„Po podziale bank nie zapewnił kredytobiorcom dalszego grupowego ubezpieczenia na życie, pozostawiając ich samym sobie. A jednocześnie wciąż wymaga tego ubezpieczenia. Czy mógł tak postąpić, łamiąc dane nam słowo?” – pyta czytelnik, posiadacz kredytu hipotecznego w Raiffeisen Banku. No właśnie, czy to dozwolona zmiana zasad gry czy zagranie nie fair?
Już jakiś czas w „Subiektywnie…” nie pisaliśmy o Raiffeisen Bank International (RBI). To dobra wiadomość, bo ostatnie teksty, w których opisywaliśmy problemy klientów po fuzji z BNP Paribas, raczej nie stawiały banku w dobrym świetle. Ale właśnie jeden z moich czytelników zgłosił kolejny problem – bank przestał oferować klientom grupowe ubezpieczenie na życie, a to oznacza, że klient musi wykupić polisę na własną rękę. Rzecznik Finansowy uważa, że takie działanie RBI może być nielegalne
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W ubiegłym roku bank BNP Paribas „połknął” Raiffeisen Polbank, ale m.in. bez portfela „kredytów walutowych”. Poza BNP Paribas znalazły się też fundusze inwestycyjne zamknięte, dla których Raiffeisen był depozytariuszem, a obecnie jest ich likwidatorem.
Po fuzji kredytobiorcy stali się klientami austriackiego Raiffeisen Bank International (RBI). I szybko zaczęli narzekać na różnego rodzaju niedogodności, choćby na system R-Net służący do obsługi kredytów, w którym początkowo nie można było nawet sprawdzić salda ani historii kredytu.
Bank stopniowo naprawiał usterki, ale był nieustępliwy w kwestii aneksowania umów. Klienci twierdzili, że zmiana numerów rachunków do spłaty (a tak się stało w wyniku fuzji) bez podpisania aneksu do umowy każe zadać pytanie o legalność kredytu. Bank odbijał piłeczkę, że to zmiana wyłącznie techniczna, nie wymagająca sporządzania aneksów.
Przeczytaj też: Wiemy co zamierza zrobić Raiffeisen, żeby ułatwić życie kredytobiorcom! Sześć problemów i… sześć propozycji banku na wyjście z kryzysu
Przeczytaj też: Raiffeisen naprawia, ale klientom wciąż coś nie działa. Wciąż są problemy z terminowym księgowaniem rat i brakiem aneksów do umów
Ale i w tej kwestii udało się wywrzeć presję na bank. Co prawda RBI uznał, że nie ma potrzeby aneksowania umów, ale ogłosił, że jeśli klienci czują taką potrzebę, to mogą formalnie „przyklepać zmiany” spisując z bankiem taki dokument. O tym, jak podpisać aneks do umowy, pisałem w tym artykule.
Ubezpieczenie już tylko na własną rękę
Niedawno nasz czytelnik zgłosił nowy problem z RBI. Chodzi o zabezpieczenie kredytu w formie grupowego ubezpieczenia na życie. Tego typu polisy to właściwie zabezpieczenie dla bliskich kredytobiorcy, bo w przypadku śmierci bądź nieszczęśliwego wypadku pozostała część kredytu zostanie spłacona przez ubezpieczyciela.
„Po podziale Raiffeisen Banku, Bank Raiffeisen International nie zapewnił dotychczasowym kredytobiorcom dalszego grupowego ubezpieczenia i pozostawił klientów samym sobie. Chciałbym nadmienić, iż stawka grupowego ubezpieczenia z przed podziału Banku wynosiła ok. 250 zł na rok i z upływem spłaty kredytu ulegała zmniejszeniu, natomiast ubezpieczając się indywidualnie jest to kwota ponad 200 zł na miesiąc”
– pisze pan Mieczysław i pyta czy takie działanie przystoi instytucji zaufania publicznego. Tu nawet nie chodzi o sam fakt skasowania ubezpieczenia z oferty banku. Problem w tym, że bank nadal takiej polisy wymaga. Klient po prostu musi ją sobie dokupić sam. Pan Mieczysław dodaje, że jego kredyt jest już zabezpieczony m.in. w formie hipoteki kaucyjnej, cesji praw z umowy ubezpieczenia nieruchomości oraz wekslem in blanco z deklaracją wekslową.
