21 listopada 2019

Do polityki nie idzie się dla pieniędzy, ale globalny sukces w tej „branży” dobrze robi portfelowi. Podliczamy sukces Donalda Tuska

Do polityki nie idzie się dla pieniędzy, ale globalny sukces w tej „branży” dobrze robi portfelowi. Podliczamy sukces Donalda Tuska

Donald Tusk to nie tylko nasz polityczny „towar eksportowy”, ale żywy przykład na to, że – podobnie, jak w wielu innych „branżach” – globalna kariera oznacza też  sukces finansowy. Z jak bardzo wypełnionym portfelem opuszcza stanowisko „prezydenta Europy” i jak będzie wyglądał jego pasek płacowy w najbliższych latach? Chyba nie ma polskiego polityka, który tak dobrze finansowo wyszedłby – w każdym razie biorąc pod uwagę tylko „oficjalne” korzyści – na polityce

Donald Tusk to zawodowy polityk, który „w branży” jest od 1991 r. Do polityki nie szedł pewnie dla pieniędzy, bo akurat ta robota w Polsce jest niskopłatna i z coraz mniejszym prestiżem. Ani poseł, ani minister, ani premier nie zarabiają nad Wisłą kokosów. A posłom ostatnio jeszcze się pogorszyło. Wyjątkiem jest Europarlament – tam rzeczywiście można się dorobić.

Zobacz również:

Ale w 2014 r., kiedy Donald Tusk został wybrany na szefa Rady Europejskiej (to urząd zwany „prezydentem Europy”) jego zarobki stały się sześciocyfrowe (i to licząc w euro), a wypracowana w ten sposób emerytura  – kosmiczna. Jego kadencja co prawda się już kończy, ale Tusk nie powiedział ostatniego słowa –  właśnie został szefem Europejskiej Partii Ludowej, największej frakcji w Europarlamencie. I rusza po kolejne miliony.

Lubimy oglądać pod lupą ludzi sukcesu, więc zajrzyjmy dziś do portfela najbardziej znanego polskiego polityka.

Czytaj też:„Rozdawnictwo to nie grzech”, „polityka to rozdawanie”. Kogoś pogięło? O wchodzeniu na wyższy poziom. Absurdu

Czytaj też: Czterodniowy tydzień pracy i ta sama pensja? Oni to przetestowali i wszystkim polecają. Ale skutki mogą być opłakane. Mam lepszy pomysł!

Chcesz być rentierem? Zostań „prezydentem Europy”

Praca w Europie Zachodniej, to zachodnioeuropejskie zarobki, nieporównywalnie większe, niż w Polsce. O ile wzbogacił się portfel Donalda Tuska w czasie pięcioletniej kadencji „prezydenta Europy”?

Pensja przewodniczącego Rady Europejskiej i szefa Komisji Europejskiej wynosiła do grudnia ub. r. dokładnie 32.150 euro miesięcznie, czyli jakieś 135.000 zł. W ubiegłym roku urzędnicy jeszcze dostali podwyżkę – po 550 euro miesięcznie. To zgodne z regułami, które mówią, że pensje unijnych urzędników muszą być waloryzowane wraz ze wzrostem kosztów życia w Brukseli (spróbujcie powiedzieć to kierownikowi w pracy ;-)). Kiedy Tusk zaczynał swoje urzędowanie, koszty były niższe, więc zarabiał równowartość 105.000 zł miesięcznie.

Po podwyżce, w przeliczeniu na złote, miesięczne zarobki przewodniczącego Rady UE wynoszą 137.000 zł brutto. To oznacza, że rocznie zarobki Tuska można podsumować na jakieś 1,6 mln zł rocznie, czyli 6-8 mln zł w ciągu pięciu lat (w zależności od tego po jakim kursie liczyć, bo wypłata jest w euro oraz pamiętając o tym, że na początku kadencji zarabiał trochę mniej).

Dużo? Mało? 1,6 mln zł rocznie to tyle, ile wynosi średnia zarobków menedżerów spółek publicznych. Ale do zarobków bankowców jeszcze trochę brakuje: szefowie największych banków, kontrolowanych przez zachodnich właścicieli sięgają 3-5 mln zł rocznie. Choć do najlepiej opłacanego menedżera w Polsce – prezesa ComArchu Janusza Filipiaka – z pensją ok. 1 mln zł miesięcznie, trochę brakuje.

Czytaj też: Premier chce, byśmy dogonili Europę pod względem zarobków? Policzyli kiedy będziemy zarabiali średnio… po 11.000 zł. Już niedługo

Czytaj też: Ile powinien zarabiać prezes, a ile zwykły pracownik? Przeciętny prezes zarabia 100 razy tyle, ile pracownik, a powinien zarabiać najwyżej 10-20 razy więcej. Są na to badania!

