17 listopada 2017

Już trzy lata walczą z bankiem, by honorował własną promocję. Teraz dostali do rąk kończący argument

Już trzy lata walczą z bankiem, by honorował własną promocję. Teraz dostali do rąk kończący argument

Niedługo miną trzy lata od chwili, gdy klienci norweskiego banku DNB zostali przez Wikingów dość brutalnie chwyceni za gardło. I od kiedy toczą z nimi nierówny bój o przywrócenie promocyjnej marży ich kredytów hipotecznych. Przypomnę w krótkich, żołnierskich słowach, że DNB – niegdyś bank próbujący zaistnieć na polskim rynku jako bank uniwersalny, a dziś działający już wyłącznie w bankowości korporacyjnej – ma „na stanie” niecałe 10.000 kredytów hipotecznych, których status można określić jako „wrzód na tyłku”. I że od kilku lat próbuje ten wrzód usunąć.

W 2015 r. norweski bank doszedł do wniosku, że część klientów nie przestrzega warunków, które uprawniają ich do promocyjnej, niższej marży. Te warunki to m.in. „wykręcenie” kartą kredytową wydaną przez bank określonych miesięcznych obrotów, albo zapewnienie w każdym miesiącu określonych wpływów na konto. Zmiana marży oznaczała dla wielu klientów podwyższenie kosztu kredytu o kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Zobacz również:

Czytaj też: Nieprzyzwoitość? Bank ostro podnosi marże kredytów. Przypomniał sobie, że ma na klientów haka

Czytaj też: Bank DNB tłumaczy się z polityki hakowej. Jak ją tłumaczy?

Część klientów – ci, którzy zostali ukarani za minimalne niedociągnięcia (np. zasilili konto ostatniego dnia miesiąca, a bank zaksięgował wpłatę o dzień później) – zaczęli się burzyć. Bank najpierw oświadczył, że zasad trzeba przestrzegać, a potem pewnej części klientów ulżył, uwzględniając ich reklamacje po trzecim lub czwartym podejściu. Ale grupa kilkudziesięciu klientów wciąż walczy za pośrednictwem prawników z warszawskiej kancelarii HMK.

Czytaj też: Klienci DNB nie odpuszczają. Piszą do UOKiK o „zbiorowym naruszeniu praw konsumentów”

Czytaj też: Nowy pomysł prawników. Czy promocja DNB była zakazaną sprzedażą wiązaną?

Czytaj też: Norweg z DNB chce się zaprzyjaźnić. Doprowadził polskich kredytobiorców do wściekłości

Moim zdaniem mają sporo racji. I to nie dlatego, że chciałbym rozgrzeszać ich z tego, że wykonują podpisaną przez siebie umowę niedokładnie. Uważam, że bank też ma sporo za uszami. Po pierwsze zmienił reguły gry. Sprzedał bankowość detaliczną (przejął ją Getin Bank), przez co klienci stracili dostęp do sieci placówek i pogorszył im się standard obsługi. Już sam ten fakt mógłby być podstawą do anulowania zobowiązań klientów dotyczących obrotów na kontach i kartach (lub co najmniej ich złagodzenia).

Po drugie bank sformułował warunki promocji w sposób nieetyczny, a być może nawet niezgodny z prawem, bo łamiąc „zasady współżycia społecznego”. Chodzi o to, że przyznał klientom preferencyjną marżę w zamian za pewne zobowiązanie, zaś jego niewykonanie obciążył karą nieproporcjonalną do wartości owego zobowiązania. Po trzecie wreszcie – jak wiele wskazuje – promocja była niechlujnie skonstruowana. A więc bank, który tak dokładnie zaczął sprawdzać czy klienci wywiązują się z każdej literki umowy, sam dał ciała konstruując tę umowę.

Czytaj też: Nie chcesz bankowej polisy? Nałożą na ciebie 500 zł kary

Czytaj też: Bank chciał wymazać słówko „i” w regulaminie. Bo popełnił karygodny błąd  

Od czasu wybuchu afery – która po raz pierwszy ujrzała światło dzienne właśnie na „Subiektywnie o finansach” – mam z menedżmentem DNB spór dotyczący tego czy bank mógł tak surowo ukarać klientów czy nie. W banku zarzucali mi, że oceniam ich zbyt surowo i że jestem nieobiektywny. Ja zaś oceniałem w podobny sposób bankowców. Teraz jednak do gry wszedł potężniejszy gracz – Rzecznik Finansowy. W piśmie skierowanym do banku DNB, a dotyczącym jednego z klientów, Rzecznik Finansowy zrecenzował działania banku. A jak?

