Masz kłopoty z obsługą rat kredytowych? Budżet domowy się nie składa, a zabijają go drogie kredyty? Nie chowaj głowy w piasek i nie czekaj na telefony od windykatorów lub wizytę komornika. Im wcześniej zadziałasz, tym większe masz pole manewru. Oto osiem sposobów na kłopoty z kredytem
Nie trzeba być wyjątkowym utracjuszem, żeby wpaść w długi. Wystarczy, że nałoży się kilka niesprzyjających okoliczności – rekordowo szybki wzrost stóp procentowych, utrata części dochodów, choroba… Jeśli nie masz poduszki finansowej, która powinna służyć właśnie na taką okoliczność, to trzeba działać. I to jak najszybciej.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Chodzi o to, że po dwóch niespłaconych w terminie ratach banki oznaczą cię jako niesolidnego klienta i skierują alert na ten temat do Biura Informacji Gospodarczej. Wtedy trudniej się dogadać, nie mówiąc już o rolowaniu zadłużenia albo zamiany droższego na tańsze.
Niedawno jedna ze stacji telewizyjnych poprosiła mnie, bym opowiedział widzom o dostępnych opcjach. Wbrew pozorom sposobów na kłopoty z kredytem jest sporo. Nie każdy da się zastosować w konkretnej sytuacji, ale jeśli jeszcze nie mamy „czerwonej flagi” w BIK – całkiem sporo możliwości ratowania się jest dla nas otwartych. Ja naliczyłem aż osiem.
1. Pożyczka od rodziny (na piśmie i bez procentów). Co prawda mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, ale pożyczka od rodziny jest najbezpieczniejsza. O ile oczywiście nie ma procentów i jest opisana umową. Nie wolno pożyczać sobie pieniędzy „na gębę”, bo to prowadzi do nieporozumień i kłótni. Warunki muszą być jasne – pożyczam kwotę X, zwracam ją w takim a takim terminie. Dzięki tym pieniądzom mogę spłacić najdroższą z moich pożyczek, uwolnić pieniądze, które szły na ratę i użyć ich do spłaty kolejnego długu. I znów zaoszczędzić na odsetkach.
2. Pożyczka z pracy (kasa zapomogowo-pożyczkowa, fundusz pracowniczy). W dużych firmach są różne fundusze pomocowe dla pracowników, w których można wziąć pieniądze bez procentów albo z niskim oprocentowaniem. Część pracowników w ogóle nie zdaje sobie sprawy z istnienia tej możliwości. Taki fundusz warto wykorzystać do spłaty najdroższego z długów, żeby pozbyć się odsetek.
3. Rozłożenie kredytu na dłuższy okres. W każdym momencie – o ile jeszcze spłacamy raty w terminie – możemy poprosić o wydłużenie umowy kredytowej (o ile nie jesteśmy w zaawansowanym wieku). Łączny koszt pożyczki rośnie, ale pojedyncza rata spada, a o to nam przecież chodzi. Pewnym czynnikiem jest to, że bank może chcieć zbadać przy okazji naszą zdolność kredytową. Ale jeśli powiemy szczerze, jak jest – nie powinien robić przeszkód w wydłużeniu umowy.
4. Konsolidacja kredytów. Chodzi o wrzucenie kredytów gotówkowych, kart itp. w kredyt hipoteczny – jak ktoś ma. Albo połączenie kredytów w jeden o niższej racie. Ma to sens, o ile oprocentowanie tego połączonego kredytu będzie niższe od oprocentowania „kredytów składowych” i o ile nie będzie wysokiej prowizji od takiej konsolidacji. Tania konsolidacja bez wysokiej prowizji niestety się rzadko zdarza w dzisiejszych czasach, ale warto wypróbować i tę ścieżkę, mając kłopoty z kredytem.
5. Wakacje kredytowe bankowe. Prawie każdy ma w umowie możliwość odroczenia raty kredytu na jeden miesiąc w roku. Niektórzy mają nawet możliwość wzięcia wakacji kredytowych na dłuższy okres. Oczywiście nie za darmo, jest to usługa płatna. Ale w sytuacji podbramkowej – mimo wszystko może mieć sens. Większość kredytobiorców nie zdaje sobie sprawy z istnienia takich możliwości. W końcu kto czyta umowy kredytowe?
6. Wakacje kredytowe z ustawy. Wkrótce ma wejść w życie ustawa, która pozwoli nie zapłacić czterech rat kredytowych w tym i czterech w przyszłym roku. Raty zostaną dopisane na koniec harmonogramu, ale nie będą naliczane żadne koszty ani odsetki. Pieniądze z niezapłaconych rat można przeznaczyć na spłatę innych kredytów (np. przedterminową). Istnieje ryzyko, że banki będą utrudniały osobom, które skorzystają z wakacji, dostęp do nowych kredytów, ale jest to cena, którą w większości sytuacji podbramkowych warto zapłacić.
7. Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. To rozwiązanie dla osób, którym rata kredytowa pożera już połowę dochodów albo straciły pracę. Ratę kredytową – do 2000 zł miesięcznie – może w takiej sytuacji przejąć Bank Gospodarstwa Krajowego. Pieniądze trzeba oddać, ale po pierwsze bez procentów, a po drugie – nie wszystkie. Po spłaceniu dwóch trzecich zadłużenia reszta jest umarzana.
8. Przejście na kredyt ze stałą ratą. W przypadku kredytów hipotecznych zawsze istnieje możliwość zamiany kredytu opartego na stawce WIBOR (wciąż coraz droższego) na kredyt o stałej stopie procentowej. Zaleta jest taka, że rata – nawet jeśli wysoka – zostaje zablokowana na 5-10 lat. Wada: że dziś banki proponują bardzo wysokie oprocentowanie, dochodzące do 10% rocznie. Gdyby jednak udało się wyszarpać kredyt o stałej stopie na 7% w skali roku, to gra może być warta świeczki. Niestety bank może chcieć zbadać nam przed taką konwersją zdolność kredytową. Oto trzy rzeczy, które warto rozważyć przed decyzją w sprawie przejścia na stałą stopę.
Jest jeszcze rozwiązanie ostatnie – upadłość konsumencka. Ale ono dotyczy osób, w przypadku których żadna z ośmiu powyżej narysowanych opcji nie zadziałała. W przygniatającej większości przypadków, mając kłopoty z kredytem, udaje się znaleźć wyjście z sytuacji i uniknąć ogłaszania prywatnego bankructwa. Co ciekawe, upadłości konsumenckiej można też użyć jako straszaka, by zmiękczyć wierzyciela (w tym przypadku bank). No i warto pamiętać: upadłość konsumencka, nawet sprzed lat, może utrudniać dostęp do kolejnych kredytów.
———————————–
„Finansowe sensacje tygodnia”: letnie pułapki dla portfela, wojna walutowa i północne wiatry
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” Bednarek & Samcik przygotowują Was finansowo do wakacji. Najważniejsze letnie pułapki dla portfela oraz kilka rad jak nie obudzić się we wrześniu tonąc w długach. Nie sztuką jest poleżeć w wakacje na plaży – sztuką jest od tego nie zbankrutować. A propos bankrutowania: czym może grozić nam wojna walutowa, którą właśnie rozpętały najważniejsze banki centralne na świecie? I czy to może podwyższyć nam koszty zagranicznych wakacji? Trzecią finansową sensacją tego tygodnia był wakacyjny trip Maćka Bednarka, który relacjonuje dlaczego Duńczycy nie boją się inflacji i czy możemy coś zrobić – bazując na ich doświadczeniach – żeby też się nie bać. Oczywiście poza wyjazdem do Danii. Zapraszam do posłuchania tutaj, albo na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i pięciu innych platformach podcastowych.
zdjęcie tytułowe: Hans/Pixabay