Donald Tusk dopiero się rozpędza? Czeka go niezła przyszłość (finansowa)

A to nie koniec fruktów. Bruksela dba o swoich ludzi i przygotowała dla odchodzących urzędników wysokiego szczebla odprawy i „dodatek przejściowy”. W przypadku Donalda Tuska te profity zamykają się w kwocie łącznej – bagatela – 324.000 euro. Czyli równowartości prawie 1,4 mln zł.

Koniec „prezydentury Europy” nie będzie końcem finansowej prosperity dla Donalda Tuska. Jak doniósł dziś „SuperExpress”, w nowej roli – przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej – nasz najbardziej znany polityk będzie zarabiał ok. 30.000 zł miesięcznie, czyli ponad 350.000 zł w skali roku. To jedna piąta tego, co inkasował w Brukseli, ale zawsze coś.

W przypadku tenisistów przed ważniejszymi meczami pojawiają się w telewizji wizytówki zawierające m.in. zarobki zainkasowane na korcie w czasie całej kariery. Gdyby taką wizytówkę przygotować Donaldowi Tuskowi, zapewne ukazałaby się na niej kwota przekraczająca 10 mln zł. To wciąż grosze w porównaniu z pieniędzmi, które w swojej karierze podniosła z kortu najlepsza polska tenisistka Agnieszka Radwańska (inaczej, niż Tusk – ostatnio zakończyła karierę).

Co robić z taką kasą? My tu w „Subiektywnie o finansach” zawsze radzimy, żeby oszczędzać na „potem”, czyli na najdłuższe wakacje życia. Gdyby założyć, że Donald Tusk większość z zarobionych w polityce pieniędzy nie wydał, tylko ulokował w banku, nieruchomościach lub w akcjach największych europejskich koncernów, to należy mu wróżyć karierę rentiera. Nawet w banku – to najgorsza możliwa „inwestycja” ostatnich lat – z 10 mln zł można wycisnąć najmarniej 15.000 zł miesięcznie z samych odsetek.

Czytaj też: Kiedy będziemy zarabiali tyle, ile pracownicy na Zachodzie? I o ile więcej powinniśmy zarabiać, gdyby owoce wzrostu były równo dzielone?

Wesołe jest życie… takiego emeryta

I jeszcze jedna dobra wiadomość dla Donalda Tuska na koniec. Niezależnie od tego jaką część swoich zarobków zachomikował i jakie dochody może mu to przynieść w przyszłości, to gdy już osiągnie wiek emerytalny – Bruksela będzie mu wypłacała dożywotne świadczenie w euro, w równowartości 21.000 zł miesięcznie. 

Czy w tych okolicznościach można sie dziwić, że odpuścił nasze prowincjonalne „wyścigi” o prezydenturę. Nota bene nawet gdyby Tusk wygrał starcie z Andrzejem Dudą, to w sensie finansowym wyszedłby na tym gorzej, niż „wygrywając” przez aklamację funkcje szefa Europejskiej Partii Ludowej (prezydent Polski zarabia 20.000 zł brutto i ma gwarantowaną emeryturę w wysokości nieco ponad 6000 zł).

Też tak chcesz? Jeśli nie umiesz zostać ani prezydentem Europy, ani prezydentem Polski, ani „prezydentem” dużej frakcji politycznej w Europie, to zostań przynajmniej europosłem. Jak pisaliśmy, posada europosła przez całą kadencję to sposób na wejście do prawdopodobnie najlepszego systemu emerytalnego na świecie. Posłowie po pięciu latach pracy w Europarlamencie mają gwarancję 5.000 zł emerytury.

źródło zdjęcia: YouTube/kanał Onet News

 

Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
wiborca
5 lat temu

Może dla równowagi popełnią Panowie również tekst na temat wybitnych dokonań w sferze finansowej naszego Szanownego Ministra Aktywów Państwowych? Takie zaglądanie do kieszeni byłoby nawet bardziej merytoryczne, bo to człowiek odpowiedzialny za i na co dzień zarządzający naszym wspólnym majątkiem wartym setki miliardów złotych.

T1000
5 lat temu

Papugujecie już po Superexpressie??? Żenada.

Lajkonick
3 lat temu

Jawne zarobki Tuska łatwo prześwietlić, ale gdy przyjdzie kopać głęboko, by odkryć ile zarobił Morawiecki czy też Obajtek to nie ma komu wziąć się do roboty. A później taki Jadczak pisze o sobie „reporter śledczy”.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu