Takiego obrotu spraw nie spodziewali się najwięksi fotowoltaiczni optymiści. Ustawa, która miała schłodzić rynek fotowoltaiki, może go… rozkręcić na nowo. Wszystko przez wzrost cen energii i zaszytą w nowym systemie filozofię rozliczeń. Jakie są warunki opłacalności fotowoltaiki po nowemu? Czy fotowoltaika może się opłacać? Biorę kalkulator i szukam odpowiedzi
Polacy mają gen finansowego rozsądku. Pokazały to ostatnie lata i rozkwit instalacji fotowoltaicznych na dachach. W sumie mamy już prawie 850 000 minielektrowni słonecznych, które produkują „darmowy” prąd na dachach domów jednorodzinnych czy bliźniaków (choć niektórzy – nie bez sukcesów – eksperymentują z fotowoltaiką balkonową).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Darmowy biorę w cudzysłów, bo najpierw trzeba zainwestować, ale za to ten wydatek się zwraca. Tym bardziej że cały czas obowiązuje odpis od podatku w wysokości 17% lub 32% w zależności od progu podatkowego lub 19% przy podatku liniowym dla przedsiębiorców. Szykują się rządowe dopłaty – 3000 zł bezzwrotnej pomocy. Dlatego niektórzy twierdzą, że fotowoltaika jest lepsza niż lokata w banku.
Od kwietnia br. zmienia się system subsydiów na taki, który, jak mówią eksperci, przestaje dopingować konsumentów do kładzenia na dachach większej liczby paneli niż jest to potrzebne (i wykładania większych pieniędzy na start niż jest to potrzebne).
Jak będzie działać? Do tej pory nie porywaliśmy się na szacunki, które pomogłyby policzyć stopę zwrotu. Ale w nasze ręce wpadł kalkulator, który rzuca nowe światło na tzw. net-billing. W sukurs energii ze słońca przyszły też… podwyżki cen energii. To po ilu latach zwróci się instalacja fotowoltaiczna?
——————
ZAPROSZENIE
Zapraszamy do zapoznania się z kompleksową ofertą instalacji i finansowania fotowoltaiki przez Otovo – partnera raportu „Fotowoltaika od nowa” na „Subiektywnie o Finansach”. Otovo jest norweską firmą, która prowadzi sprzedaż instalacji fotowoltaicznych wyłącznie przez internet i jako jedyna na polskim rynku umożliwia klientom indywidualnym skorzystanie z leasingu przy finansowaniu instalacji fotowoltaiki. Takie rozwiązanie nie wymaga inwestowania większych kwot na starcie i pozwala nie martwić się o wszelkie koszty związane z serwisem. Po 20 latach instalację można wykupić za symboliczną kwotę, a co ważniejsze cieszyć się przez cały okres finansowania 100% gwarancją na całą instalację. Chcesz się dowiedzieć więcej o tej ofercie? Kliknij TUTAJ
——————
Czy fotowoltaika może się opłacać? 4,1 mln domów czeka na oszczędności
Pod względem montażu nowych paneli pobiliśmy najbardziej optymistyczne prognozy. Tyle minielektrowni, według pierwotnych planów rządu, powinniśmy mieć gdzieś około roku 2027 i prawdopodobnie zanotowaliśmy najszybszy wzrost w przeliczeniu na liczbę domów w Europie. Cztery lata temu fotowoltaikę na dachach miało 30 000 z 5 mln domów jednorodzinnych. Czyli jeśli dziś ta liczba wynosi ok. 850 000, to do zagospodarowania jest jeszcze 4,15 mln dachów (oczywiście, pewnie nie wszędzie są możliwości techniczne).
Polska jest znowu w czołówce największych rynków PV w Europie. Według Agencji Rynku Energii (URE potrzebuje więcej czasu, by zliczyć wszystkie nowe moce), moc zainstalowana fotowotaliki w Polsce przekroczyła 7,7 GW. To już więcej niż wiatr, którego mamy 7,1 GW. Dla porównania moc całego systemu energetycznego to circa 58 GW. W skali roku fotowoltaika zaliczyła przyrost o 82% mocy. Instalując w tym roku 3,2 GW nowych mocy, poprawiliśmy wynik z zeszłego roku o około 0,7 GW.
