nabywczej Polaków, wzrost wydajności pracy. To wszystko jest istotne, ale wciąż mamy sporo do nadrobienia, zwłaszcza w zakresie wydajności i produktywności naszej pracy i efektywności całej gospodarki.
Tam, gdzie nasza gospodarka wtapia się w międzynarodowe korporacje, osiąga sprawność i efektywność zbliżoną do zachodniej. Jest jednak w większości sumą relatywnie niewielkich firm, a robotyzacja czy automatyzacja, nie mówiąc o najbardziej zaawansowanych badaniach czy najbardziej innowacyjnych sektorach, to jeszcze niewielki procent naszej gospodarki.
Z jednej strony Polska stoi drobnymi firmami, często jedno- lub kilkuosobowymi, bez szans na inwestycje w najnowocześniejsze metody pracy, a z drugiej strony – wielkimi, starymi firmami przemysłowymi, odziedziczonymi po poprzedniej epoce, jak kopalnie, stalownie, cementownie, elektrociepłownie na węgiel.
Siła złotego zależy od siły największych polskich firm
Czekają nas na razie wielkie wydatki na ciągłe zasypywanie różnic z zachodnią częścią kontynentu. A ponieważ wciąż brakuje nam kapitału na inwestycje i mamy relatywnie niski poziom własnych oszczędności, musimy korzystać z kapitału zewnętrznego. Duża część naszego postępu z ostatniego ćwierćwiecza, ale i naszej konsumpcji, odbywa się za pożyczone z zagranicy pieniądze.
Brak nam globalnych firm, które generowałyby duże przychody w walutach obcych i dostarczały naszemu krajowi walut na innych zasadach niż środki unijne czy pożyczki. Polegamy na handlu zagranicznym, który dynamicznie się rozwija, ale globalne firmy to inna półka, zapewniająca krajom siłę „domowej” waluty. My takich firm nie mamy. To wszystko zmniejsza szanse na długoterminowy wzrost wartości złotego.
Czytaj też: Co Polska musiałaby zrobić, żeby pomyśleć o doganianiu zamożnością Francji?
———————————–
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY: Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
———————————–
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu, i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 130 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher).
————
MACIEJ SAMCIK POLECA PORZĄDNE OFERTY:
>>> Prosto i tanio inwestuj w porządnych funduszach inwestycyjnych TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze przez internet – kliknij ten link. W TFI UNIQA konto IKZE ma Maciek Samcik.
>>> Waluty obce kupuj po dobrych kursach na Cinkciarz.pl. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl, oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem). Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl, łatwiej już nie będzie.
Źródło zdjęcia: Unsplash