Z pisma datowanego na 7 listopada wynika, że według Rzecznika Finansowego warunki promocji zostały sformułowane „w sposób niejednoznaczny oraz niezrozumiały”. Rzecznik zwrócił uwagę na to, że jako „okres rozliczeniowy”, w którym klienci mieli spełniać warunek dotyczący obrotów na koncie lub karcie, wskazano „okres miesięczny”. A to sformułowanie „nie może mieć takiego samego zakresu znaczeniowego co miesiąc lub tym bardziej miesiąc kalendarzowy” – stwierdza Rzecznik Finansowy.

Czytaj też: Skandynawskie banki pokazują co czeka polskich bankowców. Tylko jedno słowo: rzeź

Jak klient miał spełniać warunki promocji, skoro nie wiadomo czy zasilenia konta miał dokonać w ciągu 30 dni definiowanych jako jeden miesiąc czy też w jakiś inny sposób? Według Rzecznika możliwa jest też interpretacja, w której weryfikacja spełnienia przez klienta promocyjnego warunku jest rozumiana jako średnie zasilenie rachunku „w okresach miesięcznych” obejmujących np. pół roku.

Rzecznik Finansowy przyczepił się także do interpretacji słów „zasilenie rachunku”. Jego zdaniem nie oznacza to, że musi to być zasilenie przelewem z innego banku. Według Rzecznika jeśli bank nie sprecyzował jak rozumie „zasilenie rachunku” to powinien akceptować przelewy np. z innego konta w tym samym banku (czyli przesuwanie pieniędzy z ROR-u na konto oszczędnościowe i z powrotem).

Rzecznik Finansowy uznał, że zasady promocji zostały sformułowane w sposób niejednoznaczny, a zatem – zgodnie z art. 385 Kodeksu cywilnego – powinny być tłumaczone na korzyść konsumenta. Dodał też, że kara przewidziana za niewykonanie warunków promocyjnych jest nieadekwatna do winy („przyznaje bankowi rażąco nieproporcjonalne uprawnienia w porównaniu do niewykonanego obowiązku”). W tym przypadku kara wynosi 100.000 zł. Tyle dodatkowych odsetek zapłaci klientka w całym okresie spłaty po podwyżce marży. A takie ułożenie umowy jest „niezgodne z zasadami współżycie społecznego”.

Rzecznik Finansowy na koniec prosi bank o przywrócenie marży promocyjnej lub wskazanie sposobu, w jaki zamierza polubownie zakończyć spór. Pismo, choć na razie dotyczy tylko jednej umowy i jednego klienta, zapewne obejmie tą samą argumentacją wszystkich klientów walczących z DNB. I może walnie przyczynić się do kapitulacji banku lub przynajmniej do zawarcia rozejmu z klientami.

Bank ma coraz więcej do stracenia. Sprawa za moment może trafić do sądu, a ten zapewne z estymą podejdzie do stanowiska Rzecznika Finansowego. Niewykluczone, że trzyletnia saga klientów DNB ma się ku końcowi. Oby tak było, bo gagatki z DNB mają zbyt wiele za uszami, by bez końca mogli bawić się z klientami w kotka i myszkę.

 

Subscribe
Powiadom o
11 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
kaiser
7 lat temu

I znów to samo.
Po długiej batalii jakiś bank przychyli się do roszczeń klientów i sprawa będzie przez Pana Samcika odtrąbiona jako sukces. A prawda jest taka, że bank przegra sprawę z paroma klientami – odda co zabrał , a pozostałe 95% procent klientów dalej będzie okradana. Póki nasze instytucje z urzędu nie będą karały za takie machloje – dopóty banki będą robiły co chciały bo i tak będą sporo do przodu licząc( i słusznie), że większość nie ma pieniędzy/czasu/sił na walkę w polskim sądzie z bankiem.

7 lat temu

Bez przesady. RF w starciu bankami to papierowy tygrys. Banki w całej rozciągłości olewają pisma RF, a RF wysyła klientów do sądów (wtedy RF może przedstawić istotny pogląd w sprawie, podobnie UOKIK). Jak do tej pory RF nie skorzystał ani razu z ustawowej możliwości zdyscyplinowanie bankierów karą finansową. Taki cyrk z hasłem ochrony konsumentów na sztandarach.

mborus
7 lat temu
Reply to  pozwalembank

Zgadza się.

Ogólnie rzecz biorąc, banki mają głęboko w poważaniu fakty i pisma.

U mnie Getin kłamie, że miałem umowę na firmę, podczas gdy w umowie jestem wpisany ja, a nie żadna firma jako strona.
Mbank z kolei kłamie, że dostał wypowiedzenie rachunku 7 listopada, a na potwierdzeniu odbioru (żółty druczek) stempel i podpis z 16 października. Dla nich liczy się to pierwsze.

Większość ludzi nie walczy i dlatego nas traktują jak, nie bójmy się tego słowa, ścierwo.