Ale to pikuś, ponieważ od stycznia 2017 r. (dane URE) moc PV wzrosła ponad 70-krotnie. Coś, co wcześniej było jedynie ciekawostką przyrodniczą dla eko-freaków, dziś jest ważnym składnikiem, który jest dodatkową „nóżką”, na której stoi nasze bezpieczeństwo dostaw prądu, szczególnie latem, kiedy w bardzo szybkim tempie, przez klimatyzację, rośnie zapotrzebowanie na prąd.
Od kwietnia 2022 r. w ramach rządowego programu wsparcia dla OZE zamiast opustów będzie net-billing. Nowi prosumenci (o statusie „starego” lub „nowego” prosumenta decyduje data wysłania wniosku do zakładu energetycznego – jeśli do końca marca, to rozliczenia będą na starych zasadach) nie będą już oddawać nadwyżki energii do sieci (i potem ją brać od firmy energetycznej, gdy będą potrzebowali), ale ją sprzedawać (lub kupować, gdy będą potrzebowali). Domyślnie kupi je dotychczasowa firma energetyczna, która sprzedaje nam prąd. Będziemy musieli podpisać w tym celu umowę.
Jak finansowa (po)moc słońca wygląda od kuchni?
To proste. Oszczędności płyną trzema źródełkami.
>>> Zwiększenie własnego zużycia, czyli autokonsumpcja. To czas, kiedy prąd ze słońca zasila nasz telewizor, pralkę, żelazko czy elektryczną kosiarkę do trawy. Idea jest super, ale prawa fizyki i okoliczności nie zawsze temu sprzyjają. Instalacja produkuje prąd w dzień, a najwięcej energii z fotowoltaiki jest około południa, przy optymalnym ustawieniu, choć niektórzy eksperymentują z ustawieniem paneli bardziej na wschód, by szczyt produkcji przypadał na poranek.
Tak czy owak, nie zawsze w dzień jesteśmy w domu – nie każdy ma przywilej pracy zdalnej, czasami trzeba wyjechać na dłużej. To sprawia, że wtedy nasz prąd trafia do sieci (no chyba, że mamy magazyn energii, ale to droższa zabawka, która kosztuje kilkanaście tysięcy złotych – bez dotacji dla większości osób po prostu nieopłacalna). Jak będą wyglądać proporcje wykorzystania energii? Średnio do sieci trafi 55-80%, reszta czyli 20-45% to autokonsumpcja.
Dobra wiadomość dla kalkulacji opłacalności fotowoltaiki jest taka, że prąd drożeje. W tym roku, według danych URE, średnia cena netto za 1 kWh wynosi już 71 groszy (86 groszy brutto z 23% VAT-em, który ma wrócić w sierpniu), uwzględniając wszystkie taryfy (dzienne, nocne u różnych sprzedawców). Jeśli dom zużywa w ciągu roku 3000 kWh, to tylko z tytułu autokonsumpcji roczne oszczędności wyniosą od 426 zł (przy autokonsumpcji 20%) do 958,5 zł (przy autokonsumcji 45%). Celowo podaję kwotę netto, bo nie wiadomo, jak długo będzie działać tarcza antyinflacyjna ani ile wyniesie docelowy VAT na prąd.
Autokonsumpcję można zwiększyć montując pompę ciepła albo podgrzewając prądem ze słońca wodę w bojlerze.
>>> Net-billing, czyli nowy system rozliczeń z firmą energetyczną. Polega na tym, że nadwyżki prądu sprzedajemy firmie energetycznej. Stawka (czyli cena za 1 kWh) tej odsprzedaży jest kluczowa dla zrozumienia opłacalności nowego systemu. Zgodnie z taryfami na 2022 r. konsumenci będą kupować prąd po 0,7 zł netto. Po jakiej cenie go sprzedadzą? Cennik będzie się zmieniał wraz z cenami na Towarowej Giełdzie Energii. A dokładniej: cena odsprzedaży będzie wynosić mniej więcej tyle, ile średnie miesięczne ceny prądu na Towarowej Giełdzie Energii – głównego „targowiska”, gdzie firmy energetyczne kupują prąd. Ile wyniesie ta cena?
