Niedawno Maciek Samcik opisał zderzenie naszego czytelnika ze ścianą… w banku. Tą ścianą nie do przejścia była próba wykonania przelewu. Problemu zapewne by nie było, gdyby chodziło o przelew o stosunkowo niewielkiej wartości. Ale pan Jakub – klient Santander Banku – chciał przelać za jednym zamachem kilkaset tysięcy złotych. Czy gdyby miał konto w innym banku, poszłoby łatwiej? Sprawdzam!
W Santander Banku mają taką politykę, że za pośrednictwem bankowości elektronicznej pozwalają klientom zrobić przelew lub przelewy na maksymalnie 125 000 zł dziennie. Jeśli ktoś chce przelać jednorazowo większą kwotę – a taką potrzebę miał pan Jakub – musi podreptać do oddziału. Teoretycznie.
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
W oddziale nasz czytelnik odbił się od kolejnej ściany. Okazuje się, że do przelania większej kwoty nie wystarczy osobiste stawiennictwo i wylegitymować się. Potrzebna jest jeszcze zgoda szefa placówki. Ale to nie ostatnia ściana. Pan Jakub musiał jeszcze wyspowiadać się pracownikom banku z tego, do kogo i w jakim celu wysyła pieniądze. Całą historię przeczytacie w tym miejscu.
Czy bank w tej sytuacji – pisząc delikatnie – przegiął? Trudno o jednoznaczny osąd. Od dawna w świecie finansów trwa swego rodzaju przeciąganie linii. Na jednym jej końcu jest wygoda klientów, a więc różnego rodzaju płatności na jeden klik, zakładanie rachunków na selfie, z drugiej – bezpieczeństwo, a więc np. dwuskładnikowe potwierdzanie transakcji (niedawno pisałem o tym, czy biometria może pogodzić wygodę i bezpieczeństwo).
Pamiętajmy też, że bank musi przestrzegać przepisów, w tym przypadku dotyczących przeciwdziałania praniu pieniędzy i wspierania terroryzmu. Bank musi upewnić się, że nie stanie się współwinny wyprania pieniędzy pochodzących z nielegalnego źródła.
Choć przepisy w tym samym stopniu obowiązują wszystkie banki, to praktyka pokazuje, że jedne podchodzą do nich mniej, a inne bardziej restrykcyjnie. Odbijając się od historii pana Jakuba, postanowiłem sprawdzić, czy w innych bankach też musielibyśmy przebić kilka ścian, żeby zrobić przelew na kilkuset tysięcy.
Przeczytaj też: Weryfikacja tożsamości. Doradca pyta klienta o miesiąc urodzenia. Klient podaje fałszywy. Co robi doradca? Ooops…
Maksymalna kwota przelewu? To zależy
Rzecz jasna nie mogłem osobiście przetestować procedur, musiałem oprzeć się na deklaracjach banków. A zadałem konkretne pytanie, jaką kwotę można jednorazowo przelać w bankowości elektronicznej oraz w oddziale – bez pytania kogokolwiek o zgodę. Pytałem oczywiście o podejście do klientów indywidulanych. Bankowość dla firm rządzi się innymi prawami. W przypadku średnich, a nawet małych firm przelewy na bardzo wysokie kwoty są czymś normalnym.
W BOŚ Banku klient, po uzyskaniu dostępu do systemu BOŚBank24, otrzymuje domyślnie dzienny limit w wysokości 5000 zł (w wersji przeglądarkowej) lub 1000 zł (w wersji mobilnej). Ale ten limit można oczywiście zmienić odpowiednio do 300 000 zł i 50 000 zł. Bank nie odpowiedział na temat limitu przelewu zlecanego w oddziale.
W Banku Pekao maksymalna kwota przelewu w bankowości elektronicznej oraz w oddziale banku jest możliwa do wysokości salda.
„Ewentualne dodatkowe zabezpieczenie transakcji w postaci wspomagającej weryfikacji np. przez call center bank stosuje ze względów bezpieczeństwa w uzasadnionych przypadkach, np. wysoka kwota przelewu. Uzupełnienie informacji o tytule przelewu jest przez klienta deklarowane”
– przekazał mi bank. Z tego opisu wynika, że pan Jakub – chcąc przelać kilkaset tysięcy złotych – mógłby być obiektem szczególnego zainteresowania pracowników Banku Pekao.
VeloBank, czyli były Getin Bank? Maksymalna kwota przelewu w bankowości internetowej to 200 000 zł, w oddziale lub placówce franczyzowej nie ma żadnych ograniczeń kwotowych. Bank dodaje jednak, że w przypadku przelewów wysokokwotowych może być wymagana dodatkowa weryfikacja tożsamości lub telefoniczne potwierdzenie zlecenia. Ale bank nie napisał, jak definiuje przelew wysokokwotowy. Czy to będzie już 50 000 zł, a może dopiero 100 000 zł? W banku zapewniają, że nie pytają o cel przelewu.
„Dodatkowo należy pamiętać, że transakcje są monitorowane w oparciu o procedury antyfraudowe, które mogą wymagać dodatkowej weryfikacji dyspozycji klienta. W przypadku przelewów zleconych kanałami elektronicznymi oraz w oddziałach i placówkach partnerskich, bank nie weryfikuje celowości danego zlecenia.”
ING Bank informuje, że nie ma ustalonych kwot, od których zaczyna bardziej interesować się przelewem. W przypadku wątpliwości co do celu transakcji bank może wstrzymać płatność i poprosić klienta o dodatkowe wyjaśnienia bądź dokumentację – niezależnie od kwoty przelewu.