Windykator
7 lat temu

Przeczytałem artykuł i nie wiem gdzie ten „kończący argument”? Czy ma nim być opinia (!) Rzecznika Finansowego? Bez żartów. To, że Bank jest wyjątkowo skrupulatny w przestrzeganiu zasad promocji to trochę za mało, aby zarzucać mu nieuczciwość. Zaś argument o „niewspółmiernej karze do przewinienia” to nonsens. Klienci uzyskali pewien znaczny profit w zamian za drobne zobowiązanie. Teraz zarzucają że nie wywiązując się z tego zobowiązania tracą przyznany im profit. Gdzie tu rażące naruszenie zasad współżycia społecznego? Że Bank przyznał zbyt duży profit i teraz go zabiera? Jedyne sensownie brzmiące zarzuty wskazane w artykule to te odnoszące się do niejasnych zasad… Czytaj więcej »

Znudzony
7 lat temu
Reply to  Windykator

W kwestii niewspółmiernej kary to pytanie czy klienci dostali faktycznie „znaczny profit” w zamian za drobne zobowiązanie i jak duże konsekwencje ponieśli. Swoją drogą to ciekawy pomysł dla naciągaczy, po co się męczyć z wciskaniem pościeli po 2 tys. Lepiej sprzedawać ją za 100zł z rabatem 99% w 100 ratach po 1zł bez odsetek. Przy opóźnieniu 1 dzień klient traci prawo do rabatu i musi oddać 10000-zł. Profit znaczny, zobowiązanie drobne…

DL
7 lat temu

Ten sam typ „promocji” ma do dziś Deutsche Bank (tylko z obowiązkowym przelewem wypłaty w określonej kwocie minimalnej) pośrednio zmuszając do posiadania u nich konta przy kredycie, co podobno znalazło się już w rejestrze klauzul niedozwolonych.

Em
7 lat temu

Promocja to za dużo powiedziane w dnb oprocentowanie było ok 1.6% a Deutsche miał 1.9% Nordea jeszcze mniej bo 1.4%. Tylko niech wszyscy powiedzą to głośno zmusili do podpisania oprocentowania bez promocji na poziomie ok 4.5%. Przecież już wtedy było wiadomo że to wysokie wówczas oprocentowanie kh. umowa byla nienegocjowalna podpisujesz albo spływaj. I dziś pewnie bym spłynęła. Pytanie czy czuje się oszukana tak. bo 3 razy miałam podwoje zasilenie w jednym miesiącu i raz brak operacji na karcie. A poza tym gdyby bank zawiadomił mnie że zmienia warunki od razu a nie 4 lata później to miałabym szansę wziąć… Czytaj więcej »

zgryziak
7 lat temu

Rodzajów złamania zasad promocji jest chyba nieco więcej niż ten jeden, jeśli dobrze kojarzę wcześniejsze publikacje na ten temat. Ten jeden jest chyba rzeczywiście najbardziej dyskusyjny ale np. wymóg zasilania konta realizowany przelewem z konta oszczędnościowego w tym samym banku (czyli saldo się nie zmienia) można już oceniać bardziej jednoznacznie. Porównywanie oprocentowań bez treści umów jest bez sensu – w czasach takich marż w DNB te w db czy Nordei też były promocyjne i też obwarowane określonymi warunkami. Nie jest prawdą, ze kara jest niewspółmierna – jeśli kojarzę dobrze zasady to mówią one tak: standardowa cena kredytu to np. 3%… Czytaj więcej »

Teresa
7 lat temu

Witam, też mam kredyt w Dnbnord. Pytanie mam takie: czy mogę zażądać od tego banku aby podali mi techniczny numer do spłaty kredytu.??? Pieniądze w chwili obecnej przesyłam na ROR i teoretycznie powinni ściągać z tego rachunku ratę, w praktyce pieniądze sa na ROR a na kredycie widnieje zadłużenie. Z góry dziękuję za odpowiedź. Teresa

[…] Czytaj też Już trzy lata walczą z bankiem, by honorował własną promocję. Teraz mają potężnego sojuszni… […]

Roman
6 lat temu

Pan Redaktor, zapewne przez roztargnienie, pominął fakt, że promocja nakładała zobowiązania na klientów przez 5 pierwszych lat, a działo się to jakieś 7 lat temu więc problem już nie istnieje. Po tym czasie można już pozamykać wszystkie RORy, karty kredytowe, a nawet zrezygnować z ubezpieczenia na życie – tacy fachowcy wymyślili promocję „wiosenną”. Ci, którzy potrafią ogarnąć co nieco w życiu i posiadają umiejętności zapłacenia rachunku za prąd i telefon na czas (bo tak naprawdę to jest ten kaliber problemu) mają dawno problem z głowy i cieszą się świetnym deal-em na kredyt mieszkaniowy. Prawdziwy problem ma teraz bank, który chciałby… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu