Dziś nastąpił finał wielkiej operacji o kryptonimie „koncern multienergetyczny”, którą rozpoczął przed trzema laty Daniel Obajtek, prezes Orlenu. Mając przyzwolenie Jarosława Kaczyńskiego w 2020 r., przyłączył do Orlenu producenta prądu Energa, latem tego roku przejął rafinerię Lotos, a dziś oficjalnie stał się właścicielem PGNiG, firmy wydobywającej i kontrolującej w Polsce handel gazem. Powstaje firma o rocznych przychodach 400 mld zł i zyskach ponad 20 mld zł. Czy to dobra wiadomość dla zwykłych Polaków?
Orlen jeszcze przed feerią fuzji był największą polską firmą i jedną z najbardziej znanych marek. Zarabiał pieniądze, głównie kupując ropę naftową, przerabiając ją na paliwa i sprzedając w detalu (za pośrednictwem sieci stacji mającej 30% polskiego rynku) oraz w hurcie (czyli właścicielom innych sieci). Biznes to niezbyt przyszłościowy (w 2035 r. w Europie mają być przestać produkowane samochody na benzynę) i stąd zapewne Daniel Obajtek wpadł na pomysł, żeby przerobić Orlen za koncern multienergetyczny.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nie musiał zresztą zbyt długo o tym myśleć, bo inne europejskie koncerny paliwowe – jak hiszpański Repsol czy włoski Eni – już wcześniej poszły tą drogą. Firmy naftowe na całym świecie zmieniają profil działania i starają się przygotować na moment, w którym drastycznie spadnie zapotrzebowanie na produkty z ropy naftowej. Taki np. Statoil zmienił nawet nazwę na Equinor, żeby źle się nie kojarzyć (i jednocześnie zainwestował w farmy wiatrowe).
Koncern multienergetyczny gotowy. Orlen + Energa + Lotos + PGNiG
O ile jednak wielkie europejskie koncerny energetyczne w dużej mierze same inwestują w rozwój produkcji energii odnawialnej – i infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych lub wodorowych – to prezes Obajtek poszedł łatwiejszą drogą. Postanowił skupić w jednym ręku tyle państwowych włości energetycznych, ile się da, by zlepić z tego „koncern”. Odpada wówczas problem rozbudowania własnej działalności, tworzenia ambitnych strategii, konkurowania z już istniejącymi firmami na ich „poletkach”.
Nie oznacza to, że Orlen nie wydawał w ostatnich latach pieniędzy na własne inwestycje. Wydawał i to miliardowe kwoty. Ale głównym celem była konsolidacja firm państwowych. Kupiona za drobne Energa – Orlen wykazał wkrótce po tej transakcji 4 mld zł ekstrazysku, zrobieni na szaro zostali akcjonariusze indywidualni – pozwoliła Orlenowi stać się producentem energii elektrycznej. Energa to 13-14 mld zł przychodów, miliard złotych zysku netto rocznie i najlepsza z państwowych firm pod względem produkcji czystej energii.
Przejęcie grupy Lotos (30-35 mld zł przychodów i ponad 3 mld zł rocznego zysku netto przed fuzją) pozwoliło z kolei Orlenowi pozbyć się konkurencji w działalności rafineryjnej i w detalicznej sprzedaży paliw. Dziś ma monopol w działalności rafineryjnej. Koszty tej transakcji były horrendalne, aczkolwiek jest prawdą, że Lotos był za małą firmą i zbyt mało zdywersyfikowaną, by uciec spod noża transformacji energetycznej świata (to w zasadzie głównie rafineria i sieć stacji).
Teraz Orlen połyka największy kąsek, czyli gazowego monopolistę PGNiG (tu komunikat o rejestracji fuzji przez sąd), który w zeszłym roku miał jakieś 50 mld zł przychodów, a w tym zapewne będzie miał ze 150 mld zł. To prawie drugie tyle co Orlen. Połykając PGNiG, koncern zarządzany przez prezesa Obajtka dostaje dostęp do wydobycia gazu i ropy naftowej w wielu miejscach na świecie. A więc do działalności, której sam nie umiał rozwinąć (Orlen coś tam wydobywa z Polsce i Kanadzie, ale generalnie ze wstydem trzeba przyznać, że ta firma „nie umie w odwierty”).