W lutym wyniosła 52 grosze za kWh. Czyli niewiele mniej niż wynosi cena w taryfach. Co oznacza, że zarabiamy na nadprodukcji prądu 52 grosze, a kupujemy go po 70 groszy. Spread to tylko 18 groszy. Jaki z tego wniosek? Stosunek wartość energii sprzedanej do wartości energii kupionej wynosi 0,52 zł do 0,7 zł, czyli w proporcjach 0,74:1. Zatem sprzedajemy prąd niewiele taniej niż w systemie opustów (wtedy to było 0,8).
Od 2024 r. wartość każdej wyprodukowanej kWh ma być określana według średniej ceny z godziny, a nie ze średniej ceny z miesiąca. Ale co to oznacza w praktyce? W tym momencie trudno powiedzieć. Wiemy, że ceny prądu zgodnie z rządowymi prognozami i prognozami analityków będą rosnąć – rosły już od wielu lat, ale teraz jesteśmy w punkcie zwrotnym. Potrzebujemy nowych elektrowni. Nawet jakbyśmy chcieli trwać przy węglu, to te, co mamy, są po prostu za stare, a nowe kosztują. I ktoś za to będzie musiał zapłacić (czyli konsument, który nie ma fotowoltaiki).
>>> Dotacje i ulgi podatkowe. One cały czas obowiązują – ulga termomodernizacyjna – odpis od podatku w wysokości 17% lub 32% w zależności od progu podatkowego lub 19% przy podatku liniowym dla przedsiębiorców oraz 3000 zł w ramach programu Mój Prąd, który ma wystartować w drugim kwartale 2022 r. Warto sprawdzić w swoim miejscu zamieszkania, czy są dostępne dotacje samorządowe – trzeba mieć tylko szczęście mieszkać tam, gdzie akurat władze oferują takie dofinansowanie.
Nowe przepisy przewidują, że właściciele instalacji korzystający z dotacji pochodzących z europejskiego Regionalnego Programu Operacyjnego zachowają prawo do systemu opustów, o ile spełnią dwa warunki. Po pierwsze do 31 marca 2022 r. zawrą umowę na zakup, montaż lub dofinansowanie mikroinstalacji z jednostkami samorządu terytorialnego. Po drugie do 31 grudnia 2023 r. złożą prawidłowo wniosek o przyłączenie mikroinstalacji. Niestety – nie ma żadnej bazy danych takich dotacji – samorządy robią to same i każdy musi się orientować u swoich włodarzy.
Kalkulator prawdę ci powie. Czy fotowoltaika może się opłacać?
Czy ten model rozliczeń może być opłacalny? Norweska firma fotowoltaiczna Otovo, która jest partnerem naszego raportu „Fotowoltaika od nowa”, udostępniła nam kalkulator. To gotowiec do obliczania zwrotu z inwestycji. Jeśli też chcecie skorzystać z tego narzędzia – skontaktujcie się z Otovo, zrobią Wam indywidualną kalkulator.
Wystarczy wpisać założenia, czyli kierunek dachu, moc instalacji (tę obliczą fachowcy na podstawie naszych dotychczasowych rachunków, ja założyłem 3,8 kWp), roczne zużycie 3500 kWh, prognozowany poziom autokonsumpcji (np. 25%), cenę energii na start (np. 0,75 zł za kWh), cenę energii w odsprzedaży (0,5 zł za kWh), prognozowany średnioroczny wzrost energii w następnych 20 latach (np. 2%).
Cena instalacji jest dla każdego przypadku inna. Jaki jest rząd wielkości? Według danych Instytutu Energetyki Odnawialnej, ceny spadły poniżej 5000 zł za kWp. Niestety, w wyniku inflacji mogą być wyższe – szczególnie rosną koszty komponentów – falownika i paneli.
