Zbliżający się długimi krokami koniec roku skłania do myślenia o bliższej i dalszej przyszłości naszych oszczędności. Ceny złota mocno poszły w górę, globalne akcje też są już bardzo wysoko wyceniane. Spadek stóp procentowych ograniczy prędzej czy później atrakcyjność obligacji. A niektórzy analitycy zastanawiają się, czy grozi nam kryzys zadłużenia. I jak świat z niego wyjdzie. No właśnie, jak?
Zadłużenie wszystkich państwa świata znów sięga 100% globalnego PKB (zadłużenie uwzględniające firmy i gospodarstwa domowe jest trzy razy większe). Amerykański budżet państwa – mimo dochodów z ceł – ugina się pod ciężarem odsetek od wyemitowanych obligacji (z 7 bilionów dochodów podatkowych ponad bilion idzie na odsetki). Po drugiej stronie Oceanu Francja (druga gospodarka Unii Europejskiej) ma ten sam problem. A w Azji lawinowo rośnie zadłużenie Chin (bardzo wysoki jest już dług Japonii i Singapuru).
- To w tym roku największy hit inwestycyjny. Wraca moda na inwestowanie w srebro! Kruszec bije historyczne rekordy. Jak w to inwestować? [POWERED BY XTB]
- Jak świat wyjdzie z długów, czyli trzy scenariusze na najbliższe lata. Czy „finansowy koniec świata” w ogóle nadejdzie? Snujemy hipotezy! [POWERED BY UNIQA TFI]
- Marzenia Polaków są policzalne i jak najbardziej realne. Ale dlaczego prawie połowa z nas nie wierzy, że może je spełnić? Oto plan jak to zmienić [POWERED BY PZU]
Ktoś ten dług będzie musiał spłacić. No właśnie, czy na pewno? A jeśli w pewnym momencie ze względu na wysoki udział kosztów odsetek w państwowych budżetach – ten dług stanie się zwyczajnie „niespłacalny”? Jak zabezpieczyć pieniądze przed ewentualnym wstrząsem? I czy on rzeczywiście może nadejść? Jak urządzić portfel na sytuację, w której… wstrząsu nie będzie?

Warren Buffett ma chyba nie najlepsze przeczucia. W jego funduszu Berkshire Hathaway coraz więcej pieniędzy jest w gotówce i krótkoterminowych obligacjach. Buffett mówi: akcje spółek technologicznych są już za drogie, w złoto nie wierzę, bo nie generuje odsetek, w kryptowaluty nie wierzę, bo nie generują odsetek. Wierzę w gotówkę, która wciąż generuje zadowalające odsetki.
Czy rzeczywiście nadszedł czas, żeby trzymać pieniądze przy sobie? Zarządzający Berkshire Hathaway – którzy przecież nie muszą być nieomylni – mają dziś ok. 70% portfela w akcjach, a aż 30% w gotówce. I czekają na okazje inwestycyjne. A te się pojawią, jeśli rewolucja sztucznej inteligencji przyniesie w końcu owoce i rozleje się na cały świat, co przyniesie wzrost wydajności, zwiększy dochody państwowych budżetów i ukoi ból nadmiernego zadłużenia. Tylko czy to możliwy scenariusz?

Zapraszam do przeczytania rozmowy o scenariuszach finansowego końca świata, którego niektórzy inwestorzy zaczynają się coraz bardziej obawiać. Czy ten finansowy koniec świata jest rzeczywiście prawdopodobny? A może nie ma się co nim przejmować? Moim gościem jest Karol Paczuski, zarządzający funduszami w UNIQA TFI.
Maciej Samcik: Jesteśmy w dość ciekawym momencie na rynkach finansowych. Wydaje się, że widzieliśmy – i być może jeszcze zobaczymy – coś w rodzaju gorączki złota. Część tego runu wynika z obaw o kolejny kryzys zadłużenia świata. Inwestorzy zamieniają część akcji (uważanych za bardzo drogie, przynajmniej jeśli mówimy o amerykańskich akcjach) i obligacji (uważanych za bardziej ryzykowne ze względu na spadek zaufania do głównych walut) na złoto. Ile powinno kosztować złoto?
Karol Paczuski: Złoto od zawsze było uważane za aktywo, które ludzie chcą posiadać w czasach niepewności. Obecnie mamy moment niepewności, ponieważ po latach względnego spokoju mamy stado czarnych łabędzi. Najpierw pandemia COVID-19, potem wojna na Ukrainie oraz kryzys energetyczny, teraz globalna wojna celna i obawy o wycofywanie się Ameryki z roli światowego lidera. A dolara – z roli światowej waluty rozliczeniowej. To wszystko wprowadziło chaos na rynkach. Inwestorzy stracili pewność siebie, co prowadziło do wzrostu zainteresowania złotem jako schronieniem dla pieniędzy na niepewne czasy.
Jakie są Twoje przewidywania dotyczące przyszłości złota? Czy możemy spodziewać się powtórki z lat 70., kiedy jego wartość wzrosła kilkunastokrotnie wskutek kryzysu inflacyjnego?
To oczywiście trudne do przewidzenia. Warto zauważyć, że złoto obecnie stanowi tylko 5% wartości portfeli inwestycyjnych, podczas gdy kiedyś było to nawet 20%. W sytuacji niepewności możemy zobaczyć wzrost udziału złota w portfelach i niektórzy na tym opierają optymistyczną wizję jego wyceny. Ale wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja geopolityczna. My nie zajmujemy się bezpośrednio określaniem docelowej ceny złota. Trzeba przyznać, że mamy kilka fundamentalnych powodów ku temu, żeby to złoto rzeczywiście drożało.
Jakie znaczenie ma geopolityka w kontekście obecnych rynków finansowych? Czy widzisz, że to wpływa na decyzje inwestycyjne?
Geopolityka ma ogromne znaczenie. Dawno nie rozmawiano o niej tak intensywnie, zarówno wśród ekonomistów, jak i zwykłych obywateli. To wpływa na decyzje inwestycyjne, ponieważ ludzie szukają aktywów, które mogą zapewnić im bezpieczeństwo w niepewnych czasach. Wzrost napięć międzynarodowych, konfliktów zbrojnych oraz niepewności politycznej sprawia, że inwestorzy są bardziej ostrożni.
To porozmawiajmy chwilę o tym, jak bardzo ten pęd do złota jest oparty na takich trochę irracjonalnych czynnikach, w takim sensie, że ludzie się spodziewają, że coś złego się wydarzy, a jak bardzo to racjonalna ocena, która oparta jest na tym, że część inwestorów spodziewa się jakiegoś kryzysu zadłużenia. Złoto jest uznawane za aktywo alternatywne w stosunku do obligacji. Te obligacje płacą odsetki (a złoto nie). Im wyższe te odsetki, tym lepiej. Ale jest taki moment, w którym może się okazać, że tych obligacji nie uda się wykupić. I wtedy złoto staje się alternatywą, bo choć nie płaci odsetek, to nie może zbankrutować.
Na pewno jest takie ryzyko, że obecnie wysokie poziomy zadłużenia w stosunku do PKB mogą przerodzić się w większe problemy. Stany Zjednoczone jeszcze przed pandemią miały stosunek długu publicznego do PKB poniżej 100%, obecnie zbliża się do 130%. To bardzo szybki przyrost zadłużenia i – co gorsze – duża część tego zadłużenia była już rolowana lub emitowana przy wysokich stopach procentowych, a więc widzimy również bardzo wysoki koszt obsługi tego zadłużenia.
Jak zobaczymy sobie wskaźnik kosztów obsługi amerykańskiego zadłużenia w stosunku do PKB, to w ostatnich 25 latach on tylko raz chyba przekroczył 2%, a generalnie utrzymywał się w obszarze 1-2%. Obecnie on jest już na poziomie 3% PKB! To jest istotny koszt w budżecie federalnym Stanów Zjednoczonych. Rząd to widzi i próbuje naciskać na bank centralny, aby zmniejszał koszt pieniądza po to, żeby koszty odsetek od przynajmniej krótkoterminowych obligacji, wrażliwych na cenę pieniądza, można było po prostu zmniejszyć.
Jak wygląda najczarniejszy scenariusz? Ameryka przestaje spłacać długi?
Większość inwestorów nie zakłada, że USA przestaną obsługiwać dług. W końcu ktoś kupuje te amerykańskie obligacje za dziesiątki bilionów dolarów. Inwestorzy kupują ich naprawdę dużo, a ich rentowność nie jest bardzo wysoka. Nie ma dzisiaj istotnego ryzyka, że Stany Zjednoczone przestaną spłacać swoje zadłużenie, natomiast zwróciłbym uwagę na koncepcję ekonomiczną przedstawioną przez Stephana Mirana, głównego doradcę ekonomicznego prezydenta Donalda Trumpa, który jesienią zeszłego roku przedstawił otwartym tekstem przewodnik po tym, jak zrestrukturyzować dług.
Tamta koncepcja skupia się na tym, żeby zamienić krótkoterminowe obligacje skarbowe na bardzo długie obligacje, może nawet stuletnie. Płaciłyby bardzo niski kupon, więc koszt obsługi takich obligacji byłby bardzo niski i odroczony w czasie. Jednak w obecnych czasach, przy silnych powiązaniach gospodarczych trudno byłoby narzucić takie rozwiązanie, wiązałoby się z ogromnym odpływem kapitału ze Stanów Zjednoczonych.
Nawet gdyby taka koncepcja prowadziła do drastycznej poprawy sytuacji budżetu amerykańskiego, to nie sposób przewidzieć wszystkich konsekwencji. Byłaby możliwa do zastosowania tylko w przypadku bilateralnych stosunków z państwami (a nie prywatnym inwestorami) na zasadzie: „dogadujemy się gospodarczo w kwestii taryf, ale wy kupujecie nasze stuletnie obligacje”. Natomiast w przypadku całego rynku kapitałowego to jest absolutnie nierealne.
Miran postuluje też obniżki stóp procentowych, czyli chce obniżania kosztu pieniądza w Stanach Zjednoczonych. A ma na to wpływ, bo jest członkiem zarządu Fed, czyli odpowiednikiem członka Rady Polityki Pieniężnej. Być może inwestorzy obawiają się tego, że stopy procentowe będą znacznie niższe, niż w normalnych warunkach pozwalałaby na to inflacja? W związku z czym pieniądz będzie tracił na wartości. I to jest taki scenariusz „miękkiego końca świata”. Czyli czegoś, co pozwala rządom spłacić długi tym mniej wartym pieniądzem.
Myślę, że to mógłby być realny scenariusz w przypadku, gdyby potencjalny konflikt na linii Stany Zjednoczone – Chiny miał bardziej eskalować. Trump próbuje zakończyć wojnę na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie po to, żeby skoncentrować się wyłącznie na Pacyfiku i na potencjalnej rozgrywce z Chinami. To nie musi być pełnoskalowa, kinetyczna wojna, ale już wystarczą blokady morskie, by wywołać inflację, która pozwoli zdewaluować zadłużenie.
Namiastkę tego, jak zachowuje się gospodarka w sytuacji rozerwanych łańcuchów dostaw z Chin, mieliśmy na początku pandemii Covid. Moim zdaniem mogłoby to wywołać inflację i dewaluację części walut. Zwłaszcza jeśli banki centralne, skupione na pomaganiu rządom w obniżaniu ceny pieniądza, spóźnią się z reakcją. A mają tendencję do takiego spóźnionego działania. Taki scenariusz może się pojawić i on uzasadnia to, żeby szukać bezpieczeństwa chociażby w złocie i żeby powoli odchodzić od dolara jako waluty dominującej, także w naszych portfelach
Mamy więc atrakcyjną dla amerykańskiego budżetu, ale kompletnie nierealną koncepcję skonwertowania amerykańskiego zadłużenia na 100-letnie obligacje. Po drugiej stronie jest wizja mówiąca, że konflikt mocarstw prędzej czy później wygeneruje inflację, która ułatwi spłatę zadłużenia. Ale jest wizja optymistyczna – czyli, że wzrost gospodarczy, być może dzięki poprawie wydajności pracy i AI, „posprząta” nam dług. Bo przecież w miarę łagodnym sposobem wychodzenia z zadłużenia jest szybko rosnąca gospodarka. W konfrontacji z niskimi kosztami odsetek rosną przychody państwa i dług mniej boli. Czy to jest możliwy scenariusz, czy też raczej zbyt optymistyczny?
AI jest na pewno rewolucyjną technologią, ale czy będzie w stanie wyciągnąć świat z długów? Za wcześnie, żeby to powiedzieć.
Jakie są Twoje rekomendacje dla inwestorów w obecnej sytuacji? Co powinni robić, aby zabezpieczyć swoje portfele?
Nie powiem nic bardzo oryginalnego. Nie znamy przyszłości, dlatego zalecałbym dywersyfikację portfela. Inwestorzy powinni rozważyć różne klasy aktywów, aby zminimalizować ryzyko. Na pewno warto utrzymywać w portfelu akcje i to nie tylko akcje w walucie, w której zarabiamy, ale myślę, że przede wszystkim akcje zagraniczne. Akcje dobrych spółek są antyinflacyjne tak spółki uwzględniają inflację w cenach tego, co sprzedają, więc ich zyski rosną wraz z inflacją.
Druga część portfela to powinny być na pewno obligacje, tutaj kwestią wyboru jest to, czy wybrać rozwiązania, które koncentrują się na tzw. wyższym duration, czyli na długoterminowych obligacjach z wyższą rentownością i mniejszą płynnością, czy raczej szukać funduszy inwestujących w obligacje krótkoterminowe i zmiennokuponowe. Im bliżej będzie końca cyklu obniżek stóp procentowych, tym bardziej to będzie ten czas, gdy obligacji krótkoterminowe będą miały lepsze perspektywy. Warto pomyśleć o tym, żeby część portfela ulokować chociażby w obligacje amerykańskie, bo tam obniżki stóp jeszcze w dużej części są przed nami.
Poza tymi tradycyjnymi składnikami pomyślmy o tym, żeby w portfelu były surowce, albo jakiś fundusz, który inwestuje czy to w samo złoto, czy szerszą paletę surowców. No i być może warto sprawdzić fundusze, które są denominowane w obcych walutach. Szczególnie tych uznawanych za „bezpieczne przystanie”
Dziękuję za rozmowę.
—————————-
CHCESZ O TYM POROZMAWIAĆ? ZAPISZ SIĘ NA WEBINAR:
Zapraszam na webinar, na którym – wspólnie z gościem – podsumujemy kończący się rok w naszych portfelach i zastanowimy się czy… jest jakakolwiek szansa, by następny był jeszcze lepszy. Jak lokować oszczędności? Jakie strategie inwestycyjne mogą się sprawdzić? Czy obligacje jeszcze dadzą zarobić? Czy akcje mogą być jeszcze droższe? Co ze złotem i nieruchomościami?
Będziemy też rozmawiać o oszczędzaniu na emeryturę. Niewiele czasu zostało, by wykorzystać limit ulgi podatkowej na oszczędzanie w IKE i IKZE. Jak zrobić to dobrze i z sensem? Jakie zmiany w programach emerytalnych nastąpią w najbliższym czasie? Moim gościem specjalnym będzie Paweł Mizerski, zarządzający aktywami (i wiceprezes) w UNIQA TFI, a więc firmie, w której wielu czytelników „Subiektywnie o Finansach” (w tym ja) trzyma część swoich pieniędzy. Duet Samcik&Mizerski powraca więc z przytupem.
Webinar odbędzie się w czwartek 4.XII o godz. 19.00. Ze względu na duże zainteresowanie naszymi webinarami prosimy o wcześniejszą rejestrację. Tylko zarejestrowani uczestnicy będą mogli przyjść, zadać pytanie, uzyskać odpowiedź i na preferencyjnych warunkach obejrzeć zapis webinaru.
—————————-
CAŁĄ ROZMOWĘ OBEJRZYJ NA NASZYM KANALE YOUTUBE:
—————————-
ZOBACZ INNE ROZMOWY I WEBINARY:
—————————
PRZECZYTAJ TEŻ W CYKLU „WYCISKANIE EMERYTURY”:

————————————
ZAPROSZENIE DO WSPÓLNEGO INWESTOWANIA:
Jedną z opcji inwestowania długoterminowego są fundusze inwestycyjne TFI UNIQA – ta firma jest Partnerem cyklu edukacyjnego „Wyciskanie emerytury”. W ofercie TFI UNIQA są fundusze pozwalające łatwo i bezpiecznie (czyli poprzez firmę, która ma siedzibę w Polsce, ma polskojęzyczną obsługę i spełnia wszystkie standardy wyznaczone przez polskich regulatorów) zainwestować pieniądze na całym świecie.
Część funduszy ma bardzo niską opłatę za zarządzanie (0,5% w skali roku). Te fundusze można kupić przez internet, w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”, jak również w ramach konta IKZE (dodatkowo ulga w podatku PIT) lub konta IKE (dodatkowo brak podatku Belki). Przy zakupie internetowym nie płaci się też, rzecz jasna, żadnych opłat manipulacyjnych. W TFI UNIQA Maciej Samcik trzyma część swoich prywatnych pieniędzy emerytalnych.
————————
Cykl edukacyjny „Wyciskanie emerytury”, którego częścią jest niniejsza publikacja, blog „Subiektywnie o Finansach” już czwarty rok prowadzi z UNIQA TFI, pośrednikiem w inwestowaniu pieniędzy na spełnianie marzeń i na emeryturę, oferującym m.in. tanie fundusze inwestycyjne w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”.

zdjęcie tytułowe: Markus Spiske, Pixabay/Canva