Po tych wszystkich operacjach Orlen jest hegemonem w produkcji paliw w Polsce, bardzo dużym ich sprzedawcą w hurcie i detalu, dużym producentem prądu i gazu oraz sprzedawcą tych nośników energii do naszych domów oraz do firm, jak również stał się największą krajową firmą wydobywającą surowce energetyczne z ziemi.
Orlen wchodzi do elity największych koncernów świata
Koszty operacji są duże. Trzeba było oddać część stacji benzynowych Lotosu (nabywcą był węgierski MOL), a także jedną trzecią własności i połowę możliwości przerobu ropy ultranowoczesnej Rafinerii Gdańskiej należącej do Lotosu. Takie warunki postawiła Komisja Europejska w ramach działalności antymonopolowej, a Daniel Obajtek się zgodził (ba, część z nich sam zaproponował). Drugi największy koncern naftowy został więc sprzedany na części (trzeba się było pozbyć też m.in. magazynów) i to prawdopodobnie za drobne (czyli za wartość zysku, który teraz – przy dobrej koniunkturze – wytwarza w niecały rok).
Saudi Aramco – nabywca jednej trzeciej rafinerii Lotosu – to największy koncern świata, ale zarabia głównie na sprzedaży ropy, a nie na jej przerabianiu. Dlatego jest ryzyko, że będzie mu się bardziej opłacało sprzedawać drogo ropę Orlenowi niż zarabiać na jej przerobie. Jaki będzie efekt dla polskich kierowców – nie wiadomo. Saudi Aramco to też niestety kumple Putina (razem ostatnio zdecydowali, w ramach OPEC+, o cięciu wydobycia ropy). A gdyby kiedyś Putin zgłosił się do Arabów z propozycją przejęcia 30% własności rafinerii Lotosu za cenę, która byłaby poza możliwościami Orlenu (dysponującego zapewne prawem pierwokupu)…
Innym efektem ubocznym będzie zbliżenie się Orlenu do pozycji monopolisty w sprzedawaniu nam paliw. Konkurencja Lotosu z Orlenem to już przeszłość, a koncern zarządzany przez Daniela Obajtka ma dziś decydujący wpływ na ceny benzyny na stacjach. Zwiększenie marż rafineryjnych i paliwowych będzie najprostszym sposobem, by pokazać publicznie, że fuzja jest sukcesem („no bo przecież zarabiamy więcej”). To ewidentnie studzi radość z fuzji.
Są i plusy. Prawdopodobnie przychody wielkiego Orlenu przekroczą w tym roku 400 mld zł (ponad 10% rocznego PKB Polski!). Sam Orlen w połowie roku miał „na liczniku” 103,2 mld zł przychodów, a PGNIG – 78,4 mld zł, do tego dochodzi jakieś 30 mld zł przychodów Lotosu po pół roku (które jednak po fuzji znacznie spadną). Pod tym względem Orlen będzie się mieścił w okolicach 150-160 miejsca wśród największych koncernów świata.
Największa firma naftowa Saudi Aramco ma 1,3 biliona dolarów przychodu rocznie (i wartość rynkową 7,5 biliona dolarów). Największy koncern chiński Petrochina to mniej więcej 400 mld dolarów przychodu, a największy amerykański Exxon Mobil – mniej więcej 300 mld dolarów. Średniej wielkości koncerny europejskie jak Repsol mają 40-50 mld dolarów rocznych przychodów.
Warto też patrzeć na Orlen jak na jedną z największych sieci sprzedaży w Polsce. To nie tylko wielka sieć stacji paliw (którą trzeba będzie przerobić na sieć restauracyjno-rozrywkowo-obsługową dla kierowców), ale też sieć kiosków Ruchu, sieć automatów paczkowych, a w przyszłości – kto wie – może i sieć sklepów spożywczych (prezes Jarosław Kaczyński wspominał coś o „Żabce”…). Ale koncern paliwowo-energetyczno-wydobywczo-spożywczy to już chyba byłoby za wiele nawet dla Daniela Obajtka. Chociaż jak ktoś kupuje sobie nawet gadżety… tfu, gazety…
Czy fuzje z Lotosem i PGNiG podniosą wartość rynkową Orlenu?