BNP Paribas informuje, że przy zlecaniu przelewu w oddziale nie stosuje żadnych limitów. Ale czy chęć wysłania kilku milionów złotych nie wzbudzi zainteresowania banku? Tego nie wiem. Natomiast w aplikacji mobilnej GOmobile można jednorazowo przelać 5000 zł, do 10 000 zł dziennie i do 100 000 zł miesięcznie. Zaś w bankowości internetowej maksymalny limit dzienny to 800 000 zł, a miesięczny 1 mln zł. Te limity nie dotyczą klientów bankowości prywatnej, czyli – jeśli dobrze rozumiem – są wyższe.
Bank pozwala przelać 1 mln zł, ale i tak prześwietli przelew
Bank Pocztowy – podobnie jak ING – też nie podaje konkretnych kwot maksymalnych przelewów.
„Bank jest zobowiązany do ochrony środków klienta i, mając na uwadze ten cel nadrzędny, prowadzi różne polityki bezpieczeństwa. Tym samym może się zdarzać, iż transakcja będzie podlegała dodatkowej weryfikacji, jednak nie ujawniamy konkretnej kwoty. Działa tutaj szereg algorytmów i kwota nie musi być decydująca.”
PKO BP odesłał mnie na stronę internetową, z której dowiadujemy się, że maksymalny limit pojedynczej transakcji w serwisie internetowym iPKO wynosi 300 000 zł. Ale czy ktoś będzie nam jeszcze patrzył na ręce i sprawdzał, w jakim celu wysyłamy przelew, nie wiadomo.
Jak tę kwestię uregulował sobie Toyota Bank? Klient w systemie bankowości elektronicznej sam może ustalić wysokość przelewu, nawet do wysokości środków na rachunku. Nie jest wymagane zgłoszenia wysokiego przelewu np. na infolinii. Ale – dodaje bank – transakcje podlegają standardowo pod monitorowanie zgodnie z procedurą przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu.
Zajrzyjmy do Banku Millennium. W bankowości elektronicznej górny limit kwoty przelewy zależy od sposobu jego autoryzacji. Jeśli jest potwierdzany autoryzacją mobilną, wówczas można przelać maksymalnie 200 000 zł, jeśli hasłem SMS – 50 000 zł. Przez aplikację mobilną przelejemy nie więcej niż 20 000 zł. Oczywiście limity dotyczą dorosłych klientów, bo nieletni mogą zrobić przelew na maksymalnie 50 zł dziennie. Przelew można też zlecić telefonicznie – limit wynosi 30 000 zł (200 000 zł dla klientów bankowości prywatnej).
A jeśli klient przyjdzie do oddziału, powyższe limity nie obowiązują, ale…
„Prosimy klienta o podanie tytułu przelewu. Określona, zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami, grupa przelewów podlega autoryzacji na tzw. „drugą rękę” – nie oznacza to, że przelew nie zostanie wykonany, tylko przeprowadzona będzie dodatkowa weryfikacja poprawności przyjętej dyspozycji przelewu”
– informuje Bank Millennium. Z kolei w mBanku domyślny limit na przelewy w systemie bankowości elektronicznej to 50 000 zł, który klient może dowolnie modyfikować. Bank zapewnił mnie, że w kanale elektronicznym nie prosi klientów o żadne dodatkowe informacje podczas zlecania przelewu, niezależnie od kwoty, na którą opiewa przelew. Tak samo jest z przelewem zleconym w placówce. Natomiast niższe limity i ograniczenia dotyczą sytuacji, kiedy konto zakładane jest zdalnie (przez wideo, z wykorzystaniem zdjęcia twarzy i dowodu osobistego). Do czasu potwierdzenia tożsamości w oddziale obowiązuje maksymalny limit – 10 000 zł.
W Aion Banku limit na jeden przelew wynosi 1 mln zł, ale przelewy na mniejsze kwoty też mogą zostać wstrzymane z przyczyn bezpieczeństwa. Bank może pytać o dodatkowe informacje na jego temat.
A jak jest w SGB Banku, który jest jednocześnie bankiem zrzeszającym dla części banków spółdzielczych? Bank udzielił mi następującej odpowiedzi:
„Nie mamy jednego limitu, każdego klienta traktujemy indywidualnie i staramy się zaspokajać jego finansowe potrzeby. Limity są standardowe na przelewach w bankowości, które klient akceptuje, podpisując umowę i uzyskując dostęp do swojego konta. Ale podczas podpisywania umowy klient może wskazać swoją własną kwotę, którą chce mieć na przelewach np. do wysokości salda. Kierujemy się przy tym ustaleniami w umowie albo z indywidualnymi z konkretnym klientem.”
Każdy bank ma swoją politykę, ale właściwie każdy daje do zrozumienia, że przelew nawet w kwocie niższej niż maksymalna może zostać wzięty pod lupę. Jeśli maksymalna kwota przelewu wynosi np. 200 000 zł, to system automatycznie odrzuci próbę wysłania przelewu o większej wartości.
Czytając odpowiedzi banków, mam wrażenie, że teoretycznie w każdym banku pan Jakub mógłby nie móc wysłać dużego przelewu bez uzyskania dodatkowej zgody. Można dyskutować o tym, czy to nie jest ograniczenie prawa do dysponowania naszymi pieniędzmi. Ale „wieszanie psów” tylko na Santander Banku, w którym czytelnik odbił się od ściany, byłoby nie fair.
Zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek/pngegg.com