Co nam wyszło? Jeśli hurtowe ceny prądu utrzymają się na tak wysokich poziomach, na jakich są dziś tj. 50 groszy, a za prąd zapłacę 0,75 groszy, to fotowolaika zwróci mi się po mniej niż 6 latach (z uwzględnieniem dotacji i ulgi termomodernizacyjnej). Skąd taki rewelacyjny, wręcz nieprawdopodobny wynik? To „zasługa” wysokich cen prądu w hurcie i relatywnie niskich cen regulowanych przez URE.
Czy taka sytuacja utrzyma się w kolejnych latach? Tego nikt nie wie – jesteśmy w nowej rzeczywistości geopolitycznej. Jeśli cena hurtowa spadnie do „normalnych” poziomów, np. 30 groszy, wówczas nasz zwrot z inwestycji trwałby 8 lat. Oczywiście kluczowa dla wyliczeń będzie jednostkowa cena instalacji. Zdaniem ekspertów z Otovo mamy dwie drogi:
>>> Jeśli chcemy zoptymalizować zakup pod względem jak najszybszego zwrotu z inwestycji, to maksymalizujemy autokonsumpcję i nie przewymiarowujemy instalacji, nawet możemy zdecydować się na trochę mniejszą. Ale wówczas oszczędności na naszych rachunkach będą wynosić około 50%.
>>> Jeśli chcemy zoptymalizować zakup pod względem jak najniższego rachunku miesięcznego, wówczas robimy większą instalacją, ok. 9 kWp przy zapotrzebowaniu na 5000 kwh i obniżamy rachunki nawet o 90%. Sprzedajemy nadwyżki i oszczędzamy na zakup energii, gdy potrzebujemy jej więcej. Takie rozwiązanie oznacza dłuższy zwrot z inwestycji, ale większe oszczędności na rachunku.
Powyższe wyliczenia wskazują, że im większa niepewność na rynku, tym bardziej warto zainteresować się własną produkcją taniego prądu, zwłaszcza że państwo cały czas do tej inwestycji dopłaca.
„Nieprzewidywalność cen energii to właśnie ten czynnik, który wpływa na niepewność każdej symulacji. Jednak eksperci prognozują, że ceny energii w Europie będą rosły, a im wyższe ceny, tym szybszy zwrot z inwestycji w fotowoltaikę i odczuwalna opłacalność. Z taką sytuacją mamy do czynienia praktycznie w całej Europie. Różnice w produkcji energii ze słońca między krajami Europy nie są tak znaczące dla rozwoju branży w danym kraju, jak otoczenie prawne i zachęty dotacyjne motywujące do założenia paneli słonecznych na dachu.
Na przykład Norwegia, pomimo gorszych o około 10% warunków słonecznych od Polski, z powodzeniem realizuje dużą liczbę inwestycji w OZE ze względu na świadomość społeczeństwa, wysoką cenę energii elektrycznej i sprzyjające otoczenie prawne. Gorsze warunki pogodowe można zawsze skompensować dodatkowymi modułami na dachu” – komentuje Paulina Ackermann, General Manager w Otovo.
Zawirowania na rynkach energii powodują, że fotowoltaika, mimo zmiany w polskim prawie, to całkiem dobry interes. Zresztą pisaliśmy o tym, od kiedy ogłoszono nowe przepisy. „Rozwój technologii magazynowania energii czy rosnący popyt na auta elektryczne przyczynią się do optymalnego wykorzystania fotowoltaiki przez prosumentów poprzez świadomy wzrost autokonsumpcji” – dodaje Paulina Ackermann.
W kolejnym odcinku naszego cyklu napiszemy m.in. o tym, jak zmaksymalizować korzyści z autokonsumpcji.
————————–
Partnerem raportu specjalnego „Fotowoltaika od nowa” jest Otovo – lider fotowoltaiki w Norwegii. Firma obecna jest także w Polsce, Szwecji, Hiszpanii, Francji, Włoszech i Niemczech.
źródło zdjęcia: PixaBay