Era usług finansowych online sprawiła, że pod strzechy trafiają oferty, które jeszcze kilka lat temu uchodziły za elitarne, owiane czarną magią. Przykładem takiej usługi jest faktoring – niegdyś dostępny dla nielicznych, a teraz praktycznie dla każdego, nawet drobnego przedsiębiorcy. Ale dostępny – nie znaczy niestety, że tani. Prześwietlam Smeo, nową usługę faktoringu online
Faktoring ma być lekiem na problemy z płynnością. Jeśli wystawię fakturę, której termin płatności wynosi np. 30 dni, a pieniądze dostanę dopiero po dwóch-trzech miesiącach, to muszę mieć poduszkę finansową żeby zapłacić ZUS, PIT i VAT (dwa ostatnie – od dochodu, którego jeszcze nie mam). Firmy faktoringowe zajmują się dostarczaniem finansowania pomostowego, bym nie musiał iść do firmy pożyczkowej.
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Niektórzy faktoringowi pośrednicy – podobnie jak firmy pożyczające pieniądze online – też zeszły do internetu i pozwalają zamienić wystawioną fakturę na gotówkę dosłownie w ciągu kilkunastu, kilkudziesięciu minut. I powoli zaczynają pod tym względem robić konkurencję firmom pożyczkowym.
Oczywiście: trzeba się zarejestrować, zweryfikować, ale potem już tylko robimy zdjęcia fakturom, przesyłamy je i inkasujemy gotówkę. Jakiś czas temu opisywałem jedną z pierwszych tego typu firm – Finiata. Teraz internet zalały reklamy jej konkurenta – serwisu Smeo. Obie działają na dość podobnych zasadach.
Czytaj recenzję oferty Finiata.pl: Fotografujesz faktury, wysyłasz i liczysz pieniądze. Czy to wykosi firmy pożyczkowe?
Czytaj: Na „Subiektywnie o finansach” więcej o faktoringu
Wystawiasz fakturę, fotografujesz i po kwadransie masz pieniądze. Ile to kosztuje?
Czyli jak? Najpierw trzeba założyć konto w serwisie i potwierdzić swoją osobistą oraz „firmową” tożsamość. Dzieje się to analogicznie, jak w bankach. Wybieram sobie login i hasło, wpisuję numer dowodu osobistego, PESEL, NIP firmy (w celu zaciągnięcia danych z ewidencji CEIDG), jestem weryfikowany w bazach BIK oraz BIG (celem sprawdzenia mojej wiarygodności płatniczej), a sztuczna inteligencja i sieci neuronowe sprawdzają co można wycisnąć z wiadomości na mój temat.
Na podstawie tych danych – czasem potrzebny jest jeszcze wyciąg z konta bankowego, który firma faktoringowa pobiera stosując tzw. screenscraping – otrzymuję tzw. limit faktoringowy, czyli maksymalną wartość faktur, które mogę wystawić otrzymując kasę od razu do ręki. Przyjemne? A jakże.
Czytaj też: Faktury w chmurze, czyli nowy sposób Idea Banku na przyciągnięcie drobnych firm. Czy to ma sens?
Czytaj też: Masz firmę? Zarządzaj ryzykiem! Ale jak się za to zabrać?
W Smeo sprawa wygląda tak, że od razu dostaję kwotę faktury netto (czyli bez VAT) pomniejszoną o prowizję liczoną jako 0,12% wartości faktury za każdy dzień pozostały do daty zapłaty. Jeśli więc termin faktury na 1230 zł wynosi 30 dni, to od razu mogę dostać do ręki 1000 zł pomniejszony o 36 zł prowizji.
To niestety nie są jedyne koszty. Później firma dołoży też odsetki liczone według podobnej zasady, czyli od liczby dni udostępnionego finansowania. Odsetki wynoszą 10% w skali roku – przy miesięcznym okresie nieco będzie to poniżej 10 zł. Po zapłaceniu faktury przez mojego kontrahenta Smeo przekazuje mi resztę pieniędzy, czyli kwotę podatku VAT pomniejszoną o odsetki.
Proces uzyskiwania natychmiastowego zasilenia gotówką jest przyjemny, bo wystarczy sfotografować lub zeskanować fakturę i wysłać do firmy faktoringowej. I mniej więcej w ciągu kwadransa otrzymuje się pieniądze. Smeo radzi, by jako numer konta bankowego podawać rachunek, który klient ma w ramach usługi Smeo. De facto to serwis faktoringowy otrzyma płatność za fakturę, przekazując ją potem na konto klienta.
Czytaj też: W kwadrans weźmiesz w leasing smartfona i komputer. Internetowa „wypożyczalnia” dla drobnych przedsiębiorców
Czytaj też: Złote czasy leasingu? Oni chcą, żebyś mógł wypożyczyć online prawie wszystko. W kilka minut!
Czytaj też: Czujesz, że potrzeba ci auta? Oni wynajmą ci je od A do Zet. Całkiem przez net. I jeszcze przywiozą pod dom
Faktoring online: świetna usługa, ale ma ograniczenia
Wady? Po pierwsze to nie jest dużo tańsze, niż alternatywne finansowanie bankowe lub z taniej firmy pożyczkowej. Jeśli wystawię fakturę na 1000 zł plus VAT i za przyjemność uzyskania pieniędzy od razu (zamiast dopiero po miesiącu) muszę zapłacić 50 zł, to nie można powiedzieć, żeby to było „jak za darmo”.
Smeo podaje, że np. faktura w wysokości 5000 zł finansowana przez miesiąc będzie kosztowała 70 zł plus VAT. A faktura na 10.000 zł finansowana przez trzy miesiące – to koszt 435 zł. Przeliczając to na skalę roczną, wyszłoby 2.000 zł kosztów.
Oddawanie pewnego procenta zarobku w zamian za otrzymanie pieniędzy awansem jest mimo wszystko do rozważenia – w końcu każda usługa finansowa kosztuje. Ale w tego rodzaju faktoringu są ograniczenia.
Po pierwsze firma może odmówić finansowania faktury w sytuacji, gdy uzna mojego kontrahenta za zbyt ryzykownego (lub nie będzie się w stanie nic o nim dowiedzieć, bo np. ma on krótką historię działania). Mogę mieć dostępny limit faktoringowy, a i tak nie otrzymać pieniędzy. „Bo nie”. W innych źródłach finansowania takich problemów nie ma.
Poza tym trzeba pamiętać, że to nie jest już taki faktoring, jak kiedyś, gdy płaciło się wysokie koszty, ale tzw. faktor brał na siebie ryzyko, że pieniędzy nie da się odzyskać oraz proces windykacji. Windykatorzy online, tacy jak Smeo czy Finiata, co najwyżej ułatwią wysyłanie ponagleń, ale nie kiwną palcem, by faktycznie pomóc w odzyskaniu pieniędzy z faktury. Jeśli nie zostanie zapłacona, trzeba będzie oddać otrzymane od nich pieniądze.
Faktoring online jest więc pożyteczną usługą, pomaga oszczędzać czas (poruszamy się wciąż w ramach raz przyznanego limitu faktoringowego, nie trzeba co chwilę występować o nową pożyczkę), bardziej przewidywalnie planować cash-flow, ale jest mniej funkcjonalny od innych źródeł finansowania przez to, że finansuje raczej na krótko (im dłużej, tym drożej) oraz nie mamy gwarancji, że każdą fakturę przyjmie do rozliczenia.
Tych wad nie ma np. limit w koncie firmowym, czy tzw. kredyt obrotowy. O ile oczywiście mamy odpowiednią historię firmy, by go w ogóle otrzymać.