„Czy muszę ponosić dodatkowe koszty w postaci indywidualnego ubezpieczenia, które jest bardzo drogie, tylko dlatego, że bank zmienił właściciela i doszło do podziału? Umowa została przeze mnie podpisana z Raiffeisen Bank Polska, który zapewnił grupowe ubezpieczenie. Gdyby nie podział banku, to w dalszym ciągu korzystałbym z niego. Dlaczego bank zmienia warunki na gorsze, a klient musi je przyjmować?”
Pytania pana Mieczysława są o tyle słuszne, że zwykle banki, których właściciele się zmieniają – i wskutek tego dochodzi do różnych „operacji na klientach” – zapewniają krajowy nadzór bankowy, że klienci nie będą ponosić negatywnych konsekwencji całego zamieszania. To jest warunek, którego spełnienia nadzór bankowy wymaga przed wydaniem zgody na fuzję, przejęcie lub podział banku.
Przeczytaj też: Klientka „dobrała” 7.000 zł kredytu. Bank wziął za to… 27.000 zł prowizji! Kredyt konsolidacyjny to często prowizyjna patologia
Przeczytaj też: Kredyt mieszkaniowy (prawie) jak wyrok? Nowe dane pokazują ilu kredytobiorców tańczy na cienkiej linie. Czy też jesteś w tej grupie?
Zakup polisy albo zmiana zabezpieczenia
RBI przyznaje, że po podziale banku klienci muszą zapewnić wspomniane ubezpieczenie na własną rękę, czyli wykupić w dowolnym towarzystwie ubezpieczeniowym z cesją na RBI. Zapewnia jednak, że uprzedzał o tej niedogodności klientów:
„Raiffeisen Bank Polska do 2015 r. oferował grupowe ubezpieczenia na życie – umowa w tym zakresie była podpisana z TU Europa. W momencie wejścia w życie Rekomendacji U – w kwietniu 2015 r. – bank wstrzymał oferowanie ubezpieczeń na podstawie umowy grupowej z TU Europa. Umowa została ostatecznie rozwiązana w momencie podziału banku, tj. z końcem października 2018 r., a klienci banku zostali o tym poinformowani na piśmie. Ochrona ubezpieczeniowa w stosunku do Ubezpieczonych trwa przez okres, za który została opłacona ostatnia składka ubezpieczeniowa”
– wyjaśnia bank. Dodaje, że problem nie dotyczy wszystkich klientów, a jedynie pewnej grupy, w przypadku której w umowach kredytowych jednym z zabezpieczeń kredytu jest ubezpieczenie na życie.
„Ci klienci powinni się ubezpieczyć na własną rękę, bank nie oferuje w tej chwili takiej możliwości. Klienci mogą również indywidualnie wystąpić o zmianę istniejących zabezpieczeń kredytu – bank w ramach indywidualnej oceny obecnej zdolności kredytowej może odstąpić od wymogu posiadania polisy ubezpieczeniowej. RBI rozpoczął prace zmierzające do oferowania klientom ubezpieczeń w modelu agencyjnym, jednak z uwagi na restrykcyjne przepisy reasekuracyjne – termin zakończenia tych prac trudno dziś określić”
Grupowe ubezpieczenie nie musi się opłacać
Za wspomnianymi „restrykcyjnymi przepisami reasekuracyjnymi” kryje się obowiązująca od 2015 r. rekomendacja U. Miała ona zapobiegać konfliktowi interesów, a więc sytuacji, kiedy bank występuje jednocześnie w roli wykupującego polisę i pośrednika ubezpieczeniowego, za co otrzymuje wynagrodzenie.