Wartość rynkowa Orlenu – którego kapitał po przejęciu PGNiG dzieli się na 1.160.942.049 akcji o wartości księgowej 1,25 zł każda – wynosi teraz jakieś 68-69 mld zł. Rynek zareagował na zakończenie ery fuzji bez ekstazy, ale kurs akcji Orlenu wzrósł o 5% do mniej więcej 58 zł. Biorąc pod uwagę świetną koniunkturę na rynku energii, trudno powiedzieć, że firma jest wysoko wyceniana. W 2017 r. kurs jej akcji wynosił ponad 100 zł. Ale w ciągu ostatnich 10 lat podniósł się z 30 zł niemal dwukrotnie, co nie jest złym wynikiem jak na polską giełdę.
Orlen jest dziś wyceniany nisko. Jeśli koncern osiągnie w skali roku 20 mld zł zysku netto, to na każdą akcję przypadnie 16-17 zł zysku. To oznacza, że za każdą złotówkę przyszłego zarobku Orlenu inwestorzy dziś płacą na giełdzie mniej niż 4 zł. To wciąż wycena charakterystyczna dla spółek schyłkowych, nierentownych albo działających na nisko wycenianych rynkach. Pytanie brzmi: czy zaspokojony fuzjami prezes Daniel Obajtek będzie umiał coś z tym zrobić. A przeżył już chwilę grozy, gdy pół Polski się śmiało z tego, że Orlen jest wyceniany niżej od… sieci sklepów spożywczych Dino.
Wiadomo, że nie tylko on decyduje o wycenach spółki. Mają na nie wpływ np. działania rządu (podatek od nadmiarowych zysków itp.). Ale to Obajtek musi przekonać inwestorów, że wielki Orlen to nowa jakość, a nie prosty zlepek firm prowadzących działalność obok siebie, choć pod jednym dachem. Wciąż może się okazać, że „koncern multienergetyczny” to po prostu zwykłe alibi menedżera, który nie potrafił przeprowadzić transformacji swojej firmy, więc po prostu dokleił do niej inne, mające lepsze perspektywy rozwoju.
Do tej pory prezes Orlenu mógł opowiadać, że projekt „koncernu multienergetycznego” jest „under construction”. Teraz się skończył i trzeba będzie pokazać jakieś efekty synergii. Takie fuzje mają sens tylko wtedy, gdy nowa firma dzięki niej może rosnąć dwa, trzy razy szybciej niż do tej pory. W tym przypadku się na to nie zanosi (choć chciałbym się mylić). To, że Orlen „doklei” się do wydobycia gazu przez PGNiG, nie oznacza, że tego wydobycia będzie więcej. A to, że Orlen „dokleił się” do produkcji energii z OZE przez Energę, nie musi oznaczać, że skala działalności Orlenu w produkcji OZE radykalnie wzrośnie.
Jedynym „szybkim” do uzyskania, możliwym efektem synergii może być tańszy zakup ropy naftowej przez połączone rafinerie Orlenu i Lotosu, ale i to nie jest takie pewne: „doklejenie” gdańskiej rafinerii nie spowodowało, że Orlen urósł – jako kontrahent – o rząd wielkości. Urósł trochę, ale wcale nie jest powiedziane, że dzięki temu nagle zacznie dobijać wielkie deale. A akcjonariusze czekają… Połowa wielkiego Orlenu należy do Skarbu Państwa, czyli do Was, do Państwa.
Co pokaże koncern multienergetyczny Orlen?
Koszty rozbudowy imperium Orlenu są niepomijalne. Zanihilowano zaufanie inwestorów indywidualnych do działań państwowych firm („wyciśnięcie” drobnych akcjonariuszy Energi), oddano jedną trzecią własności i połowę mocy przerobowych strategicznej i nowoczesnej rafinerii w Gdańsku arabskim wspólnikom Putina z Saudi Aramco i wpuszczono na polski rynek innego przyjaciela Putina – węgierski MOL (choć to, że będzie miał tu trochę stacji paliw, raczej nie powinno mocno namieszać).
To skutki uboczne i da się je uzasadnić tylko wtedy, jeśli powstały koncern multienergetyczny pokaże efekty synergii level master. I to nie tylko na poziomie wzrostu zysków, bo to może świadczyć głównie o wykorzystywaniu przez Orlen pozycji quasi-monopolisty. Ważne, żeby rósł potencjał wynikający ze wspólnego finansowania inwestycji w OZE, w wydobycie i budowę infrastruktury do obsługi samochodów elektrycznych i na wodór, a być może też w budowę małych reaktorów atomowych, co zapowiedział już prezes Obajtek.
————
Skorzystaj z bankowych promocji i zarabiaj na swoim banku
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
—————