Ma to swoje zalety i wady. W modelu grupowym ubezpieczenia mogły być tańsze, bo bank kupował je „hurtowo”. Ale w modelu indywidualnym (agencyjnym, gdzie bank jest de facto pośrednikiem ubezpieczeniowym) klienci zyskują tzw. zdolność procesową, a więc mogą wystąpić na drogę sądową przeciwko firmie ubezpieczeniowej. W modelu grupowym w imieniu klienta mogły występować banki, choć w praktyce nie zawsze to robiły. Polisa indywidualna daje też klientom więcej informacji np. na temat zakresu ubezpieczenia.
Przeczytaj też: Czy klienci banków zyskają na zastąpieniu WIBOR-u innym wskaźnikiem? Ten wykres pokazuje, że kredyty mogłyby potanieć!
Przeczytaj też: Wcześniejsza spłata kredytu? Unijny trybunał może stanąć po stronie konsumentów w sprawie zwrotu części prowizji! Banki się ugną?
Rzecznik Finansowy ma wątpliwości
Zapytałem Rzecznika Finansowego, co sądzi o praktyce wypowiadania umów grupowego ubezpieczenia na życie. Okazuje się, że problem pana Mieczysława nie jest odosobniony. Niedawno z podobnym pytaniem do RF zwrócił się klient Deutsche Banku, który był objęty podobnym ubezpieczeniem w MetLife Amplico. Rocznie płacił za tę polisę ok. 320 zł. Ale po fuzji banku z Santander Bankiem ubezpieczyciel wypowiedział umowę. Za nową polisę – kupioną na własną rękę – klient musiałby płacić 1100-1200 zł składki rocznie.
Klient pyta Rzecznika Finansowego, czy ma możliwość domagania się od Deutsche Banku bądź MetLife rekompensaty, bo w końcu składka wzrośnie niemal czterokrotnie. Cezary Orłowski, prawnik w biurze Rzecznika Finansowego, twierdzi, że zgodnie z art. 830 § 3 k.c., ubezpieczyciel może wypowiedzieć umowę ubezpieczenia na życie jedynie w wypadkach wskazanych w ustawie.
„W obecnym stanie prawnym zakłady ubezpieczeń nie mają takiej możliwości. Nie ma bowiem przepisu ustawowego, który umożliwiałby takie działanie. Ustawodawca w ten sposób blokuje ubezpieczycielom rozwiązywanie niechcianych, nierentownych umów ubezpieczenia. Zatem do rozwiązania umowy ubezpieczenia na życie mogło dojść na skutek porozumienia stron albo wypowiedzenia przez ubezpieczającego (bank). Powyższa kwestia niewątpliwie wymaga weryfikacji i sprawdzenia pod kątem dopuszczalności rozwiązania umowy ubezpieczenia grupowego (na cudzy rachunek)”
– mówi Cezary Orłowski. Co zatem powinien zrobić pan Mieczysław? Może złożyć wniosek w RBI o odstąpienie od zabezpieczenia w formie polisy na życie. Jak zapewnia, spłaca kredyt terminowo, co niewątpliwie powinno być argumentem za tym, by bank „zdjął” dodatkowe obciążenie.
Natomiast Cezary Orłowski radzi złożyć reklamację w banku. Jeśli nie przyniesie ona skutku, radzi złożyć wniosek o interwencję do Rzecznika Finansowego (RF podejmuje się interwencji tylko wtedy, jeśli wyczerpana zostanie ścieżka reklamacyjna). Klienci mogą też zawiadomić Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów o możliwej nieuczciwej praktyce rynkowej banków i ubezpieczycieli. Zdaniem ekspertów Rzecznika Finansowego, jeśli UOKIK stwierdziłby w swoim postępowaniu naruszenie zbiorowych interesów konsumentów i nieuczciwą praktykę, to otworzyłoby klientom drogę do uzyskania rekompensat.